sobota, 18 października 2014

Love is painful, love is brutal... Hiroki x Yukiyo, 14

Tak, wiem, przepraszam, że strasznie długo nie było rozdziałów. Ale nie miałam laptopa, a teraz mam taki zapierdziel z nauką, że nie wyrabiam.. A jak mam już wolną chwilę to nic mi się nie chce, dosłownie... Ech.
Jednak mam nadzieję, że rozdziały będą się pojawiać w miarę regularnie...
Jest to przedostatni rozdział tego opowiadania.

P.S. Są osoby, którym pisałam na gg kiedy pojawiała się notka. Niestety... Wraz z nowym systemem nie mam tamtego numeru gg. Proszę o kontakt w komentarzu lub na e-mail'a jeśli dalej chcecie o powiadamianie.




Biały - Yukiyo
Czerwony - Hiroki


- Chodź, dopiero za dwadzieścia minut będzie śniadanie – uśmiechnąłem się i poszedłem razem z nim do salonu. Usiadłem na kanapie, sadzając go sobie na kolanach.

Usiadłem wygodniej, układając głowę na jego torsie. Mógłbym tak siedzieć wiecznie. Po chwili zacząłem bawić się jego wisiorkiem. Był czarny. Mogłem się spodziewać, że wybierze ten kolor.

Uśmiechnąłem się lekko i zacząłem głaskać go po głowie. Spojrzałem na niego czule. Nie wiem co bym robił gdybym go nie poznał.

Siedziałem tak i bawiłem się jego naszyjnikiem. Jedyne teraz na co miałem ochotę, to siedzenie mu na kolanach i przytulanie się do niego.

- Dziękuję – szepnąłem po chwili, przytulając go mocniej. Pocałowałem go w skroń i uśmiechnąłem się lekko.

- Za co? - zdziwiłem się. Za co on mi dziękował? Przecież nic nie zrobiłem. Dziwiło mnie to.

- Że jesteś i mnie zmieniłeś – spojrzałem mu w oczy i pogłaskałem go po policzku. – Kocham Cię.

- Ja Ciebie też - powiedziałem z uśmiechem. Gdyby nie chciał, to by się nie zmieniał, więc to nie do końca moja sprawka.

Siedzieliśmy tak i przytulaliśmy się. Gdyby chodziło o mnie to mogłoby to trwać wieki. Kochałem go przytulać.

Po chwili kucharka zawołała nas do jadalni. Nie chciało mi się wstawać, ale ostatecznie ruszyłem się z miejsca i poszedłem do w/w pomieszczenia. Znowu chciałem usiąść na krześle, ale Hiroki mi na to nie pozwolił.

Gdy tylko usiadłem, od razu pociągnąłem go na swoje kolana. Przytuliłem go i sięgnąłem po kubek z kawą.

Przylepa z niego. Oczywiście nie przeszkadzało mi to, że mnie przytulał. Po prostu śmiać mi się chciało, że nie chciał mnie puścić nawet na śniadaniu.

Spojrzałem na jego twarz. Odłożyłem kubek.
- No co? – spytałem naburmuszony. Nie wiedziałem o co mu chodziło.

- Nic - zaśmiałem się i pocałowałem go w policzek. Na widok tej jego naburmuszonej miny, jeszcze bardziej chciało mi się śmiać.

Zmrużyłem oczy, ale nic nie powiedziałem. Prychnąłem cicho i wziąłem kubek, upijając łyk. Po chwili wziąłem również rogalika.

Zaśmiałem się. Od rana mam głupawkę. Świetnie, szybko mi nie przejdzie. Zawsze kiedy jej dostawałem, nie mogłem się opanować.

- O co Ci chodzi? – spytałem, przełykając. Nie rozumiałem o co mu chodziło. – Mam coś na twarzy?

- Nie... Po prostu mam głupawkę - powiedziałem, śmiejąc się. Podczas tego stanu, chwilami nie wiedziałem, z czego tak naprawdę się śmieję. Hiroki będzie się musiał przyzwyczaić.

- Okej – uśmiechnąłem się i pocałowałem go w policzek. Znowu wziąłem rogalika, zaczynając jeść.

W sumie to teraz też nie bardzo wiedziałem, co mnie tak śmieszy. Spojrzałem na pokojówkę, która zamiatała. Po chwili przy niej pojawiła się Mizumi. Na widok miotły zaczęła uciekać, przez co się potknęła i wywróciła.

Widząc przewracającą się Mizumi nie mogłem się nie zaśmiać. Prawie zakrztusiłem się rogalikiem.

Zacząłem się śmiać jak wariat. Ta sytuacja dolała oliwy do ognia. Nie mogłem się uspokoić. Prawie spadłem z kolan Hiroki' ego.

Spojrzałem czule na Yukiyo i uśmiechnąłem się. Pocałowałem go w czoło, znowu biorąc kubek z kawą.

Po chwili się uspokoiłem. Wiedziałem, że dzisiaj będę śmiał się ze wszystkiego. Wtuliłem się w chłopaka i tak siedziałem. Nawet odechciało mi się jeść.

Wziąłem rogalika i podsunąłem mu go pod usta. Musiał coś zjeść, bo przecież wczoraj zjadł tylko sushi i rano śniadanie.

Ostatecznie ugryzłem rogalika. Lubiłem, jak mnie karmił. Miałem tylko nadzieję, że znowu nie wybuchnę śmiechem z byłe powodu.

Pocałowałem go w policzek, wciąż go karmiąc. Do drugiej ręki wziąłem kawę i zacząłem powoli pić.

Posłusznie jadłem to, co mi dawał. Apetyt mi wrócił, gdy tylko wziąłem pierwszy kęs. Uwielbiałem te rogaliki. Były taki pyszne.

W końcu skończyliśmy jeść śniadanie. Przytuliłem go mocno do siebie i wtuliłem twarz w jego szyję.

Objąłem go za szyję, przytulając. Czułem się jak pluszowy miś. Potrafił tulić się do mnie całymi dniami i jeszcze nie mieć dość.

Usiadłem wygodniej wciąż go przytulając. To nie moja wina, że był taki cieplutki i dawał tyle ciepełka. Uwielbiałem go przytulać. Mógłbym to robić całymi dniami.

- Udusisz mnie kiedyś - powiedziałem, czując, że brakuje mi powoli tlenu. Ściskał mnie tak mocno, jakby myślał, że ktoś mu mnie zabierze.

Poluźniłem uścisk, ale wciąż go przytulałem. Czułem, że moje serce znowu przyśpiesza i słyszałem, że nasz medalion znowu złączył się w jedno.

Przytulalibyśmy się dłużej, ale zadzwonił telefon Hiro. Pewnie znowu interesy. Ehh, taka już jego praca. Nic na to nie poradzę.

Porozmawiałem dziesięć minut i westchnąłem cierpiętniczo.
- Muszę wyjść – powiedziałem.

- Buuuu - mruknąłem niezadowolony, przytulając się do niego mocniej. Znowu zostawi mnie na cały dzień. - Musisz?

- Niestety, Aniołku – szepnąłem. – Muszę wyjść, praca wzywa – wstałem i posadziłem go na krześle, po czym poszedłem na górę żeby się ubrać.

Westchnąłem i po chwili pomogłem kucharce sprzątnąć ze stołu. Prosiła, bym tego nie robił, bo Hiroki by na nią nakrzyczał, ale się uparłem. Czymś musiałem się zająć. Czeka mnie strasznie dłuuuugi dzień. Długi i nudny.

 W końcu się ubrałem i zszedłem na dół. Podszedłem do Yukiyo. Objąłem go w pasie i pocałowałem.
- Kocham Cię – uśmiechnąłem się lekko.

- Ja Ciebie też - powiedziałem, wtulając się w niego. - O której wrócisz? - spytałem. Nie chciałem cały dzień siedzieć sam.

- Wieczorem, Aniołku już będę. Do zobaczenia – musnąłem jego wargi i ruszyłem do przedpokoju.

- Do zobaczenia - mruknąłem cicho i poszedłem do salonu. Cały dzień się nudziłem. Zajmowałem sobie czas wszystkim, co możliwe. Rysowałem, słuchałem muzyki, rysowałem, piekłem z kucharką ulubione ciastka Hiro, rysowałem, posprzątałem w pokoju, rysowałem, bawiłem się z Mizumi, znowu rysowałem. Czyli rutyna.

Jak zwykle wszystko szło zgodnie z planem, do pewnego momentu... Nagle zrobiło mi się czarno przed oczami i poczułem, że upadłem na ziemię.

Siedziałem w salonie i oglądałem telewizję. Leciał jakiś program o rysowaniu mangi. Co chwila zerkałem na zegarek. Była już dwudziesta pierwsza, a Hiro jeszcze nie wrócił. Martwiłem się o niego.

W końcu otworzyłem oczy. Nie wiedziałem gdzie jestem. Na moim łóżku zauważyłem jakiegoś mężczyznę.
- Jestem Yune, pamiętasz mnie? Twój najlepszy przyjaciel.

- Hiroki... gdzie Ty jesteś do cholery? - spytałem samego siebie, chodząc w tę i z powrotem po salonie. Co chwilę podchodziłem do okna i wypatrywałem jego samochodu.

Po chwili Yune zaczął mi opowiadać o moim życiu. Dowiedziałem się o sobie bardzo dużo. Nie wiedziałem nawet, że kupiłem sobie dziwkę. Nic nie pamiętałem.

W końcu zerwałem się z miejsca, biegnąc do przedpokoju. Widziałem, jak wysiadał z auta. Nareszcie! Stęskniłem się za nim.

W końcu Yune odwiózł mnie do domu. Oczywiście poszedł ze mną. Skierowaliśmy się do środka.

Gdy tylko przekroczył próg, od razu rzuciłem mu się na szyję.
- Hiroki, gdzieś Ty był tyle czasu? Martwiłem się o Ciebie.

Yune odsunął go ode mnie. Spojrzałem nic nie rozumiejącym wzrokiem na mężczyznę, a on na tego chłopaka. Zupełnie nie wiedziałem kto to jest.

- Nie dotykaj mnie, dupku! - wrzasnąłem, uderzając mężczyznę w twarz. Spojrzałem na Hiro. Miał bandaż na głowie. - Boże, Hiro! Co Ci się stało?! - spytałem spanikowany, podchodząc do niego.

Spojrzałem na chłopaczka.
- Kim jesteś? – spytałem, nic nie rozumiejąc. Kim on był? Co tu robił?

- Hiro, nie żartuj sobie. To przecież ja...Yukiyo - powiedziałem. Coś mi tu nie pasowało. Dlaczego on pytał, kim jestem?

- Nie dotykaj go dziwko – warknął Yune i uderzył go w twarz. Aaa! Czyli to była ta dziwka, którą kupiłem?

Przewróciłem się na podłogę. O co tu chodziło? Dlaczego Hiroki nie zareagował. Przecież obiecał, że on mnie nigdy nie dotknie.

Spojrzałem na niego obojętnie, a następnie swój wzrok skierowałem na Yune.
- Chyba nie pozwolisz żeby taka dziwka Cię dotykała, co?

- Hiro, co Ty...? Przecież obiecałeś, że on mnie już nie dotknie - powiedziałem już łamiącym się głosem. Co się z nim stało?

Mężczyzna nachylił się nad nim.
- Ma amnezje – usłyszałem. – Nie pamięta Cię.. Jesteś dla niego zwykłą dziwką – zaśmiał się. He? Byłem chory? A zresztą... Co za różnica.

Poczułem się, jakby ktoś przejechał mnie walcem. Jak to mnie nie pamięta? Przecież jeszcze dzisiaj rano było dobrze.
- Kłamiesz! - wykrzyknąłem. To nie mogła być prawda.

- Więc zobacz – uśmiechnął się drapieżnie i zerwał z niego koszulkę. – Masz coś przeciwko? – spytał mnie. Wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej.

Zacząłem się odsuwać. On mnie zignorował. W tym momencie pękło mi serce. Poczułem, jak Yune zdjął mi spodnie razem z bokserkami. Po chwili wszedł we mnie brutalnie. Zawyłem.
- Hiroki! Hiroki, pomóż mi! Hiroki, przecież ja Cię kocham! - krzyknąłem. - Hiro...ki... - straciłem przytomność.

Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Zaczęła boleć mnie głowa. Dlaczego nie pamiętałem nawet tego domu?

Leżałem na tej podłodze. Znalazły mnie pokojówki. Wezwały ochroniarza, który zaniósł mnie do pokoju. Byłem już przytomny. Rozpłakałem się. Nie mogłem się uspokoić. Czemu wszystko się zawaliło?! Spojrzałem na wisiorek, który od niego dostałem. Wybuchnąłem jeszcze silniejszym płaczem.

Yune usiadł obok mnie.
- Masz strasznie ciasną kurwę – uśmiechnął się lubieżnie. – Ja już będę leciał. Pamiętaj co Ci mówiłem – powiedział i wyszedł.

Wtuliłem się w poduszkę. Przepłakałem całą noc. Dlaczego? Dlaczego tak się stało? Przecież wszystko było w porządku. Teraz straciłem nadzieję, że kiedykolwiek jeszcze będę szczęśliwy.

W końcu wstałem i poszedłem do mojej sypialni, uprzednio jednak biorąc tabletki na ból głowy.

Zasnąłem dopiero nad ranem. Byłem wykończony płaczem. Kurczowo przytulałem się do poduszki. Śniły mi się nasze szczęśliwe chwile. Czułem, jak spod powiek wypływają mi łzy.

Rano wstałem bez bólu głowy. Poszedłem do pokoju chłopaka. Skoro to moja dziwka, to dlaczego nie miałbym skorzystać?

Obudziłem się cały zapłakany. Nie mogłem tego znieść. Bolało mnie serce. W dodatku odzywały się odznaki wczorajszego gwałtu.

Wszedłem do jego pokoju i trzasnąłem drzwiami. Podszedłem do łóżka, patrząc na chłopaka. Wszedłem na łóżko. Zsunąłem sobie spodnie z bokserkami. Podniosłem jego biodra i wszedłem w niego bez przygotowania czy nawilżenia. Skoro to kurwa to czemu mam się bawić w przygotowania?

Krzyknąłem chyba na pół domu. Spojrzałem na swojego oprawcę. Po raz kolejny serce mi pękło, kiedy zobaczyłem Hiroki' ego. Ponownie się rozpłakałem.

- Czego ryczysz, dziwko? – warknąłem i zacząłem wchodzić w niego gwałtowniej. – Powinieneś być przyzwyczajony.

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mnie tak nazwał. Dlaczego już nie mówisz do mnie „aniołku”? Dlaczego nie nazywasz mnie malutkim? Co się z Tobą stało?

W końcu doszedłem w jego wnętrzu. Ubrałem się i wyszedłem, zamykając drzwi na klucz. Poszedłem do swojej sypialni.

Byłem cały roztrzęsiony. Czułem się okropnie. Chwiejnym krokiem poszedłem do łazienki, zamykając ją na klucz. Wszedłem pod prysznic, odkręcając ciepłą wodę. Usiadłem w brodziku, bo nie mogłem ustać na nogach. Widziałem, jak krew wymieszana z nasieniem spływa do odpływu.

Rozejrzałem się po mojej sypialni. Starałem sobie cokolwiek przypomnieć, ale gdy tylko próbowałem to zaraz bolała mnie głowa.

Siedziałem tak kilka godzin, płacząc. Jeszcze dwa dni wcześniej w tej kabinie razem braliśmy prysznic. Jeszcze dwa dni wcześniej kochaliśmy się na tym łóżku, na którym przed chwilą mnie zgwałcił. Jeszcze wczoraj mówił, że mnie kocha. Jeszcze wczoraj nazywał mnie aniołkiem. Dzisiaj już jestem dla niego tylko dziwką. Nikim więcej...

Usiadłem w fotelu i wziąłem go ręki książkę. To ja czytałem coś takiego? Wzruszyłem ramionami i zacząłem ją przeglądać.

W ten sposób żyłem już miesiąc. Przez ostatnie trzydzieści jeden dni gwałcił mnie codziennie. Nawet nie odważyłem się do niego odezwać. Nie śmiałem mu niczego przypominać. Czułem się koszmarnie. Tego dnia też przyszedł do mojego pokoju. Wiedziałem, co chce zrobić, bo już na wejściu odpiął pasek.

Odpiąłem pasek, podchodząc do łóżka.
- Połóż się na brzuchu – warknąłem obojętnie.

Zrobiłem to, co mi kazał. Nawet nie miałem na sobie ubrań, bo od wczoraj nawet nie zdążyłem się ubrać. Zacisnąłem dłonie na poduszce, zamykając oczy.

Jak zwykle podszedłem do niego i go zgwałciłem. Bez emocji, bez uczuć, bez niczego... Po prostu poruszałem się w nim szybko i brutalnie. Po wszystkim ubrałem się i wyszedłem z pokoju.

Przyzwyczaiłem się już do tego. Nawet już nie płakałem. Nie miałem czym. Leżałem tak patrząc pustym wzrokiem na obraz znajdujący się na sztaludze. Na płótnie namalowałem nas. Mnie i Hiroki' ego. Byliśmy tacy szczęśliwi. Tak samo minął mi kolejny miesiąc. Dzień w dzień przychodził do mnie i mnie gwałcił.

Przyszedłem do niego kolejny raz. Tym razem jednak chciałem zrobić to inaczej. Obróciłem go na plecy, a wtedy usłyszałem jakby ... kliknięcie? Spojrzałem na nasze klatki piersiowe. To był medalion Yin Yang.

Widziałem, że medalion się złączył. Wróciło tyle wspomnień. Znowu się rozpłakałem. Już nie miałem siły powstrzymywać łez. To było już dla mnie za dużo.

Wtedy to wszystko do mnie wróciło... Wszystkie wspomnienia te złe oraz te dobre, moment wybierania naszyjnika, te dni gdzie byliśmy szczęśliwi, jak tuliłem go do siebie, całowałem... W moich oczach pojawiły się łzy. Odsunąłem się od niego i złapałem się za głowę.

Widziałem w jego oczach łzy, jednak byłem zbyt roztrzęsiony, bo cokolwiek zrobić. Skuliłem się, wtulając twarz w poduszkę. Rozpłakałem się jeszcze mocniej.

- Malutki? – szepnąłem cicho i niepewnie. Powoli podniosłem rękę i dotknąłem palcami jego policzka. Znowu go zraniłem...

Wybuchnąłem. Musiałem, bo bym nie zaznał spokoju. Podniosłem się do siadu.
- Teraz „malutki”?! Już nie dziwka?!

- Boże... Przepraszam – szepnąłem, spuszczając głowę. – Ja... Nic nie pamiętałem... Ja... Wybacz... – jęknąłem.

- Wybacz?! Było pomyśleć o tym, kiedy wróciłeś do domu! Kiedy zmartwiony podbiegłem do Ciebie! Ale nie! Ty wolałeś uwierzyć temu dupkowi, który trzykrotnie mnie zgwałcił! - wrzasnąłem. - Wtedy, kiedy najbardziej Cię potrzebowałem, Ty odwróciłeś się plecami! Wołałem Cię! Błagałem, byś mi pomógł! Zignorowałeś mnie... A przez następne dwa miesiące, sześćdziesiąt dwa dni... gwałciłeś mnie...

- Przepraszam – szepnąłem po raz kolejny. Wstałem i uciekłem z jego pokoju. Pobiegłem do swojej sypialni, zamykając się na klucz. Oparłem się o ścianę i zjechałem po niej na dół. Skuliłem się i wybuchnąłem płaczem. Jestem idiotą...

Z jednej strony miałem wyrzuty sumienia, że tak na niego nawrzeszczałem, ale z drugiej strony musiałem. Należało mu się... Kochałem go, a on mi nie uwierzył.

Z pokoju nie wychodziłem przez następnie dwa tygodnie. Nie chciałem wychodzić, nie chciałem nikogo widzieć... Chciałem się zabić, dużo razy o tym myślałem, ale za każdym razem gdy patrzyłem na połówkę medalionu przypominało mi się to wszystko.

W końcu się przełamałem. Wyszedłem z pokoju, stając przed drzwiami jego sypialni. Zapukałem.
- Hiroki... Hiro, otwórz drzwi.

Usłyszałem jego głos. W pierwszej chwili miałem ochotę otworzyć, przytulić, przepraszać, błagać o wybaczenie... ale nic nie zrobiłem. Nie mogłem.

- Hiroki, do cholery jasnej, otwórz te drzwi! - powiedziałem, uderzając w nie pięścią. - Otwierasz dobrowolnie, czy mam znaleźć inny sposób, żeby wejść?

Bardzo powoli wstałem i podszedłem do drzwi. Niepewnie przekręciłem klucz. Usiadłem na ziemi, opierając się o ścianę i ponownie się skuliłem, chowając twarz w kolanach.

Nacisnąłem na klamkę, a drzwi ustąpiły. Wszedłem do środka, rozglądając się. Zobaczyłem go siedzącego na podłodze. Podszedłem i kucnąłem przed nim.

Skuliłem się jeszcze bardziej, a łzy popłynęły po moich policzkach. Miałem okropne wyrzuty sumienia, że to zrobiłem. Nie chciałem patrzeć na niego.

- Spójrz na mnie - powiedziałem ciepłym, ale stanowczym głosem. Cała złość mi przeszła. Chciałem tylko, żeby mnie przytulił... żeby powiedział, że mnie kocha.

Pokręciłem przecząco głową, wycierając łzy. Jednak nie przestawały płynąć. Nie mogłem się uspokoić.


Westchnąłem i złapałem go za rękę. Przyciągnąłem go do siebie, przytulając z całej siły. Tak bardzo go kochałem, że byłem w stanie wybaczyć mu każde świństwo.

2 komentarze:

  1. Biedny Yukiyo. ;;
    Jestem ciekawa, co było przyczyną tej amnezji. Czyżby Yune coś zakombinował?
    Mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy. Musi się dobrze skończyć. Mam dość smutnych zakończeń. ;c Czekam na więcej. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu to bylo takie smutne rozryczalam sie moge usmiuercic Yune niech Hiroki i Yuiyko ucieknal jak najdalej i beda szczesliwi prosze cie

    OdpowiedzUsuń