sobota, 11 stycznia 2014

"Już zawsze będziemy razem." Kris x Bou, 19

Cóż.. Rozdział jest późno, ponieważ nie było tych czterech komentarzy... Przygotujcie się, bo za niedługo zmienię to na 5.






Biały - Kris
Różowy - Bou



Spojrzałem na Xavier' a. Uśmiechnął się i przytulił Teru mocniej. Już nie był na niego zły. Wybaczył mu. Widziałem to.

Wtuliłem się mocniej w chłopaka i rozpłakałem. Nie mogłem znieść tego, że mój najlepszy przyjaciel tak się zachowuje. On nic nie rozumiał.

- Cii... Księżniczko, nie płacz - powiedziałem ciepłym głosem, głaskając go po głowie. - Zrozumie...

Nic nie odpowiedziałem, nie miałem siły. Wtuliłem się w niego mocniej i zacisnąłem dłonie na jego koszulce.

Ten Miku wkurwia mnie coraz bardziej. Mnie wyzywa, mnie bije, ale nie widzi, że to on rani Bou. Nawet nie przeprosił.

- Patrz na nich – szepnąłem mu do ucha, patrząc na chłopaków. Teru przypierał chłopaka do ściany i całowali się.

Uśmiechnąłem się. Cieszyłem się, że się pogodzili. Zależało mi na szczęściu Xavier' a. Mam nadzieję, że im się ułoży.

Pociągnąłem nosem, wtulając się w niego mocniej. Łzy ciągle płynęły. Miku mnie strasznie zranił i chyba nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.

Mój humor się popsuł, kiedy przypomniał mi się Miku. Miałem ochotę ponownie mu wpierdolić. Pieprzony egoista! Spojrzałem na blondyna, przytulając go mocniej do siebie.

Podniosłem się wyżej i wtuliłem twarz w jego szyję. Nie wiedziałem czy kiedyś mu wybaczę to, co zrobił mi i Kris’ owi.

Zacząłem głaskać go po plecach. Chciałem go jakoś uspokoić, bo nadal płakał. Nie lubiłem, gdy był smutny. A to wszystko wina Miku!

Wtuliłem się w niego i przymknąłem oczy. Dlaczego on mi to robi? Bawi go gdy jestem smutny? Przysięgał, że nigdy mnie nie skrzywdzi...

W szpitalu leżałem przez tydzień. Bou codziennie do mnie przychodził. Miku się już nie pojawiał. Wszyscy mnie odwiedzali, tylko nie on. Wiedziałem, że Bou jest smutno z tego powodu.

W końcu przyszedł dzień, w którym miał wyjść ze szpitala. Specjalnie ubrałem tą jasno-różową sukienkę, którą dla mnie wybrał. W szpitalu byłem już po dwunastej i kierowałem się do jego sali.

Właśnie podpisałem wypis. Teraz tylko musiałem się spakować. Czekałem na ukochanego, bo miał mnie odebrać. Jestem jeszcze trochę słaby, więc pewnie sam nie dotarłbym do domu.

Miałem nadzieję, że mu się spodoba. Dodałem jeszcze trochę swoich dodatków. W końcu otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.

Spojrzałem za siebie i uśmiechnąłem się na widok blondyna w tej różowej sukience. Podszedłem do niego, przytulając się.

- Podoba Ci się? – spytałem, uśmiechając się lekko. Czułem, że pieką mnie policzki pod jego wzrokiem.

- Ślicznie wyglądasz - szepnąłem, przytulając go mocniej. Przez to że był taki niski, był jeszcze słodszy. W dodatku ta sukienka... Uroczy.

- Cieszę się, że Ci się podoba – uśmiechnąłem się. Podniosłem głowę i spojrzałem mu w oczy. Podniosłem się na palcach, po czym musnąłem jego usta własnymi.

Zamruczałem, czując jego usta na swoich. Przyciągnąłem go jeszcze bliżej siebie, odwzajemniając pocałunek. Tego mi brakowało.

Zarzuciłem mu ręce na kark i przymknąłem oczy.
- Ma pan śliczną dziewczynę – usłyszałem głos pielęgniarki, która właśnie ścieliła łóżko, na którym leżał.

Parsknąłem śmiechem, odsuwając się od jego ust. Dziewczynę? Dobre.
- Dziękuję. To moja mała księżniczka - mruknąłem, przytulając go.

- Bardzo zabawne – burknąłem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Ja?! Dziewczyna?! Chyba ją pojebało!

- No księżniczko, nie obrażaj się - zaśmiałem się, całując go w głowę. Może i wyglądał jak dziewczynka, ale za to śliczna.

Prychnąłem, odwracając głowę w drugą stronę. Nawet nie zaprzeczył! A może... wstydził się, że ma chłopaka?

Odsunąłem się od niego, całując go w skroń.
- Mój mały słodki chłopak - powiedziałem, wracając do pakowania rzeczy.

Usiadłem na krzesełku obok łóżka. Sukienka trochę mi się podwinęła, ale jakoś nie zareagowałem na to szczególnie.

Pielęgniarka spojrzała na mnie zdziwiona. Pewnie ciężko jej było uwierzyć, że ta malutka osóbka w sukience, to chłopak. Dokończyłem pakowanie, po czym wyciągnąłem rękę w kierunku blondyna.
- Idziemy, kochanie?

- Tak – uśmiechnąłem się i złapałem go za rękę, splatając nasze palce. Obciągnąłem trochę sukienkę żeby zasłaniała choć połowę ud.

Ścisnąłem jego dłoń i razem z nim wyszedłem z sali. Skierowaliśmy się do wyjścia. Jakie było moje zdziwienie, kiedy przed szpitalem zobaczyłem Miku. Podszedł do nas.

Spuściłem głowę gdy zobaczyłem wokalistę. Przytuliłem się do jego boku. Nie chciałem z nim rozmawiać.

- Czego chcesz? - spytałem oschle, patrząc zimnym wzrokiem na chłopaka. Przytuliłem blondyna do siebie.

- Mało Ci, Miku? – szepnąłem, patrząc na niego niepewnie. – Tak bardzo naskoczyłeś na Kris’ a na początku, a sam nie jesteś lepszy.

- Chciałem was przeprosić - mruknął. Prychnąłem. Szybko się zabrał za przeprosiny. Szkoda tylko, że jego zachowanie wobec mnie, odbiło się na Bou.

- Myślisz, że jedno „przepraszam” wystarczy?! – krzyknąłem. – Teraz Ci się zebrało na przeprosiny?! Czy ty wiesz jak mnie zraniłeś?! To boli, do cholery!

- Przepraszam... Naprawdę mi głupio. Martwię się o Ciebie - szepnął, spuszczając głowę. Chciało mi się śmiać. Martwi? Świetny dowcip.
- Zostaw nas w spokoju - powiedziałem.

- Jedno „przepraszam” niczego nie załatwi, Miku – szepnąłem. – Ale jesteś moim najlepszym przyjacielem, jesteś mi jak brat... Zrób jeszcze raz coś takiego, a nigdy się już do Ciebie nie odezwę.

- Dziękuję - mruknął. Ja już nic nie powiedziałem. Nienawidziłem tego gościa. Dla mnie jest wrogiem.

- Ale nie tylko mnie należą się przeprosiny... To nie mnie pobiłeś tak, że trafiłem do szpitala – szepnąłem, wtulając się mocniej w jego ramię.

Nic nie powiedziałem. Nie oczekiwałem przeprosin. Nie zależało mi na nich. Ważne dla mnie było to, by przeprosił Bou.

- Skoro tak, to nie mamy o czym rozmawiać – szepnąłem, gdy nie odezwał się. – Chodź – mruknąłem i pociągnąłem chłopaka dalej.

Nie patrząc na wokalistę, poszedłem za chłopakiem. Z jednej strony było mi trochę przykro, że nie przeprosił, ale z drugiej miałem to gdzieś. Nie będę się prosił.

Pociągnąłem nosem, powstrzymując łzy. Jedno jego „przepraszam” nic nie zmieniło, to nie wystarczy żeby o wszystkim zapomnieć.

- Nie przejmuj się, kochanie - mruknąłem, przyciągając go bliżej siebie. - Najwidoczniej nie zależy mu na przyjaźni z Tobą i na Twoim szczęściu.

„Nie przejmuj się”? Mam się nie przejmować tym, że mój prawie brat tak mnie rani? Ponownie pociągnąłem nosem. Poczułem, że łzy płyną mi po policzkach, więc spuściłem głowę. Dobrze, że się nie malowałem.

Stanąłem w miejscu, przytulając go mocno do siebie. Miałem ochotę się wrócić i mu wyjebać za te wszystkie łzy Bou. Musiałem się powstrzymywać.

Objąłem go mocno w pasie i wtuliłem twarz w jego klatkę piersiową. Tak bardzo mnie bolało zachowanie wokalisty.

- Zabiję normalnie, zabiję go za te Twoje łzy - warknąłem, spoglądając na Miku. Stał w miejscu. Nie ruszył się nawet.

Nic nie odpowiedziałem, tylko wtuliłem się w niego mocniej. Zacisnąłem dłonie na jego koszulce. Potrzebowałem teraz jego ciepła i bliskości. Niczego więcej.

Po chwili uspokoiłem się. Musiałem go wspierać. Potrzebował mnie teraz, więc nie mogłem go zostawić.
- Nie płacz, kochanie. Będzie dobrze.

- D-dlaczego...to tak b-boli? – spytałem cicho i pociągnąłem nosem. Starałem się uspokoić, co nie bardzo mi wychodziło.

- Bo to Twój przyjaciel. Traktujesz go jak brata. Jest dla Ciebie ważny. Dlatego tak boli, skarbie - powiedziałem, głaskając go po włosach.

Po paru minutach takiego stania i po prostu przytulania się do niego, łzy w końcu przestały płynąć. Jedną ręką wciąż go mocno obejmowałem, a drugą wytarłem policzki i oczy.

- Już lepiej, skarbeńku? - spytałem, nie przestając go przytulać. Było mi go szkoda. Tak bardzo zależało mu na przyjaźni z Miku, a ten dupek tak się zachowywał.

- Mh – mruknąłem. – Możesz mnie zabrać do siebie? – spytałem cichutko, ponownie się w niego wtulając. Nie chciałem być dzisiaj sam.

- Oczywiście, księżniczko - odpowiedziałem, odsuwając go od siebie. - Chodź do domu - powiedziałem i obejmując go, zacząłem iść w kierunku mojego mieszkania.

Jedną ręką wciąż go obejmowałem, a drugą złapałem się jego koszulki. Tak bardzo chciałem żeby Miku w końcu zrozumiał co zrobił...

Minęło dwadzieścia minut, a już byliśmy pod moimi drzwiami. Otworzyłem je kluczem, po czym przepuściłem go pierwszego. Zamknąłem za nami drzwi, po czym zdjąłem buty i poszedłem do kuchni.

Ściągnąłem trampki i poszedłem do łazienki. Przemyłem twarz zimną wodą i wytarłem ręcznikiem. Już było mi troszeczkę lepiej. Poszedłem do kuchni.

Nalałem wody do czajnika, stawiając go na gazie. Wyjąłem dwa kubki i nasypałem do nich gorącej czekolady. Chciałem mu jakoś poprawić humor.
- Chcesz obejrzeć jakiś film?

- Mh, chcę – mruknąłem, przytulając się do niego ponownie. Uwielbiałem czuć ciepło jego ciała. Uspokajało mnie to.

- W salonie w szafce pod telewizorem są filmy. Wybierz coś sobie, a ja zrobię coś do jedzenia. Głodny jestem - mruknąłem, po czym pocałowałem go w skroń.

- A zrobisz mi też? – spytałem, odsuwając się od niego. Spojrzałem na jego twarz i uśmiechnąłem się lekko.

- Zrobię, kochanie - uśmiechnąłem się. Po chwili chłopak wyszedł z kuchni, kierując się do salonu.

Usiadłem sobie przed telewizorem „po turecku” i otworzyłem szafkę. Powoli zacząłem przeglądać filmy. W końcu natrafiłem na niebieskie pudełko. Widząc tytuł parsknąłem śmiechem. Chciałem go obejrzeć.

Po chwili zacząłem robić kanapki. Zajęło mi to kilka minut. Zalałem gorącą czekoladę i biorąc kubki w jedną rękę, a talerz w drugą poszedłem do salonu, stawiając wszystko na stole.
- Wybrałeś coś?

- Tak – uśmiechnąłem się lekko, zamykając szafkę. Włączyłem DVD. – Mógłbyś mi dać coś swojego na przebranie? – spytałem. Niewygodnie było mi w tej sukience.

- Jasne - powiedziałem, idąc do sypialni. Wyjąłem z szafy jakąś koszulkę i spodnie dresowe. Wróciłem, podając ubrania blondynowi. - Utopisz się w tym, bo niestety nie mam mniejszych ciuchów.

- Ale bynajmniej będą pachnieć Tobą – uśmiechnąłem się i wziąłem od niego ubrania. – Zaraz wrócę – powiedziałem, idąc do łazienki. Ubrałem na siebie tylko jego koszulkę, która sięgała mi prawie do połowy ud. Ze spodni zrezygnowałem, bo było mi za ciepło, a miałem przecież zakolanówki.

Gdy wrócił w mojej koszulce i zakolanówkach ponownie dostałbym zawału. Znowu ślicznie wyglądał.

Podszedłem do niego i wpakowałem mu się na kolana, od razu się w niego wtulając. Potrzebowałem jego bliskości.

Objąłem go w pasie, przyciągając bliżej siebie. Spojrzałem na ekran.
- Co włączyłeś?

- „Uniwersytet Potworny” – zaśmiałem się, wtulając w niego. W ogóle skąd u niego takie bajki?

- Co? Skąd to się wzięło u mnie w szafce? - spytałem, unosząc brwi. Co to było? Jak to się znalazło u mnie w szafce?

- Nie wiem – mruknąłem. – Ale chcę to obejrzeć – uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na niego.

Wywróciłem oczami, śmiejąc się cicho. Pewnie siostrzenica zostawiła, kiedy była u mnie kiedyś na weekend. Usiadłem wygodniej, patrząc na ekran.

Sięgnąłem po talerz z kanapkami, prawie wywracając się z jego kolan. Zrobiłem się strasznie głodny, cały dzień nic nie jadłem.

Przytrzymałem go mocniej, bo prawie spadł. Kiedy usiadł, wziąłem kanapkę i zacząłem jeść.

Usiadłem wygodniej na jego kolanach. Również wziąłem drugą kanapkę. Wtuliłem się w niego i zacząłem jeść, patrząc w telewizor.

Ta bajka była taka głupia, że aż śmieszna. Wziąłem do ręki kubek i upiłem jeden łyk czekolady.

Lubiłem takie filmy, bo one zawsze poprawiały mi humor. Uśmiechnąłem się. To zdecydowanie poprawiło mi humor.

- Widzę, że już masz dobry humorek - uśmiechnąłem się, całując go w skroń. Nie mogłem uwierzyć, że oglądam bajkę. Co się ze mną dzieje?!

Spojrzałem na niego, po czym wtuliłem twarz w jego szyję. Jednak po chwili znowu zacząłem oglądać telewizję. Podobało mi się to.

Zacząłem głaskać go po włosach. Były takie mięciutkie. Lubiłem się nimi bawić. Czuję, że to kolejne moje hobby.

Wziąłem do ręki kubek z gorącą czekoladą i ponownie wtuliłem się w mężczyznę. Przyłożyłem naczynie do ust, powoli pijąc napój.

- Kocham Cię, wiesz? - spytałem. Jakoś zebrało mi się na czułości. Nie wiem czemu. Chyba mi tego brakowało.

Odłożyłem kubek na stół. Usiadłem mu okrakiem na kolanach i objąłem go rękami za szyję.
- A wiesz, że ja Ciebie też kocham? – uśmiechnąłem się, rumieniąc się mocno.

- Wiem, kochanie - mruknąłem, obejmując go pasie. - A jak bardzo kochasz misia? - spytałem, robiąc słodką minę.

- Księżniczka kocha swojego misia najbardziej na świecie – szepnąłem mu do ucha, przeczesując jego włosy.

Zamruczałem, gdy zaczął bawić się moimi włosami. Uwielbiałem jego dotyk. Był taki przyjemny.

Uśmiechnąłem się lekko, gdy poczułem, że koszulka podsunęła mi się jeszcze wyżej, ukazując prawie całe uda. Wtuliłem twarz w jego szyję.

Położyłem dłoń na jego udzie, gładząc je. Drugą ręką objąłem go mocniej, przytulając się do niego.

Zamruczałem i przysunąłem się bliżej niego. Chciałem być jak najbliżej. Uwielbiałem gdy dotykał moich ud. Nigdy mi się nie podobały. Uważałem, że są grube.

Miał taki piękne nogi. Lubiłem je dotykać. Po chwili odsunąłem się od niego, po czym pocałowałem go w usta.

Mruknąłem cicho, oddając pocałunek. Uwielbiałem te momenty, w których byliśmy tylko ja i on, nikt więcej.

Kochałem jego usta. Były taki słodkie, jednak nadal nie wiedziałem, czym tak naprawdę smakują. Przyciągnąłem go jeszcze bliżej, delikatnie pogłębiając pocałunek.

Uśmiechnąłem się, gdy pogłębił pocałunek. Przysunąłem się do niego bliżej, nieświadomie ocierając się o jego krocze.

Jęknąłem w jego usta czując, jak się o mnie ociera. Znowu miałem na niego ochotę i to ogromną.

Powtórzyłem poprzednią czynność, wsłuchując się w jego jęki. Uwielbiałem ten dźwięk, dało się w nim zakochać.

Odsunąłem się od jego ust, odchylając głowę do tyłu.
- Bou... Nie...drażnij mn...nh - jęknąłem.

Zaśmiałem się cicho. Ściągnąłem z niego koszulkę i przyssałem się do jednego sutka, jednocześnie odpinając mu spodnie.

- Ahhh... - jęknąłem głośno. Jego zagrywki doprowadzały mnie do szaleństwa. W pewnym momencie zapragnąłem poczuć go w sobie.

Ostatni raz polizałem jego brodawkę i ustami przeniosłem się na drugą. Powoli zacząłem zsuwać mu spodnie z bioder.

Wahałem się, czy o to poprosić. Nie, to głupi pomysł. Pewnie i tak nie będzie chciał. Jęknąłem, gdy przyssał się do drugiego sutka.

Zdjąłem z niego spodnie i odrzuciłem je gdzieś za siebie. Odsunąłem się od jego klatki piersiowej. Spojrzałem na niego, powoli pocierając jego członka.

Ponownie jęknąłem. Czułem, jak moje podniecenie rośnie. Poruszyłem biodrami, jęcząc cicho.

Zszedłem z niego i zmusiłem go żeby położył się na kanapie. Przyssałem się do jego szyi, ściągając mu bokserki.

Zamruczałem, kiedy zaczął robić mi malinkę. Spojrzałem na niego. Dlaczego on miał na sobie ciuchy? Chciałem się ich pozbyć, ale nie byłem w stanie.

Odsunąłem się od jego szyi i spojrzałem mu niepewnie w oczy. Przysunąłem się bliżej jego krocza. Nachyliłem się, liżąc jego członka. Czułem, że moje policzki pieką.

Jęknąłem przeciągle. Odchyliłem głowę bardziej w tył, uwalniając z gardła kolejny jęk.


Nie wiedziałem czy robię to dobrze, bo robiłem coś takiego pierwszy raz w życiu. Niepewnie wziąłem czubek jego męskości do ust, liżąc go.

6 komentarzy:

  1. Jaaaa Bou będzie seme? :o

    OdpowiedzUsuń
  2. Taq! Chcę, żeby był seme! Pieprzyć stereotypy! xD
    Piszcie dalej... a kiedy będzie ciąg dalszy?
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  3. nie zmieniaj na 5 to nie polepszy stanu rzeczy
    bou jako seme kawaiiiiiiiiiiiii
    ~Rin

    OdpowiedzUsuń
  4. Bou seme?! XD Ciężko mi to sobie wyobrazić, ale na pewno będzie ciekawie. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na następne

    OdpowiedzUsuń