Zapraszam!
Zamruczałem
w jego usta. Usiadłem na nim okrakiem, wciąż go całując. Odwzajemniłem
pocałunek.
Gdy rozchylił wargi, wślizgnąłem się językiem do jego
wnętrza, pogłębiając pocałunek. Zjechałem dłonią na jego bok, gładząc go.
Westchnąłem
cicho, gładząc jego klatkę piersiową. Również zacząłem oddawać pocałunki.
Uśmiechnąłem się lekko.
Miałem na niego ochotę, jednak po pierwsze, nie chcę robić
tego w klubie, a po drugie, robiliśmy to wczoraj.
Jednak
przerwał nam Teruki, który wpadł do środka. Wziął mnie w ramiona i odsunął od
Kris’ a.
-
Bouś! Kocham Cię normalnie!
Spojrzałem na chłopaka niezadowolony.
- I jak z Xavier' em?
- spytałem, nie chcą pokazać, że jestem wkurzony, że nam przerwał.
-
Postaw mnie! Proszę! – pisnąłem, gdy mnie podniósł. Bałem się wysokości, nie
chciałem żeby mnie podnosił.
Spojrzałem na Teruki' ego zmrużonymi oczami. Wiedziałem, że
to jego przyjaciel, ale jednak byłem zazdrosny.
-
Postaw – szepnąłem płaczliwie i pociągnąłem nosem. Perkusista szybko postawił
mnie na ziemi, patrząc na mnie.
Wziąłem do ręki szklankę z wodą, upijając łyk. Polubiłem
tego gościa, ale niech go lepiej nie przytula, bo zrobię mu krzywdę.
Podszedłem
do Kris’ a i wtuliłem się w niego, pociągając nosem. Nienawidziłem wysokości.
-
Bouś.. Przepraszam – uśmiechnął się perkusista.
Przytuliłem ukochanego, głaskając blondynka po włosach.
Pocałowałem go w czoło, chcąc go jakoś uspokoić.
- I
jak tam z Xavier’ em? – spytałem, patrząc na niego.
-
Umówiłem się z nim – zaśmiał się i usiadł na ziemi. Cieszyłem się, że był taki
szczęśliwy.
Ucieszyłem się. Może w końcu Xavier będzie szczęśliwy. Może
w końcu trafił na odpowiednią osobę. Wiedziałem jednak, że znienawidzę Teruki' ego,
jeśli go skrzywdzi.
Chciałem
go przytulić, ale Kris trzymał mnie mocno. Zaśmiałem się cicho i wtuliłem się w
niego mocniej.
- Nie puszczę Cię - szepnąłem. Zacząłem mruczeć mu do ucha,
gdy zaczął bawić się moimi włosami.
- Mój
zazdrosny misio – wymruczałem mu do ucha i polizałem go po szyi. – Kocham tylko
Ciebie – uśmiechnąłem się lekko, rumieniąc się.
- No ja mam nadzieję - powiedziałem, uśmiechając się.
Przytuliłem go mocniej. W głowie siedział mi Xavier. Miałem nadzieję, że mu się
ułoży.
Wtuliłem
się w niego mocniej i przymknąłem oczy. Zrobiłem się śpiący. Nawet nie
zauważyłem, a usnąłem w jego ramionach.
Spojrzałem na chłopaczka i uśmiechnąłem się. Położyłem go
delikatnie na kanapie, a sam musiałem się przebrać. Wziąłem swoje ciuchy i
poszedłem za parawan, bo Teruki nadal tu był.
Mruknąłem
coś pod nosem gdy nie poczułem jego ciepła... Jednak doszedł do mnie jego
zapach. Przytuliłem coś miękkiego, śpiąc dalej.
Rozebrałem się ze scenicznych ciuchów i ubrałem w te
normalne. Wyszedłem zza parawanu, podchodząc do blondyna. Wziąłem go na ręce,
razem z Teruki' m wychodząc z garderoby.
-
Misio – wymruczałem sennie i wtuliłem się w niego mocniej. Czułem, że gdzieś
idziemy, ale nie budziłem się.
Uśmiechnąłem się rozczulony, poprawiając go sobie na rękach.
Wyszliśmy z klubu i pożegnawszy się z chłopakiem, poszedłem do domu.
Obudziłem
się po paru minutach, ale wciąż się do niego przytulałem. Nie miałem siły żeby
iść. Wtuliłem twarz w jego ramię.
Czułem, że nie śpi, bo zaczął się wiercić. Jednak szedłem
dalej. Po trzydziestu minutach byłem już pod drzwiami.
W
końcu otworzyłem oczy i spojrzałem na chłopaka. Uśmiechnąłem się lekko,
wtulając w niego mocniej.
Postawiłem go na moment. Nawet nie zauważył, że jesteśmy u
mnie. Otworzyłem drzwi i ponownie biorąc go na ręce wszedłem do środka.
Zaniosłem do sypialni i położyłem na łóżku.
Zarzuciłem
mu ręce na kark i przyciągnąłem do siebie. Wtuliłem twarz w jego szyję.
Zacząłem głaskać go po włosach.
- Śpij, kochanie. Ja się idę wykąpać - mruknąłem,
wyswobadzając się z jego objęć. Pocałowałem go w czoło, po czym skierowałem się
do łazienki.
Westchnąłem
cicho i wtuliłem się w jego poduszkę. Tak pięknie nim pachniała... Zamknąłem
oczy.
Wszedłem do łazienki i rozebrałem się. Wszedłem pod
prysznic, puszczając ciepłą wodę. Znowu było mi słabo. Chyba powinienem wziąć
urlop.
Jednak
nie spałem. Nie mogłem zasnąć bez niego. Wyciągnąłem rzeczy z kieszeni spodni i
odłożyłem je na szafkę obok. Spodnie również ściągnąłem, bo mi przeszkadzały.
Nakryłem się kołdrą, wtulając w jego poduszkę.
Wyszedłem po dziesięciu minutach owinięty ręcznikiem.
Wziąłem z szuflady czyste bokserki, zakładając je na siebie. Ręcznik odrzuciłem
gdzieś na bok i wsunąłem się pod kołdrą, przytulając blondyna.
- Mój
misio – wymruczałem, przytulając się do niego. Ponownie przymknąłem oczy i
wtuliłem się w niego mocniej.
- Śpij, księżniczko. Dobranoc - powiedziałem, całując go w
czoło. Przymknąłem oczy i już po chwili spałem.
Obudziłem
się o siódmej. Kris jeszcze spał. Wstałem i po cichu ubrałem się. Nakryłem go
kołdrą. Wziąłem kartkę i długopis, po czym napisałem: „Misiu... Muszę iść do
domu, bo muszę się wykąpać i przebrać. Przyjdź do mnie o 10. Kocham Cię, Bou.”
Położyłem ją na poduszce obok niego i pogłaskałem go po policzku. Wiedziałem,
że nie będzie spał długo. Wstałem i poszedłem do przedpokoju.
Poczułem brak przyjemnego ciepełka. Otworzyłem oczy i od
razu zobaczyłem kartkę. Wziąłem ją do ręki, czytając. Uśmiechnąłem się, po czym
wstałem i poszedłem się ogarnąć.
Gdy
doszedłem do domu, od razu skierowałem się do łazienki. Musiałem się wykąpać,
pomalować... Westchnąłem cierpiętniczo.
Umyłem się,
uczesałem i pomalowałem oczy na czarno. Podszedłem do szafy i zacząłem
wybierać ciuchy. Postawiłem na obcisłe czerwone rurki w czarną kratę i zwykłą
czarną koszulkę w czaszką. Spojrzałem na zegarek. Była dziewiąta.
W
łazience siedziałem do dziewiątej. Musiałem się pomalować i zrobić tą samą
fryzurę co wtedy. Dołożyłem jeszcze wstążkę do jednej kitki i wyszedłem z
łazienki. Poszedłem do mojego pokoju. Powoli zacząłem ubierać zakolanówki i
sukienkę.
Zjadłem jeszcze śniadanie i umyłem zęby. Włożyłem do
portfela trochę gotówki, po czym schowałem go razem z komórką do kieszeni.
Poszedłem do przedpokoju i ubrałem glany. Wyszedłem z mieszkania, zamykając
drzwi na klucz.
Z
bolerka zrezygnowałem, bo było ciepło. Ubrałem podstawowe trampki za kostkę i
znowu poszedłem do sypialni. Przejrzałem się w lustrze, ale czegoś mi
brakowało... Bransoletki! Wziąłem je i zacząłem ubierać na ręce.
Pod drzwiami blondyna byłem równo o dziesiątej. Zapukałem,
czekając, aż chłopak mi otworzy. Włożyłem ręce do kieszeni, krzyżując nogi.
Wziąłem
telefon oraz portfel i poszedłem do przedpokoju. Otworzyłem drzwi i
zarumieniłem się na jego widok. Wyglądał ślicznie.
Wytrzeszczyłem oczy.
- O...mój...Boże... - powiedziałem.
Byłem w szoku. Wyglądał jeszcze piękniej niż na tym zdjęciu.
- Hm?
Nie podoba Ci się? – spytałem cicho, spuszczając głowę. Starałem się wyglądać
jak najlepiej.
- Nie podoba? Wyglądasz ślicznie, księżniczko - uśmiechnąłem
się. Podszedłem do niego, przytulając do siebie.
-
Dziękuję – wyszeptałem cicho. Czułem, że pieką mnie policzki. Po chwili jednak
odsunąłem się od niego. – Schowasz mi? – spytałem wskazując portfel i komórkę.
Ja nie miałem gdzie tego schować.
- Jasne - powiedziałem, biorąc od niego rzeczy i chowając do
drugiej kieszeni. Po chwili wyszliśmy, a blondyn zamknął drzwi. Nie mogłem
oderwać od niego wzroku. Tak ślicznie wyglądał.
Zamknąłem
drzwi i podałem mu klucze, które również schował do kieszeni. Złapałem go za
rękę, splatając nasze palce razem. Zacząłem schodzić po schodach.
Przez ten jego ubiór, znowu miałem na niego ochotę. Jeszcze
tak seksownie kręcił tym swoim tyłeczkiem... zaraz go wezmę na tych schodach.
Kris, uspokój się! Nie teraz!
Spojrzałem
na niego i uśmiechnąłem się lekko. Cieszyłem się, że mu się podobało. Jednak...
krępował mnie tym spojrzeniem. Mocno się zarumieniłem.
Musiałem się uspokoić. Wziąłem głęboki oddech, mocniej
ściskając jego dłoń. Spojrzałem przed siebie, chcąc odgonić zbereźne myśli.
- Coś
się stało? – spytałem, patrząc na jego twarz. Wydawał się być bardzo spięty.
Nie wiedziałem o co mu chodziło.
- Nic, kochanie - powiedziałem, uśmiechając się do niego.
Nie, oczywiście, że nic. Wcale mnie nie kusił i wcale mnie nie prowokował, gdy
tak kręcił tyłeczkiem.
-
Przecież widzę – naburmuszyłem się. Wyszliśmy z mojej klatki i ruszyliśmy do
centrum handlowego. Nie przejmowałem się wzrokiem ludzi, zawsze się patrzyli.
- Kusisz mnie - mruknąłem, patrząc przed siebie. Rozkojarzył
mnie. Jak tak dalej pójdzie to się wrąbie w jakiś słup i padnę jak długi na
chodnik.
Zaśmiałem
się cicho, rumieniąc się. Było mi miło, że tak na niego działałem, ale...
-
Czyli jeśli nie mam sukienki to Cię nie kuszę? – spytałem.
- Oczywiście, że kusisz... Ale teraz... Prowokujesz, przez
co mam ochotę... - mruknąłem. Czułem, że jak będzie przymierzał te sukienki, to
dostanę krwotoku z nosa.
-
Zawstydzasz mnie – wymamrotałem, spuszczając głowę. Ścisnąłem mocniej jego dłoń
i poprawiłem bransoletki.
- No, ale to nie moja wina... - mruknąłem, odwracając wzrok.
Nie moja wina, że tak na mnie działał.
Uśmiechnąłem
się lekko. Zatrzymałem się i spojrzałem na jego twarz. Stanąłem na palcach,
zarzuciłem mu ręce na kark i pocałowałem go w usta.
Mruknąłem w jego usta, oddając pocałunek. Objąłem go w
pasie, przyciągając go bliżej siebie. Musiałem się powstrzymywać, by nie zmacać
tej jego pupy.
Uśmiechnąłem
się, rozchylając usta. Kris od razu z tego skorzystał i pogłębił pocałunek.
Objąłem go mocniej.
W pewnym momencie kątem oka zobaczyłem Xavier' a,
opierającego się o ścianę budynku. Był wystrojony jak stróż w Boże Ciało. Po
chwili zauważyłem Teruki' ego. Odsunąłem się o blondyna.
- Patrz - mruknąłem i
kiwnąłem głową w ich stronę.
Odsunąłem
się od jego ust i spojrzałem na nich. Uśmiechnąłem się rozczulony, wtulając się
w chłopaka.
- Mam
nadzieję, że im się ułoży. Chcę żeby on był szczęśliwy.
- Też mam taką nadzieję. Chodźmy - objąłem go jedną ręką i
zacząłem iść dalej. Xavier mnie widział. Uśmiechnąłem się do niego.
Pomachałem
do Teruki’ ego i poszedłem dalej. Jednak odsunąłem się od niego. Złapałem go za
rękę, splatając nasze palce.
- Bo
mi sukienkę wygnieciesz – odpowiedziałem na jego pytające spojrzenie.
- No wiesz... To już Cię przytulić nie mogę? - spytałem,
robiąc smutną minkę. Przez to, że sukienka mu się wygniecie, nie mogłem go
przytulić?
Zaśmiałem
się cicho i przytuliłem się do niego.
-
Przepraszam, no – uśmiechnąłem się do niego, obejmując go w pasie.
Objąłem go, przyciągając go bliżej siebie. Po kilkunastu
minutach byliśmy już w galerii handlowej. Bou zaciągnął mnie do sklepu, gdzie
aż roiło się od sukienek typu lolita.
-
Jestem w niebie – pisnąłem, puszczając go. Zacząłem oglądać pierwsze sukienki.
Wiedziałem, że spędzę tu parę godzin.
Usiadłem na jednym z foteli, przeznaczonych dla klientów i
patrzyłem na blondyna. Mogłem się spodziewać, że nie wyjdziemy stąd prędko.
Co
chwilę brałem sukienkę i szedłem oglądać następne. Mógłbym tu spędzić całe
tygodnie czy nawet miesiące.
Wywróciłem oczami. Rozejrzałem się, a w oczy rzuciła mi się
krótka, różowa sukienka z czarną koronką. Na górze miała jakby gorset, a na
dole sporo falbanek. Wyobraziłem sobie w niej Bou. Wstałem i zdjąłem sukienkę z
wieszaka, podchodząc do blondyna.
- Przymierz tę.
Obróciłem
się do niego i spojrzałem na sukienkę. Uśmiechnąłem się.
-
Skoro już tu jesteś, to trzymaj – zaśmiałem się, podając mu pięć sukienek.
Poszedłem szukać dalej.
Teruki miał rację. Już robię za tragarza. Westchnąłem,
trzymając sukienki. Zmierzyłem go wzrokiem, zatrzymując go na jego pośladkach.
Kris, spokój!
W moje
oczy rzuciła się ekspedientka, która poprawiała wieszaki. Podszedłem do niej.
-
Macie jakieś nowe zakolanówki? – spytałem, uśmiechając się.
- Tam
– powiedziała, wskazując mi ręką kosz z zakolanówkami. Podszedłem do tego kosza.
Boże, za jakie grzechy?! Podszedłem do niego, przyglądając
się mu.
- Czy Ty to kiedyś przymierzysz? - spytałem, pokazując na sukienki.
- Sam
zgodziłeś się żeby iść ze mną na zakupy, więc nie narzekaj – burknąłem,
przeglądając zawartość kosza. Podałem mu już dwie pary.
Westchnąłem, po czym oparłem się o filar. Jak to wytrzymam,
to będę mistrzem.
Podałem
mu jeszcze dwie pary zakolanówek. Już miałem iść do przymierzalni, ale
zauważyłem piękną sukienkę... Była cała czarna z białymi falbankami na dole. Na
górze był czarny gorset wiązany z tyłu, a z przodu były guziczki. Do tego były
czarno-różowe rękawiczki oraz czarno-różowa opaska. Podszedłem do niej.
A już miałem nadzieję, że pójdzie do tej przymierzalni.
Ponownie westchnąłem, idąc za nim. Już miałem dość.
Znalazłem
mój rozmiar tej sukienki i uśmiechnąłem się, patrząc na nią.
-
Chodź – powiedziałem, w podskokach idąc do przymierzalni.
Poszedłem za nim. Stanąłem pod ścianą i czekałem, aż to ode
mnie zabierze.
Niemal
z czcią odebrałem od niego sukienki. Jednak gdy spojrzałem na jego twarz,
uśmiech zniknął z mojej twarzy. Skoro tak miał się zachowywać, to wolałbym już
iść sam. Odwróciłem się i wszedłem do przebieralni.
Westchnąłem. Super, już się obraził. Jakbym wiedział, że tak
będzie, to bym z nim nie przychodził. Po prostu chciałem spędzić z nim czas.
Ściągnąłem
moją sukienkę i zacząłem ubierać tą różową od niego. Przejrzałem się w lustrze.
Podobało mi się. Wyszedłem z przebieralni. Okręciłem się wokół swojej osi.
- I
jak? – spytałem, uśmiechając się.
- Ślicznie, księżniczko - powiedziałem, uśmiechając się.
Chyba mu się podobała. Jednak chyba jeszcze nie widział ceny.
Uśmiechnąłem
się i wszedłem do przebieralni. Spojrzałem na metkę, ale cena nie wywarła na
mnie wrażenia. Kupowałem już droższe. Ściągnąłem ją i zacząłem ubierać tą,
którą wybrałem jako ostatnią.
Skrzyżowałem ręce na piersi, czekając na następny pokaz.
Czułem na sobie wzrok dwóch dziewczyn, stojących obok. Czekały na swoją
koleżankę, która była w przebieralni.
Obejrzałem
się w lustrze. Tą na pewno kupię. Uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem z
przebieralni.
- Może
być?
- Pięknie wyglądasz - powiedziałem z uśmiechem. Po chwili
spojrzałem na te dziewczyny. Denerwowały mnie. Ich wzrok przeszywał mnie na
wylot.
Uśmiechnąłem
się lekko i pocałowałem go w policzek. Widziałem tamte dziewczyny. Zmrużyłem
oczy, po czym z powrotem wszedłem do środka.
Miałem wrażenie, że zaraz mnie rozbiorą wzrokiem. W pewnym
momencie w ręku jednej z nich ujrzałem moją wizytówkę. Jednak zignorowałem to.
Widziałem, jak wybierają z niej numer. Po chwili rozbrzmiał mój telefon.
Myślałem, że się spalę ze wstydu.
Powoli
ściągnąłem tą sukienkę. Spojrzałem na cenę i okazało się, że nie była nawet aż
taka droga.
Wytrzeszczyły oczy, gdy usłyszały mój telefon. Odwróciłem
wzrok. Chciałem, żeby w końcu przestały się gapić.
Powoli
ubrałem następną. Ta była cała czarna z różowymi akcentami. Też mi się
podobała. Wyszedłem z przebieralni i spojrzałem na chłopaka.
- I
jak?
- Jak zawsze przepięknie - odpowiedziałem. Cały czas się uśmiechałem.
Dla mnie zawsze wyglądał pięknie. Czy w sukience, czy w spodniach, czy
nieuczesany w rozciągniętym dresie. Zawsze śliczny.
Spojrzałem
na te laski. Wkurwiały mnie.
-
Długo macie zamiar się jeszcze tak gapić? – warknąłem, odwracając się do nich.
Zaśmiałem się, widząc jego minę. Podszedłem do niego,
obejmując go w pasie.
- Ale nie ma się co denerwować, kochanie.
Uśmiechnąłem
się lekko i odwróciłem do niego. Wtuliłem się w jego tors.
- Ale
one mnie irytują – wymamrotałem w jego koszulkę.
- Mnie też, ale nic nie poradzisz, księżniczko - powiedziałem,
przytulając go mocno. - No już, zakładaj następną - powiedziałem i popchnąłem
go delikatnie w stronę przebieralni.
Zaśmiałem
się cicho, ale posłusznie poszedłem po przebieralni. Ściągnąłem tą i ubrałem na
siebie taką ciemno-czerwoną. Miała doczepiane czarne rękawiczki i czarny coś
jakby pasek. Podobała mi się. Ponownie wyszedłem z pomieszczenia.
Zapowietrzyłem się. Boże, jak on ślicznie wyglądał.
Strasznie słodko...
- Chcesz mnie przyprawić o zawał?
Zaśmiałem
się i zarumieniłem dość mocno. Czy on musiał mówić takie krępujące rzeczy?
- Nie,
dlaczego?
Haha xD a tam, po prostu mówi prawdę :'3 Bou musiał wyglądać przeuroczo!-
OdpowiedzUsuń//Yuuko-san
slodko
OdpowiedzUsuńSzkoda że niedługo koniec..No cóż.
OdpowiedzUsuńRozdział Przecudny, uroczy i puchaty.>.<
Oby tak dalej.♥
Cudowne jak zawsze <3
OdpowiedzUsuń