[L.Joe]
Siedziałem w studiu na kanapie i czekałem na resztę zespołu,
których w ogóle nie znałem. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę na oparcie
kanapy. Westchnąłem i poprawiłem moje szare dresy.
− Widzę, że pan L. Joe już jest. − otworzyłem oczy i
spojrzałem na menadżera. − To jest Bang Min-soo, a to Lee Byung-hun. Będziecie
razem w zespole. Bang jest raperem i liderem, a Lee to główny raper. Dobra. −
klasnął w ręce. − Ja idę po resztę.
− Jestem C.A.P. − podał mi rękę.
Przede mną stał dość wysoki chłopak w ciemnych brązowych
włosach i ciemnych oczach. Miał dość krótkie czarne włosy z irokezem na górze i
jakimiś wzorkami na boku. Grzywka lekko opadała mu na czoło. Ubrany był w
czarne spodnie od dresu i biało-szarą luźną koszulkę.
− L. Joe. − uścisnąłem ją.
− Może powiesz coś o sobie?
− Nie lubię dużo rozmawiać. − mruknąłem.
− Hmm.. Rozumiem. A ile masz lat? − uśmiechnął się.
− Szesnaście. Nie, nie urodziłem się w Korei. Do dziesiątego
roku życia mieszkałem w Japonii. I nie, nie mam tylko Koreańsko-Japońskiego
pochodzenia. Moja matka jest z Polski. I potrafię się posługiwać tymi
wszystkimi językami. Ach! Zapomniałbym. Jestem gejem. Jeśli Tobie też to
przeszkadza to odsunę się. − mruknąłem znu-dzonym głosem.
− Nie, nie przeszkadza mi to. Sam jestem Bi. Ja mam
osiemnaście. A dlaczego przeprowadziłeś się tutaj?
− Matka.
− Polski? Nauczyłbyś mnie?
− Jasne.
− A gdzie ten kraj leży?
− W Europie. Koło morza Bałtyckiego.
− Hmm... Nie wiem gdzie.
− Pokażę Ci na mapie.
− Dzięki. A japońskiego też?
− Jeśli będziesz chciał.
Nagle drzwi otworzyły się i wszedł menadżer z czterema
innymi chłopakami. Jeden miał brązowe włosy z grzywką opadającą swobodnie na
czoło, a reszta włosów przysłaniała uszy. Jednak najbardziej charakterystyczną
rzeczą były jego usta. Wyglądało to tak, jakby miał je robione. Ubrany był w
czarne rurki i luźną białą koszulę. Kolejny posiadał czarne włosy, spod których
ledwo było widać oczy. Ubrany był w czarną bluzkę i tego samego koloru spodnie.
Trzeci z nich był słodziutki. Miał brązowe włosy z grzywką na czole. Nad uszami
miał przystrzyżone włosy, a w lewym uchu kolczyk. Na sobie miał czarną bluzkę,
tego samego koloru spodnie i niebieską marynarkę. Ostatni posiadał
ciemno-brązowe włosy. Grzywka opadała mu na prawe oko. Ten za to miał szare
spodnie i ciemną koszulkę. Oczywiście wszyscy mieli ciemne oczy. Ja wyglądałem
dość podobnie: brązowe włosy z grzywką na ciemnych oczach, ale tylko ja i C.A.P
byliśmy w dresach. Pewnie dlatego, że jesteśmy raperami.
− Dobra. Od dzisiaj tworzycie zespół Teen Top. Poznajcie się
i nie roznieście studia. Pierwsza próba jest za tydzień. Tutaj o ósmej rano.
Gdy będziecie wychodzić przyjdźcie do mnie, a dowiecie się więcej. Te studio
będzie należeć tylko do Was, więc C.A.P masz klucz i zamknij drzwi jak
wyjdziecie. − podał mu go. − Do zobaczenia. − zaśmiał się i wyszedł.
Nie byłem dobry w zapoznawaniu się czy coś, więc wstałem i
ruszyłem do okna. Otworzyłem je i wychyliłem się. Z góry były na prawdę piękne
widoki, ale i tak nie znałem tego miasta. Byliśmy gdzieś na piątym czy szóstym
piętrze, więc na prawdę było wysoko. Uśmiechnąłem się lekko i siadłem na
parapecie nogami zwisając do ulicy. Nie bałem się wysokości. Od dziecka
mieszkałem na dziesiątym piętrze. Zawsze gdy siedziałem na balkonie lub na
parapecie i patrzyłem w dół to, to mnie uspokajało.
− L. Joe, bo wylecisz. − odezwał się lider.
Odchyliłem głowę i zachichotałem.
− To zostanie po mnie czerwona plama. Hmm... Jak keczup!
Usłyszałem śmiech pozostałych.
− Jesteś nienormalny. − stwierdził.
− Nigdy nie mówiłem, że tak nie jest. − westchnąłem i
zszedłem z parapetu. Zamknąłem okno i oparłem się o nie.
− Może coś opowiecie o sobie? Może ja zacznę? Jestem Bang
Min-soo, ale mówicie mi C.A.P. Od zawsze mieszkam w Korei. Mam osiemnaście lat
i chyba jestem najstarszy. Jestem raperem i liderem w tym zespole. Jestem
jedynakiem i nie mam rodziców, zginęli jak miałem z pięć lat. Może L. Joe?
− Lee Byung-hun, czyli L. Joe. Mam szesnaście lat. Nie
urodziłem się w Korei. Do dziesiątego roku życia mieszkałem w Japonii. Moja
matka jest z Polski, więc mam Polsko-Koreańsko-Japońskie pochodzenie. I
potrafię się posługiwać tymi wszystkimi językami. Jestem gejem. Hmm... Nie
poznałem nigdy rodziców. Wychowywała mnie ciotka. Podobno mam być głównym
raperem. Lubię spać, więc proszę mnie nie budzić, chyba, że wam życie niemiłe.
− Dobra.. To kto dalej?
− Może ja? − odezwał się jakiś nieśmiały głos.
Spojrzałem w tamtą stronę. To ten słodziak.
− Lee Chan-hee, ale mówicie mi Chunji. Mam siedemnaście lat.
Od zawsze tu mieszkam. Nigdy nie potrafiłem się z nikim zaprzyjaźnić, więc
zawsze byłem sam. Moi rodzice rozwiedli się parę lat temu, a ja wraz z siostrą
i bratem raz mieszkałem u ojca, a raz u matki. Później zabrali ich i tyle ich
widziałem. Hmm... Coś jeszcze? Hmm.. Nie lubię jak ktoś pali. Nienawidzę tego
zapachu, ani zapachu alkoholu. Mam z tymi rzeczami złe wspomnienia i od razu
mnie mdli... Jak coś sobie przypomnę to powiem. Ach! Kocham spać i jak jestem
zmęczony to nie radzę mnie budzić, bo to grozi śmiercią. Od zawsze kochałem
tańczyć i śpiewać. − zachowywał się jak diwa.... jak śliczna diwa. − I nie
radzę Wam dotykać moich włosów, bo zagryzę.
Podszedłem do niego i dotknąłem ich. Spojrzał na mnie mrużąc
oczy. Zachichotałem.
− Jakoś jeszcze żyję. − pokazałem mu język.
− Już niedługo... Już niedługo. Wiem gdzie mieszkasz...
Dopadniemy go.
Zaśmiałem się i uniknąłem uderzenia jego kurtką.
− Ahn Daniel, czyli Niel. Nie, nie mam robionych ust. −
zaśmiał się. − Mam szesnaście lat. Mam obojga rodziców. Nie mam rodzeństwa.
Wcześniej mieszkałem w Dong-gu, w Ulsan. Nie wiem czy potrzebujecie moją
orientację seksualną, ale jestem Bi. U mnie w rodzinie matka, jej siostry, jej
matka miały takie duże usta, więc chyba mam to po nich.
− Yoo Chang-hyun, Ricky. Mam piętnaście lat. Mam ojca, matka
zginęła. Mieszkam w Seul’ u od urodzenia. Jestem hetero, chyba. − zaśmiał się.
− Nie wiem co jeszcze. Hmm... Lubię grać na gitarze i czasami jakaś tam melodia
może mi się napisać.. Jak to brzmi. − zaśmiał się. − Bożee. − zrobił typowego
„face palm’ a”.
− Choi Jong-hyun, czyli Changjo. Mam piętnaście lat i o ile
się nie mylę jestem najmłodszy. Rodziców nigdy nie poznałem. Podobno zostawili
mnie u mojej babci, a potem nie było po nich śladu. Mieszkałem pięć kilometrów
pod Seul’ em, więc znam to miejsce. Co lubię robić? Hmm.. Kocham tańczyć. −
zachichotał.
Nagle zadzwonił mi telefon. Wyjąłem ten irytujący przedmiot
z kieszeni i od razu się skrzywiłem. Odebrałem.
− Annyeong (cześć), Byung-hun. − usłyszałem tak bardzo
znienawidzony głos, że aż zamknąłem oczy.
− Czego, Rae-sun? − warknąłem.
− Oj braciszku... Nie przesadzaj.
− Nie jesteś moim bratem. − warknąłem i obróciłem się do
okna. − Nigdy nim nie byłeś, rozumiesz? Odpieprz się w końcu od mojego życia. −
wysyczałem.
− Za niedługo będę w Seul’ u, cieszysz się? Specjalnie dla
Ciebie przyjadę. − zmienił temat.
Westchnąłem zirytowany.
− Nawet się nie waż. Inaczej Cię zabiję.. Zabiję, jasne? −
rozłączyłem się.
Wyłączyłem telefon, wyciągnąłem klapkę i baterię, a
następnie kartę. Poskładałem z powrotem telefon i otworzyłem okno. Wychyliłem
się i zacząłem obracać kartę w palcach.
− W porządku? − usłyszałem głos C.A.P’ a.
− Taa. − mruknąłem i przełamałem moją zabawkę.
I tak się zaczął nasz zespół, a właściwie to przyjaźń....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz