wtorek, 26 marca 2013

Dawny przyjaciel. Reituki. 03




Przez całą piosenkę patrzyłem to na chłopaków, to na Akirę. Widziałem, że wzruszył się tą piosenką. Widać nie zapomniał jej. I dobrze. Miał czuć poczucie winy i wyrzuty sumienia. Wszyscy patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami, ale nie przejąłem się tym.
– Dziękujemy, Takanori- san.
Znowu krew pociekła mi po nadgarstku. Zakląłem pod nosem i przyłożyłem rękę do ust. Lubiłem smak krwi. Cały czas trzymając tak rękę zszedłem „ze sceny”, siadłem na ławce koło sali gimnastycznej i wyciągnąłem chusteczki z torby. Westchnąłem i wstałem. Swoje kroki skierowałem go gabinetu pielęgniarki. Niestety musiałem ściągnąć marynarkę i wtedy kobieta zauważyła te wszystkie ślady po żyletkach. Przemyła mi je wodą utlenioną, a sam nadgarstek owinęła bandażem. Z powrotem ruszyłem na występ.
– Takanori- san? Takanori- san!
– Co? – mruknąłem.
– Wołam Cię i wołam.
– Oj tam, oj tam. Już idę – mruknąłem.
W końcu stanąłem koło niej. Nie miałem mojej czarnej marynarki, więc było widać i rękę w gipsie, i nadgarstek z bandażem oraz moje wszystkie blizny.
– Co Ci się stało?
– Wypadek przy pracy – parsknąłem śmiechem słysząc krztuszącego się Kai’ a.
– To może teraz też X-Japan?
– Może być.
– Ale dlaczego akurat wybrałeś takie smutne piosenki? Na przykład tą „Without you”?
– Hmm... Dlatego, że przypomina mi ona o kimś i wywołuje u mnie.. Hmm... jakby to określić? – mruknąłem. – Jakieś dobre wspomnienia?
– To znaczy, że ta osoba już odeszła?
Podrapałem się w kark lewą ręką i spojrzałem na Reitę.
– Znaczy ta osoba żyje, ale zostawiła mnie. Stwierdziła, że dla niej ważniejsza jest reputacja niż przyjaciele – chłopak odwrócił wzrok, ale ja nadal na niego patrzyłem.
– Czyli ta osoba po prostu Cię zostawiła? Dlaczego?
– Wiesz... Nie wiem co się dzieje w tej chorej główce, ale trudno. Stało się, nie?
– Ale widać, że cierpisz.
– Lubię to. Dobra koniec tego dobrego – mruknąłem.
– Proszę – podała mi mikrofon.
Westchnąłem, bo znowu nie pamiętałem tekstu. Wyciągnąłem sobie kartkę z kieszeni i szybko przeleciałem wzrokiem po tekście. Słyszałem, że reszta (Uru, Kai, Aoi i Mev (Miyavi przyjechał z Tokio specjalnie na konkurs Ruki’ ego.) – dop. aut.) śmiali się, a Akira tylko się uśmiechnął. Po chwili dało się słyszeć pierwsze nuty.
„Aruki tsukareta yoru ni tatazumu                              / Jestem zmęczony chodzeniem i staniem w nocy,
Nagareru namida o kioku ni kasanete             / Zakrywając pamięć płynącymi łzami.
Deai no kazu dake wakare wa arukedo            / Każde spotkanie kończy się rozstaniem..
Kagirinai toki Ga tuduku to Shinjiteta              / Wierzę, że nadejdzie nieograniczony czas...
Kizutsuke atta kotoba sae ima ha dakishime Furikaerudake       / Teraz akceptuję nawet słowa, które mnie ranią
And I only look back...        / I tylko spojrzenie w przeszłość…

I feel alone...          / Czuję samotność…
How should I Love you?      / Jak mam Cię kochać?
How could I feel you?           / Jak mam Cię poczuć?
Without you…       / Bez Ciebie...

Kazoekire nai omoide Ga jikan o umetsukusu                / Niezliczone wspomnienia wypełnionego czasu
Anata o ashite Anata ni kizusuite                      / Kochałem Cię i mnie zraniłeś
Ai to iu kotoba no fukasa ni kizuita                  / Zrozumiałem głębię słowa „Miłość”
I Still remember...                / Wciąż pamiętam...
Kotate no nai ashita ni yume o motomete ita hibi o                       / Dni, gdy szukałem jutra bez odpowiedzi w snach
Kagirinaku hirogaru sora ni mou ichido umareta imi ima o Ikiru imi o toikakete    / Pytam rozszerzające się bezgranicznie niebo o sens narodzin, sens życia... Teraz znów…

How should I Love you?      / Jak mam Cię kochać?
How could I feel you ?          / Jak mam Cię poczuć?
Without you..                        / Bez Ciebie...

Owari no nai Ai no Uta o ima anta ni               / Piosenka o miłości, która nie kończy się teraz..”
                Trochę mi się głos łamał przy tej piosence, ale śpiewałem dalej. Rzuciłem mikrofon tej dziewczynie, odwróciłem się i, nie czekając na nic, odszedłem.
                – Ruki! Czekaj! – usłyszałem głos Kai’ a, a później, że biegnie za mną.
Złapał mnie przed wejściem na korytarz, a wyjściem z sali. Widziałem, że wszyscy patrzą na nas zaskoczeni, ale miałem to w dupie.
– Nie rozpłaczesz mi się tu, nie? – wyszeptał.
– Phi. Ja nie płaczę – warknąłem.
– Jasne, jasne. Chodź, panie poważny – zachichotał i pociągnął mnie do wyjścia. – Co się dzieje z Reitą? – spytał gdy już usiedliśmy.
Wzruszyłem ramionami:
– Nie wiem. Grał sobie z nas. Znowu poszedł do nich.
– Idiota – skwitował, a ja podrapałem się po policzku. – Ty serio nie pamiętasz tych tekstów?
Zaśmiałem się.
– Nie, nie pamiętam. Znaczy... Pamiętam, ale nie pamiętam.
– Rozumiem. Masz jeszcze jedną piosenkę?
– Tak.
– Japońską?
– Nie. Angielską.
– Słyszałem ją kiedyś?
– Wątpię, ale jak nie to usłyszysz teraz.
– Konkurs zakończy drugoklasista, Takanori- san!
Wywróciłem oczami i wstałem. Prawie dostałem mikrofonem w głowę i prawie się wywróciłem, ale jakoś dotarłem na środek. Po chwili znowu puścili muzykę, a ja zacząłem śpiewać.
„Do you ever feel like breaking down?          / Czy kiedykolwiek czułeś się załamany?
Do you ever feel out of place?                             / Czy kiedykolwiek czułeś się, jak nie na swoim miejscu?
Like somehow you just don’t belong...              / Jakbyś po prostu nigdzie nie należał...
And no one understands you...          / I nikt cię nie rozumiał....

Do you ever wanna run away?           / Czy kiedykolwiek chciałeś uciec?
Do you lock yourself in your room,   / Czy zamknąłeś się w swoim pokoju,
With the radio on turned up so loud                / Z głośno włączonym radiem
That no one hears you screaming?    /Żeby nikt nie słyszał, jak krzyczysz?

No you don’t know what it’s like        / Nie, ty nie wiesz jak to jest
When nothing feels alright  / Kiedy nic nie jest dobrze
You don’t know what it’s like to be like me...   / Nie wiesz jak to jest, być jak ja...

To be hurt,            / Być zranionym, 
To feel lost!            / czuć się straconym!
To be left out in the dark!   / Być opuszczonym w ciemności!
To be kicked,         / Być kopniętym, 
When you’ re down!            / kiedy jest ci źle!
To feel like you’ ve been pushed around!                         / Czuć się odepchniętym!
To be on the edge of breaking down!                / Być na krawędzi załamania!
And no one’ s there to save you!                        / Gdzie nie ma nikogo, kto by cię uratował!
No you don’t know what it’s like!      / Nie, nie wiesz jak to jest!

Welcome to my life.             / Witaj w moim życiu.

Do you wanna be somebody else?     / Czy chciałbyś być kimś innym?
Are you sick of feeling so left out?      / Masz dość bycia opuszczonym?
Are you desperate to find something more      / Czy jesteś zdesperowany, żeby znaleźć coś więcej
Before your life is over?                       / Zanim twoje życie się skończy?

Are you stuck inside a world you hate?            / Czy żyjesz w świecie, którego nienawidzisz?
Are you sick of everyone around?      / Masz dość wszystkich wokół?
With the big fake smiles and stupid lies           / Z ich wielkimi, durnymi uśmiechami i głupimi kłamstwami
While deep inside you’ re bleeding?   / Kiedy głęboko w środku krwawisz?

No you don’t know what it’s like        / Nie, ty nie wiesz jak to jest
When nothing feels alright  / Kiedy nic nie jest dobrze
You don’t know what it’s like to be like me      / Nie wiesz jak to jest, być jak ja...

To be hurt,            / Być zranionym, 
To feel lost!            / czuć się straconym!
To be left out in the dark!   / Być opuszczonym w ciemności!
To be kicked,         / Być kopniętym, 
When you’ re down!            / kiedy jest ci źle!
To feel like you’ ve been pushed around!                         / Czuć się odepchniętym!
To be on the edge of breaking down!                / Być na krawędzi załamania!
And no one’ s there to save you!                        / Gdzie nie ma nikogo, kto by cię uratował!
No you don’ t know what it’s like!     / Nie, nie wiesz jak to jest!

Welcome to my life.             / Witaj w moim życiu.

No one ever lied straight to your face.               / Nikt nie kłamał ci nigdy prosto w twarz.
And no one ever stabbed you in the back.                       / I nikt nie wbił ci nigdy noża w plecy.
You might think I’m happy,              / Możesz myśleć, że jestem szczęśliwy,
But I’m not gonna be ok!    / Ale ja nie będę się miał dobrze!

Everybody always gave you what you wanted.                / Wszyscy zawsze dają ci to, co chcesz.
You never had to work it was always there.      / Nigdy nie musisz pracować, zawsze tak było.
You don’t know what it’s like.            / Nie, ty nie wiesz jak to jest.
What it’s like!       / Jak to jest!

To be hurt,            / Być zranionym, 
To feel lost!            / czuć się straconym!
To be left out in the dark!   / Być opuszczonym w ciemności!
To be kicked,         / Być kopniętym, 
When you’ re down!            / kiedy jest ci źle!
To feel like you’ ve been pushed around!          / Czuć się odepchniętym!
To be on the edge of breaking down!                / Być na krawędzi załamania!
And no one’ s there to save you!                        / Gdzie nie ma nikogo, kto by cię uratował!
No you don’t know what it’s like (what it' s like)                             / Nie, nie wiesz jak to jest!

To be hurt,            / Być zranionym,
To feel lost!            / czuć się straconym!
To be left out in the dark!   / Być opuszczonym w ciemności
To be kicked,         / Być kopniętym, 
When you’ re down!            / kiedy jest ci źle!
To feel like you’ ve been pushed around!                          / Czuć się odepchniętym!
To be on the edge of breaking down !               / Być na krawędzi załamania!
And no one’ s there to save you!                        / Gdzie nie ma nikogo, kto by cię uratował!
No you don’t know what it’s like!      / Nie, nie wiesz jak to jest!

Welcome to my life. x3        / Witaj w moim życiu”
– Teraz ogłaszamy piętnastominutową przerwę. W tym czasie sędziowie policzą wyniki i wyłonimy zwycięzcę.
Wyszedłem z sali i zaraz na plecy rzucił mi się Uru.
– Byłeś świetny – pocałował mnie w policzek.
– Wiem.
– Za grosz wdzięczności do starszych.
– Oj tam, oj tam.
Miyavi klęknął przede mną.
– Milordzie Takanori! Ja, Twój zacny i wierny paź, chciałbym rzec, że Twój występ był zniewalający! Czy uczynisz mi ten zaszczyt i po edukacji wpadniesz do swego pazia aby to uczcić? – skłonił się.
– Wiesz, mój paziu. Myślę, że jest to możliwe.
– Dziękuję, milordzie.
Podczas naszej ciekawej konwersacji reszta śmiała się w najlepsze.
– Taka- chan? – usłyszałem niepewny głos za mną.
– Nie będę z Tobą rozmawiać – warknąłem, nawet się nie odwracając.
– Nie wiem ile słyszałeś, ale...
– Zaufałem Ci Akira? Zaufałem – przerwałem mu. – Znowu mnie zraniłeś? Zraniłeś. Czego ty ode mnie oczekujesz? Nie jestem zabawką, którą można pobawić się i wyrzucić, rozumiesz? Skoro uważasz tak, jak powiedziałeś to nie mamy o czym rozmawiać.
– Ale...
– Nie – znowu mu przerwałem.
– Ruki! – odwrócił mnie w swoją stronę.
Spojrzałem mu w oczy i to był błąd. Szybko spuściłem głowę.
– Nie. Puść mnie, Akira. Nie chcę się bawić w te Twoje gierki. Wybacz. Wycofuję się z tego. Mam dość. Puść mnie, odejdź i zostaw mnie w spokoju – starałem się aby łzy nie poleciały mi z oczu.
– Wybacz – szepnął i odszedł.
Westchnąłem i wziąłem swoją torbę, a następnie skierowałem się do wyjścia.
– Ruki.. A wyniki?
– Później mi opowiesz – machnąłem ręką.


***

Oczywiście wygrałem ten konkurs i Kai odebrał za mnie nagrodę.
Codziennie unikałem Akiry jak ognia. Nawet na niego nie patrzyłem. Niestety zerwanie tej znajomości bardzo dużo mnie kosztowało. Stałem się bardziej arogancki, ubierałem groźniej, moje zachowanie uległo diametralnej zmianie i zacząłem bawić się uczuciami innych. Wszyscy mieli mnie dość. Nawet przyjaciele. Byli przy mnie, ale widziałem, że mają mnie i mojego zachowania dość.
Tak minął miesiąc. W między czasie ściągnęli mi gips, dwa razy byłem w szpitalu i codziennie miałem ręce pozawijane bandażami, bo się ciąłem. I znowu zacząłem palić, pić i ćpać w wolnych chwilach. Jednym słowem – staczałem się.


***

– Ruki do cholery jasnej!! – po jakimś czasie Kai już nie wytrzymał i wydarł się na mnie w szkole. – Mam Cię dość! Rozumiem, że go straciłeś, ale Ruki!! Nie możesz się tak zachowywać! Dopiero co wyszedłeś ze szpitala, a już się pociąłeś i znowu wziąłeś!! Nie możesz być taki!!
Coś we mnie pękło. Objąłem go ramionami w pasie, a głowę wtuliłem w jego szyję. Chłopak na początku był zaskoczony, ale po chwili objął mnie.
– I co ty robisz, Taka- chan? – spytał już łagodniej.
– Przepraszam – wyszeptałem. – Po prostu sobie z tym nie radzę. Mam dość tego wszystkiego. Kocham go, rozumiesz?
– Wiem, ale zrozum... masz nas. Pomożemy Ci.. Tylko... daj sobie pomóc.
– Wybacz mi. Nie chciałem.
– No, no, no – usłyszałem tak bardzo znienawidzony głos. – Pedałki stoją i się macają – zacmokał. – Porno na żywo.
Spuściłem głowę i odwróciłem ją w drugą stronę. Nie chciałem patrzeć na... Akirę.
– Suzuki... Musimy porozmawiać – powiedział groźnie Tanabe.
– Nie mamy o czym – warknął.
– Ależ mamy... Wiesz...
– Kai. Daj spokój – szepnąłem.
– Ruki. Daj mi to załatwić.
– Nie! Zostaw. Nie ma co sobie nerwów psuć – spojrzałem na blondyna z wyższością.
– Ale...
– To nie ma sensu. Nie widzisz tego? On się zmienił. Już nigdy nie będzie taki, jak kiedyś – zacisnąłem dłoń w pięść i znowu poleciała mi krew z nadgarstka.
– Taka- chan.. Znowu Ci rana pękła.
– Trudno. Do szpitala nie pojadę. Za dużo razy już tam byłem.. Chodź – chwyciłem go drugą ręką za nadgarstek i pociągnąłem w drugą stronę.
Jednak nie dane mi było pójść daleko. Zachwiałem się i gdyby nie Kai to pewnie zaryłbym w podłogę. Może jednak za dużo straciłem tej krwi?  Przed oczami miałem czarno. Nic nie widziałem ani nie słyszałem. Starałem się oddychać głębiej i po jakimś czasie znowu było normalnie. Kai trzymał mnie w pasie, a koło nas stał Uru i Aoi.
– Co? – mruknąłem i odsunąłem się od czarnowłosego.
– Ruki, my... – zaczął Aoi, ale przerwałem mu:
– Wiem. Dzięki – uśmiechnąłem się niepewnie.
– Spoko – Aoi poczochrał mnie po włosach, a później zarzucił mi ramię na kark. – Idziemy? – szepnął.
– Gdzie? – spojrzałem na niego zaciekawiony.
– No wiesz... Mi się nie chce w tej szkole siedzieć... Uru się nie chce... i Kai’ owi się nie chce...
– Podoba mi się Twój tok myślenia – zaśmiałem się cicho.
– Wchodzisz w to?
– No a jak?
– Robię to dla Ciebie pierwszy i ostatni raz – zagroził Tanabe.
– Dzięki – pokazałem mu język i ruszyłem do wyjścia.
– Kai- san? – usłyszałem głos Akiry i wszyscy stanęliśmy. – Możemy porozmawiać? Dwie minuty. Nie zabiorę Ci więcej czasu.
– Dobra. Macie klucz – rzucił Aoi’ em. – Dojdę do Was.
– Chcecie iść do Sali prób? – mruknąłem.
– Tak, a c...
– Możemy iść gdzieś indziej, Taka- chan – uśmiechnął się Uru.
– Nie. Jest dobrze. Naprawdę, Shima- chan. Chodźmy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz