piątek, 20 grudnia 2013

"Już zawsze będziemy razem." Kris x Bou, 16

Troszkę mi smutno, bo zbliżamy się do końca tego opowiadania, ale chyba za dużo już tej słodyczy...
Zapraszam!




Zamruczałem w jego usta. Usiadłem na nim okrakiem, wciąż go całując. Odwzajemniłem pocałunek.

Gdy rozchylił wargi, wślizgnąłem się językiem do jego wnętrza, pogłębiając pocałunek. Zjechałem dłonią na jego bok, gładząc go.

Westchnąłem cicho, gładząc jego klatkę piersiową. Również zacząłem oddawać pocałunki. Uśmiechnąłem się lekko.

Miałem na niego ochotę, jednak po pierwsze, nie chcę robić tego w klubie, a po drugie, robiliśmy to wczoraj.

Jednak przerwał nam Teruki, który wpadł do środka. Wziął mnie w ramiona i odsunął od Kris’ a.
- Bouś! Kocham Cię normalnie!

Spojrzałem na chłopaka niezadowolony. 
- I jak z Xavier' em? - spytałem, nie chcą pokazać, że jestem wkurzony, że nam przerwał.

- Postaw mnie! Proszę! – pisnąłem, gdy mnie podniósł. Bałem się wysokości, nie chciałem żeby mnie podnosił.

Spojrzałem na Teruki' ego zmrużonymi oczami. Wiedziałem, że to jego przyjaciel, ale jednak byłem zazdrosny.

- Postaw – szepnąłem płaczliwie i pociągnąłem nosem. Perkusista szybko postawił mnie na ziemi, patrząc na mnie.

Wziąłem do ręki szklankę z wodą, upijając łyk. Polubiłem tego gościa, ale niech go lepiej nie przytula, bo zrobię mu krzywdę.

Podszedłem do Kris’ a i wtuliłem się w niego, pociągając nosem. Nienawidziłem wysokości.
- Bouś.. Przepraszam – uśmiechnął się perkusista.

Przytuliłem ukochanego, głaskając blondynka po włosach. Pocałowałem go w czoło, chcąc go jakoś uspokoić.

- I jak tam z Xavier’ em? – spytałem, patrząc na niego.
- Umówiłem się z nim – zaśmiał się i usiadł na ziemi. Cieszyłem się, że był taki szczęśliwy.

Ucieszyłem się. Może w końcu Xavier będzie szczęśliwy. Może w końcu trafił na odpowiednią osobę. Wiedziałem jednak, że znienawidzę Teruki' ego, jeśli go skrzywdzi.

Chciałem go przytulić, ale Kris trzymał mnie mocno. Zaśmiałem się cicho i wtuliłem się w niego mocniej.

- Nie puszczę Cię - szepnąłem. Zacząłem mruczeć mu do ucha, gdy zaczął bawić się moimi włosami.

- Mój zazdrosny misio – wymruczałem mu do ucha i polizałem go po szyi. – Kocham tylko Ciebie – uśmiechnąłem się lekko, rumieniąc się.

- No ja mam nadzieję - powiedziałem, uśmiechając się. Przytuliłem go mocniej. W głowie siedział mi Xavier. Miałem nadzieję, że mu się ułoży.

Wtuliłem się w niego mocniej i przymknąłem oczy. Zrobiłem się śpiący. Nawet nie zauważyłem, a usnąłem w jego ramionach.

Spojrzałem na chłopaczka i uśmiechnąłem się. Położyłem go delikatnie na kanapie, a sam musiałem się przebrać. Wziąłem swoje ciuchy i poszedłem za parawan, bo Teruki nadal tu był.

Mruknąłem coś pod nosem gdy nie poczułem jego ciepła... Jednak doszedł do mnie jego zapach. Przytuliłem coś miękkiego, śpiąc dalej.

Rozebrałem się ze scenicznych ciuchów i ubrałem w te normalne. Wyszedłem zza parawanu, podchodząc do blondyna. Wziąłem go na ręce, razem z Teruki' m wychodząc z garderoby.

- Misio – wymruczałem sennie i wtuliłem się w niego mocniej. Czułem, że gdzieś idziemy, ale nie budziłem się.

Uśmiechnąłem się rozczulony, poprawiając go sobie na rękach. Wyszliśmy z klubu i pożegnawszy się z chłopakiem, poszedłem do domu.

Obudziłem się po paru minutach, ale wciąż się do niego przytulałem. Nie miałem siły żeby iść. Wtuliłem twarz w jego ramię.

Czułem, że nie śpi, bo zaczął się wiercić. Jednak szedłem dalej. Po trzydziestu minutach byłem już pod drzwiami.

W końcu otworzyłem oczy i spojrzałem na chłopaka. Uśmiechnąłem się lekko, wtulając w niego mocniej.

Postawiłem go na moment. Nawet nie zauważył, że jesteśmy u mnie. Otworzyłem drzwi i ponownie biorąc go na ręce wszedłem do środka. Zaniosłem do sypialni i położyłem na łóżku.

Zarzuciłem mu ręce na kark i przyciągnąłem do siebie. Wtuliłem twarz w jego szyję. Zacząłem głaskać go po włosach.

- Śpij, kochanie. Ja się idę wykąpać - mruknąłem, wyswobadzając się z jego objęć. Pocałowałem go w czoło, po czym skierowałem się do łazienki.

Westchnąłem cicho i wtuliłem się w jego poduszkę. Tak pięknie nim pachniała... Zamknąłem oczy.

Wszedłem do łazienki i rozebrałem się. Wszedłem pod prysznic, puszczając ciepłą wodę. Znowu było mi słabo. Chyba powinienem wziąć urlop.

Jednak nie spałem. Nie mogłem zasnąć bez niego. Wyciągnąłem rzeczy z kieszeni spodni i odłożyłem je na szafkę obok. Spodnie również ściągnąłem, bo mi przeszkadzały. Nakryłem się kołdrą, wtulając w jego poduszkę.

Wyszedłem po dziesięciu minutach owinięty ręcznikiem. Wziąłem z szuflady czyste bokserki, zakładając je na siebie. Ręcznik odrzuciłem gdzieś na bok i wsunąłem się pod kołdrą, przytulając blondyna.

- Mój misio – wymruczałem, przytulając się do niego. Ponownie przymknąłem oczy i wtuliłem się w niego mocniej.

- Śpij, księżniczko. Dobranoc - powiedziałem, całując go w czoło. Przymknąłem oczy i już po chwili spałem.

Obudziłem się o siódmej. Kris jeszcze spał. Wstałem i po cichu ubrałem się. Nakryłem go kołdrą. Wziąłem kartkę i długopis, po czym napisałem: „Misiu... Muszę iść do domu, bo muszę się wykąpać i przebrać. Przyjdź do mnie o 10. Kocham Cię, Bou.” Położyłem ją na poduszce obok niego i pogłaskałem go po policzku. Wiedziałem, że nie będzie spał długo. Wstałem i poszedłem do przedpokoju.

Poczułem brak przyjemnego ciepełka. Otworzyłem oczy i od razu zobaczyłem kartkę. Wziąłem ją do ręki, czytając. Uśmiechnąłem się, po czym wstałem i poszedłem się ogarnąć.

Gdy doszedłem do domu, od razu skierowałem się do łazienki. Musiałem się wykąpać, pomalować... Westchnąłem cierpiętniczo.

Umyłem się, uczesałem i pomalowałem oczy na czarno. Podszedłem do szafy i zacząłem wybierać ciuchy. Postawiłem na obcisłe czerwone rurki w czarną kratę i zwykłą czarną koszulkę w czaszką. Spojrzałem na zegarek. Była dziewiąta.

W łazience siedziałem do dziewiątej. Musiałem się pomalować i zrobić tą samą fryzurę co wtedy. Dołożyłem jeszcze wstążkę do jednej kitki i wyszedłem z łazienki. Poszedłem do mojego pokoju. Powoli zacząłem ubierać zakolanówki i sukienkę.

Zjadłem jeszcze śniadanie i umyłem zęby. Włożyłem do portfela trochę gotówki, po czym schowałem go razem z komórką do kieszeni. Poszedłem do przedpokoju i ubrałem glany. Wyszedłem z mieszkania, zamykając drzwi na klucz.

Z bolerka zrezygnowałem, bo było ciepło. Ubrałem podstawowe trampki za kostkę i znowu poszedłem do sypialni. Przejrzałem się w lustrze, ale czegoś mi brakowało... Bransoletki! Wziąłem je i zacząłem ubierać na ręce.

Pod drzwiami blondyna byłem równo o dziesiątej. Zapukałem, czekając, aż chłopak mi otworzy. Włożyłem ręce do kieszeni, krzyżując nogi.

Wziąłem telefon oraz portfel i poszedłem do przedpokoju. Otworzyłem drzwi i zarumieniłem się na jego widok. Wyglądał ślicznie.

Wytrzeszczyłem oczy. 
- O...mój...Boże... - powiedziałem. Byłem w szoku. Wyglądał jeszcze piękniej niż na tym zdjęciu.

- Hm? Nie podoba Ci się? – spytałem cicho, spuszczając głowę. Starałem się wyglądać jak najlepiej.

- Nie podoba? Wyglądasz ślicznie, księżniczko - uśmiechnąłem się. Podszedłem do niego, przytulając do siebie.

- Dziękuję – wyszeptałem cicho. Czułem, że pieką mnie policzki. Po chwili jednak odsunąłem się od niego. – Schowasz mi? – spytałem wskazując portfel i komórkę. Ja nie miałem gdzie tego schować.

- Jasne - powiedziałem, biorąc od niego rzeczy i chowając do drugiej kieszeni. Po chwili wyszliśmy, a blondyn zamknął drzwi. Nie mogłem oderwać od niego wzroku. Tak ślicznie wyglądał.

Zamknąłem drzwi i podałem mu klucze, które również schował do kieszeni. Złapałem go za rękę, splatając nasze palce razem. Zacząłem schodzić po schodach.

Przez ten jego ubiór, znowu miałem na niego ochotę. Jeszcze tak seksownie kręcił tym swoim tyłeczkiem... zaraz go wezmę na tych schodach. Kris, uspokój się! Nie teraz!

Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się lekko. Cieszyłem się, że mu się podobało. Jednak... krępował mnie tym spojrzeniem. Mocno się zarumieniłem.

Musiałem się uspokoić. Wziąłem głęboki oddech, mocniej ściskając jego dłoń. Spojrzałem przed siebie, chcąc odgonić zbereźne myśli.

- Coś się stało? – spytałem, patrząc na jego twarz. Wydawał się być bardzo spięty. Nie wiedziałem o co mu chodziło.

- Nic, kochanie - powiedziałem, uśmiechając się do niego. Nie, oczywiście, że nic. Wcale mnie nie kusił i wcale mnie nie prowokował, gdy tak kręcił tyłeczkiem.

- Przecież widzę – naburmuszyłem się. Wyszliśmy z mojej klatki i ruszyliśmy do centrum handlowego. Nie przejmowałem się wzrokiem ludzi, zawsze się patrzyli.

- Kusisz mnie - mruknąłem, patrząc przed siebie. Rozkojarzył mnie. Jak tak dalej pójdzie to się wrąbie w jakiś słup i padnę jak długi na chodnik.

Zaśmiałem się cicho, rumieniąc się. Było mi miło, że tak na niego działałem, ale...
- Czyli jeśli nie mam sukienki to Cię nie kuszę? – spytałem.

- Oczywiście, że kusisz... Ale teraz... Prowokujesz, przez co mam ochotę... - mruknąłem. Czułem, że jak będzie przymierzał te sukienki, to dostanę krwotoku z nosa.

- Zawstydzasz mnie – wymamrotałem, spuszczając głowę. Ścisnąłem mocniej jego dłoń i poprawiłem bransoletki.

- No, ale to nie moja wina... - mruknąłem, odwracając wzrok. Nie moja wina, że tak na mnie działał.

Uśmiechnąłem się lekko. Zatrzymałem się i spojrzałem na jego twarz. Stanąłem na palcach, zarzuciłem mu ręce na kark i pocałowałem go w usta.

Mruknąłem w jego usta, oddając pocałunek. Objąłem go w pasie, przyciągając go bliżej siebie. Musiałem się powstrzymywać, by nie zmacać tej jego pupy.

Uśmiechnąłem się, rozchylając usta. Kris od razu z tego skorzystał i pogłębił pocałunek. Objąłem go mocniej.

W pewnym momencie kątem oka zobaczyłem Xavier' a, opierającego się o ścianę budynku. Był wystrojony jak stróż w Boże Ciało. Po chwili zauważyłem Teruki' ego. Odsunąłem się o blondyna. 
- Patrz - mruknąłem i kiwnąłem głową w ich stronę.

Odsunąłem się od jego ust i spojrzałem na nich. Uśmiechnąłem się rozczulony, wtulając się w chłopaka.
- Mam nadzieję, że im się ułoży. Chcę żeby on był szczęśliwy.

- Też mam taką nadzieję. Chodźmy - objąłem go jedną ręką i zacząłem iść dalej. Xavier mnie widział. Uśmiechnąłem się do niego.

Pomachałem do Teruki’ ego i poszedłem dalej. Jednak odsunąłem się od niego. Złapałem go za rękę, splatając nasze palce.
- Bo mi sukienkę wygnieciesz – odpowiedziałem na jego pytające spojrzenie.

- No wiesz... To już Cię przytulić nie mogę? - spytałem, robiąc smutną minkę. Przez to, że sukienka mu się wygniecie, nie mogłem go przytulić?

Zaśmiałem się cicho i przytuliłem się do niego.
- Przepraszam, no – uśmiechnąłem się do niego, obejmując go w pasie.

Objąłem go, przyciągając go bliżej siebie. Po kilkunastu minutach byliśmy już w galerii handlowej. Bou zaciągnął mnie do sklepu, gdzie aż roiło się od sukienek typu lolita.

- Jestem w niebie – pisnąłem, puszczając go. Zacząłem oglądać pierwsze sukienki. Wiedziałem, że spędzę tu parę godzin.

Usiadłem na jednym z foteli, przeznaczonych dla klientów i patrzyłem na blondyna. Mogłem się spodziewać, że nie wyjdziemy stąd prędko.

Co chwilę brałem sukienkę i szedłem oglądać następne. Mógłbym tu spędzić całe tygodnie czy nawet miesiące.

Wywróciłem oczami. Rozejrzałem się, a w oczy rzuciła mi się krótka, różowa sukienka z czarną koronką. Na górze miała jakby gorset, a na dole sporo falbanek. Wyobraziłem sobie w niej Bou. Wstałem i zdjąłem sukienkę z wieszaka, podchodząc do blondyna. 
- Przymierz tę.

Obróciłem się do niego i spojrzałem na sukienkę. Uśmiechnąłem się.
- Skoro już tu jesteś, to trzymaj – zaśmiałem się, podając mu pięć sukienek. Poszedłem szukać dalej.

Teruki miał rację. Już robię za tragarza. Westchnąłem, trzymając sukienki. Zmierzyłem go wzrokiem, zatrzymując go na jego pośladkach. Kris, spokój!

W moje oczy rzuciła się ekspedientka, która poprawiała wieszaki. Podszedłem do niej.
- Macie jakieś nowe zakolanówki? – spytałem, uśmiechając się.
- Tam – powiedziała, wskazując mi ręką kosz z zakolanówkami. Podszedłem do tego kosza.

Boże, za jakie grzechy?! Podszedłem do niego, przyglądając się mu. 
- Czy Ty to kiedyś przymierzysz? - spytałem, pokazując na sukienki.

- Sam zgodziłeś się żeby iść ze mną na zakupy, więc nie narzekaj – burknąłem, przeglądając zawartość kosza. Podałem mu już dwie pary.

Westchnąłem, po czym oparłem się o filar. Jak to wytrzymam, to będę mistrzem.

Podałem mu jeszcze dwie pary zakolanówek. Już miałem iść do przymierzalni, ale zauważyłem piękną sukienkę... Była cała czarna z białymi falbankami na dole. Na górze był czarny gorset wiązany z tyłu, a z przodu były guziczki. Do tego były czarno-różowe rękawiczki oraz czarno-różowa opaska. Podszedłem do niej.

A już miałem nadzieję, że pójdzie do tej przymierzalni. Ponownie westchnąłem, idąc za nim. Już miałem dość.

Znalazłem mój rozmiar tej sukienki i uśmiechnąłem się, patrząc na nią.
- Chodź – powiedziałem, w podskokach idąc do przymierzalni.

Poszedłem za nim. Stanąłem pod ścianą i czekałem, aż to ode mnie zabierze.

Niemal z czcią odebrałem od niego sukienki. Jednak gdy spojrzałem na jego twarz, uśmiech zniknął z mojej twarzy. Skoro tak miał się zachowywać, to wolałbym już iść sam. Odwróciłem się i wszedłem do przebieralni.

Westchnąłem. Super, już się obraził. Jakbym wiedział, że tak będzie, to bym z nim nie przychodził. Po prostu chciałem spędzić z nim czas.

Ściągnąłem moją sukienkę i zacząłem ubierać tą różową od niego. Przejrzałem się w lustrze. Podobało mi się. Wyszedłem z przebieralni. Okręciłem się wokół swojej osi.
- I jak? – spytałem, uśmiechając się.

- Ślicznie, księżniczko - powiedziałem, uśmiechając się. Chyba mu się podobała. Jednak chyba jeszcze nie widział ceny.

Uśmiechnąłem się i wszedłem do przebieralni. Spojrzałem na metkę, ale cena nie wywarła na mnie wrażenia. Kupowałem już droższe. Ściągnąłem ją i zacząłem ubierać tą, którą wybrałem jako ostatnią.

Skrzyżowałem ręce na piersi, czekając na następny pokaz. Czułem na sobie wzrok dwóch dziewczyn, stojących obok. Czekały na swoją koleżankę, która była w przebieralni.

Obejrzałem się w lustrze. Tą na pewno kupię. Uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem z przebieralni.
- Może być?

- Pięknie wyglądasz - powiedziałem z uśmiechem. Po chwili spojrzałem na te dziewczyny. Denerwowały mnie. Ich wzrok przeszywał mnie na wylot.

Uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem go w policzek. Widziałem tamte dziewczyny. Zmrużyłem oczy, po czym z powrotem wszedłem do środka.

Miałem wrażenie, że zaraz mnie rozbiorą wzrokiem. W pewnym momencie w ręku jednej z nich ujrzałem moją wizytówkę. Jednak zignorowałem to. Widziałem, jak wybierają z niej numer. Po chwili rozbrzmiał mój telefon. Myślałem, że się spalę ze wstydu.

Powoli ściągnąłem tą sukienkę. Spojrzałem na cenę i okazało się, że nie była nawet aż taka droga.

Wytrzeszczyły oczy, gdy usłyszały mój telefon. Odwróciłem wzrok. Chciałem, żeby w końcu przestały się gapić.

Powoli ubrałem następną. Ta była cała czarna z różowymi akcentami. Też mi się podobała. Wyszedłem z przebieralni i spojrzałem na chłopaka.
- I jak?

- Jak zawsze przepięknie - odpowiedziałem. Cały czas się uśmiechałem. Dla mnie zawsze wyglądał pięknie. Czy w sukience, czy w spodniach, czy nieuczesany w rozciągniętym dresie. Zawsze śliczny.

Spojrzałem na te laski. Wkurwiały mnie.
- Długo macie zamiar się jeszcze tak gapić? – warknąłem, odwracając się do nich.

Zaśmiałem się, widząc jego minę. Podszedłem do niego, obejmując go w pasie. 
- Ale nie ma się co denerwować, kochanie.

Uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem do niego. Wtuliłem się w jego tors.
- Ale one mnie irytują – wymamrotałem w jego koszulkę.

- Mnie też, ale nic nie poradzisz, księżniczko - powiedziałem, przytulając go mocno. - No już, zakładaj następną - powiedziałem i popchnąłem go delikatnie w stronę przebieralni.

Zaśmiałem się cicho, ale posłusznie poszedłem po przebieralni. Ściągnąłem tą i ubrałem na siebie taką ciemno-czerwoną. Miała doczepiane czarne rękawiczki i czarny coś jakby pasek. Podobała mi się. Ponownie wyszedłem z pomieszczenia.

Zapowietrzyłem się. Boże, jak on ślicznie wyglądał. Strasznie słodko... 
- Chcesz mnie przyprawić o zawał?

Zaśmiałem się i zarumieniłem dość mocno. Czy on musiał mówić takie krępujące rzeczy?

- Nie, dlaczego?

4 komentarze:

  1. Haha xD a tam, po prostu mówi prawdę :'3 Bou musiał wyglądać przeuroczo!-
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że niedługo koniec..No cóż.
    Rozdział Przecudny, uroczy i puchaty.>.<
    Oby tak dalej.♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń