sobota, 12 stycznia 2013

Tak to się zaczyna. 001 JoeChun

[L.Joe]

     Siedziałem w studiu na kanapie i czekałem na resztę zespołu, których w ogóle nie znałem. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę na oparcie kanapy. Westchnąłem i poprawiłem moje szare dresy.
     − Widzę, że pan L. Joe już jest. − otworzyłem oczy i spojrzałem na menadżera. − To jest Bang Min-soo, a to Lee Byung-hun. Będziecie razem w zespole. Bang jest raperem i liderem, a Lee to główny raper. Dobra. − klasnął w ręce. − Ja idę po resztę.
     − Jestem C.A.P. − podał mi rękę.
     Przede mną stał dość wysoki chłopak w ciemnych brązowych włosach i ciemnych oczach. Miał dość krótkie czarne włosy z irokezem na górze i jakimiś wzorkami na boku. Grzywka lekko opadała mu na czoło. Ubrany był w czarne spodnie od dresu i biało-szarą luźną koszulkę.
     − L. Joe. − uścisnąłem ją.
     − Może powiesz coś o sobie?
     − Nie lubię dużo rozmawiać. − mruknąłem.
     − Hmm.. Rozumiem. A ile masz lat? − uśmiechnął się.
     − Szesnaście. Nie, nie urodziłem się w Korei. Do dziesiątego roku życia mieszkałem w Japonii. I nie, nie mam tylko Koreańsko-Japońskiego pochodzenia. Moja matka jest z Polski. I potrafię się posługiwać tymi wszystkimi językami. Ach! Zapomniałbym. Jestem gejem. Jeśli Tobie też to przeszkadza to odsunę się. − mruknąłem znu-dzonym głosem.
     − Nie, nie przeszkadza mi to. Sam jestem Bi. Ja mam osiemnaście. A dlaczego przeprowadziłeś się tutaj?
     − Matka.
     − Polski? Nauczyłbyś mnie?
     − Jasne.
     − A gdzie ten kraj leży?
     − W Europie. Koło morza Bałtyckiego.
     − Hmm... Nie wiem gdzie.
     − Pokażę Ci na mapie.
     − Dzięki. A japońskiego też?
     − Jeśli będziesz chciał.
     Nagle drzwi otworzyły się i wszedł menadżer z czterema innymi chłopakami. Jeden miał brązowe włosy z grzywką opadającą swobodnie na czoło, a reszta włosów przysłaniała uszy. Jednak najbardziej charakterystyczną rzeczą były jego usta. Wyglądało to tak, jakby miał je robione. Ubrany był w czarne rurki i luźną białą koszulę. Kolejny posiadał czarne włosy, spod których ledwo było widać oczy. Ubrany był w czarną bluzkę i tego samego koloru spodnie. Trzeci z nich był słodziutki. Miał brązowe włosy z grzywką na czole. Nad uszami miał przystrzyżone włosy, a w lewym uchu kolczyk. Na sobie miał czarną bluzkę, tego samego koloru spodnie i niebieską marynarkę. Ostatni posiadał ciemno-brązowe włosy. Grzywka opadała mu na prawe oko. Ten za to miał szare spodnie i ciemną koszulkę. Oczywiście wszyscy mieli ciemne oczy.      Ja wyglądałem dość podobnie: brązowe włosy z grzywką na ciemnych oczach, ale tylko ja i C.A.P byliśmy w dresach. Pewnie dlatego, że jesteśmy raperami.
     − Dobra. Od dzisiaj tworzycie zespół Teen Top. Poznajcie się i nie roznieście studia. Pierwsza próba jest za tydzień. Tutaj o ósmej rano. Gdy będziecie wychodzić przyjdźcie do mnie, a dowiecie się więcej. Te studio będzie należeć tylko do Was, więc C.A.P masz klucz i zamknij drzwi jak wyjdziecie. − podał mu go. − Do zobaczenia. − zaśmiał się i wyszedł.
     Nie byłem dobry w zapoznawaniu się czy coś, więc wstałem i ruszyłem do okna. Otworzyłem je i wychyliłem się. Z góry były na prawdę piękne widoki, ale i tak nie znałem tego miasta. Byliśmy gdzieś na piątym czy szóstym piętrze, więc na prawdę było wysoko. Uśmiechnąłem się lekko i siadłem na parapecie nogami zwisając do ulicy. Nie bałem się wysokości. Od dziecka mieszkałem na dziesiątym piętrze. Zawsze gdy siedziałem na balkonie lub na parapecie i patrzyłem w dół to, to mnie uspokajało.
     − L. Joe, bo wylecisz. − odezwał się lider.
     Odchyliłem głowę i zachichotałem.
     − To zostanie po mnie czerwona plama. Hmm... Jak keczup!
     Usłyszałem śmiech pozostałych.
     − Jesteś nienormalny. − stwierdził.
     − Nigdy nie mówiłem, że tak nie jest. − westchnąłem i zszedłem z parapetu. Zamknąłem okno i oparłem się o nie.
     − Może coś opowiecie o sobie? Może ja zacznę? Jestem Bang Min-soo, ale mówicie mi C.A.P. Od zawsze mieszkam w Korei. Mam osiemnaście lat i chyba jestem najstarszy. Jestem raperem i liderem w tym zespole. Jestem jedynakiem i nie mam rodziców, zginęli jak miałem z pięć lat. Może L. Joe?
     − Lee Byung-hun, czyli L. Joe. Mam szesnaście lat. Nie urodziłem się w Korei. Do dziesiątego roku życia mieszkałem w Japonii. Moja matka jest z Polski, więc mam Polsko-Koreańsko-Japońskie pochodzenie. I potrafię się posługiwać tymi wszystkimi językami. Jestem gejem. Hmm... Nie poznałem nigdy rodziców. Wychowywała mnie ciotka. Podobno mam być głównym raperem. Lubię spać, więc proszę mnie nie budzić, chyba, że wam życie niemiłe.
     − Dobra.. To kto dalej?
     − Może ja? − odezwał się jakiś nieśmiały głos.
     Spojrzałem w tamtą stronę. To ten słodziak.
     − Lee Chan-hee, ale mówicie mi Chunji. Mam siedemnaście lat. Od zawsze tu mieszkam. Nigdy nie     potrafiłem się z nikim zaprzyjaźnić, więc zawsze byłem sam. Moi rodzice rozwiedli się parę lat temu, a ja wraz z siostrą i bratem raz mieszkałem u ojca, a raz u matki. Później zabrali ich i tyle ich widziałem. Hmm... Coś jeszcze? Hmm.. Nie lubię jak ktoś pali. Nienawidzę tego zapachu, ani zapachu alkoholu. Mam z tymi rzeczami złe wspomnienia i od razu mnie mdli... Jak coś sobie przypomnę to powiem. Ach! Kocham spać i jak jestem zmęczony to nie radzę mnie budzić, bo to grozi śmiercią. Od zawsze kochałem tańczyć i śpiewać. − zachowywał się jak diwa.... jak śliczna diwa. − I nie radzę Wam dotykać moich włosów, bo zagryzę.
     Podszedłem do niego i dotknąłem ich. Spojrzał na mnie mrużąc oczy. Zachichotałem.
     − Jakoś jeszcze żyję. − pokazałem mu język.
     − Już niedługo... Już niedługo. Wiem gdzie mieszkasz... Dopadniemy go.
     Zaśmiałem się i uniknąłem uderzenia jego kurtką.
     − Ahn Daniel, czyli Niel. Nie, nie mam robionych ust. − zaśmiał się. − Mam szesnaście lat. Mam obojga rodziców. Nie mam rodzeństwa. Wcześniej mieszkałem w Dong-gu, w Ulsan. Nie wiem czy potrzebujecie moją orientację seksualną, ale jestem Bi. U mnie w rodzinie matka, jej siostry, jej matka miały takie duże usta, więc chyba mam to po nich.
     − Yoo Chang-hyun, Ricky. Mam piętnaście lat. Mam ojca, matka zginęła. Mieszkam w Seul’ u od urodzenia. Jestem hetero, chyba. − zaśmiał się. − Nie wiem co jeszcze. Hmm... Lubię grać na gitarze i czasami jakaś tam melodia może mi się napisać.. Jak to brzmi. − zaśmiał się. − Bożee. − zrobił typowego „face palm’ a”.
     − Choi Jong-hyun, czyli Changjo. Mam piętnaście lat i o ile się nie mylę jestem najmłodszy. Rodziców nigdy nie poznałem. Podobno zostawili mnie u mojej babci, a potem nie było po nich śladu. Mieszkałem pięć kilometrów pod Seul’ em, więc znam to miejsce. Co lubię robić? Hmm.. Kocham tańczyć. − zachichotał.
     Nagle zadzwonił mi telefon. Wyjąłem ten irytujący przedmiot z kieszeni i od razu się skrzywiłem. Odebrałem.
     − Annyeong (cześć), Byung-hun. − usłyszałem tak bardzo znienawidzony głos, że aż zamknąłem oczy.
     − Czego, Rae-sun? − warknąłem.
     − Oj braciszku... Nie przesadzaj.
     − Nie jesteś moim bratem. − warknąłem i obróciłem się do okna. − Nigdy nim nie byłeś, rozumiesz?              Odpieprz się w końcu od mojego życia. − wysyczałem.
     − Za niedługo będę w Seul’ u, cieszysz się? Specjalnie dla Ciebie przyjadę. − zmienił temat.
     Westchnąłem zirytowany.
     − Nawet się nie waż. Inaczej Cię zabiję.. Zabiję, jasne? − rozłączyłem się.
     Wyłączyłem telefon, wyciągnąłem klapkę i baterię, a następnie kartę. Poskładałem z powrotem telefon i otworzyłem okno. Wychyliłem się i zacząłem obracać kartę w palcach.
     − W porządku? − usłyszałem głos C.A.P’ a.
     − Taa. − mruknąłem i przełamałem moją zabawkę.
     I tak się zaczął nasz zespół, a właściwie to przyjaźń....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz