piątek, 20 czerwca 2014

Love is painful, love is brutal... Hiroki x Yukiyo, 09

Witajcie.
Przepraszam, że tydzień temu nie dodałam rozdziału, ale jak pisałam zapodział mi się gdzieś mój folder z opowiadaniami.. Co prawda znalazłam go gdzieś w środę może... Jednak miałam tak zawalony tydzień, że nie miałam po prostu czasu dodać nowej notki... Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Zapraszam na kolejny rozdział Hiroki x Yukiyo c:

PS. Uwielbiam przerywać w takich momentach...




Biały - Hiroki
Czerwony - Yukiyo


- „I nie zaprzeczaj” – burknąłem pod nosem, jednak uśmiechnąłem się lekko. Objąłem go mocniej. – Dziękuję.

- Nie ma za co - powiedziałem, uśmiechając się. Nawet nie wiedziałem, za co mi dziękował. Naprawdę miał piękne oczy.

Milczałem. Zastanawiałem się czy zaczynać ten temat.
- Wiesz dlaczego nie lubię moich oczu? – spytałem po paru minutach ciszy.

- Hm? - mruknąłem pytająco, kładąc głowę na jego kolanach. Były bardzo wygodne. Poza tym tak lepiej widziałem jego twarz i te śliczne oczy.

- Przypominając mi moją matkę oraz dzieciństwo. Nienawidzę tamtego okresu, nienawidzę moich rodziców – powiedziałem, patrząc mu w oczy.

- Dlaczego? - spytałem. Widziałem, że to go gryzie i chciałem, żeby się wygadał. - Jeśli nie chcesz, to nie mów, ale zawsze lepiej się komuś zwierzyć, a nie trzymać to w sobie.

- Kiedyś Ci powiem, ale nie teraz... Jeszcze nie – odpowiedziałem w końcu. Nie chciałem mu tego na razie mówić.

- W porządku, rozumiem - już o nic nie pytałem. Widziałem smutek w jego oczach. Bolało go to. Westchnąłem i złapałem go za kark, zmuszając by się nachylił. Pocałowałem go w usta. Nie chciałem, by się smucił.

Uśmiechnąłem się lekko, oddając pocałunek. Doceniałem to, że otworzył mi oczy. Wcześniej nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.

Dłonią zacząłem masować jego kark. Chciałem, żeby się uspokoił. Chciałem, żeby w jego życiu było szczęście.

Mruknąłem w jego usta. Po chwili jednak odsunąłem się od niego. Wziąłem jedną jego rękę i przyłożyłem do swojej klatki piersiowej. Chciałem by poczuł jak szaleńczo bije moje serce.
- Czy to normalne?

- Jeżeli Ci na kimś zależy... jeśli czujesz, że ta osoba jest dla Ciebie ważna, to tak...jest to normalne - powiedziałem, uśmiechając się. Czułem, że jego serce bije jak szalone.

- Ale dlaczego bije tak szybko? I to zawsze gdy jesteś blisko, jak na Ciebie patrzę, jak się uśmiechasz. Dlaczego? – spytałem. Nie rozumiałem tego.

- To normalna reakcja. Zwykle tak jest. Tego nie da się wytłumaczyć. Nie musisz się tym przejmować. To jak najbardziej normalne.

- Czy to znaczy, że się w Tobie zakochałem? – zadałem kolejne pytanie. Wciąż patrzyłem mu w oczy.

- To Ty musisz to czuć - powiedziałem. Nie wiedziałem, czy się zakochał. Równie dobrze mogło to być zauroczenie.

- Jakbym jeszcze wiedział co to za uczucie, jak się wtedy czuć – mruknąłem i odsunąłem się od niego. Odchyliłem głowę do tyłu. Zakochałem się?

- Po prostu potrzebujesz czasu, Hiroki - mruknąłem, po czym objąłem go ramionami w pasie, wtulając twarz w jego brzuch.

Pogłaskałem go po włosach. Moje serce nie potrafiło się uspokoić. Nie wiedziałem co do niego czuję.. Nie znałem pozytywnych uczuć.

Całą drogę tak przeleżałem. Było mi wygodnie. Jakoś nie chciało mi się ruszać. Nadal byłem trochę obolały. Poza tym zaczynałem się bać tych jego znajomych.

W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłem z samochodu i przytrzymałem drzwi dla chłopaka. Wysiadł. Złapałem go za rękę, splatając nasze palce razem.

Uśmiechnąłem się, patrząc na nasze dłonie. Byłem trochę spokojniejszy. Po chwili weszliśmy do ogromniej willi. Robiła wrażenie, jednak dom Hiroki' ego bardziej mi się podobał.

Drzwi otworzył nam mój znajomy. Spojrzał na nas, na nasze dłonie i uśmiechnął się lekko.
- Witaj, Hiroki.

Wyglądał na bardzo miłego, więc uspokoiłem się. Ulżyło mi. Ścisnąłem jego dłoń mocniej.

- A to kto? – spytał, patrząc na chłopaka. Chwilę się wahałem. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.
- Mój chłopak Yukiyo – odpowiedziałem po chwili.

Uśmiechnąłem się. Byłem rozczulony. Nazwał mnie swoim chłopakiem. To było takie miłe.
- Hej - przywitałem się nieśmiało.

- Boże jaki słodki – pisnął i zaczął targać mu policzki. – Jak ty z nim wytrzymujesz? W końcu się uspokoił? Kiedyś był bardzo nerwowy i gwałtowny.. Ty i związek? Nie wierzę! – zaśmiał się.

Przymknąłem oczy, kiedy zaczął mi robić tak zwane ,,puci, puci''. Syknąłem, bo bolał mnie policzek. Nawet nie miałem jak odpowiedzieć, bo ściskał mi policzki.

- Puść już go – mruknąłem, wywracając oczami.
- O mój boże! Ty masz inne oczy niż czarne! Jezusie! Co ty z nim robisz, dziecko?!

- Ale ja nic nie zrobiłem - powiedziałem zakłopotany. Ten jego znajomy był naprawdę sympatyczny.

- Jaki słodki! – krzyknął po raz kolejny. Widziałem jak na niego patrzył. Kolejny raz wywróciłem oczami.

- Nie jestem słodki - burknąłem cicho, nadymając policzki. Ja, słodki? W którym miejscu?!

- KAWAI!! – wykrzyknął. – Dobra, wchodźcie dalej – zaśmiał się i wpuścił nas do środka.

Ścisnąłem mocniej jego dłoń. Jednego z nich już poznałem, ale reszty się obawiałem. Nie wiedziałem, jacy są.

- Wiecie jakiego słodkiego chłopaka przyprowadził?! – usłyszałem jego krzyk, pewnie w salonie. – Jest taki KAWAI!

Wywróciłem oczami. Po chwili znaleźliśmy się w salonie, a wszystkie oczy skierowały się na mnie. Poczułem się nieswojo.

Westchnąłem cierpiętniczo, obejmując go ramieniem. Gdyby nie ja to pewnie już by się na niego rzucili.

Wtuliłem się w jego bok, chowając się. Krępowały mnie te wszystkie spojrzenia. Były takie przeszywające.

Przyciągnąłem go mocniej do siebie. Widziałem, że się zarumienił.
- Będziecie się tak gapić? – warknąłem. – Jeśli tak to zaraz stąd wyjdę.

- Dobra, dobra, nie denerwuj się - powiedział jeden z nich. Po chwili Hiroki pociągnął mnie do fotela. Usiadł, a mnie posadził sobie na kolanach.

Objąłem go w pasie i położyłem podbródek na jego ramieniu. Wkurwili mnie, ale ma się jeszcze ten szacunek.

- Skąd żeś wytrzasnął takiego słodkiego chłopaczka, co? - zapytał kolejny, przyglądając mi się. Nie chciałem, żeby się na mnie patrzył, ale nic nie mówiłem.

Westchnąłem cicho, patrząc na niego zirytowany.
- A czy to ważne? Załóżmy, że to było tak – odchrząknąłem. – Szedłem sobie spokojnie przez park, aż tu nagle zaatakował mnie kot. Okazało się, że jest jego. Nawrzeszczałem na niego i prawie zabiłem kota, ale wszystko poszło dobrze.

Zaśmiałem się. Kot? Dobre. Jednak ja się nie odzywałem. Nie chciałem mówić prawdy. Zastanawiało mnie jednak, czemu przedstawił mnie jako swojego chłopaka. To nie to, że mi to przeszkadzało, tylko po prostu nie byliśmy razem.

- Wystarczy czy mam mówić dalej? – mruknąłem, znowu kładąc podbródek na jego ramieniu. Spojrzałem mu w oczy.

- Wystarczy - powiedział, opierając się o oparcie. Ja z kolei usiadłem wygodniej, plecami wtulając się w jego tors.

- Muszę się czegoś napić – powiedziałem i wstałem. Posadziłem go w fotelu. – Chcesz też coś?

- Wody - powiedziałem. Za nic nie wezmę do ust alkoholu. Jest niedobry i śmierdzi. Po chwili chłopak zniknął mi z pola widzenia. Zacząłem się denerwować.

Wziąłem dla niego wodę, a dla siebie drinka. Po paru minutach wróciłem do tamtego pomieszczenia. Podałem mu naczynie, a on wstał. Usiadłem i znowu wylądował na moich kolanach.

Przez te parę minut nic się nie działo. Nie zbliżali się do mnie, nie dotykali, więc było okej. Napiłem się i odstawiłem szklankę na stolik.

Widziałem jak patrzyli na niego, ale nie odważyli się zaczepić, ponieważ był ze mną. Inaczej już by go oblali gradem pytań... Naskoczyliby na niego.

Westchnąłem, gdy po chwili znowu mnie zostawił. Że też musiał zadzwonić ten jego telefon. Pewnie jakieś interesy. Jego znajomi patrzyli się na mnie. Czułem się osaczony. Nerwowo popijałem wodę. Gdy wrócił, znowu usiadłem mu na kolanach, wtulając się w niego.

Przytuliłem go lekko do siebie, a mój wzrok skupił się na jednym punkcie na ścianie. Znowu musiałem tam jechać... Ale to jutro. Dlaczego wybrałem sobie taką pracę?

- Co mu się stało w ten słodki policzek? - spytał ten, który nas wpuścił. Pewnie był właścicielem tego domu. Nie chciałem, by wiedzieli.

- Nie Twój interes – powiedziałem obojętnie, nawet na niego nie patrząc. Co ich to obchodziło? Przecież to nasze sprawy, nie ich.

W pokoju nastała cisza.
- Yune mówił, że od ciebie oberwał - mruknął. Niedobrze mi było, gdy słyszałem to imię.

- Skoro mu się należało to oberwał, czyż nie? Powinien się cieszyć, że dostał tylko z buta inaczej bym go mocniej poturbował – odpowiedziałem spokojnie.

- Ale to chyba było nie w porządku. Mówił, że pobiłeś go bez powodu - powiedział. Bez powodu?! No pewnie. Gwałt - co to za powód? No oczywiście.

- Gówno wiecie – warknąłem, zaciskając mocniej dłonie na jego biodrach. Gdyby nie Yukiyo to on pewnie już leżałby na ziemi.

- Cii... Nie denerwuj się - szepnąłem mu do ucha. Nie chciałem, żeby wyniknął niepotrzebny konflikt. On miał się zmienić, a nie wracać do starych przyzwyczajeń, więc nie mogłem pozwolić, żeby się denerwował.

Westchnąłem, przytulając go mocniej. Dzięki niemu powoli się uspokoiłem. Serce zaczęło bić mi szybciej, gdy poczułem jak wtula twarz w moją szyję.

Czułem, że się uspokajał. Cieszyłem się z tego. Czułem, jak serce mu przyspieszyło.

Nie rozumiałem co się ze mną działo. Przecież jeszcze nigdy się tak nie czułem, nie zachowywałem.

Siedzieliśmy tam kilka godzin. Koło dwudziestej drugiej zaczęliśmy się zbierać do domu. W końcu... Już miałem dość tych jego znajomych, wlepiających we mnie te swoje gały.

Wyszliśmy i skierowaliśmy się do samochodu. Otworzyłem drzwi przed chłopakiem, czekając aż wsiądzie. Zanim zająłem miejsce obok niego zauważyłem Yune. Stał po drugiej stronie. Wsiadłem do samochodu.

Gdy tylko wsiadł, od razu odjechaliśmy. Odetchnąłem. Usiadłem wygodniej, wzdychając. Nigdy więcej wieczorów z tymi ludźmi.

- Coś się stało? – spytałem, widząc jego minę. Jak widać moi znajomi nie przypadli mu do gustu.

- Po prostu chciałem, żeby przestali się we mnie wpatrywać. Dziwnie się na mnie patrzyli - powiedziałem, patrząc przed siebie. - Byli bardzo mili, ale ten ich wzrok...

Zaśmiałem się cicho, siadając wygodniej. Oni tacy byli zawsze. W zasadzie to nie wiedziałem nawet dlaczego to byli moi znajomi.

Spojrzałem na niego i jakoś tak zapragnąłem czułości z jego strony. Chciałem, żeby mnie przytulił, pocałował...

Miałem ochotę na seks, ale nic nie mówiłem. Pewnie i tak by mi odmówił, ja znowu bym się wkurwił i coś musiałbym rozwalić.

Nagle zachciało mi się z nim kochać, jednak nie chciałem robić tego w aucie. Chociaż... w sumie, to czemu by nie?
- Hiroki...

- Słucham – mruknąłem, nie patrząc nawet na niego. Znowu zasłoniłem szybkę i spojrzałem w okno.

- Chcę się z Tobą kochać - powiedziałem cicho. Byłem ciekawy, jak zareaguje. Bałem się jednak, że ta jego brutalność wróci.

Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się lekko. Przysunąłem się do niego. Złapałem go za podbródek, całując go.

Odwzajemniłem pocałunek, zarzucając mu ręce na szyję. Miałem nadzieję, ze będzie delikatny.

Popchnąłem go na plecy, kładąc się na nim. Nie wiem jak, ale ściągnąłem z niego buty. Położyłem rękę na jego kroczu.

Westchnąłem, czując jego dłoń w tym miejscu. Nie przestawał mnie całować. Był to czuły pocałunek.

Pogłębiłem pieszczotę, jednocześnie odpinając mu spodnie. Robiłem to bardzo powoli. Skoro miałem być delikatny, to chciałem się chociaż pobawić.

Dlaczego miałem wrażenie, że pożałuję tej decyzji? Teraz jednak nie mogłem się już wycofać. Postanowiłem nie przerywać. Jeżeli coś będzie nie tak, wtedy zareaguję.

Odsunąłem się od niego i powoli zsunąłem z niego spodnie. Usiadłem między jego nogami, zaczynając głaskać jego uda.

Jęknąłem cicho. Uda to było moje czułe miejsce. Uda i brzuch. Spojrzałem na niego spod przymrużonych powiek, oddychając troszeczkę szybciej.

Postanowiłem zrobić coś, czego jeszcze nigdy nie robiłem. Ściągnąłem mu koszulkę. Wciąż gładząc jego uda, zacząłem całować i lizać jego brzuch.

Ponownie jęknąłem, gdy pocałował mnie w to drugie miejsce. Cieszyłem się, że starał się być delikatny. Byłem mu za to wdzięczny.

Ustami i językiem jechałem wyżej. Niepewnie polizałem jego sutek. Słysząc jęk z jego ust, uśmiechnąłem się i zassałem na brodawce.

Zacisnąłem powieki, jednocześnie zagryzając wargę. Chciałem jakoś powstrzymać jęki. Miałem nadzieję, że kierowca nic nie słyszy.

Odsunąłem się od jego klatki piersiowej. Spojrzałem na jego twarz.
- Chcę Cię słyszeć – powiedziałem, dotykając palcami jego ust. Chciałem słyszeć, że mu jest dobrze... albo źle.

Puściłem wargę, powoli otwierając oczy. Spojrzałem na niego. Jak na razie wszystko było w porządku. Oby tak pozostało.

Uśmiechnąłem się lekko. Wciąż patrząc mu w oczy, zacząłem jechać ręką wyżej. Dojechałem do jego członka i zacząłem go pocierać przez bokserki.

Jęknąłem, odchylając głowę do tyłu. Dłonie zacisnąłem na jego koszulce. Oddychałem szybciej.

Nachyliłem się nad nim i pocałowałem go. Wciąż bawiłem się jego członkiem przez bokserki.

Odwzajemniłem pocałunek, pojękując cicho. Było mi gorąco. Czułem mrowienie w podbrzuszu. Ręce przeniosłem na jego kark, masując go delikatnie.

Bardzo powoli zsunąłem z niego bokserki. Widać było, że już bardzo się podniecił. Odsunąłem się od jego ust i polizałem go po szyi.

Zjechałem rękoma po jego torsie, wsuwając je pod jego koszulkę. Gładziłem jego boki, brzuch, a po chwili zdjąłem z niego przeszkadzającą mi odzież.

Spojrzałem niepewnie w jego oczy gdy zdjął mi koszulkę. Nie chciałem by widział te blizny, bo pewnie będzie zadawać pytania. Nie chciałem o tym mówić.

Uśmiechnąłem się. Nie będę zadawał pytań. Powie mi wtedy, kiedy będzie chciał. Przyciągnąłem go do czułego pocałunku.

Odwzajemniłem pocałunek, przejeżdżając palcem po jego stojącym przyrodzeniu. Powoli złapałem jego męskość do ręki i zacząłem poruszać ręką.

Jęknąłem w jego usta, obejmując go za szyję. Czułem dreszcze na całym ciele. Czułem się dziwnie.

Odsunąłem się od jego ust i wziąłem rękę z jego członka.
- Obliż – powiedziałem, dotykając palcami jego ust. Skoro chciał delikatnie to chyba musiałem go rozciągnąć.

Po chwili zacząłem oblizywać jego palce. Cieszyłem się, że nie wszedł od razu. W głowie cały czas miałem jego słowa, gdy weszliśmy do tego domu. Mój chłopak...

Wyjąłem jego palce z ust. Rozchyliłem mu mocniej uda i włożyłem w niego od razu jeden palec. Zacząłem nim poruszać.

Pisnąłem. Zrobił to za szybko, jednak nie chciałem narzekać. Równie dobrze mógłby mieć gdzieś moje prośby i mnie zgwałcić.

Widziałem jego wzrok... O co mu znowu chodziło? Przecież nawet chciałem go rozciągnąć... Westchnąłem, kładąc czoło na jego ramieniu. Musiałem się uspokoić.

Widziałem jego minę. Co zrobiłem nie tak?
- Nie rób takiej miny. Miało prawo mnie zaboleć - powiedziałem cicho.

- Wiem, wiem – mruknąłem, wciąż poruszając palcem. On też musiał zrozumieć, że nigdy czegoś takiego nie robiłem i nie mam wyczucia.

Jęknąłem, gdy dodał drugi palec. Tym razem zrobił to wolniej, co bardzo mnie cieszyło. Jednak nadal trochę bolało po tym gwałcie.

Powoli rozciągałem jego wejście. Chciałem to zrobić jak najlepiej żeby go tak bardzo nie bolało.

Oddychałem coraz szybciej, a moje jęki były troszeczkę głośniejsze. Widziałem, jak się starał i doceniałem to.

W końcu dodałem trzeci palec, jednak nie poruszałem nimi od razu. Odczekałem chwilę i dopiero wtedy zacząłem nimi poruszać.

Przymknąłem oczy, odchylając głowę do tyłu. Było mi dobrze, tego nie mogłem zaprzeczyć. Po chwili spojrzałem na niego spod przymkniętych powiek. Był skupiony.

Starałem się wszystko zrobić dobrze. Po paru minutach wyciągnąłem z niego palce. Zsunąłem spodnie i bokserki. Nachyliłem się nad nim.
- Mogę? – chciałem się upewnić.

- Możesz - powiedziałem, uśmiechając się delikatnie. Widziałem niepewność na jego twarzy. Podniosłem się delikatnie, muskając ustami jego wargi.


Pocałowałem go namiętniej, napierając penisem na jego wejście. Nie wszedłem do końca. Przy połowie zatrzymałem się i spojrzałem na jego twarz.

4 komentarze:

  1. Super! Uwielbiam to opowiadanie! Czekałem na to!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, jakie to teraz urocze ; D Chcę jeszcze i to zaraz ; D
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohhh czekala na ten moment >W< Ja chce wiecej!

    OdpowiedzUsuń