środa, 7 sierpnia 2013

Something more? Kazuki x Uruha, 16

Biały - Kazuki (ToshiDiru)
Czerwony - Uruha (Diru)


Odwzajemniłem pocałunek. Ze szczęścia chciało mi się płakać. Odsunąłem się od niego delikatnie. 
- Ja Ciebie też.

Przytuliłem go do siebie.
Przez następny tydzień byliśmy bardzo zajęci. Ja wróciłem do szkoły, a Uru chodził na uczelnię. Gdy mieliśmy wolną chwilę to odnawialiśmy to mieszkanie. Oczywiście przemalowaliśmy również ściany. Później zajęliśmy się przenoszeniem rzeczy. Nasi przyjaciele bardzo nam pomagali z tym. A rodzice mieli nas w dupie. W domu udawali, że nas nie ma. W końcu przeprowadziliśmy się do końca.
Siedzieliśmy z zespołem Uru oraz moim w naszym przytulnym salonie i opijaliśmy mieszkanie.

Czułem się wspaniale. Nareszcie byliśmy w swoim nowym mieszkanku. Robiliśmy mini parapetówkę. Nie piłem dużo, bo następnego dnia musiałem iść na uczelnię. Wypiłem tylko kieliszek wina i jednego drinka. Czy tylko ja byłem trzeźwy? Wszyscy już gadali od rzeczy.

Tym razem jednak nie piłem. Miałem szkołę, a nie chciałem siedzieć na lekcjach na kacu. Położyłem się na kanapie, kładąc głowę na udach mojego chłopaka.

Przeczesywałem jego włosy, bawiąc się nimi. Lubiłem to. Uśmiechnąłem się do niego, po czym nachyliłem się, całując go w usta.

Zamruczałem cicho, oddając pocałunek. Przez ostatni tydzień byliśmy bardzo zabiegani i nie bardzo mieliśmy dla siebie czas.

Miałem nadzieję, ze jak wszyscy wyjdą, to w końcu znajdziemy chwilę dla siebie. Brakowało mi go przez ten czas, kiedy się przeprowadzaliśmy. Można powiedzieć, że praktycznie się mijaliśmy. Ja miałem popołudniowe wykłady, więc widziałem się z nim dopiero wieczorem.

Westchnąłem cicho i wplotłem palce w jego włosy. Miałem ochotę na więcej niż zwykłe pocałunki, ale nie chciałem go namawiać. Pewnie nie był jeszcze gotowy.

W tym momencie prowadziłem walkę z samym sobą. Wahałem się. Chciałem z nim to zrobić, jednak gdzieś głęboko w środku miałem obawy.

Odsunąłem się od jego ust i wtuliłem twarz w jego brzuch. Objąłem go w pasie, przytulając się do niego mocniej. Po chwili reszta oznajmiła, że będą się już zbierać. Pożegnaliśmy się i wyszli.

Siedzieliśmy tak w tym salonie. Miałem ochotę to zrobić. Chciałem go zaskoczyć.
- Skarbie, chodź ze mną.

- Hm? Ale gdzie? – mruknąłem. Jednak posłusznie wstałem. Uru również wstał i zaczął gdzieś prowadzić.

Wszedłem z nim do sypialni. Stanąłem blisko łóżka. Po chwili popchnąłem go na nie, siadając na nim okrakiem. Nachyliłem się i pocałowałem go.

Spojrzałem na niego zszokowany. Byłem tak zaskoczony, że nie odwzajemniłem pocałunku. Rozchyliłem usta, czując na nich język.

Delikatnie pogłębiłem pocałunek, gładząc go dłonią po policzku. Widziałem, że był zaskoczony.

Odsunąłem się od jego ust, wciąż na niego patrząc.
- Co ty robisz? – spytałem niepewnie. Nie, to nie to, że nie chciałem, ale myślałem, że mi nie pozwoli.

- Całuję Cię? - powiedziałem, po czym zaśmiałem się. Tak, właśnie taki efekt chciałem osiągnąć.

- Eeee – mruknąłem mało inteligentnie. Nigdy mnie tak nie całował, sam z siebie nie pogłębiał pocałunku.

- Nie chcesz? - spytałem smutno. Akurat wtedy, kiedy w końcu się przemogłem, on nie chciał. Świetnie.

- Chcę, oczywiście, że chcę... Jesteś pewny? – spytałem, patrząc mu w oczy. Nie chciałem robić nic na siłę.

- Jestem tego tak pewny, jak jestem pewny, że kocham Cię nad życie - powiedziałem z uśmiechem. W końcu pokonałem swój lęk.

Uśmiechnąłem się czule i przyciągnąłem go do kolejnego pocałunku. Polizałem jego dolną wargę, pogłębiając pocałunek.

Odwzajemniłem pieszczotę, przewracając się tak, że to on był nade mną. Byłem szczęśliwy. Brakowało mi tego.

Skoro chciał to tym razem ja chciałem się pobawić. Usiadłem mu na biodrach i odsunąłem się od jego ust. Bardzo powoli zacząłem ściągać jego bluzkę.

Wiedziałem, że będzie się ze mną drażnił. Jednak zupełnie mi to teraz nie przeszkadzało. Ważne, żeby był delikatny.

Ściągnąłem z niego koszulkę do końca. Nachyliłem się i trąciłem językiem jego sutek, następnie biorąc go do ust.

Jęknąłem cicho, gdy dorwał się do sutka. Wplotłem palce w jego włosy, masując skórę głowy.

Gdy znudziłem się jednym, przeniosłem się na drugi. Rękami gładziłem jego boki oraz brzuch.

Czułem ciepło przepływające przez moje ciało. Cieszyłem się jak głupi. Gdyby ktoś nam teraz przerwał, pewnie bym zastosował najgorsze tortury dla tej osoby. Jęknąłem ponownie, gdy ugryzł mój sutek.

Zacząłem przygryzać jego brodawkę. Ręką powoli odpiąłem guzik w jego spodniach, jednak rozmyśliłem się i zostawiłem je.

Po chwili zostawiłem jego włosy, wsuwając mu dłonie pod koszulkę. Zacząłem gładzić jego tors, po czym uszczypnąłem go w sutek. Jednak zostawiłem go. Odsunąłem go od siebie, zdejmując mu koszulkę. Przyciągnąłem go do pocałunku. Nie zamierzałem leżeć bezczynnie.

Mruknąłem w jego usta, pogłębiając pocałunek. Wsunąłem nogę między jego uda i powoli zacząłem pocierać jego męskość.

Jęknąłem. Czułej, jak w spodniach robi mi się ciasno. Zjechałem dłońmi ma jego biodra, po czym przeniosłem je na jego pasek, rozpinając go. Potem dorwałem się do jego rozporka. Rozprawiłem się z nim, wsuwając dłoń do środka. Zacząłem pocierać jego penisa.

Przygryzłem jego wargę. Jednak nie miałem zamiaru zajmować się jego rosnącym podnieceniem. Oderwałem się od jego ust i zacząłem pieścić jego szyję.

Złapałem jego członka w dłoń, ugniatając go. Drugą rękę przeniosłem na jego plecy, gładząc je. Ponownie jęknąłem.

W końcu wjechałem ręką niżej i powoli rozpiąłem jego rozporek.
- Podnieś biodra – szepnąłem mu do ucha.

Zrobiłem jak mi kazał. Pozbył się moich spodni. Zostałem w samych bokserkach. Ścisnąłem mocniej jego męskość.

Przejechałem palcem po jego członku i przeniosłem rękę na jego udo. Później znów wróciłem na jego męskość.
- Zasłużyłeś? – szepnąłem prowokującym głosem, liżąc go po szyi.

Wsunąłem dłoń pod materiał jego bokserek, drażniąc czubek jego penisa. Słyszałem jego jęk. Uśmiechnąłem się.

- Hm... No nie wiem – uśmiechnąłem się, zabierając rękę. Położyłem ją na jego brzuchu. Byłem ciekawy co zrobi.

Tak pogrywasz? Okej. Sprawnym ruchem przewróciłem go na plecy, zawisając nad nim. Z powrotem wsunąłem dłoń do jego bokserek. Pocałowałem go, bawiąc się jego męskością.

Jednak wciąż nic nie zrobiłem. Wygiąłem ciało lekko w łuk i pogłębiłem pocałunek, zarzucając mu ręce na kark.

Objąłem go ręką w pasie, a drugą zsunąłem jego spodnie, rzucając je gdzieś w kąt. Zacząłem błądzić dłonią po jego udach, potem brzuchu, na końcu przejeżdżając palcem po jego przyrodzeniu. Ponownie złapałem je, ugniatając.

Jęknąłem w jego usta i wplotłem palce w jego włosy. Tak bardzo mi go brakowało przez ostatnie dni.

Chciałem go jakoś sprowokować. Wiedziałem, że nie da mi być na górze, dlatego wsunąłem rękę do jego bokserek, wędrując palcem do jego wejścia.

Złapałem za jego rękę i wyciągnąłem ją z moich bokserek. Odsunąłem się od jego ust.
- Weź go do ust, kochanie – szepnąłem mu do ucha. Nie, to nie był rozkaz. Jeśli nie to nie, zrozumiałbym.

Uśmiechnąłem się. Zacząłem całować go po torsie, zjeżdżając na brzuch. Powoli zsunąłem z niego bokserki, uwalniając stojącą już męskość. Pocałowałem czubek jego członka, po chwili biorąc go do ust. Nie wziąłem całego.

Jęknąłem głośno, wplatając palce w jego włosy. Odchyliłem głowę do tyłu i zacząłem głaskać go po głowie.

Zassałem się na nim, drażniąc go językiem. Jedną dłonią zacząłem gładzić jego jądra. Po chwili pochłonąłem go całego.

- O kurwa – jęknąłem, odchylając głowę do tyłu. Musiałem przyznać, że Uruha miał cudowne usta.

Ruszałem powoli głową. Chciałem go trochę podrażnić. Raz poruszałem wolno, raz szybko, jednocześnie ściskając dłonią jego jądra.

- Kochanieee... N-nie baw się, b-bo nie usiądziesz przez tydzieeeeń – wyjęczałem. Zacisnąłem mocniej dłoń na jego włosach.

Uśmiechnąłem się i przyspieszyłem tępo. Jednak po chwili zostawiłem jego członka. Nie chciałem pozwolić mu dojść.

- Kurwa, Uruha – jęknąłem zawiedziony gdy odsunął się od mojego członka. Było mi tak dobrze, a on musiał przerwać.

-Słucham, kochanie? - spytałem niewinnie, nachylając się nad nim. Uśmiechnąłem się, po czym pocałowałem go namiętnie.

Powoli oddałem pocałunek. Byłem ... smutny, że nie dokończył. Obróciłem go na plecy. Ściągnąłem z niego bokserki i odsunąłem się od jego ust.
- Nie mam nic do nawilżenia, obliż – mruknąłem, podsuwając mu palce pod usta.

Wziąłem jego palce do ust, dokładnie je oblizując. Widziałem smutek w jego oczach. Przestałem.
- Co się stało? - spytałem cicho.

- Nic, kotku – uśmiechnąłem się, rozchylając jego uda. Zacząłem lizać go po szyi, jednocześnie drażniąc jego wejście.

Wróciłem do oblizywania jego palców. Po paru minutach uznałem, że już wystarczy. Chwilę później poczułem pierwszy palec w sobie. Jęknąłem.

Wciąż wtulając twarz w jego szyję, zacząłem poruszać palcem w jego wnętrzu. Po chwili dodałem drugi.

Spiąłem mięśnie, czując jak porusza palcami. Było mi dobrze.

Po paru minutach dodałem trzeci, całując go czule w usta. Byłem smutny, że nie dokończył tego co zaczął, ale to nie koniec świata.

Czułem, że coś było nie tak. Zastanawiałem się, o co chodziło. Czy to przez to, że nie skończyłem? Nie chciałem, żeby się smucił. Z rozmyślań wyrwał mnie kolejny palec. Jęknąłem głośno.

W końcu uznałem, że dobrze go rozciągnąłem. Uniosłem jego biodra do góry i naparłem członkiem na jego wejście, powoli się w nim zagłębiając.

Zacisnąłem mięśnie na jego męskości, krzycząc. Bolało, jednak nie chciałem przerywać.

- Cii. Zaraz przestanie boleć – szepnąłem, pieszcząc ustami jego szyję. Jedną ręką złapałem za jego członka i zacząłem poruszać na nim dłonią.

Przymknąłem oczy. Po chwili przestało. Kiwnąłem głową na znak, że może kontynuować. Zaczął się powoli poruszać.

Powoli zacząłem poruszać biodrami. Zacisnąłem zęby na jego ramieniu. Był taki ciasny i ciepły...

Oddychałem szybko. Było mi cholernie dobrze. Zarzuciłem mu ręce na szyję, przytulając się do niego. Jęczałem.

Miałem nadzieję, że sąsiedzi nic nam nie zrobią za te jęki i krzyki. Zacząłem poruszać szybciej biodrami.

Czułem, że długo nie wytrzymam. Po paru minutach, doszedłem z krzykiem.

Doszedłem równocześnie z moim chłopakiem. Opadłem na niego, próbując wyregulować oddech.
- Dziękuję. Kocham Cię.

- Ja Ciebie też - powiedziałem, uspokajając się. Byłem z siebie dumny, że udało mi się odpędzić strach. Byłem szczęśliwy.

Wyszedłem z jego wnętrza i oblizałem rękę z jego spermy, uśmiechając się przy tym. Położyłem się obok niego.

Przysunąłem się bliżej, wtulając w niego. Byłem zmęczony, więc po paru minutach zasnąłem.

Głaskałem po plecach oraz włosach. Przytuliłem go mocniej do siebie. Nie wiem ile minęło, ale mnie również zmorzył sen.

Rankiem obudziło mnie pukanie do drzwi. Wygramoliłem się z objęć chłopaka, ubierając bokserki. Poszedłem otworzyć. Przed drzwiami stała jakaś kobieta.
- Słucham panią? O co chodzi? - spytałem, będąc na wpół przytomny. Po chwili usłyszałem wykład. Mówiła, że w tym bloku mieszkają starsi ludzie, ze mamy się zachowywać, że nie powinniśmy być tak głośno i że jak chcemy uprawiać seks, to mamy to robić ciszej. Myślałem, że wybuchnę śmiechem.

Otworzyłem oczy, nie czując obok drugiego ciała. Powoli wstałem i ubrałem bokserki, zacząłem go szukać. Widziałem, że stoi w drzwiach. Podszedłem do niego i przytuliłem się do jego pleców.
- Co jest, kotku? – spytałem sennie, przecierając oczy.

Kobieta spojrzała na nas, po czym poszła. Zamknąłem drzwi i zacząłem się śmiać.
- Przyszła zrobić wykład na temat tego, że mamy ciszej uprawiać seks - powiedziałem, ledwo łapiąc oddech.

- Aha – mruknąłem, wtulając twarz w jego szyję. Byłem śpiący, ale dzisiaj miałem szkołę. Odsunąłem się od niego i poszedłem do kuchni. Musiałem się napić kawy.

Poszedłem za chłopakiem do kuchni. Zobaczyłem, jak nasypuje do kubka kawę.
- A to mnie wyzywasz, że piję kawę - naburmuszyłem się. Chyba też musiałem wypić. Dzisiaj zdawałem to, co ten facet mi kazał.

Spojrzałem na niego nieprzytomnie, nie bardzo wiedząc co do mnie mówił. Oczy mi się kleiły, a ja usypiałem na stojąco.

Zaśmiałem się, podchodząc do niego. Objąłem go, przytulając do siebie.
- Usiądź, ja zrobię - powiedziałem i pocałowałem go w czoło. Wyglądał uroczo taki zaspany.

Posłusznie usiadłem przy stole i oparłem czoło o zimne drewno. Przymknąłem oczy, wzdychając cicho.

Zrobiłem mu tą kawę, robiąc też dla siebie. Postawiłem przed nim kubek, samemu siadając na blacie stołu. Upiłem łyk. Mmm, czarna, gorzka. Taką właśnie uwielbiam.

Przysnąłem na tym stole. Nie była to zbyt wygodna pozycja, ale byłem zmęczony. Bardzo zmęczony.

- Misiek... - szepnąłem, głaskając go po głowie. - Obudź się, bo się spóźnisz do szkoły - powiedziałem, uśmiechając się do niego czule.

- Hm? Gdzie ja jestem? – mruknąłem nieprzytomnie, podnosząc głowę. Spojrzałem na chłopaka, który śmiał się. Nie rozumiałem o co chodzi.

- W kuchni, kochanie - usiadłem na krześle obok, po czym posadziłem go sobie na kolanach, przytulając. - Bardzo śpiący jesteś? - spytałem, całując go w policzek.

- Troszkę – mruknąłem, wtulając się w ciepłe ciało chłopaka. Powoli wziąłem kubek do ręki i upiłem łyk, wciąż się w do niego przytulając.

- Może zostań dzisiaj w domku i odpocznij, co? Tyrałeś cały tydzień, należy Ci się - powiedziałem, głaszcząc go po głowie.

- Nie mogę, zaliczam dzisiaj ważny test z japońskiego – szepnąłem i zacząłem dmuchać na kawę. Po chwili napiłem się znowu.

- Biedactwo moje - powiedziałem ciepłym głosem, odgarniając mu włosy z twarzy. Martwiłem się o niego. Bałem się, że ze zmęczenia mi gdzieś zemdleje.

Przymknąłem oczy, rozkoszując się smakiem czarnej kawy. Nigdy nie dawałem do niej nic, piłem zwykłą czarną. A zresztą nie piłem tego dużo, jedynie w ostateczności.

- Dobra skarbie, ja muszę się ogarnąć, bo teraz mam trochę dalej na uczelnię - powiedziałem, sadzając go na krześle. Pocałowałem go, po czym poszedłem doprowadzić się do stanu używalności.

Dopiłem kawę. Nie czułem się już tak bardzo śpiący. Wstałem i również poszedłem się ogarnąć.

Umyłem się, ubrałem, ułożyłem włosy i pomalowałem. Umyłem zęby i wyszedłem z łazienki. Wziąłem torbę i poszedłem pożegnać się z ukochanym.
- Do zobaczenia, kocie - mruknąłem i pocałowałem go w kącik ust.

- Powodzenia – powiedziałem jeszcze zanim wyszedł. Westchnąłem i sam ruszyłem do łazienki.

Wyszedłem z domu, po czym skierowałem się do auta. Nie mogłem już sobie pozwolić na pieszą wędrówkę. Odpaliłem silnik i odjechałem. Bałem się trochę tego zaliczenia, ale starałem się tego nie pokazywać.

Dzisiaj miałem na późniejszą godzinę, więc nie musiałem się śpieszyć. Spokojnie umyłem zęby, włożyłem kolczyki i ułożyłem włosy. Poszedłem do sypialni i ubrałem na siebie mundurek, którego nienawidziłem.

Dotarłem na miejsce, po czym wysiadłem z samochodu i poszedłem do budynku. Oczywiście ma pierwszej godzinie miałem zaliczenie, więc będę miał to już za sobą.

W końcu wyszedłem z domu, wkładając słuchawki do uszu. Zamknąłem drzwi, a klucze schowałem do kieszeni. Zszedłem na dół, kierując się na przystanek autobusowy. Nie chciało mi się iść, bo miałem dalej.

Zadał mi dziesięć pytań, na które odpowiedziałem bezbłędnie. Jego mina była bezcenna. Zaliczył mi wszystko, po czym wróciłem za swoje miejsce. Dzisiaj miałem tylko kilka wykładów, więc koło trzynastej już byłem w domu. Zdjąłem buty i poszedłem do kuchni, by zrobić obiad.


Przez cały dzień byłem cholernie zmęczony. Oczywiście udało mi się zaliczyć ten sprawdzian i jednocześnie zaliczyłem semestr. Po lekcji pani powiedziała, że jeszcze muszę napisać wywiad oraz streszczenie. Reszta dnia minęła mi dobrze. Skończyłem lekcje po piętnastej. Wyszedłem ze szkoły i wyciągnąłem telefon. Wybrałem numer Uru. „Przyjechałbyś po mnie, skarbie?” Wysłałem.

1 komentarz: