Po 1: Niech niektóre osoby sobie darują wysyłania mi zdjęcia kupy i pisania "tak, to hejt", bo to jest żałosne, Wam powiem. Szukacie rozgłosu? Fanów? Osób, które będą to czytać? Nie tędy droga, kochanie. No, ale cóż.. Śmieję się z czegoś takiego. Zazdrościsz mi czegoś? Masz jakieś żale? Napisz mi na GG bądź e-mail' a i wtedy pogadamy.
Po 2: Pod prysznicem naszła mnie wena na nowego bloga.. Taak, ale to będzie zupełnie inne niż to, co tu piszemy/pisze/Diru pisze XD. <<link>> Notki będą się pojawiać codziennie (bynajmniej postaram się), ale nie będzie to nie wiadomo jak długie. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Po 3: Serio myśleliście, że Bouś będzie seme?
Zapraszam na kolejny rozdział!
Biały - Kris
Różowy - Bou
- O kurwaaa... - wyjęczałem. Robił to pierwszy raz, a
naprawdę nieźle sobie radził. Zagryzłem wargę, zaciskając pięść na poduszce.
Powoli
wsunąłem go głębiej, ale nie zmieściłem całego. Zacząłem poruszać głową. Spojrzałem
na jego twarz.
Jęknąłem głośno, zaciskając powieki. Jakie on miał cudowne
usta. Gdybym go nie znał, w życiu bym nie powiedział, że robi to pierwszy raz.
Co
chwilę zwalniałem i przyśpieszałem. Nie chciałem żeby doszedł za szybko.
Wysunąłem jego członka z ust, po czym polizałem sam czubek.
- B-Bouuu... - wyjęczałem. Czułem, że już długo nie
wytrzymam. Zagryzłem wargę, mocniej zaciskając powieki.
Zaśmiałem
się cicho i ponownie wziąłem jego męskość do ust, od razu poruszając szybko
głową. Czułem, że zaraz dojdzie.
Krzyknąłem głośno, dochodząc prosto w jego usta. Oddychałem
szybko, nie mogąc się uspokoić.
Wysunąłem
jego penisa z ust i połknąłem jego spermę. Oblizałem usta, patrząc na niego.
Nie mogłem uwierzyć w to, co zrobiłem.
Nadal miałem zamknięte oczy. Próbowałem uregulować oddech,
ale mi to nie wychodziło. Czułem się cudownie.
W
końcu wstałem i usiadłem mu na biodrach. Położyłem mu ręce na klatce
piersiowej, gładząc ją. Chciałem go poczuć w sobie. Otarłem się o niego,
domagając się jakiejś reakcji.
Jęknąłem, po czym obróciłem go tak, że leżał pode mną.
Zacząłem całować go po szyi, wsuwając mu ręce pod koszulkę.
Mruknąłem
cicho, odchylając głowę do tyłu. Wplotłem palce w jego włosy, przeczesując je.
Poruszyłem niecierpliwie biodrami.
Wiedziałem, że się niecierpliwi. Postanowiłem się z nim
trochę podrażnić. Zahaczyłem palcami po jego sutki, podszczypując je.
-
Kris... N-nie baw się... ah! – wyjęczałem, zaciskając dłonie w jego włosach.
Czułem, że moje policzki pieką.
Podwinąłem mu koszulkę, po czym zassałem się na jego sutku,
przygryzając go. Chciałem się trochę pobawić.
Jęknąłem
cicho, przymykając oczy. Zgiąłem jedną nogę w kolanie, tak było mi wygodniej.
Znowu zacząłem przeczesywać jego włosy.
Przeniosłem jedną dłoń na jego udo, głaskając go po nim.
Ustami zacząłem schodzić coraz niżej, całując każdy kawałek jego ciała.
Zagryzłem
wargę, powstrzymując jęki. Znowu czułem dreszcz na plecach i motyle w brzuchu.
- Nie powstrzymuj się. Chcę Cię słyszeć - wymruczałem w jego
brzuch, robiąc na nim malinkę. Powoli zacząłem zdejmować z niego bokserki.
Podniosłem
się delikatnie i ściągnąłem z siebie jego koszulkę. Ponownie się położyłem,
odchylając głowę do tyłu.
Rzuciłem jego majtki gdzieś na bok i polizałem jego męskość,
dłonią pocierając jego jądra.
Jęknąłem,
ponownie wplatając palce w jego włosy. Drugą dłoń zacisnąłem na poduszce.
Dlaczego on się musiał ze mną drażnić?
Zassałem się na czubku jego członka, masując jego jądra.
Wsłuchiwałem się w te piękne dźwięki, wydobywające się jego gardła.
-
Kurwaaa! Nie drażnij się ze mną! – warknąłem i jęknąłem cicho. Jak ja
nienawidziłem gdy się tak ze mną drażnił.
Puściłem jego członka, spoglądając na jego twarz.
- A to dlaczego? - spytałem, uśmiechając się łobuzersko.
-
Proszę, misiu – szepnąłem, robiąc słodką minę. Spojrzałem mu w oczy i
zarumieniłem się. To było zawstydzające.
Wziąłem jego penisa całego do ust, poruszając głową raz
wolno, raz szybko. Nie chciałem, żeby zbyt szybko doszedł.
-
Proszę – jęknąłem ze łzami w oczach. Chciałem żeby w końcu skończył... Chciałem
go poczuć w sobie, a on się drażnił.
Spojrzałem na jego twarz. Byłem w szoku. Dlaczego on płakał?
Westchnąłem i podstawiłem mu palce pod usta.
- Obliż.
Wziąłem
jego dłoń i posłusznie zacząłem oblizywać jego palce. Przymknąłem oczy, jednak
wciąż na niego patrzyłem.
Po paru minutach zabrałem dłoń od jego ust, po czym zacząłem
drażnić palcem jego wejście.
Westchnąłem
cicho. Wiedziałem, że będzie się drażnił ze mną. Podniosłem rękę i wplotłem ją
w jego włosy, przeczesując je.
Po chwili wsunąłem do końca pierwszy palec. Nie poruszałem
nim, aby się przyzwyczaił. Spojrzałem na jego twarz. Był śliczny.
Poruszyłem
niecierpliwie biodrami, patrząc w jego oczy. Chciałem go już poczuć w sobie...
Całego...
Zacząłem poruszać palcem, jednocześnie dodając drugi.
Chciałem go dobrze rozciągnąć, żeby go nie bolało.
Zamruczałem
cicho, gdy dodał kolejny palec. Poruszał nimi chwilę i dodał następny.
Jęknąłem, odchylając głowę do tyłu.
Wyjąłem palce, po czym powoli wsunąłem się w jego wnętrze.
Odchyliłem głowę do tyłu, oddychając ciężko. Był taki ciasny.
Wyjęczałem
jego imię, wyginając ciało w łuk. Ponownie wbiłem mu paznokcie w plecy.
Uwielbiałem to uczucie gdy był we mnie... Stanowiliśmy wtedy jedność.
Po chwili zacząłem się delikatnie poruszać. Słyszałem jego
jęki, co jeszcze bardziej mnie podniecało. Czułem się cudownie.
Objąłem
go nogami w pasie i przyciągnąłem do siebie bliżej, po czym zarzuciłem mu
ramiona na kark. Odchyliłem głowę do tyłu. Uwielbiałem to uczucie.
Zamknąłem oczy, poruszając się szybciej. Był taki ciasny...
to doprowadzało mnie do szału.
Wplotłem
palce w jego włosy i przyciągnąłem go do pocałunku. Rękami znowu zjechałem na
jego plecy, drapiąc je.
Odwzajemniłem pocałunek, od razu go pogłębiając. Zacząłem
poruszać się jeszcze szybciej. Czułem, jak mnie drapie. Będą ślady.
Jęknąłem
w jego usta i oddałem pocałunek. Przymknąłem oczy, wbijając paznokcie w jego
plecy.
Czułem, jak zaciska mocniej mięśnie, przez co zrobiło się
jeszcze ciaśniej. Jęknąłem. Czułem, że długo nie wytrzymam.
Odsunąłem
się od jego ust i odchyliłem głowę do tyłu, jęcząc przeciągle. Po chwili
krzyknąłem jego imię, dochodząc na nasze brzuchy.
Poruszałem się jeszcze chwilę, po czym doszedłem w jego
wnętrzu. Zmęczony opadłem na niego, oddychając szybko. Był cudowny.
Objąłem
go mocniej ramionami i wtuliłem twarz w jego szyję. Próbowałem uregulować
oddech.
Powoli się uspokajałem. Przytuliłem się do niego mocno,
przymykając oczy. Było tak cholernie dobrze.
-
Kocham Cię – szepnąłem, uśmiechając się czule. Miałem nadzieję, że już nie
będziemy się kłócić. Nie chciałem tego.
- Ja Ciebie też, księżniczko - mruknąłem, kiedy mój oddech
się już uspokoił. Chciałem z niego wyjść, ale znowu mi nie pozwolił.
Uśmiechnąłem się.
-
Jeszcze chwilę – szepnąłem, przytulając się do niego mocniej. Uwielbiałem to
uczucie gdy był we mnie.
Uśmiechnąłem się szerzej. Było mi tak przyjemnie. Jęknąłem
cicho, bo zacisnął na mnie mięśnie.
Przymknąłem
oczy i wtuliłem twarz w jego szyję. Jęknąłem niezadowolony gdy wyszedł ze mnie.
Podniosłem się na rękach, po czym delikatnie musnąłem jego
wargi swoimi. Byłem zmęczony. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Pewnie
dlatego, że byłem jeszcze osłabiony. Odsunąłem się, kładąc na nim.
Objąłem
go mocno ramionami. Wiedziałem, że był słaby, a jeszcze seks ze mną uprawiał.
Zacząłem głaskać go uspokajająco po plecach.
Przymknąłem oczy, rozkoszując się jego delikatnym dotykiem.
Byłem śpiący, ale nie chciałem zasypiać na kanapie. Jednak zmęczenie wzięło
górę. Po chwili usnąłem.
Zupełnie
nie przeszkadzało mi to, że na mnie leżał. Wręcz przeciwnie. Lubiłem jego
dotyk, ciepło ciała... Obróciłem głowę do telewizora, oglądając bajkę. Jeszcze
się nie skończyła.
Miałem spokojny sen. Śnił mi się Bou na scenie w Budokanie.
Miał taki szczęśliwy wyraz twarzy. Chciałbym, żeby mu się udało. Na pewno
zostanie sławnym muzykiem.
Wziąłem
koc w oparcia i jakoś na nas narzuciłem. Nie chciałem by było mi zimno.
Westchnąłem cicho. I pomyśleć, że na dziewiątą próba.
Wtuliłem się w niego mocniej, oddychając spokojnie. To niewiarygodne,
jaki musiałem być zmęczony. Spałem ja zabity.
Również
przymknąłem oczy i wtuliłem się w niego mocniej. Po chwili zamknąłem je do
końca. Usnąłem.
Obudziłem się koło siódmej. Spałem dość długo, bo kiedy
ostatni raz spoglądałem na zegarek, wskazywał szesnastą. Otworzyłem oczy,
przecierając je dłonią.
- Już
nie śpisz, misiu? – spytałem, uśmiechając się lekko. Pogłaskałem go po policzku
i spojrzałem na niego.
Mruknąłem coś pod nosem, po czym wtuliłem się w niego
mocniej. Nie chciało mi się wstawać. Mógłbym się do niego przytulać wieki.
- Ale
musisz ze mnie zejść, misiu, bo zaraz mam próbę – szepnąłem mu do ucha,
zaczynając głaskać go po plecach.
Mruknąłem niezadowolony. Nie chciałem, żeby wychodził. Nie
chciałem być sam.
- Musisz iść? - spytałem smutno.
-
Muszę, niestety – szepnąłem. – Chcesz pójść ze mną? – spytałem, uśmiechając się
lekko. Chciałem żeby zobaczył.
- W sumie mógłbym - powiedziałem, uśmiechając się. I tak nie
miałem nic do roboty. Sam w domu też nie chciałem siedzieć.
-
Okej, ale musisz ze mnie zejść, bo muszę się wykąpać – zaśmiałem się cicho.
Odgarnąłem włosy z twarzy.
Podniosłem się na rękach, po czym usiadłem obok. Po chwili
wstałem na równe nogi i wyciągnąłem rękę w jego kierunku. Miałem ochotę na
wspólny prysznic.
Stanąłem,
ale zaraz poczułem ból w plecach. Chyba nie było dobrym pomysłem spanie na tej
kanapie. Skrzywiłem się.
- Boli? - spytałem, widząc jego minę. Przysunąłem się do
niego, przytulając go. Dłońmi zacząłem naciskać na jego plecy. Miałem nadzieję,
że delikatny masaż mu pomoże.
- Mh –
mruknąłem, wtulając się w jego klatkę piersiową. Objąłem go ramionami w pasie i
westchnąłem cicho.
Zacząłem masować jego plecy. Czułem, że był strasznie
spięty. Zrobiłbym mu porządny masaż, ale nie było na to czasu.
-
Weźmiesz mnie na rączki? – spytałem jak małe dziecko. Spojrzałem na jego twarz
i zarumieniłem się.
Zaśmiałem się, przenosząc jedną rękę pod jego kolana.
Podniosłem go do góry i zacząłem iść do łazienki. Otworzyłem drzwi nogą i
skierowałem się do kabiny. Wszedłem do niej, stawiając chłopaka w brodziku.
Wywróciłem
oczami i powoli zacząłem ściągać zakolanówki. Wczoraj ich nie ściągnął.
Rzuciłem je na kosz na pranie, po czym wtuliłem się w Kris’ a.
Puściłem ciepłą wodę, obejmując go jedną ręką. Wylałem sobie
trochę żelu na rękę, po czym zacząłem myć jego plecy. Jednocześnie je
masowałem. Chciałem, żeby ból mu minął.
Zamruczałem,
obejmując go rękami w pasie. Wtuliłem twarz w jego klatkę piersiową. Jego dotyk
był taki przyjemny.
Zjechałem dłońmi na dół jego pleców, nie przestając masować.
Położyłem podbródek na jego głowie, przymykając oczy. Czułem, jak głaska mnie
po plecach.
-
Pewnie masz ślady po moich paznokciach. Przepraszam – szepnąłem, wciąż gładząc
go po plecach.
- Nie szkodzi, skarbie - mruknąłem, zjeżdżając dłońmi na
jego pośladki. Myłem je delikatnie. Miałem nadzieję, że go nie bolą.
Podniosłem
głowę i spojrzałem na jego twarz. Odgarnąłem włosy z oczu. Stanąłem na palcach,
po czym musnąłem jego usta swoimi.
-
Kocham Cię – szepnąłem.
- Ja Ciebie też kocham, maluszku - uśmiechnąłem się,
przenosząc dłonie na jego boki, a potem znowu na plecy, gładząc je.
Zarzuciłem
mu ręce na szyję, stanąłem na palcach i wtuliłem twarz w jego szyję.
-
Umyjesz swojej księżniczce włoski? – spytałem, po czym zaśmiałem się cicho. Sam
był umył, ale mi się nie chciało.
Zaśmiałem się, po czym wziąłem szampon i nalałem sobie na
rękę. Po chwili zacząłem myć jego włosy. Były takie miękkie.
Odsunąłem
się trochę od niego. Zamruczałem, przymykając oczy. Uwielbiałem gdy dotykał
moich włosów. On był taki kochany.
Gdy skończyłem, nakierowałem go pod lecącą wodę, by spłukać
pianę z jego włosów. Po chwili umyłem też swoje.
Zamknąłem
oczy i opłukałem jeszcze twarz. Nie chciałem żeby piana wleciała mi do oczu.
Spojrzałem na niego.
Zrobiło mi się chłodno. Opłukałem się i wyszedłem z kabiny.
Podałem mu rękę. Nie chciałem, żeby się przewrócił na mokrych kafelkach.
Wziąłem
go za rękę i powoli stanąłem na kafelkach. Od razu się do niego przytuliłem,
wtulając twarz w jego szyję.
- Przylepa - zaśmiałem się, obejmując go w pasie. Podniosłem
go delikatnie, przenosząc na ciepły dywan. Nie chciałem, by się przeziębił.
Wziąłem ręcznik i opatuliłem go nim.
-
Mhmn.. Kocham Cię – wymruczałem, wtulając się w niego mocniej. Uwielbiałem się
do niego przytulać.
- Wiem, kochanie, wiem - uśmiechnąłem się i zacząłem
wycierać jego ciało. Spojrzałem na niego. Był taki drobny i delikatny.
Jednak
mój humor zepsuł się, gdy przypomniałem sobie, że będę musiał spotkać się z
Miku. Chciałem żeby on zrozumiał i wszystko było już dobrze.
Widziałem smutek na jego twarzy. Pewnie dlatego, że będzie
musiał spotkać Miku. Dobrze, że idę z nim. Niech ten dupek coś odwali, a
przysięgam, że zrobię mu krzywdę.
Po
chwili odsunąłem się od niego i ubrałem bokserki.
-
Pójdziemy jeszcze do mnie? Muszę się przebrać i wziąć gitarę – uśmiechnąłem
się, biorąc szczotkę do ręki.
- Tak jest, księżniczko! - zasalutowałem i po chwili
zacząłem się wycierać. Owinąłem się ręcznikiem w pasie i zacząłem suszyć włosy.
Zaśmiałem
się cicho i powoli zacząłem rozczesywać włosy.
- Ajć
– skrzywiłem się, gdy pociągnąłem mocniej za blond kosmyki. Nienawidziłem ich
rozczesywać.
Wziąłem od niego szczotkę i zacząłem czesać jego włosy.
Robiłem to bardzo delikatnie, by go nie bolało.
Zamruczałem
cicho, poddając się jego dotykowi. Gdyby on czesał moje włosy to jeszcze bym je
polubił.
Rozczesałem jego blond włosy, po czym wziąłem suszarkę i
zacząłem je suszyć, delikatnie przeczesując palcami. Były bardzo mięciutkie.
Wiedziałem, że to nie jego naturalny kolor, ale bardzo mi się podobały.
-
Kiedy idziesz do pracy? – spytałem, gdy w końcu wysuszył moje włosy.
Przeczesałem je jeszcze raz i odwróciłem się do niego.
- W przyszłym tygodniu. Kiedy szefowa się dowiedziała, że
jestem w szpitalu, chciała mi dać przymusowy urlop na miesiąc, ale odmówiłem.
Nie zniósłbym siedzenia w domu - oznajmiłem i zacząłem suszyć swoje włosy.
Zaśmiałem
się cicho i usiadłem na ubikacji. Wziąłem moje zakolanówki, powoli je
ubierając. Lubiłem je.
Uczesałem włosy, po czym wyprostowałem je. Naturalnie mi się
kręciły, a nienawidziłem tego.
Wziąłem
sukienkę i ubrałem ją.
-
Zapniesz mi? – spytałem, odwracając się do niego plecami.
Podszedłem do niego, zapinając zamek na jego plecach.
Objąłem go w pasie, przytulając się do jego pleców.
Obciągnąłem
sukienkę na dół i spojrzałem na niego w lustrze. Miałem czerwone policzki.
Odwróciłem głowę i pocałowałem go w policzek.
Uśmiechnąłem się, kładąc podbródek na jego ramieniu.
Uwielbiałem go przytulać.
-
Kochasz mnie? – spytałem, znowu patrząc w lustro. Wtuliłem się w jego plecy i
uśmiechnąłem się.
- Kocham, najbardziej na świecie... nie... Ty jesteś moim
światem - mruknąłem, patrząc w lustro. Znowu się rumienił.
Obróciłem
się do niego. Stanąłem na palcach, objąłem go za szyję i przytuliłem go mocno,
wtulając twarz w jego szyję.
- Ty
też jesteś moim światem – szepnąłem mu do ucha.
A miałam nadzieję ! ^^
OdpowiedzUsuńTak bardzo chciałam żeby Bou był na górze, mam nadzieję że dasz mi tą przyjemność i sprawisz ze tak będzie. XD
Świetny rozdział, czekam na więcej. :3
Ooo... A chciałam Bou - seme q.p kurcze...
OdpowiedzUsuńNo, słodziej się nie dało xD powtórzyli 100 razy "kocham cię" i wzięli prysznic... Niech już pójdą do Miku, który ich przeprosi xD
//Yūko-3
Slodkie urocze kochane super
OdpowiedzUsuńCałe szczescie, że tak to się potoczyło bo nie wyobrażam sobie Bou w roli seme xD
OdpowiedzUsuńCałość bardzo kochana jak zawsze <3
Uwielbiam i czekam na następny rozdział ^_^
Slodkie magiczne!
OdpowiedzUsuń