Kami- sama. Nie wiedziałam, że można aż tak męczyć się jednym rozdziałem ;o. Ale w końcu coś mi wyszło. Nie jest on mega długi czy coś, ale starałam się. Jestem z niego jako-tako zadowolona, ale mogło być lepiej. Starałam się poprawić wszystkie błędy, ale i tak pewnie coś pominęłam. Nie przedłużając. Rozdział jest dla : Tokachikatakika, bo wydaje mi się, że tylko ona czeka na ciąg dalszy i to dla niej się śpieszę *śmiech*.
Gdzieś godzinę później byliśmy w jakimś studiu, gdzie
miał być wywiad. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Byłem wkurzony
na nich. Nie rozumiałem tego zachowania. Ból i kręcenie w głowie wcale mi nie
pomagały.
Makijażystki umalowały nas (na mnie nawrzeszczały za nie dbanie o
siebie) i usiedliśmy na krzesłach. Następnie przyszła kobieta gdzieś koło
dwudziestu lat. Przywitaliśmy się i ona usiadła.
− To może zadamy Wam parę pytać, a później dla nas
zaśpiewacie? − spytała brązowo-włosa.
Taa. Nie chciało mi się tu być,
ale czy mam wybór? Nie mam. Muszę przecierpieć te parę godzin, a później do
łóżeczka.
− Czemu nie? − zaśmiał się lider.
− Dobrze − uśmiechnęła się. − Jakie było Wasze pierwsze
wrażenie o C.A.P’ ie?
− Ja poznałem lidera na podwórku − odezwał się Niel. −
Myślałem, że to jest jakiś „bad boy”, − zaśmiał się. − bo był ubrany na czarno
i z nikim nie chciał rozmawiać, ale jak poznałem go lepiej to zrozumiałem, że
nie mogę oceniać ludzi po wyglądzie. Później niestety wyjechałem i spotkałem go
dopiero parę lat później przy tworzeniu zespołu.
− Poznałem C.A.P’ a w dość − Chunji odchrząknął. −
nietypowej sytuacji. Muszę przyznać, że myślałem o liderze jako opiekuńczym
chłopaku.
− Ja nie miałem wrażenia o nich jak reszta − powiedział
Changjo. − Myślałem, że on jest samolubnym dzieciakiem z jakiejś bogatej
rodziny, który nie liczy się ze zdaniem innych.
Widać było, że lider się zdenerwował.
− Ja też myślałem, że to jakiś bogaty paniczyk, − rzekł
Ricky. − który ma wszystko co zechce. Później jednak okazał się bezlitosnym
liderem, który potrafi robić próby o szóstej rano.
− Robię to dla Waszego dobra! − zbulwersował się.
− Ale nie o szóstej rano! Mógłbyś pomyśleć o nas!
− To nie pora na kłótnie − mruknąłem znudzony. −
Myślałem, że chłopak jest spoko.
Tak bardzo nie chciało mi się tu być. Chciałem położyć
się w moim ciepłym łóżeczku i zasnąć. Zapomnieć o wszystkim i wszystkich. Nie
miałem głowy do wywiadów i koncertów, a przecież czeka nas trasa koncertowa po
Europie. Westchnąłem.
− Jakie są mocne i słabe punkty C.A.P’ a?
− Mi się wydaje, że jego słaby
punkt to, to, że nie zauważa niektórych rzeczy − powiedziałem pierwszy. −
Czasami trzeba go uświadamiać nawet w najdrobniejsze szczegóły. Jego mocnym
punktem jest to, że chce i potrafi każdemu z nas pomóc. Zawsze gdy coś
obiecywał, to dotrzymywał słowa.
Chodziło mi tutaj głownie o
Niel’ a. Nie zauważał jego uczuć przez parę miesięcy, choć chłopak mu je
okazywał. Może on ich nie chciał widzieć? A może widział, ale nic nie robił?
− Moim zdaniem jego słabą stroną też jest to, że nie
zauważa podstawowych rzeczy − mruknął Niel. − Jednak jego mocną stroną jest to,
że chce dla wszystkich jak najlepiej. Na samej górze stawia zespół, później
przyjaciół, a na samym końcu siebie. To jest urocze − zaśmiał się.
C.A.P zarumienił się, ale nic nie powiedział.
− Jego mocną stroną jest również to, że jak powiem mu coś
w tajemnicy to nikomu tego nie powie − odezwał się Chunji. − Lider dużo mi
pomagał w ostatnim czasie, ale jego słabą stroną jest to, że wszystko chce
robić sam i tak jak on chce. Mógłby porozmawiać z nami i razem doszlibyśmy do
jakiegoś rozwiązania, ale on nie.
− Jest bardzo wyrozumiały − powiedział nagle Ricky. − i
nie wyśmieje Cię, bo masz inne poglądy czy zainteresowania, ale czasami
naprawdę trzeba mu dużo rzeczy wyjaśniać i tłumaczyć − zaśmiał się.
− Jego mocną stroną na pewno jest to, że chce każdemu
pomóc − mruknął Changjo. − Ale jego słabą stroną jest to, że czasami zachowuje
się bardzo nieodpowiedzialnie i dziecinnie, a wszystkie jego obowiązki spadają
na mnie. Zawsze muszę po nim sprzątać w łazience, bo robi okropny bałagan.
Hmm.. Byłem bardzo ciekawe co powiedzą o mnie. Pewnie
same „niedobre” rzeczy. W końcu... kim ja jestem? Nikim.
− Macie rzeczy typu: „Proszę, zwróć na to uwagę! Proszę,
przestań to robić!”, które chcecie powiedzieć C.A.P’ owi?
− Rozumiem, że chcesz dla nas
dobrze, ale przestań robić próby o szóstej rano! − zbulwersował się Ricky.
− Zacznij po sobie w końcu sprzątać, bo nie jestem Twoją
sprzątaczką! − to Changjo.
− Porozmawiaj z nami jak nie radzisz sobie lub masz jakiś
pomysł. Pomożemy Ci. Nie musisz robić wszystkiego sam. Masz nas. Pamiętaj o tym
− Chunji uśmiechnął się.
− Zacząłbyś w końcu dostrzegać najdrobniejsze, jednak
najważniejsze rzeczy, bo to czasami boli − Niel.
− Nie wiem co powiedzieć, bo wszystko zostało wymienione,
ale zacznij z nami rozmawiać, bo to jest denerwujące, że wszystko chcesz
załatwić sam − powiedziałem.
Długo jeszcze muszę tu być? To irytujące... I te
spojrzenia tej „kobiety”... Nienawidzę.
− Czy jest jakaś różnica między zachowaniem, gdy
jesteście sam na sam, a całą szóstką?
− Dużej różnicy nie ma, ale jak
jest ze mną to możemy porozmawiać na tematy, których nie poruszylibyśmy przy
reszcie, bo to ich denerwuje, na przykład jak ciągle rozmawiamy o rapie −
uśmiechnąłem się. − Jak jest reszta to ograniczamy ten temat do minimum.
− Jak jesteśmy sami to jest
bardziej opiekuńczy i kochany − zaśmiał się Niel. − Ale nie różni się bardzo od
tego czy jesteśmy sam na sam, czy w grupie.
− Ja różnicę widzę i to ogromną
− powiedział Chunji. − Gdy jesteśmy razem to on zachowuje się tak, jakbym nie
istniał, ale jak jesteśmy sami to wtedy mi pomaga.
− To nie prawda! − zaprzeczył
lider.
− Prawda i to boli. Jak jesteśmy
razem to tylko na mnie warczysz i masz do mnie ciągłe pretensje, ale jak
jesteśmy sam na sam to jesteś zupełnie inny!
− Przepraszam − spuścił głowę.
− Lider zawsze zostanie tym
bezwzględnym chłopakiem. Dla niego nie ma różnicy czy jesteśmy razem, czy
osobno. Zawsze jest taki sam − Ricky.
− Ja małą różnicę widzę, ale nie
jest ona bardzo istotna. Gdy jesteśmy sam na sam jest bardziej kochany.
Westchnąłem i usiadłem wygodniej
na krześle. Irytujące.
− Co sprawiło, że ostatnio poczułeś chłód do C.A.P’ a?
− Nie powiem tego na forum.
Jednak lider wie o co chodzi − zmrużyłem oczy, a on zarumienił się i spuścił
głowę.
− Ja też nie chcę mówić. Mój
powód jest taki sam jak L. Joe − mruknął Chunji.
− Ta ostatnia próba o piątej
trzydzieści rano! − to Ricky.
− Zostawił bałagan w łazience.
Jeszcze większy niż dotychczas − Changjo.
− Jak mnie ignorował, ale to
była parę tygodni temu − Niel.
− Nie igno...! − C.A.P chciał
zaprotestować, ale urwał − Przepraszam.
Irytujące. Długo jeszcze? Wszystko mnie
boli. Cholera, no! Czemu ja? Musi mnie tak wszystko boleć? Przecież ja nie
choruję... Nigdy.
− Czy jest coś co chciałbyś powiedzieć C.A.P’ owi?
− Kocham Cię, ale zamorduję jak
zrobisz jeszcze jedną próbę o szóstej lub wcześniej! Chcę się w końcu wyspać! −
Ricky.
− Też Cię kocham i jesteś dla
mnie ważny, ale jak powtórzy się ta sytuacja co dzisiaj rano to nie ręczę za
siebie − mruknąłem.
− Również Cię kocham, liderze,
ale nie wszystko zawsze musi być jak chcesz. Też mam prawo do własnego zdania −
Chunji.
− Zacznij po sobie w końcu
sprzątać! − Changjo. − Ale i tak Cię kocham.
− Jak masz jakiś problem to mi
powiedz, a nie zamykasz się w pokoju i myślisz, że on sam przejdzie! − Niel. −
Też Cię kocham − zaśmiał się.
Wszyscy wiedzieliśmy, że to
„kocham Cię” nie jest takie jak nasze. Byli w końcu parą.
− Z którym członkiem zespołu jesteś najbliżej? I
dlaczego?
− Z Ricky’ m − odpowiedział. −
Dlaczego? Po prostu jesteśmy przyjaciółmi i on rozumie mnie najlepiej. Zawsze
wiedział kiedy się zamknąć, bo byłem zdenerwowany. Potrafi rozpoznać u mnie
każdą emocję. Jak jest mi źle to on nie odpuszcza dopóki nie dowie się o co
chodzi. Potrafi chodzić za mną cały dzień aż mu nie powiem. Pomimo tego co
robiłem i co powiedziałem, to nie wyśmiał mnie i nie zostawił. Był przy mnie.
Przy nim potrafię siedzieć w ciszy, a on i tak wie czy jest źle czy nie –
wzruszył ramionami. – On po prostu jest.
− Czy jest ktoś, w kim jesteś zakochany? Ktoś kto Ci się
podoba?
− Tak, jest taka osoba, ale nie
jest ważne kto to.
− To teraz L.Joe.
Jakie było Wasze pierwsze wrażenie o nim?
Już się boję... W zasadzie czego? Poznam ich zdanie o
mnie. Będzie zabawnie.
− Myślałem, że jest nienormalny − zaśmiał się lider. −
Usiadł na parapecie, a na zdanie, że wyleci to odpowiedział, że zostanie z
niego plama jak keczup!
Wszyscy się zaśmiali, ja również. Kocham tak patrzeć w
dół.
− Miałem ochotę go zabić, bo dotknął moich włosów! − to
Chunji.
− Oj tam, oj tam −
skomentowałem, a on pokazał mi język.
− Miał fajne spodnie − odezwał się nagle Niel. −
Myślałem, że dla niego liczy się tylko własne ego, ale okazał się opiekuńczy.
− Nie wiem dlaczego, ale bałem się go − Ricky.
− Myślałem, że to będzie taki sztywniak, a okazał się
zupełnym przeciwieństwem. − Changjo.
Było mi miło. Nie powiem, że nie. To było słodkie, że tak
o mnie myślą, ale z drugiej strony.. Bał się mnie? Spojrzałem na chłopaka, a
ten uciekł spojrzeniem. Jestem aż taki
straszny?
− Jaki są mocne i słabe punkty L.Joe?
Robi się ciekawie...
− Jego mocnym punktem na pewno
jest to, że potrafi poświęcić się dla przyjaciół − skrzywiłem się lekko na to
zdanie. − Zrobi wszystko by chronić tego, kogo kocha. Wiem, że jak mu coś
powiem, to nikt się nie dowie. Mam do niego największe zaufanie − to Niel. −
Zawsze mi pomagał.. Jego słabym punktem jest to, że chce wszystko opóźnić. To
co powinien zrobić już dawno, dawno temu, to zostawia na później.
− Jego mocną stroną na pewno
jest to, że potrafi się poświęcić i chce dla swoich przyjaciół jak najlepiej −
Chunji. − Ale słabą stroną jest to, że jak nie radzi sobie z czymś to woli
zamknąć się w pokoju niż porozmawiać z nami i rozwiązać to.
− Myślę, że jego dobrą stroną
jest to, że zauważa więcej rzeczy niż my − C.A.P. − A słabą jest to, że chowa
uczucia i zrobi wszystko byle ktoś był szczęśliwy. Nie ważne, że on będzie
cierpieć. Ważne, że inni będą szczęśliwi.
− Jego mocną stroną na pewno
jest to, że lubi się przytulać − zaśmiał się Ricky. − Jestem jak misiek i
kocham się przytulać i on jako jedyny nie odtrąca mnie. Wiem, że mogę
powiedzieć mu wszystko, wygadać się, a on i tak mi pomoże. Nawet jak nie będę
chciał. Minusem jest to, że dusi w sobie emocje i gdy coś nie idzie po jego
myśli to stwierdza, że to już nie ma sensu i nie próbuje dalej.
− Jego słabą stroną jest to, że przede mną nie ukryje swoich
emocji. Jak tylko na niego spojrzę, na jego twarz, ruchy, gesty, to od razu
widzę, że coś jest nie tak. Wiem, że nie chce aby ktoś to widział, dlatego nic
nie mówię, ale... to bolesne patrzeć, a nie pomóc mu − spojrzałem na Changjo zdziwiony. To on wie? − Jego dobre strony wymieniła
reszta. L. Joe jest po prostu najukochańszą osobą, jaką znam.
− Uważaj, bo się zarumienię − zaśmiałem się.
− Mi to nie przeszkadza − pokazał mi język.
− Krowa ma dłuższy i się nie chwali.
− Skąd wiesz?
− Bo widziałem.
− Dobrze, ale przestańcie się już kłócić. Może kolejne
pytanie? Macie rzeczy typu: „Proszę, zwróć na to uwagę! Proszę, przestań to
robić!”, które chcecie powiedzieć L. Joe?
− Proszę, zacznij w końcu dbać również o swoje uczucia.
Czasami musisz postawić na „ja” − Niel.
− Nie odkładaj wszystkiego na później. To co masz zrobić,
to zrób − C.A.P.
− Nie zamykaj się tak w sobie. Kochamy Cię i chcemy Ci
pomóc − Chunji.
− Musisz zacząć wychodzić z inicjatywą, bo zostajesz w
tyle − Changjo.
− Kiedyś przytulałeś mnie częściej − naburmuszył się
Ricky.
Zaśmiałem się cicho i wstałem z tego krzesełka.
Podszedłem do niego i przytuliłem go.
− Lepiej?
− Tak.
Wywróciłem oczami i usiadłem z powrotem obok Niel’ a.
Cholera! Jak ja ich kochałem.
– Czy jest jakaś różnica między zachowaniem, gdy
jesteście sam na sam, a całą szóstką?
– Nie ma różnicy. L. Joe jest taki sam gdy jesteśmy
razem, a gdy sam na sam – Niel.
– Nie zauważyłem różnicy. On jest po prostu sobą – C.A.P.
– Ja też nie widzę różnicy – Changjo.
– Nie widać różnicy, bo jej nie ma. L. Joe jest zawsze
taki sam. Nieważne gdzie jesteśmy – Chunji.
– Jak jesteśmy sami to częściej mnie przytula –
powiedział Ricky.
Wywróciłem oczami. On i to jego przytulanie.
– Co sprawiło, że ostatnio poczułeś chłód do L. Joe?
– Na pewno to, że przez jakiś czas mnie odtrącał – Niel.
– Tak. Ostatnio była bardzo nieciekawa sytuacja i od nas
wszystkich się odciął – C.A.P.
Skrzywiłem się lekko. Czyli mnie do mnie żal? Cholera!
Nie chciałem żeby tak wyszło, ale nie byłem ... gotowy żeby im powiedzieć.
– Ignorował mnie przez parę tygodni. – Chunji.
– Kiedy...? Chyba wtedy gdy zamykał się w pokoju na całe
dnie i nie rozmawiał z nami – Ricky.
– Ja nie mam takiego momentu – Changjo. – Rozumiem, że
chciał być sam i uszanowałem to.
Kochani są.
– Czy jest coś co chciałbyś powiedzieć L. Joe?
– Kochamy Cię i chcemy dla Ciebie jak najlepiej. Pamiętaj
o tym – C.A.P.
– Zawsze możesz porozmawiać z nami. Nie tylko z Ren’ em
czy G-D – Niel.
– Pamiętaj, że zawsze będę po Twojej stronie. Nie ważne
co się stanie – Chunji.
– Nie zmieniaj się. Jesteś zajebisty – Ricky.
– Podpisuję się pod resztą – zaśmiał się Changjo.
– Kochamy Cię! – powiedzieli wszyscy razem.
Uśmiechnąłem się lekko, ale nie skomentowałem tego.
– Z którym członkiem zespołu jesteś najbliżej? I
dlaczego?
– Wydaję mi się, że z Niel’ em. Dlaczego? Bo on zna mnie
najlepiej, bynajmniej tak mi się wydaję. Zawsze mi pomaga i stara się mnie
pocieszyć.
– Czy jest ktoś, w kim jesteś zakochany? Ktoś kto Ci się
podoba?
– Tak. Nie, nie powiem kto to.
– Rozumiem. Jakie było Wasze pierwsze wrażenie o Niel’ u?
– Myślałem, że ma robione usta – zaśmiałem się.
– Hmm.. Szczerze nie pamiętam – Ricky.
– Myślałem, że jest słodki – C.A.P.
– Miałem wrażenie, że to dziewczyna – Changjo.
– Nie chcę mówić – mruknął Chunji.
Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco, ale widząc jego
wzrok zrezygnowaliśmy z namawiania go.
− Jaki są mocne i słabe punkty Niel’ a?
– Mocne to na pewno to, że zawsze chce mi pomóc, choć
tego nie chcę – mruknąłem. – Niel... hmm.. Jakby to powiedzieć? Nie powie
nikomu o swoich uczuciach tylko będzie je dusił w sobie.
– Jego słaby punkt to, to, że nie weźmie spraw sercowych
w swoje ręce. Nie powie osobie, której kocha, że coś do niej czuje – C.A.P. – A
mocną stroną jest to, że nie jest egoistą. Dla niego liczą się inni i ich
szczęście.
– Słabą jest na pewno to, że nie potrafi postawić się,
np. liderowi. Każdy ma mu za złe to, że robi próby wcześnie rano, a on nic nie
powie. Zachowuje się jak nieśmiała dziewica i przyjmuje wszystko bez żadnego
słowa – zaśmiał się Ricky. – Ale mocną jest to, że zawsze wszystkim pomaga.
– Em.. Nie wiem co mam powiedzieć, bo wszystko zostało
wymienione – Changjo.
– Nie mam pojęcia. Nie znam go tak dobrze, jak reszta –
Chunji.
– Macie rzeczy typu: „Proszę, zwróć na to uwagę! Proszę,
przestań to robić!”, które chcecie powiedzieć Niel’ owi?
– Weź w końcu sprawy w swoje ręce. Kochasz kogoś? Powiedz
mu to. Nie mogę patrzeć jak się niszczysz i płaczesz – uśmiechnąłem się lekko.
– Przestań mnie ignorować. Też chciałbym być z Tobą tak
blisko jak inni – Chunji.
Zrobiło mi się go szkoda. On zawsze starał się być dla
wszystkich przyjazny, ale Niel go odtrącił. Dlaczego? Nikt tego nie wiedział.
– Zacznij mówić o swoich uczuciach i pragnieniach. Też
jesteś człowiekiem i potrzebujesz tego – odezwał się lider.
– Zrozum, że dla nas liczy się też to, co ty czujesz. Nie
tylko my jesteśmy najważniejsi. Postaw czasem na siebie – za nim był Changjo.
– Wszystko zostało wymienione – zaśmiał się Ricky. –
Mógłbyś mnie częściej przytulać!
Westchnąłem. Znowu rozbolała mnie głowa i zrobiło mi się
ciemno przed oczami. Nienawidzę tego, jak jestem chory. A to zdarza się
baaaaaaaaaardzo rzadko. Chyba drugi raz jestem chory.
− Czy jest jakaś różnica między zachowaniem, gdy
jesteście sam na sam, a całą szóstką?
– Nie widzę różnicy – mruknąłem.
– Ja też nie – poparł mnie C.A.P.
– Nie ma jej – Ricky.
– Nie ma – Chunji.
– Jakaś na pewno jest, ale nie super, mega widoczna –
zaśmiał się Changjo.
Zrobiło mi się jeszcze bardziej słabo.
− Co sprawiło, że ostatnio poczułeś chłód do Niel’ a?
– Nie mam pojęcia czy było coś takiego – powiedziałem
zgodnie z prawdą.
– To, że mnie ignoruje. To boli – mruknął Chunji.
– Nie było czegoś takiego.
– Nie było.
– Em... Ja chyba nie chcę mówić. To zostanie między nami
– rzekł lider z wahaniem.
Cholera... Kręci mi się w głowie. Boli mnie. Niedobrze
mi. Brzuch mnie boli. Słabo mi. Nawet gardło mnie rozbolało. Ech...
– Chyba muszę do łazienki – powiedziałem nagle.
– Ale jesteśmy w środku wywiadu! – broniła się kobieta.
Nie odpowiedziałem. Po prostu wstałem i wyszedłem ze
studia. Słyszałem, że ktoś biegnie za mną. Oparłem się o ścianę i zamknąłem
oczy. Gdy tylko to zrobiłem poczułem, że ktoś mnie obejmuje.
– Co się stało? – usłyszałem głos Chunji’ ego przy uchu..
– Nie czuję się za dobrze – mruknąłem.
– Chodź.
Zarzucił moje ramię na swój kark i powoli zaprowadził
mnie do łazienki. Po drodze prawie się zabiłem, ale jakoś dotarłem do
pomieszczenia. Chłopak posadził mnie na ziemi, a sam usiadł koło mnie.
– Hej. Powiedz coś.
– Wszystko mnie boli – jęknąłem i położyłem głowę na jego
ramieniu.
– Głupi pomysł był z tym wywiadem – stwierdził i
pogłaskał mnie po ramieniu.
– Przepraszam.
– Nic się nie stało, głuptasie. To nie Twoja wina.
Nawet nie widział jak bardzo się mylił. To była moja
wina. Nie jadłem normalnie, praktycznie nie piłem, nie spałem. To moja wina. Po
paru minutach drzwi do łazienki otworzyły się i wszedł lider.
– Cholera. Wyglądasz jak duch. Jesteś cały biały z lekko
fioletowymi ustami. Co jest? – kucnął przede mną i przyłożył mi dłoń do czoła.
– Masz gorączkę – stwierdził.
– Przepraszam. Zepsułem Wam wywiad.
– Daj spokój! Twoje zdrowie jest ważniejsze od jakiegoś
wywiadu. Z resztą. To zaszło za daleko. Dzwonię na pogotowie. Muszą Ci zrobić
badania.
– Nie chcę.
– Nie ma „nie chcę”. Musisz.
– Nie! – wstałem gwałtownie, ale nie był to dobry pomysł,
bo zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się ciemno przed oczami.
– Widzisz! – złapał mnie w pasie.
– Nie pójdę do szpitala!
– Ale...
– Nie!
– L. Joe... Proszę – odezwał się Chunji.
– Nie!
Nienawidzę szpitali. Nie po tym co się stało. Od trzech
lat nigdy nie byłem w szpitalu i nigdy więcej tam nie pójdę. Choćbym miał
umrzeć.
– Nie pójdę do szpitala – spojrzałem mu hardo w oczy.
Nie wiem co on w nich zobaczył, ale zgodził się. Jednak
musiałem przeżyć konfrontację z lekarzem. Uparłem się, że nie pójdę, więc on
przyjdzie do mnie.
Po kilku minutach wróciliśmy do studia czy co to było.
Jednak nie usiedliśmy jak dawniej. Usiadłem na środku, po mojej prawej Chunji,
a po lewej C.A.P. Za nami siadła reszta. Widziałem zdziwione spojrzenia tej
babki, ale nie interesowała mnie ona.
– Może w końcu wrócimy do wywiadu? – spytała
nieprzyjemnie prowadząca. Widać była zła za to, że przerwałem jej wywiad. –
Skończyliśmy na Niel’ u. Czy jest coś co chciałbyś mu powiedzieć?
– Proszę, zacznij w końcu mówić to, co czujesz – pierwszy
odezwał się lider.
– Chciałbym żebyś zaczął traktować mnie jak każdego
członka zespołu, a nie jak robala, który nie powinien istnieć – mruknął Chunji.
– Nie zmieniaj się. Kocham Cię takiego, jakim jesteś –
zaśmiał się Changjo.
– Z jednej strony nie chcę żebyś się zmieniał, ale z
drugiej chcę. Mógłbyś w końcu mówić co czujesz – powiedział trochę niepewnie
Ricky.
– Nie zmieniaj się – uśmiechnąłem się słabo. – Jesteś
zajebisty.
Strasznie kręciło mi się w głowie. Miałem wrażenie, że
odlatuje. Wszystko mnie bolało, świat się kręcił (świat się kręci, świat
wiruje... Taa.. Nie ma to jak moje odpały na godzinie wychowawczej *śmiech* –
dop. aut.), a przed oczami miałem mroczki.
– Z którym członkiem zespołu jesteś najbliżej? Dlaczego? –
pytała dalej.
– Z L. Joe – odpowiedział po chwili. – Ostatnio bardzo
dużo mi pomógł. Miałem takie dni, gdy chciałem zamknąć się w pokoju, gdy prawie
się załamałem, ale on był przy mnie i nie pozwolił mi. Jestem mu bardzo
wdzięczny za pomoc, którą mi okazał i jak zwykle nic nie chciał w zamian.
– Czy jest ktoś, w kim jesteś zakochany? Ktoś, kto Ci się
podoba?
– Tak – przeleciał wzrokiem po nas wszystkim, jednak
najdłużej zatrzymując wzrok na C.A.P’ ie. – Nie, nie powiem – zaśmiał się
cicho.
– Dobrze. Jakie było Wasze pierwsze wrażenie o Chunji’ m?
– Myślałem, że jest nieśmiałym aniołkiem, a okazał się
zupełnym przeciwieństwem – odezwał się lider.
– Wydawało mi się, że to on jest najmłodszy, a nie ja.
Wyglądał jak dziecko – zaśmiał się Changjo.
– Ja... Nie wiem czemu, ale – zaczął, ale urwał (Niel). –
nie polubiłem go.
– Myślałem, że to diwa – zaśmiał się Ricky. – I nie
pomyliłem się – dodał ciszej na co dostał on Chunji’ ego po głowie.
– Dla mnie on był, jest i będzie słodki – powiedziałem po
chwili.
– Jakie są mocne i słabe punkty
Chunji’ ego?
– Mocną jest to, że chce nam pomóc. Zawsze. Nieważne
jakie to pomysły, a słabą, że dużo rzeczy chce robić sam – to chyba lider.
– Nigdy nie stawia siebie na pierwszym miejscu. Dla niego
liczą się inni. Szczerze nie wiem czy ma jakieś słabe strony – Changjo? To on?
Nie wiem.
– Może i wygląda na aniołka, ale tak naprawdę jest
diabłem i potrafi pokazał pazurki – zaśmiał się Niel? Tak. To chyba on.
– Mocną stroną na pewno jest to, że lubi i chce się
przytulać – taaaak, to na pewno Ricky. – A słabą jest to, że często ma swoje
humorki i zachowuje się jak diwa.
– Jak dla mnie jego słabym punktem na pewno jest to, że
jest bardzo nieśmiały, a w kontaktach z obcymi ludźmi... wtedy w ogóle się nie
odzywa. Mocną stroną na pewno jest to, że chce i potrafi każdemu pomóc –
mruknąłem słabo.
Ledwo siedziałem prosto na tym krześle. Wszystko mnie
bolało, ale nie chciałem ich zawieść. Chciałem dokończyć wywiad, ale ... Dam
radę? Strasznie kręci mi się w głowie. Mam ciemno przed oczami. Ktoś coś chyba
do mnie mówił. Na pewno do mnie? Nie wiem. Co się dzieje? Nic nie widzę. Powoli
zsunąłem się z krzesła i chyba uderzyłem głową o ziemię, bo nie wiem co było
dalej.
C.D.N.
Sayo♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz