piątek, 3 stycznia 2014

"Już zawsze będziemy razem." Kris x Bou, rozdział 17

Witam
Dość długo nie było rozdziałów, wiem, ale musiałam sobie zrobić przerwę od tego wszystkiego, również od pisania. Jeszcze tylko 5 rozdziałów tego opowiadania i koniec tych słodkości.
Jak tam święta i Sylwester? U mnie bardzo dobrze c:

Zapraszam!




Podszedłem do niego i nachyliłem nad jego uchem. 
- Bo wyglądasz tak pięknie, że serce mi stanęło.

Czułem, że pieką mnie policzki. Szybko wymknąłem się do przebieralni i oparłem czoło o zimną ścianę.

Zaśmiałem się, ponownie opierając o filar. Kochałem momenty, w których się rumienił. Wyglądał wtedy tak niewinnie.

Reszty sukienek już nie przymierzałem, bo wiedziałem jakie wezmę. Ubrałem swoją pomarańczową. Wziąłem do ręki tą różową, czerwoną i czarną z wiązanym gorsetem i podałem je chłopakowi. Dałem mu jeszcze zakolanówki, a resztę wziąłem i zacząłem iść żeby je odwiesić.

Spojrzałem na sukienki i uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem tą, którą mu wybrałem. Wziąłem wszystko i podszedłem do chłopaka.

Odwiesiłem resztę i z czcią wziąłem te, które chciałem kupić. Podszedłem do kasy, kładąc je na ladę.
- Dasz mi portfel? – zwróciłem się do Kris’ a.

Wyjąłem portfel, ale nie jego, tylko swój. Nie pozwolę mu płacić. Wyjąłem sumę, którą zobaczyłem na kasie i podałem sprzedawczyni.

Spojrzałem na niego zaskoczony i zarumieniłem się. Dlaczego zapłacił? Przecież mogłem to zrobić.

Spojrzałem na jego minę, śmiejąc się. Kobieta wydała mi resztę, którą schowałem do portfela. Wsunąłem go do kieszeni, biorąc torby z zakupami w jedną rękę. Drugą ręką złapałem jego dłoń, splatając nasze palce.

- Dlaczego zapłaciłeś? – spytałem zdziwiony, ściskając jego dłoń. Wyszliśmy ze sklepu, a ja już upatrzyłem sobie następny.

- Muszę dbać o swoją księżniczkę (awwwwww! ~Toshi) - zaśmiałem się. - A poza tym utrzymujesz się tylko z koncertów. Musi Ci wystarczyć na codzienne wydatki. Ja mam stały dochód, więc nic mi się nie stanie, jeżeli zapłacę.

- Dziękuję, misiu – uśmiechnąłem się i pociągnąłem go do kolejnego sklepu. Tym razem nie z sukienkami.

Zaśmiałem się, gdy zaciągnął mnie do następnego sklepu. Już się bałem, co będzie tam kupował.

- To teraz kupimy coś dla Ciebie – zaśmiałem się i wszedłem do środka. Rozejrzałem się po półkach z uśmiechem.

- Już się boję - powiedziałem rozbawiony, samemu patrząc na przeróżne ubrania. Dobrze, że nie było tu bielizny, bo dałby mi różowe stringi.

- To ty sobie usiądź i poczekaj – zaśmiałem się i popchnąłem go w stronę czarnej pufy. Nie będzie mi się przecież kręcił pod nogami.

- Ale... - westchnąłem, siadając na czarnej pufie. Proszę, tylko coś w moim stylu. Miałem nadzieję, że nie odszczeli mnie, jak jakiegoś debila.

Podszedłem do niego i stanąłem nad nim.
- Nie ufasz mi? – spytałem cicho, patrząc mu w oczy. Przecież nie wybiorę mu nic, co by mu się nie spodobało.

- Ufam, skarbie - uśmiechnąłem się, siadając wygodniej. - No idź wybierać - zaśmiałem się, patrząc na niego.

Zaśmiałem się cicho i zacząłem przeglądać rzeczy. Uśmiechałem się przy tym pod nosem. Kochałem zakupy!

Siedziałem na tej pufie dobre dwadzieścia minut. Przyglądałem się blondynowi, który z zapałem szukał rzeczy odpowiednich dla mnie.

W końcu wybrałem mu odpowiednie ubrania. Podszedłem do niego.
- Chodź – zaśmiałem się i ruszyłem do przebieralni w podskokach. Uśmiechałem się.

Wstałem i poszedłem za nim do przymierzalni. Spojrzałem na rzeczy, które trzymał w ręku, ale nie widziałem co to.

Wziąłem swoje torby i wepchnąłem go do przymierzalni. Podałem mu ubrania, po czym wyszedłem i oparłem się o ścianę.

Powiesiłem ubrania na wieszaku. Wziąłem pierwszą rzecz. Była to czerwona koszula, a do tego dał mi czarne rurki ze skóry. Założyłem te ubrania i wyszedłem do niego.

Wyszedł i spojrzałem na niego z uśmiechem.
- Obróć się – mruknąłem, wciąż na niego patrząc.

Zrobiłem obrót i spojrzałem na niego. 
- I jak? - spytałem. Dziwnie się czułem w tych spodniach. Były cholernie obcisłe.

- Hm.. Koszula leży dobrze, ale spodnie za bardzo opinają – mruknąłem. – Zaczekaj – powiedziałem i poszedłem poszukać większego rozmiaru. W końcu znalazłem je i wróciłem do przebieralni. – Ubierz te – uśmiechnąłem się.

- Zbawienie - mruknąłem i wlazłem tam z powrotem, zmieniając spodnie na większy rozmiar. Teraz było zdecydowanie lepiej.

Zaśmiałem się cicho i czekałem aż wyjdzie. W końcu wyszedł. Uśmiechnąłem się lekko.
- Obróć się – wywróciłem oczami.

- Lepiej? - spytałem, obracając się wokół własnej osi. Podobało mi się to połączenie, ale najważniejsza była dla mnie jego opinia.

- Zdecydowanie – uśmiechnąłem się. – Jak się w tym czujesz? – spytałem. Jak dla mnie mógłby to kupić, ale ważne jak on się w tym czuje, bo to on będzie w tym chodził.

- Dobrze. Podoba mi się - powiedziałem, patrząc w lustro. - Idę przymierzyć następne - mruknąłem i zasłoniłem zasłonę.

Z uśmiechem czekałem aż przymierzy następne. Westchnąłem cicho i rozejrzałem się. Widziałem wzrok ludzi, który był skierowany na mnie, ale zawsze tak było.

Wziąłem następne. Tym razem była tylko koszulka. Zdjąłem tamte ciuchy, po czym założyłem swoje spodnie i koszulkę, którą wybrał. Podobała mi się. Była biała i miała nadrukowanego kruka. Wyszedłem do niego.

Spojrzałem na niego i zmierzyłem go wzrokiem, po czym uśmiechnąłem się lekko. Wyglądał ślicznie.

- Może być? - spytałem, bo nic nie powiedział. Wiedziałem, że tamte rzeczy kupię na pewno.

- Ja to mam dobry gust – zaśmiałem się cicho i spojrzałem mu w oczy. Zarumieniłem się lekko. – Ślicznie.

- Jaka skromność - również się zaśmiałem i wróciłem do środka. Po chwili jednak wychyliłem głowę zza zasłony. - Co tu robi różowa koszulka?

- Leży – zaśmiałem się. – Albo to ubierzesz, albo różowe stringi – powiedziałem, patrząc mu w oczy.

- Oszalałeś! Nigdy nic różowego! - wróciłem i założyłem białą koszulę, a na to czarną kamizelkę. Wyszedłem z powrotem.

Czyli zostały stringi – pomyślałem, uśmiechając się. Ja go jeszcze zmuszę do tego, jeszcze zobaczy.

- I jak? - spytałem. Nie miałem zamiaru zakładać nic różowego. Prędzej drugi raz poród odbiorę, niż założę coś różowego.

Spojrzałem na niego. Lepiej wyglądałby w różowym. Jeszcze go zmuszę. Zaśmiałem się w myślach.
- Jest dobrze, ale w tamtej czerwonej Ci ładniej – uśmiechnąłem się.

Uśmiechnąłem się, po czym wróciłem. Zdjąłem koszulę i kamizelkę, spoglądając na koszulkę. Wziąłem ją do ręki, wzdychając. Założyłem ją na siebie, wychodząc do chłopaka.

Uśmiechnąłem się na jego widok. Dla mnie założył swój znienawidzony kolor.
- Nie rozumiem dlaczego tak go nie lubisz – mruknąłem, patrząc na niego. – Wyglądasz w niej ślicznie.

- Od zawsze uwielbiam czerń. Różowy to taki cukierkowy kolor, pasujący do słodkich osób. Ja nie jestem słodki i nie lubię takich kolorów - mruknąłem, patrząc w lustro. Nie było tak źle, ale nie założę więcej różu.

- Jesteś słodki – zaśmiałem się i pokazałem mu język. Jednak po chwili zarumieniłem się, gdy na mnie spojrzał.

- Nie jestem słodki - powiedziałem i wróciłem do przebieralni. Zdjąłem koszulkę i ubrałem swoją. Wyszedłem z ubraniami i powoli podszedłem do kasy. Ostatecznie wziąłem tę różową koszulkę. Chciałem, żeby było mu miło. Poza tym nawet mi się podobała.

Uśmiechnąłem się gdy wziął tą różową koszulkę. Przytuliłem się do jego boku i uśmiechnąłem się lekko.

Objąłem go ramieniem, po czym zapłaciłem za zakupy. Wziąłem swoje i jego torby, po czym obaj wyszliśmy ze sklepu.

Również objąłem go w pasie. Zauważyłem kolejny sklep z sukienkami. Spojrzałem na niego świecącymi się oczami.

Wywróciłem oczami. 
- No chodź, księżniczko - zaśmiałem się. Od razu pociągnął mnie do tego sklepu.

Zaśmiałem się cicho, przytulając do niego mocniej.
- Hm.. Chcesz coś wybrać dla mnie? – spytałem i spojrzałem na jego twarz.

- Mogę wybrać - uśmiechnąłem się. - Usiądź - rozkazałem. Oddałem mu wszystkie torby i zacząłem chodzić po sklepie. Wybrałem lawendową sukienkę z czarnymi elementami i jasnoróżową z białą koronką. Po chwili zniknąłem mu z pola widzenia. Spojrzałem na wieszaczki z bielizną. Ja mu dam różowe stringi! Wziąłem skąpe majteczki i umieściłem między jedną sukienką, a drugą tak, by nie zauważył, po czym wróciłem do niego.

Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się lekko. Miał dość dziwną minę, ale nie ingerowałem w to. Westchnąłem cicho.

Wziąłem torby i poszedłem z nim do przymierzalni. Już widzę jego minę, kiedy zobaczy te majtki.

Odebrałem od niego sukienki i wszedłem do przymierzalni. Wywróciłem oczami, gdy zauważyłem co wypadło spomiędzy nich.
- Misiu... A co dostanę gdy je ubiorę? – zaśmiałem się cicho i wychyliłem głowę z przymierzalni.

- A co byś chciał? - spytałem z łobuzerskim uśmiechem. Chciałbym zobaczyć go w tych majtkach. Były białe i utrzymywały się tylko na sznureczkach. Gdyby je rozwiązać, spadłyby. Jeśli ich nie kupi, sam to zrobię i dam mu na urodziny.

- No nie wiem, nie wiem... Ale w końcu to Tobie na tym zależy – zaśmiałem się. – Więc myśl, a ja przymierzę sukienki – pokazałem mu język.

Wywróciłem oczami. Już wiedziałem, co dostanie. Oparłem się o ścianę i czekałem.

Na początek poszła ta lawendowa z czarnymi elementami. Spojrzałem na siebie w lustrze i uśmiechnąłem się lekko. Była dość krótka, bo sięgała ledwie połowy uda. Wyszedłem z przymierzalni.
- I jak? – spytałem, obracając się.

- Ślicznie w niej wyglądasz - powiedziałem, uśmiechając się. Ta sukienka była taka krótka. Znowu miałem na niego ochotę. Jeszcze gdyby założył do tej sukienki te majteczki, to chyba bym się na niego rzucił.

Zaśmiałem się cicho i wszedłem do przebieralni. Ubrałem tą jasno-różową. Ona wcale nie była dłuższa. Wywróciłem oczami, ale znowu wyszedłem, pokazując mu się.
- Może być?

- Pięknie - zaśmiałem się widząc, jak kombinuje, żeby była trochę dłuższa. - Już wiem, co zrobię, jeśli je założysz.

Przestałem zajmować się sukienką i spojrzałem na niego.
- Jak mnie przekonasz, hm? I do tych sukienek też. Nie noszę takich krótkich – zaśmiałem się. Zarumieniłem się dość mocno.

- Na występ założę różowe stringi - powiedziałem poważnie. Już się poświęcę. Jeśli chcę go zobaczyć w tych majtkach, to już to zrobię.

- Ale będzie on tylko dla mnie? – uśmiechnąłem się. Czułem, że moje policzki palą, ale wciąż patrzyłem mu w oczy.

- Będzie. U mnie w domu - powiedziałem prowokującym tonem. Dobrze, że mam rurę w domu.

Zaśmiałem się i wszedłem do przebieralni. Westchnąłem cicho, ściągając sukienkę, po czym ubrałem swoją. Wziąłem rzeczy i wyszedłem z pomieszczenia.
- Ubiorę je dla Ciebie, ale w domu – uśmiechnąłem się.

- Okej - powiedziałem, patrząc na niego świecącymi oczami. Na twarzy miałem ogromnego banana. - Tylko najpierw załatw stringi.

- Już mam. Kupiłem Ci w Tokio – zaśmiałem się, idąc do kasy. Widziałem jego zszokowaną minę. Nie miałem co robić, więc poszedłem na zakupy...

Zmrużyłem oczy, ale nic nie powiedziałem. Wyjąłem portfel i zapłaciłem, po czym biorąc wszystkie torby, razem z blondynem wyszedłem ze sklepu.

Po sklepach chodziliśmy do wieczora. Zaopatrzyłem się w sukienki na parę lat. Miałem wyrzuty sumienia, że on tak za wszystko płacił. Przeze mnie zbankrutuje...

Za każdym razem, kiedy płaciłem, widziałem jego minę. Jednak nawet połowa gotówki nie zniknęła mi z portfela. Miałem sporo oszczędności, więc mogłem sobie na to pozwolić. Koło dwudziestej byliśmy u mnie w domu.

Usiadłem na jego łóżku i spojrzałem na swoje torby. Zarumieniłem się.
- Nie musiałeś za wszystko płacić – wymamrotałem, spuszczając głowę. Było mi głupio z tego powodu.

- Ale chciałem, więc koniec tematu - powiedziałem, odwieszając do szafy nowo kupione przeze mnie ubrania.

- Dziękuję – uśmiechnąłem się lekko. – A która Ci się najbardziej podoba? – spytałem, patrząc na niego.

- Wszystkie - uśmiechnąłem się do niego. Usiadłem obok i przytuliłem go do siebie.

Wtuliłem się w niego. Wpakowałem mu się na kolana, zarzuciłem mu ręce na kark i wtuliłem twarz w jego szyję.
- Dziękuję za to. Kocham Cię, misiu – wymruczałem mu do ucha.

- Ja ciebie też kocham, skarbeńku - powiedziałem, przytulając go mocno do siebie. - Mówiłem, że wytrzymam te zakupy.

- Ja i takie krótkie sukienki – zaśmiałem się. Nie wyobrażałem sobie siebie w nich. Nigdy takich krótkich nie miałem.

- Ślicznie w nich wyglądałeś - mruknąłem mu do ucha. Tak zajebiście odkrywały jego piękne nogi.

- Um.. Dziękuję – mruknąłem, rumieniąc się. Wtuliłem mocniej twarz w jego szyję. Chciałem schować te rumieńce.

- Nie chowaj się tak - powiedziałem, odsuwając go od siebie. Spojrzałem na jego czerwoną twarz. - Lubię na Ciebie patrzeć.

Wziąłem ręce z jego szyi i zasłoniłem nimi twarz. On chyba naprawdę kochał mnie zawstydzać.

Oczywiście złapałem jego ręce, odsuwając je od jego twarzy. Pocałowałem go w nos, a potem w usta. Odsunąłem się, patrząc na niego.

- Dlaczego mnie tak lubisz zawstydzać? – wymamrotałem, spuszczając głowę. Czułem, że pieką mnie policzki.

- Bo wyglądasz wtedy strasznie uroczo - zaśmiałem się. Zmierzyłem go wzrokiem. Boże, jak on ślicznie wyglądał w tych sukienkach.

- N-nie wyglądam uroczo – mruknąłem, ponownie wtulając twarz w jego szyję. Jego wzrok był krępujący.

- Wyglądasz. Jesteś taki kawaii - zaśmiałem się, patrząc na niego świecącymi oczami.

- Kusisz mnie, wiesz? – wymruczałem mu do ucha. Po chwili polizałem go po szyi i zacząłem robić mu malinkę.

Zamruczałem, gdy dorwał się do mojej szyi. Jednak po chwili odsunąłem się od niego.
- Obiecałeś coś.

Zaśmiałem się cicho, ale posłusznie zszedłem z niego. Wyciągnąłem z torby tą jasno-różową sukienkę oraz majtki, po czym poszedłem do łazienki.

Uśmiechnąłem się triumfalnie, opadając na łóżko. Byłem ciekawy, jak te gatki na nim leżą. Byłem strasznie napalony.

Ściągnąłem z siebie całe ubranie i poskładałem je, kładąc na koszu na brudne pranie. Ubrałem na sobie majtki i zaśmiałem się cicho. Ubrałem na siebie sukienkę, która odsłaniała więcej niż połowę ud. Ściągnąłem gumki z włosów, roztrzepując je delikatnie. Tak ubrany wyszedłem z łazienki, kierując się do jego sypialni.

Podniosłem głowę i na moment przestałem oddychać. 
- O Boże, Boże, Bożenko - wytrzeszczyłem oczy. Normalnie serce stanęło mi w miejscu.

Zarumieniłem się mocno i zaplotłem palce z tyłu pleców. Spojrzałem na niego nieśmiało spod grzywki.

Wstałem i podszedłem do niego. 
- Kiedyś na pewno dostanę zawału - mruknąłem i wziąłem go na ręce, kładąc na łóżku. Zawisnąłem nad nim, całując go w usta.

Zaśmiałem się cicho, odwzajemniając pocałunek. Zaplotłem mu ręce na karku i zgiąłem jedną nogę w kolanie, pokazując bardziej udo.

Kątem oka widziałem jego odkryte udo, więc położyłem na nim dłoń i zacząłem je głaskać. Nie odpuszczę mu. Za bardzo się podnieciłem.

Uśmiechnąłem się i położyłem tą nogę na pościeli, wciąż była zgięta. Rozchyliłem usta, czekając aż pogłębi pocałunek.

Pogłębiłem pieszczotę, nadal gładząc jego udo. Bawiłem się jego językiem, czasami przygryzając jego dolną wargę.

Włożyłem mu ręce po koszulkę, zaczynając gładzić jego tors. Zamruczałem cicho, oddając pocałunek.

Oderwałem się od niego, zdejmując koszulkę. Było mi w niej za gorąco. Wróciłem do pocałunku i do głaskania go po udzie.

Oddałem pocałunek. Zamruczałem gdy ponownie zaczął głaskać moje udo. Zjechałem dłońmi na jego spodnie i powoli zacząłem rozpinać guzik.

Uśmiechnąłem się w jego usta, gdy dorwał się do moich spodni. Po jakimś czasie zabrakło mi powietrza. Odsunąłem się od niego, przysysając się do jego szyi.


Jęknąłem, odchylając głowę do tyłu. Jednocześnie ułatwiłem mu do niej dostęp. Zacząłem głaskać i delikatnie drapać jego plecy.

4 komentarze:

  1. :3 o jak ja się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że jest kolejny rozdział. Zdążyłam już pokochać tą różową serię ^`^
    Sukienek Bou zazdroszczę....
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bym chciała, żeby ktoś mi kupił tyle sukienek. *u*
    Spodnie mu co nie co uciskały? ;>
    A ten strój Krisa to normalnie tró fan Anli Pollicino - czerwona koszula, czarne spodnie. Podoba mi się. :3
    Kris jest taki kochany i opiekuńczy. ^^ Trza pogratulować Diru, bo fajne cechy mu nadała.
    Dobra, zamykam się, bo głupoty piszem. Weny, kochane. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Najsłodsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam <3

    OdpowiedzUsuń