Dość długo nie było rozdziałów, wiem, ale musiałam sobie zrobić przerwę od tego wszystkiego, również od pisania. Jeszcze tylko 5 rozdziałów tego opowiadania i koniec tych słodkości.
Jak tam święta i Sylwester? U mnie bardzo dobrze c:
Zapraszam!
Podszedłem do niego i nachyliłem nad jego uchem.
- Bo
wyglądasz tak pięknie, że serce mi stanęło.
Czułem,
że pieką mnie policzki. Szybko wymknąłem się do przebieralni i oparłem czoło o
zimną ścianę.
Zaśmiałem się, ponownie opierając o filar. Kochałem momenty,
w których się rumienił. Wyglądał wtedy tak niewinnie.
Reszty
sukienek już nie przymierzałem, bo wiedziałem jakie wezmę. Ubrałem swoją pomarańczową.
Wziąłem do ręki tą różową, czerwoną i czarną z wiązanym gorsetem i podałem je
chłopakowi. Dałem mu jeszcze zakolanówki, a resztę wziąłem i zacząłem iść żeby
je odwiesić.
Spojrzałem na sukienki i uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem
tą, którą mu wybrałem. Wziąłem wszystko i podszedłem do chłopaka.
Odwiesiłem
resztę i z czcią wziąłem te, które chciałem kupić. Podszedłem do kasy, kładąc
je na ladę.
- Dasz
mi portfel? – zwróciłem się do Kris’ a.
Wyjąłem portfel, ale nie jego, tylko swój. Nie pozwolę mu
płacić. Wyjąłem sumę, którą zobaczyłem na kasie i podałem sprzedawczyni.
Spojrzałem
na niego zaskoczony i zarumieniłem się. Dlaczego zapłacił? Przecież mogłem to
zrobić.
Spojrzałem na jego minę, śmiejąc się. Kobieta wydała mi
resztę, którą schowałem do portfela. Wsunąłem go do kieszeni, biorąc torby z
zakupami w jedną rękę. Drugą ręką złapałem jego dłoń, splatając nasze palce.
-
Dlaczego zapłaciłeś? – spytałem zdziwiony, ściskając jego dłoń. Wyszliśmy ze
sklepu, a ja już upatrzyłem sobie następny.
- Muszę dbać o swoją księżniczkę (awwwwww! ~Toshi) - zaśmiałem się. - A poza
tym utrzymujesz się tylko z koncertów. Musi Ci wystarczyć na codzienne wydatki.
Ja mam stały dochód, więc nic mi się nie stanie, jeżeli zapłacę.
-
Dziękuję, misiu – uśmiechnąłem się i pociągnąłem go do kolejnego sklepu. Tym
razem nie z sukienkami.
Zaśmiałem się, gdy zaciągnął mnie do następnego sklepu. Już
się bałem, co będzie tam kupował.
- To
teraz kupimy coś dla Ciebie – zaśmiałem się i wszedłem do środka. Rozejrzałem
się po półkach z uśmiechem.
- Już się boję - powiedziałem rozbawiony, samemu patrząc na
przeróżne ubrania. Dobrze, że nie było tu bielizny, bo dałby mi różowe stringi.
- To
ty sobie usiądź i poczekaj – zaśmiałem się i popchnąłem go w stronę czarnej
pufy. Nie będzie mi się przecież kręcił pod nogami.
- Ale... - westchnąłem, siadając na czarnej pufie. Proszę,
tylko coś w moim stylu. Miałem nadzieję, że nie odszczeli mnie, jak jakiegoś
debila.
Podszedłem
do niego i stanąłem nad nim.
- Nie
ufasz mi? – spytałem cicho, patrząc mu w oczy. Przecież nie wybiorę mu nic, co
by mu się nie spodobało.
- Ufam, skarbie - uśmiechnąłem się, siadając wygodniej. - No
idź wybierać - zaśmiałem się, patrząc na niego.
Zaśmiałem
się cicho i zacząłem przeglądać rzeczy. Uśmiechałem się przy tym pod nosem.
Kochałem zakupy!
Siedziałem na tej pufie dobre dwadzieścia minut.
Przyglądałem się blondynowi, który z zapałem szukał rzeczy odpowiednich dla
mnie.
W
końcu wybrałem mu odpowiednie ubrania. Podszedłem do niego.
-
Chodź – zaśmiałem się i ruszyłem do przebieralni w podskokach. Uśmiechałem się.
Wstałem i poszedłem za nim do przymierzalni. Spojrzałem na
rzeczy, które trzymał w ręku, ale nie widziałem co to.
Wziąłem
swoje torby i wepchnąłem go do przymierzalni. Podałem mu ubrania, po czym
wyszedłem i oparłem się o ścianę.
Powiesiłem ubrania na wieszaku. Wziąłem pierwszą rzecz. Była
to czerwona koszula, a do tego dał mi czarne rurki ze skóry. Założyłem te
ubrania i wyszedłem do niego.
Wyszedł
i spojrzałem na niego z uśmiechem.
-
Obróć się – mruknąłem, wciąż na niego patrząc.
Zrobiłem obrót i spojrzałem na niego.
- I jak? - spytałem.
Dziwnie się czułem w tych spodniach. Były cholernie obcisłe.
- Hm..
Koszula leży dobrze, ale spodnie za bardzo opinają – mruknąłem. – Zaczekaj –
powiedziałem i poszedłem poszukać większego rozmiaru. W końcu znalazłem je i
wróciłem do przebieralni. – Ubierz te – uśmiechnąłem się.
- Zbawienie - mruknąłem i wlazłem tam z powrotem, zmieniając
spodnie na większy rozmiar. Teraz było zdecydowanie lepiej.
Zaśmiałem
się cicho i czekałem aż wyjdzie. W końcu wyszedł. Uśmiechnąłem się lekko.
-
Obróć się – wywróciłem oczami.
- Lepiej? - spytałem, obracając się wokół własnej osi.
Podobało mi się to połączenie, ale najważniejsza była dla mnie jego opinia.
-
Zdecydowanie – uśmiechnąłem się. – Jak się w tym czujesz? – spytałem. Jak dla
mnie mógłby to kupić, ale ważne jak on się w tym czuje, bo to on będzie w tym
chodził.
- Dobrze. Podoba mi się - powiedziałem, patrząc w lustro. -
Idę przymierzyć następne - mruknąłem i zasłoniłem zasłonę.
Z
uśmiechem czekałem aż przymierzy następne. Westchnąłem cicho i rozejrzałem się.
Widziałem wzrok ludzi, który był skierowany na mnie, ale zawsze tak było.
Wziąłem następne. Tym razem była tylko koszulka. Zdjąłem
tamte ciuchy, po czym założyłem swoje spodnie i koszulkę, którą wybrał.
Podobała mi się. Była biała i miała nadrukowanego kruka. Wyszedłem do niego.
Spojrzałem
na niego i zmierzyłem go wzrokiem, po czym uśmiechnąłem się lekko. Wyglądał
ślicznie.
- Może być? - spytałem, bo nic nie powiedział. Wiedziałem,
że tamte rzeczy kupię na pewno.
- Ja
to mam dobry gust – zaśmiałem się cicho i spojrzałem mu w oczy. Zarumieniłem
się lekko. – Ślicznie.
- Jaka skromność - również się zaśmiałem i wróciłem do
środka. Po chwili jednak wychyliłem głowę zza zasłony. - Co tu robi różowa
koszulka?
- Leży – zaśmiałem się. – Albo
to ubierzesz, albo różowe stringi – powiedziałem, patrząc mu w oczy.
- Oszalałeś! Nigdy nic różowego! - wróciłem i założyłem
białą koszulę, a na to czarną kamizelkę. Wyszedłem z powrotem.
Czyli
zostały stringi – pomyślałem, uśmiechając się. Ja go jeszcze zmuszę do tego,
jeszcze zobaczy.
- I jak? - spytałem. Nie miałem zamiaru zakładać nic
różowego. Prędzej drugi raz poród odbiorę, niż założę coś różowego.
Spojrzałem
na niego. Lepiej wyglądałby w różowym. Jeszcze go zmuszę. Zaśmiałem się w
myślach.
- Jest
dobrze, ale w tamtej czerwonej Ci ładniej – uśmiechnąłem się.
Uśmiechnąłem się, po czym wróciłem. Zdjąłem koszulę i
kamizelkę, spoglądając na koszulkę. Wziąłem ją do ręki, wzdychając. Założyłem
ją na siebie, wychodząc do chłopaka.
Uśmiechnąłem
się na jego widok. Dla mnie założył swój znienawidzony kolor.
- Nie
rozumiem dlaczego tak go nie lubisz – mruknąłem, patrząc na niego. – Wyglądasz
w niej ślicznie.
- Od zawsze uwielbiam czerń. Różowy to taki cukierkowy
kolor, pasujący do słodkich osób. Ja nie jestem słodki i nie lubię takich
kolorów - mruknąłem, patrząc w lustro. Nie było tak źle, ale nie założę więcej
różu.
-
Jesteś słodki – zaśmiałem się i pokazałem mu język. Jednak po chwili
zarumieniłem się, gdy na mnie spojrzał.
- Nie jestem słodki - powiedziałem i wróciłem do
przebieralni. Zdjąłem koszulkę i ubrałem swoją. Wyszedłem z ubraniami i powoli
podszedłem do kasy. Ostatecznie wziąłem tę różową koszulkę. Chciałem, żeby było
mu miło. Poza tym nawet mi się podobała.
Uśmiechnąłem
się gdy wziął tą różową koszulkę. Przytuliłem się do jego boku i uśmiechnąłem
się lekko.
Objąłem go ramieniem, po czym zapłaciłem za zakupy. Wziąłem
swoje i jego torby, po czym obaj wyszliśmy ze sklepu.
Również
objąłem go w pasie. Zauważyłem kolejny sklep z sukienkami. Spojrzałem na niego
świecącymi się oczami.
Wywróciłem oczami.
- No chodź, księżniczko - zaśmiałem się.
Od razu pociągnął mnie do tego sklepu.
Zaśmiałem
się cicho, przytulając do niego mocniej.
- Hm..
Chcesz coś wybrać dla mnie? – spytałem i spojrzałem na jego twarz.
- Mogę wybrać - uśmiechnąłem się. - Usiądź - rozkazałem.
Oddałem mu wszystkie torby i zacząłem chodzić po sklepie. Wybrałem lawendową
sukienkę z czarnymi elementami i jasnoróżową z białą koronką. Po chwili
zniknąłem mu z pola widzenia. Spojrzałem na wieszaczki z bielizną. Ja mu dam
różowe stringi! Wziąłem skąpe majteczki i umieściłem między jedną sukienką, a
drugą tak, by nie zauważył, po czym wróciłem do niego.
Spojrzałem
na niego i uśmiechnąłem się lekko. Miał dość dziwną minę, ale nie ingerowałem w
to. Westchnąłem cicho.
Wziąłem torby i poszedłem z nim do przymierzalni. Już widzę
jego minę, kiedy zobaczy te majtki.
Odebrałem
od niego sukienki i wszedłem do przymierzalni. Wywróciłem oczami, gdy
zauważyłem co wypadło spomiędzy nich.
-
Misiu... A co dostanę gdy je ubiorę? – zaśmiałem się cicho i wychyliłem głowę z
przymierzalni.
- A co byś chciał? - spytałem z łobuzerskim uśmiechem.
Chciałbym zobaczyć go w tych majtkach. Były białe i utrzymywały się tylko na
sznureczkach. Gdyby je rozwiązać, spadłyby. Jeśli ich nie kupi, sam to zrobię i
dam mu na urodziny.
- No
nie wiem, nie wiem... Ale w końcu to Tobie na tym zależy – zaśmiałem się. –
Więc myśl, a ja przymierzę sukienki – pokazałem mu język.
Wywróciłem oczami. Już wiedziałem, co dostanie. Oparłem się
o ścianę i czekałem.
Na
początek poszła ta lawendowa z czarnymi elementami. Spojrzałem na siebie w
lustrze i uśmiechnąłem się lekko. Była dość krótka, bo sięgała ledwie połowy
uda. Wyszedłem z przymierzalni.
- I
jak? – spytałem, obracając się.
- Ślicznie w niej wyglądasz - powiedziałem, uśmiechając się.
Ta sukienka była taka krótka. Znowu miałem na niego ochotę. Jeszcze gdyby
założył do tej sukienki te majteczki, to chyba bym się na niego rzucił.
Zaśmiałem
się cicho i wszedłem do przebieralni. Ubrałem tą jasno-różową. Ona wcale nie
była dłuższa. Wywróciłem oczami, ale znowu wyszedłem, pokazując mu się.
- Może
być?
- Pięknie - zaśmiałem się widząc, jak kombinuje, żeby była
trochę dłuższa. - Już wiem, co zrobię, jeśli je założysz.
Przestałem
zajmować się sukienką i spojrzałem na niego.
- Jak
mnie przekonasz, hm? I do tych sukienek też. Nie noszę takich krótkich –
zaśmiałem się. Zarumieniłem się dość mocno.
- Na występ założę różowe stringi - powiedziałem poważnie.
Już się poświęcę. Jeśli chcę go zobaczyć w tych majtkach, to już to zrobię.
- Ale
będzie on tylko dla mnie? – uśmiechnąłem się. Czułem, że moje policzki palą,
ale wciąż patrzyłem mu w oczy.
- Będzie. U mnie w domu - powiedziałem prowokującym tonem.
Dobrze, że mam rurę w domu.
Zaśmiałem
się i wszedłem do przebieralni. Westchnąłem cicho, ściągając sukienkę, po czym
ubrałem swoją. Wziąłem rzeczy i wyszedłem z pomieszczenia.
-
Ubiorę je dla Ciebie, ale w domu – uśmiechnąłem się.
- Okej - powiedziałem, patrząc na niego świecącymi oczami.
Na twarzy miałem ogromnego banana. - Tylko najpierw załatw stringi.
- Już
mam. Kupiłem Ci w Tokio – zaśmiałem się, idąc do kasy. Widziałem jego
zszokowaną minę. Nie miałem co robić, więc poszedłem na zakupy...
Zmrużyłem oczy, ale nic nie powiedziałem. Wyjąłem portfel i
zapłaciłem, po czym biorąc wszystkie torby, razem z blondynem wyszedłem ze
sklepu.
Po
sklepach chodziliśmy do wieczora. Zaopatrzyłem się w sukienki na parę lat.
Miałem wyrzuty sumienia, że on tak za wszystko płacił. Przeze mnie
zbankrutuje...
Za każdym razem, kiedy płaciłem, widziałem jego minę. Jednak
nawet połowa gotówki nie zniknęła mi z portfela. Miałem sporo oszczędności,
więc mogłem sobie na to pozwolić. Koło dwudziestej byliśmy u mnie w domu.
Usiadłem
na jego łóżku i spojrzałem na swoje torby. Zarumieniłem się.
- Nie
musiałeś za wszystko płacić – wymamrotałem, spuszczając głowę. Było mi głupio z
tego powodu.
- Ale chciałem, więc koniec tematu - powiedziałem,
odwieszając do szafy nowo kupione przeze mnie ubrania.
-
Dziękuję – uśmiechnąłem się lekko. – A która Ci się najbardziej podoba? –
spytałem, patrząc na niego.
- Wszystkie - uśmiechnąłem się do niego. Usiadłem obok i
przytuliłem go do siebie.
Wtuliłem
się w niego. Wpakowałem mu się na kolana, zarzuciłem mu ręce na kark i wtuliłem
twarz w jego szyję.
-
Dziękuję za to. Kocham Cię, misiu – wymruczałem mu do ucha.
- Ja ciebie też kocham, skarbeńku - powiedziałem,
przytulając go mocno do siebie. - Mówiłem, że wytrzymam te zakupy.
- Ja i
takie krótkie sukienki – zaśmiałem się. Nie wyobrażałem sobie siebie w nich.
Nigdy takich krótkich nie miałem.
- Ślicznie w nich wyglądałeś - mruknąłem mu do ucha. Tak
zajebiście odkrywały jego piękne nogi.
- Um..
Dziękuję – mruknąłem, rumieniąc się. Wtuliłem mocniej twarz w jego szyję.
Chciałem schować te rumieńce.
- Nie chowaj się tak - powiedziałem, odsuwając go od siebie.
Spojrzałem na jego czerwoną twarz. - Lubię na Ciebie patrzeć.
Wziąłem
ręce z jego szyi i zasłoniłem nimi twarz. On chyba naprawdę kochał mnie
zawstydzać.
Oczywiście złapałem jego ręce, odsuwając je od jego twarzy.
Pocałowałem go w nos, a potem w usta. Odsunąłem się, patrząc na niego.
-
Dlaczego mnie tak lubisz zawstydzać? – wymamrotałem, spuszczając głowę. Czułem,
że pieką mnie policzki.
- Bo wyglądasz wtedy strasznie uroczo - zaśmiałem się.
Zmierzyłem go wzrokiem. Boże, jak on ślicznie wyglądał w tych sukienkach.
-
N-nie wyglądam uroczo – mruknąłem, ponownie wtulając twarz w jego szyję. Jego
wzrok był krępujący.
- Wyglądasz. Jesteś taki kawaii - zaśmiałem się, patrząc na
niego świecącymi oczami.
-
Kusisz mnie, wiesz? – wymruczałem mu do ucha. Po chwili polizałem go po szyi i
zacząłem robić mu malinkę.
Zamruczałem, gdy dorwał się do mojej szyi. Jednak po chwili
odsunąłem się od niego.
- Obiecałeś coś.
Zaśmiałem
się cicho, ale posłusznie zszedłem z niego. Wyciągnąłem z torby tą jasno-różową
sukienkę oraz majtki, po czym poszedłem do łazienki.
Uśmiechnąłem się triumfalnie, opadając na łóżko. Byłem
ciekawy, jak te gatki na nim leżą. Byłem strasznie napalony.
Ściągnąłem
z siebie całe ubranie i poskładałem je, kładąc na koszu na brudne pranie.
Ubrałem na sobie majtki i zaśmiałem się cicho. Ubrałem na siebie sukienkę,
która odsłaniała więcej niż połowę ud. Ściągnąłem gumki z włosów, roztrzepując
je delikatnie. Tak ubrany wyszedłem z łazienki, kierując się do jego sypialni.
Podniosłem głowę i na moment przestałem oddychać.
- O Boże,
Boże, Bożenko - wytrzeszczyłem oczy. Normalnie serce stanęło mi w miejscu.
Zarumieniłem
się mocno i zaplotłem palce z tyłu pleców. Spojrzałem na niego nieśmiało spod
grzywki.
Wstałem i podszedłem do niego.
- Kiedyś na pewno dostanę
zawału - mruknąłem i wziąłem go na ręce, kładąc na łóżku. Zawisnąłem nad nim,
całując go w usta.
Zaśmiałem
się cicho, odwzajemniając pocałunek. Zaplotłem mu ręce na karku i zgiąłem jedną
nogę w kolanie, pokazując bardziej udo.
Kątem oka widziałem jego odkryte udo, więc położyłem na nim
dłoń i zacząłem je głaskać. Nie odpuszczę mu. Za bardzo się podnieciłem.
Uśmiechnąłem
się i położyłem tą nogę na pościeli, wciąż była zgięta. Rozchyliłem usta,
czekając aż pogłębi pocałunek.
Pogłębiłem pieszczotę, nadal gładząc jego udo. Bawiłem się
jego językiem, czasami przygryzając jego dolną wargę.
Włożyłem
mu ręce po koszulkę, zaczynając gładzić jego tors. Zamruczałem cicho, oddając
pocałunek.
Oderwałem się od niego, zdejmując koszulkę. Było mi w niej
za gorąco. Wróciłem do pocałunku i do głaskania go po udzie.
Oddałem
pocałunek. Zamruczałem gdy ponownie zaczął głaskać moje udo. Zjechałem dłońmi
na jego spodnie i powoli zacząłem rozpinać guzik.
Uśmiechnąłem się w jego usta, gdy dorwał się do moich
spodni. Po jakimś czasie zabrakło mi powietrza. Odsunąłem się od niego,
przysysając się do jego szyi.
Jęknąłem,
odchylając głowę do tyłu. Jednocześnie ułatwiłem mu do niej dostęp. Zacząłem
głaskać i delikatnie drapać jego plecy.
:3 o jak ja się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że jest kolejny rozdział. Zdążyłam już pokochać tą różową serię ^`^
OdpowiedzUsuńSukienek Bou zazdroszczę....
//Yūko-san
Też bym chciała, żeby ktoś mi kupił tyle sukienek. *u*
OdpowiedzUsuńSpodnie mu co nie co uciskały? ;>
A ten strój Krisa to normalnie tró fan Anli Pollicino - czerwona koszula, czarne spodnie. Podoba mi się. :3
Kris jest taki kochany i opiekuńczy. ^^ Trza pogratulować Diru, bo fajne cechy mu nadała.
Dobra, zamykam się, bo głupoty piszem. Weny, kochane. <3
yyay kawaii
OdpowiedzUsuńNajsłodsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam <3
OdpowiedzUsuń