Hej, hej.
Były 4 komentarze, więc dodaję rozdział teraz. Nie wiem kiedy będzie następny i z góry za to przepraszam, bo naprawdę mam ostatnio okropne problemy ze zdrowiem, że to masakra po prostu. No, ale nie żalę się. To moje problemy.
Zapraszam!
- I że mam Ci pomóc wybrać sukienkę? - spytałem. Nie znałem
się na damskich ciuchach. Jak kiedyś pomagałem wybrać siostrze sukienkę, to
prawie zasnąłem.
- Ty myślisz, że kupię jedną? –
zdziwiłem się, a po chwili zaśmiałem. – Ja chodzę po sklepach od rana do
wieczora – uśmiechnąłem się.
- Boże... - mruknąłem. Lubiłem zakupy, ale bez przesady.
Żeby cały dzień łazić po sklepach.
Zaśmiałem się cicho i spojrzałem
na niego świecącymi się oczami.
- Ciekawe czy wytrzymasz dłużej
niż reszta mojego zespołu – uśmiechnąłem się lekko. Reszta po dwóch czy trzech
godzinach już wymiękła.
- Żebyś się nie zdziwił. Lubię zakupy - powiedziałem,
podnosząc się do siadu. - Możemy pójść jutro, bo Twój misio ma jutro wolne -
wymruczałem, przyciągając go do siebie.
- Boże, kocham Cię! –
krzyknąłem, przytulając go mocno. – Cały dzień na zakupach – szepnąłem. Dawno
nie kupowałem sobie czegoś nowego.
- Też Cię kocham, moja mała księżniczko - szepnąłem mu do
ucha, obejmując go. Cieszyłem się, że jutrzejszy dzień spędzimy razem.
- Nowe sukienki, nowe sukienki,
nowe sukienki – zaśmiałem się. Wplotłem palce w jego włosy i zacząłem je
przeczesywać. – A ja się dziwię, że mylą mnie z dziewczyną...
- Ale ślicznie Ci w sukienkach. Kiedy wysłałeś mi to
zdjęcie, to o mało zawału nie dostałem - powiedziałem, przypominając sobie
tamten moment. Jakbym dostał zawału, to przynajmniej bym miał natychmiastową
pomoc.
- Ojej. Dziękuję – uśmiechnąłem
się. – To jutro ubiorę ją dla Ciebie. Chcesz? – spytałem cicho. Lubiłem tą
pomarańczową sukienkę.
- Jasne - zaśmiałem się. Lubiłem go w sukienkach. Może i
miałem dziwne upodobania, ale taka była prawda.
Wtuliłem twarz w jego szyję.
Westchnąłem cicho i przymknąłem oczy. Władowałem mu się na kolana, przytulając
go mocniej.
- Dobra, kochanie... Ja muszę iść - powiedziałem, patrząc na
zegarek. Musiałem się jeszcze przebrać.
- O której dzisiaj zaczynasz? –
spytałem, schodząc z niego. Położyłem się obok i spojrzałem na niego.
- O
dziewiątej - powiedziałem, wzdychając. - Jeżeli ona znowu każe mi zrobić
striptiz, to ją chyba żywcem zakopię.
- Zrobisz dzisiaj striptiz, zrobisz
– zaśmiałem się i wtuliłem w poduszkę. Tylko musiałbym zadzwonić do Teruki’
ego.
- Co Ty knujesz? - spytałem. Teraz byłem pewny, że go
zobaczę w klubie. Cieszyłem się z tego.
- Ja? Ależ nic – zaśmiałem się.
Tylko w co miałem się ubrać? Może ubiorę jakąś sukienkę? Ale nie... Wolę nikogo
tam nie prowokować, bo nie chcę żeby tamto się powtórzyło.
Uśmiechnąłem się. Wstałem i pocałowałem go w czoło. - Idę,
księżniczko. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – powiedziałem,
uśmiechając się szeroko. Po chwili jednak zarumieniłem się, nie wiem dlaczego..
Wyszedłem z jego pokoju, kierując się do przedpokoju.
Ubrałem moje czarne glany, po czym wyszedłem z mieszkania. Skierowałem się do
swojego domu.
Wciąż leżałem w łóżku. Miałem
jeszcze trochę czasu. Westchnąłem, biorąc telefon do ręki. Wybrałem numer do
perkusisty i zadzwoniłem do niego.
Dotarłem do domu i od razu pognałem w kierunku szafy.
Wziąłem czarne, skórzane, obcisłe rurki i białą koszulę. Uwielbiałem je nosić.
Wziąłem jeszcze tylko parę potrzebnych mi rzeczy, po czym wyszedłem do pracy.
Przebrałem się i czekałem na
Teruki’ ego. Schowałem do kieszeni telefon, portfel oraz inhalator. Po paru
minutach przyszedł perkusista. Ubrałem trampki i wyszliśmy z mieszkania.
Zamknąłem drzwi.
Szedłem jakieś pół godziny. Była ósma. Wszedłem do klubu i
jak mogłem się spodziewać, napadła mnie szefowa. Wiedziałem. Wysłuchałem, co ma
mi do powiedzenia, po czym poszedłem się przygotować.
Do klubu przyszliśmy dziesięć
minut przed jego występem. Usiedliśmy przy stoliku, a perkusista poszedł po
drinki.
Gdy już się przygotowałem, wyszedłem na scenę. Przy jednym
ze stolików widziałem Bou ze swoim kolegą. Uśmiechnąłem się i zacząłem tańczyć.
Wziąłem szklankę do ręki i
włożyłem rurkę do ust. Powoli piłem mój napój, przy okazji uśmiechając się
lekko.
Nie bardzo chciałem robić ten striptiz, ale przy tym czułem
się sobą. Widziałem wzrok Bou. Miałem nadzieję, że mnie za to nie zabije.
Czułem, że moje policzki mnie
palą. Słyszałem śmiech Teruki’ ego. Spojrzałem na niego, a on nadal się śmiał.
Pewnie z moich rumieńców.
Powoli zacząłem zdejmować górną część stroju. Po chwili
zszedłem ze sceny i podszedłem do Bou. Nadal poruszając się seksownie,
nachyliłem się nad jego uchem. - To specjalnie dla Ciebie, kochanie -
wymruczałem i wróciłem na scenę, wskakując na rurę.
Zarumieniłem się jeszcze
bardziej. Spuściłem głowę, ale wciąż patrzyłem na niego spod grzywki. Wyglądał
tak seksownie.
Byłem z siebie dumny. Jego mina była bezcenna. Wyglądał tak
uroczo. Po chwili pozbyłem się spodenek. Spojrzałem na blondyna i uśmiechnąłem
się triumfalnie.
Spuściłem wzrok. Byłem cholernie
zawstydzony i ... zazdrosny. Nie mogłem znieść tego, że inni ludzie również
mają taki widok. Podniosłem wzrok na niego.
Po chwili zgasło światło, a my zeszliśmy ze sceny. Przebrałem
się w następny stój i poszedłem na salę do Bou. Przynajmniej szefowa nie
zabraniała kontaktów z klientami.
Wciąż siedziałem i piłem drinka
przez słomkę. Byłem zadowolony, że zarabiał pieniądze, bo robił to uczciwie...
Ale z drugiej strony chciałem mieć jego ciało tylko dla siebie. Zagryzłem
wargę.
Podszedłem do chłopaka i przytuliłem go od tyłu. Spojrzałem
na jego twarz. Miał jakąś taką dziwną minę. - Co jest, księżniczko?
- Jestem zazdrosny –
wymamrotałem, spuszczając głowę. Moje policzki paliły i pewnie byłem cały
czerwony.
- Oj kochanie... - usiadłem obok i posadziłem go sobie na
kolanach. - Dobrze wiesz, że ten występ był dla Ciebie. Ja nie widzę innych
ludzi. Widzę tylko Ciebie.
- Ale wszyscy mogą zobaczyć
Twoje ciało – mruknąłem, wtulając twarz w jego szyję. Nie chciałem mu zabraniać
pracować, nie miałem prawa.
Przytuliłem go. Nic nie powiedziałem. Miał prawo być
zazdrosny, ale bez przesady. Nie powinien mieszać mojej pracy z naszym
związkiem. Nie moja wina, że szefowa mi kazała. Na samym początku, kiedy
zacząłem tu pracować, tylko tańczyłem. Dopiero później szefowa kazała mi robić
striptiz.
- Przepraszam. Nie powinienem
znowu zaczynać tego tematu – szepnąłem, wycierając oczy. Znowu zebrało mi się
na płacz. Znowu sprawiłem, że był smutny.
- Ale księżniczko... - odsunąłem go od siebie, wycierając
jego policzki. - Nie płacz. Rozumiem, że jesteś zazdrosny. Nie mam Ci przecież
tego za złe.
- Przepraszam – powtórzyłem i
ponownie wtuliłem twarz w jego szyję. Zarzuciłem mu ręce na kark, przytulając
się mocniej do niego.
- Nie przepraszaj, kruszynko. Nie jestem zły - uśmiechnąłem
się. - Pójdę po drinka i zaraz wrócę, dobrze?
- Nie – mruknąłem i zaśmiałem
się cicho. Nie puściłem go, jakoś nie miałem ochoty żeby poszedł.
- Ale kochanie... Pić mi się chce - powiedziałem, wywracając
oczami. Strasznie zaschło mi w gardle.
Uśmiechnąłem się lekko, ale
posłusznie zszedłem z niego. Usiadłem obok i spojrzałem na niego.
- Mi też możesz coś wziąć.
- Co sobie moja mała księżniczka życzy? - spytałem, wstając
od stolika. Wolałem spytać, żeby nie przynieść czegoś, co nie będzie mu
smakować.
- Księżniczka chce żebyś ją
zaskoczył – zaśmiałem się cicho. Usłyszałem również śmiech Teruki’ ego.
Wywróciłem oczami, idąc do baru. Zamówiłem trzy drinki, bo
widziałem, że jego kolega miał pustą szklankę. Napój Bou powinien mu się
spodobać, bo był...różowy.
Czekałem na niego. W końcu
wrócił i spojrzałem na moją szklankę. Napój był różowy. Zaśmiałem się cicho.
- Dziękuję.
- Proszę, skarbie - powiedziałem, podając drugiemu
chłopakowi drinka. Sam usiadłem na krześle i powoli zacząłem sączyć napój.
- Widzę, że Bou zajęty napojem.
Jestem Teruki, gram na perkusji w An Cafe – uśmiechnął się mój przyjaciel i
podał rękę Kris’ owi.
- Kris. Miło Cię poznać - powiedziałem, odwzajemniając
uścisk. Ten chyba nie miał nic przeciwko mnie. Uśmiechał się do mnie
serdecznie.
- W końcu Bou się uśmiecha.
Nawet nie wiesz jak się cieszę – uśmiechnął się i spojrzał na mnie. Spuściłem
głowę.
- Też się Cieszę. Nie lubię, kiedy jest smutny - powiedziałem,
upijając łyk alkoholu. - Mam nadzieję, że Ty mnie nie pobijesz - zaśmiałem się,
patrząc na niego.
- Miku to idiota. Zachowuje się
jak jakiś rozwydrzony bachor, ale on naprawdę martwi się o Bou. Ten wyjazd dał
mu do myślenia, bo on nie odezwał się do niego przez dwa tygodnie – zaśmiał
się. Wywróciłem oczami.
- Wiem, że się martwi, ale Bou jest dorosły. Nie może go
pilnować na każdym kroku - mruknąłem. - A tym bardziej nie powinien mnie bić
bez powodu. Nie zapytał nawet, co się stało, tylko się na mnie rzucił.
- Miku to idiota – powtórzył. –
Ale już powoli się łamie. Słowa Bou, że go nienawidzi, jego zachowanie go boli,
ale uparcie tego nie chce pokazać. To debil.
- Jednak i tak czuję, że się nie polubimy - mruknąłem,
biorąc kolejny łyk. Kątem oka spojrzałem na ukochanego. Był zajęty swoim
różowym drinkiem.
Uśmiechnąłem się lekko i wciąż
piłem mój różowy napój. Był taki pyszny.
- Terukiii... Kris jutro idzie
ze mną na zakupy – wyszczerzyłem się. – Jak myślisz ile wytrzyma?
Zaśmiałem się. Oj kochanie, wytrzymam baardzoo długo.
Wytrzymałem na zakupach z moją siostrą, to wytrzymam z nim. Nie widzę problemu.
- O kurwa – jęknął perkusista i
spojrzał na mojego chłopaka. – Naprawdę? Żaden z nas nie wytrzymał dłużej niż
cztery godziny, a on potrafi chodzić po sklepach cały dzień.. A na końcu zrobi
z Ciebie tragarza. Powodzenia.
- Wytrzymałem w galerii handlowej z moją siostrą. Ona w
jednym sklepie potrafi siedzieć kilka godzin. Na raz nosiłem chyba z
pięćdziesiąt toreb. Nic mnie już nie zdziwi. Poza tym... lubię chodzić na
zakupy - powiedziałem, śmiejąc się cicho. Przecież zakupy to nic strasznego.
- To przyjdź po mnie o
dziesiątej – powiedziałem, uśmiechając się. – Myślę, że do osiemnastej czy
dziewiętnastej się wyrobimy. A jak nie to pójdziemy następnego dnia – zaśmiałem
się. – Będę mieć nowe sukienki – szepnąłem, ponownie biorąc szklankę do ręki.
Wywróciłem oczami. - Dobra, zostawiam was... - powiedziałem,
dopijając drinka. - Mam występ. Jak będę mieć przerwę, to przyjdę. Pa,
kruszynko - mruknąłem i pocałowałem chłopaka w skroń, po czym poszedłem na
scenę.
- Jeśli ten facet wytrzyma z
Tobą na zakupach to nigdy nie pozwól mu odejść – zaśmiał się Teruki i
poczochrał mnie po włosach. Również się zaśmiałem, poprawiając włosy.
Dorwałem się do rury, zaczynając tańczyć. Już nie musiałem
się rozbierać. Jedyne co robiłem, to tańczyłem przy rurze. Teraz bardziej
delikatnie, jednak nadal seksownie.
Odwróciłem wzrok od perkusisty i
skupiłem się na moim chłopaku. Wyglądał tak seksownie i pięknie. Znowu miałem
na niego ochotę.
Byłem trochę zmęczony, jednak uwielbiałem tańczyć. To była
dla mnie taka odskocznia od wszystkich problemów. Cieszyłem się, że Bou nie
miał nic przeciwko.
Patrzyłem na niego świecącymi
się oczami. Uwielbiałem na niego patrzeć. Miałem nadzieję, że kiedyś przekonam
go do tych różowych stringów. Zaśmiałem się.
Po trzydziestu minutach tańca, zszedłem ze sceny i poszedłem
do garderoby. Położyłem się na kanapie. Byłem strasznie zmęczony. Chciało mi się spać.
Czekałem na niego, ale dość długo
nie przychodził. Westchnąłem cicho. Dopiłem drinka i rozejrzałem się.
Nie miałem siły wstać. Chciałem pójść do blondyna, ale nie
mogłem się podnieść. Napisałem mu sms' a. „Kochanie... poproś jakiegoś mojego
kolegę, żeby Ci pokazał, gdzie jestem. Źle się czuję... Tylko weź Teruki’ ego.
Nie wiadomo, co może się stać.”
Spojrzałem zaskoczony na
telefon, ale posłusznie wstałem. Złapałem perkusistę za nadgarstek i
pociągnąłem do pierwszego lepszego chłopaka w obcisłych spodenkach i kamizelce.
Widziałem jak Teruki patrzy na niego.
- Przepraszam... Zaprowadzisz
mnie do Kris’ a? – spytałem cicho.
Leżałem na tej kanapie i czekałem. Przymknąłem oczy,
wsłuchując się w stłumioną muzykę. Miałem nadzieję, że nikt nic mu nie zrobi.
Chłopak
zaczął mnie gdzieś prowadzić. Oczywiście wciąż trzymałem perkusistę za
nadgarstek. Zaśmiałem się cicho, widząc, jak Teruki patrzy na tego chłopaka.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. - Otwarte - powiedziałem
słabo. Do środka wszedł Bou z Teruki' m. Spojrzałem na niego spod przymkniętych
powiek, uśmiechając się słabo.
Od
razu puściłem chłopaka i podszedłem do Kris’ a. Usiadłem obok niego na kanapie,
przytulając się do niego.
Objąłem go delikatnie, przytulając do siebie. Skinąłem na
drugiego chłopaka, żeby sobie usiadł. Ponownie przymknąłem oczy, rozkoszując
się jego ciepłem i zapachem.
-
Misiu... Kto to jest? – spytałem, wskazując na tego drugiego chłopaka, który
wciąż stał przy drzwiach i patrzył na perkusistę. Uśmiechnąłem się lekko.
Kolejna miłość?
- To jest Xavier, mój przyjaciel - powiedziałem, uśmiechając
się lekko. - Xavier, to jest Bou, mój chłopak, a to Teruki - wyjaśniłem, a
chłopak się uśmiechnął.
-
Widzisz jak na siebie patrzą? – wyszeptałem mu do ucha, układając wygodniej
głowę na jego klatce piersiowej.
- Widzę, skarbie - powiedziałem tak cicho, by tylko blondyn
mnie słyszał. - Wypytam go potem. Chyba Teruki mu się spodobał.
Uśmiechnąłem
się i spojrzałem na perkusistę. Siedział, patrząc na szafę, ale kątem oka
obserwował chłopaka.
- Kris, potrzebujesz czegoś? - spytał chłopak o
ciemnoczerwonych włosach. Cieszyłem się, że go miałem. Znamy się od dziecka,
wychowaliśmy się razem. Potem obaj wyjechaliśmy z Ameryki.
Było
mi trochę niewygodnie, więc wpakowałem mu się na kolana, po czym położyłem się
na nim. Wtuliłem się w niego. Od razu było wygodniej.
- Mógłbyś mi przynieść wody? - spytałem. Xavier uśmiechnął
się i puszczając oczko Teruki' emu, wyszedł z garderoby. Widziałem, że mu się
podobał.
Zauważyłem,
że perkusista się zarumienił. Wstałem z mojego chłopaka i podszedłem do niego.
Wpakowałem mu się na drugą część fotela i spojrzałem na niego.
-
Podoba Ci się, co? – spytałem, uśmiechając się.
- Ja... Etto... No przystojny jest - mruknął zawstydzony.
Zaśmiałem się, podnosząc do siadu.
- Ty też mu się podobasz - powiedziałem, patrząc na
chłopaka.
- Boże
tak się cieszę! – pisnąłem i przytuliłem go mocno. Miałem nadzieję, że Kris nie
będzie zazdrosny.
Ponownie się zaśmiałem. Po chwili przyszedł Xavier i podał
mi szklankę. Uśmiechnął się i wyszedł z pomieszczenia.
Odsunąłem
się od niego i stanąłem przed nim. Poprawiłem mu włosy.
- Idź
z nim porozmawiaj – rozkazałem. – No już.
- Ocipiałeś do reszty?! Mowy nie ma! - wrzasnął, rumieniąc
się. Ja z kolei wybuchnąłem śmiechem. Przecież on go nie zje. Xavier jest
naprawdę miłą osobą.
Zmrużyłem
oczy. Pociągnąłem go za rękę i zmusiłem by wstał.
-
Poczekasz tu, misiu? – spytałem, odwracając się do mojego chłopaka.
- Kochanie, jeżeli nie chce, to nie zmuszaj go -
powiedziałem z uśmiechem. - Poza tym Xavier jest w swojej garderobie, kończy
już pracę - powiedziałem, widząc którą godzinę wskazuje zegar.
- Tym
lepiej – zaśmiałem się. – Zaraz wrócę – powiedziałem i pociągnąłem go za rękę
do wyjścia. Przeszedłem parę metrów i usłyszałem w jednym z pokoi głos tego
chłopaka. Zapukałem.
Westchnąłem, z powrotem się kładąc. Śmiać mi się chciało.
Nie mogłem uwierzyć, że Bou chce zeswatać Teruki' ego z Xavier' em.
Otworzył
mi chłopak w samych bokserkach. Zaśmiałem się cicho na widok ich rumieńców.
- Mój
przyjaciel chciał z Tobą porozmawiać, ale sam się wstydził podejść – zaśmiałem
się cicho. – Ja idę do mojego misia. Powodzenia – uśmiechnąłem się do nich i
odszedłem.
Dosłownie po chwili drzwi od garderoby się otworzyły. Do
środka wszedł Bou. - No nie mów, że go tam zostawiłeś?
-
Poradzi sobie, nie jest dzieckiem. Nie chcę zachowywać się jak Miku. Niech
załatwi tą sprawę po swojemu – wywróciłem oczami i podszedłem do niego. Znowu
się na nim położyłem, przytulając go.
Objąłem go mocno, przytulając. - Ciekawi mnie, co z tego
wyjdzie - mruknąłem. Znałem Xavier' a, więc wiedziałem, że jeżeli Teruki mu się
spodobał, to będzie robił wszystko, żeby z nim być.
- Mam
nadzieję, że Teru się nie wystraszy tego uczucia – szepnąłem. – On się boi
miłości – westchnąłem. – Muszę z nim później porozmawiać.
- Xavier nie zrobi mu krzywdy. Jest bardzo uczuciowy. Już
wielu go zraniło - mruknąłem mu do ucha, głaszcząc go po włosach.
-
Dobra. Koniec tego tematu – powiedziałem, patrząc na jego twarz. – Pocałuj mnie
– uśmiechnąłem się lekko.
Uśmiechnąłem się, kładąc mu rękę na karku i przyciągając go
do pocałunku. Delikatnie musnąłem jego usta.
Jezu! Jaki kochany ten Teruki! ^^
OdpowiedzUsuńAż mam ochotę na opowiadanie Xavier x Teruki. Serio. :3
Ciekawe, jak wyjdzie z tymi zakupami.
=w=
OdpowiedzUsuńPopieram BC Xavier x Teruki =w= - przynajmniej jakiś One Shot!
Noom :'8 fajny rozdział coś się działo i jednocześnie było dużo pluszu... Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się w miarę szybko ^^
OdpowiedzUsuń//Yuuko-san
super opko...ojej mam nadzieje ze do swiąt wyzdroaiejesz
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę! ^^
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zawsze mega *-*