Jestem rozjebana psychicznie :O Nie dość, że ja mam problemy, to jeszcze mój 'przyjaciel' stracił kogoś ważnego.. Ech.. Nie rozumiem ludzi.
To opowiadanie jest pisane razem z Tokahikatakiką. Miał powstać z tego one-shot, ale jakoś wyszło tak, że będzie to dłuższe.Nie wiem czy Wam się spodoba.
Krótki, bo krótki, ale cokolwiek jest i coś piszę. Doceńcie to.
Zapraszam!
* * *
Czerwony – JongUp – ToshiDiru
Biały – Natalia – Tokahikatakika
***
Rano wstałem z doskonałym humorem. Szybko
zrobiłem poranną toaletę i ubrałem się, a następnie zabrałem się za robienie
śniadania.
– Coś ty takie wesoły, hm? – spytał HimChan
wchodząc do kuchni i siadając przy stole.
Wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się.
Z rodzicami nie mieszkałem, bo wysłali mnie do
internatu. Nie, to nie to, że byłem zły i niedobry, a rodzice chcieli się mnie
pozbyć. Po prostu za duże koszty były by wtedy, gdybym dojeżdżał do tej szkoły.
– Ja nie jestem głodny. Jedz, ale zostaw też
coś dla reszty – zaśmiałem się. – Idę do szkoły. Zobaczymy się później.
W przedpokoju ubrałem buty i wyszedłem z domu
machając do Him’ a.
Kochałem moje życie. Miałem wspaniałych
przyjaciół, amatorski zespół taneczno-wokalny. Było po prostu cudownie. Nie
mogłem na nic narzekać. Jednak w szkole... Denerwowały mnie te laski, które
latały za mną z niewiadomo jakich przyczyn. Irytowały mnie, bo jakieś dwie
przez pewien czas mnie śledziły.
Nawet nie zauważyłem, gdy doszedłem do szkoły.
Pierwszą lekcją była chemia, więc od razu skierowałem się pod drzwi klasy
chemicznej. Usiadłem na ziemi i przełączyłem muzykę w mp4 na coś lżejszego.
Wstałam o godzinie 6:30 i skorzystałam z toalety. Później
wypiłam kakało, które zwę moim śniadaniem. Na koniec uczesałam się i ubrałam.
Do szkoły miałam całe dwie minuty, wystarczy, że wyjdę z
jednego budynku i wejdę do drugiego. To dlatego, że mieszkam w internacie, bo
do domu stąd jest troszeczkę daleko.
Pokój dzieliłam z dziewczyną, którą poznałam pierwszego
dnia szkoły. Znamy się niecałe pół roku i jak na razie się dogadujemy oraz jest
ona całkiem sympatyczna.
– Nii-chan! – tak zwykłam do niej mówić po tym pół roku
życia w jednym pokoju.
– No już tylko wyłączę prostownicę! – tak, ona miała
strasznego bzika na punkcie swoich włosów. (No, dzięki! – dop. Toshi)
I tak po niecałych trzech minutach byłyśmy już w budynku
obok. Lubiłam tą szkołę, miała bardzo fajnych nauczycieli. Jedyna rzecz, której
nie lubiłam, to tak zwana elita (czyt. ludzie myślący, że zwojują świat kasą
rodziców).
Gdy weszliśmy do szkoły naszym celem była było dojście do
sali numer 6, co wcale nie było łatwe przez tylu uczniów, bo właśnie tam
miałyśmy mieć chemię.
Po wejściu do sali w oczy od razu rzucała się grupka
dziewczyn klejących się do...
Po paru minutach usłyszałem dzwonek na lekcję.
Wyciągnąłem słuchawki z uszu i wyłączyłem muzykę. Schowałem urządzenie do lewej
kieszeni, a z prawej wyciągnąłem telefon, który wyciszyłem. Już nie raz miałem
tak, że zapomniałem go wyciszyć i dzwonił mi w środku lekcji, przez co
nauczyciel zabierał mi go.
Westchnąłem cicho i wszedłem do klasy za
nauczycielem.
– Zapomniałem dziennika – zaśmiał się pan od
chemii. – Pójdę po niego, a wy się
rozpakujcie i usiądźcie na miejsca – uśmiechnął się jeszcze raz i wyszedł z
klasy.
Lubiłem go. Był to dość wysoki brunet o
czarnych oczach. On nie ubierał się jak większość nauczycieli (zapięta koszula,
garnitur) tylko zawsze miał ciemne rurki, jasną koszulę z podwiniętymi rękawami
i dwoma odpiętymi guzikami na górze.
Zawsze można było z nim porozmawiać oraz bardzo
często chodził z nami na kompromisy, jeśli chodzi o sprawdziany czy kartkówki.
Nawet nie zauważyłem, a przy mnie był już wielki
tłum wielbicielek.
Skrzywiłem się na to zdanie, ale nic nie
powiedziałem. Nie lubiłem tego, ale co niby miałem powiedzieć? „Spierdalać, mam was w dupie”? Dobry
pomysł...
Uśmiechnąłem się na widok brązowo-włosej
dziewczyny akurat wchodzącej do klasy. Ona spojrzała w moim kierunku oraz na te
dziewczyny, po czym skrzywiła się lekko.
Nie lubiłam widoku dziewczyn klejących się do JongUp’ a. To nie tak, żebym była zazdrosna, po prostu było mi go szkoda. Czasem było po nim widać, ze ma dość tych dziewczyn.
Up to typ
człowieka, na którego leciało dużo dziewczyn w szkole. Mi się on także podobał,
tylko z tą różnicą, ze ja nie latałam za nim 24h na dobę. W ogóle nie mówiłam
ani nie pokazywałam nikomu, że Up mi się podoba, nie widziałam do tego żadnego
powodu. Bo przecież miał tyle ładnych koleżanek, wiec byłam pewna, że któraś mu
się podobała.
Czasami
miałam wrażenie, że się na mnie patrzy. Nie raz gdy popatrzyłam się na niego,
to się do mnie uśmiechał.. Wtedy na lekcji chemii, gdy tylko weszłam do klasy i
mnie zauważył, to od razu się słodko do mnie uśmiechnął. Takie jego zachowanie
sprawiało, że cala lekcja szła w pizdu, bo na niczym innym nie umiałam się
skupić niż na obrazie w mojej głowie przedstawiającym uśmiechniętego Up’ a
Patrzyłem
jak ona wchodzi do klasy i siada w ławce przede mną. Jej koleżanka usiadła koło
niej. One zawsze tam siedziały, a ja miałem na nią dobry widok. Nie wiedziałem
czy to zakochanie, czy nie. Nigdy nikogo nie kochałem.
– Widzę, że już wszyscy są – powiedział
nauczyciel wchodząc do klasy. – Dzisiejsze zajęcia będą wyglądać inaczej.
Podzielę Was w pary, a później powiem, co macie robić dalej – uśmiechnął się i
otworzył dziennik, a następnie zaczął przydzielać uczniów do siebie. – Pan Moon
będzie z panną Choi – po tych słowach w klasie zaległa cisza, ale można było
usłyszeć westchnienia reszty dziewczyn. – Musicie zrobić własną tablicę
Mendelejewa, ale żeby było trudniej, to później z każdego pierwiastka, jeśli
oczywiście się da, musicie zrobić kwas, sól, wodorotlenek albo tlenek. Uznajmy
to za powtórzenie wiadomości z Układu Okresowego oraz pierwszej klasy.
Zaczęłam iść
w stronę swojej ławki starając się już nie patrzeć na niego. Było to dość
trudne, bo siedziałam przed nim.
Po paru
minutach do klasy wszedł nauczyciel. Po sprawdzeniu obecności zaczął omawiać
dzisiejszy plan zajęć, który obejmował kilka następnych lekcji. Lubiłam pana od
chemii był naprawdę spoko, ale gdy zaczął objaśniać ten swój plan, to miałam
ochotę go zabić . Nie to żebym nie lubiła prac w grupach, po prostu zawsze na
chemii byłam w parze z Nii-chan gdyż chemia nie jest moją mocną stroną, a przed
chwilą usłyszałam, że mam być w parze z JongUp' em . Słyszałam jak po klasie
rozchodzą się szmery wszystkich dziewczyn, którym się podobał .
– No to powodzenia – usłyszałam
Nii- chan , która poklepała mnie po ramieniu.
Na szczęście
ona była w parze z kolegą, z którym znają się bardziej niż ja z Up’ em.
Po chwili w klasie
zrobił się totalny chaos, który głównie wywołały dziewczyny niezadowolone z
tego, że Up jest w parze ze mną.
– Uwaga! Moi drodzy uczniowie,
rozumiem, że nie każdy jest zadowolony, ale proszę was już o rozpoczęcie
pracowania – powiedział nasz nauczyciel z bardzo rozbawionym głosem .
Schyliłam
się do plecaka, aby wyjąć książki z chemii. Gdy podniosłam głowę znad ławki
obok mnie siedział uśmiechnięty od ucha do ucha JongUp.
– Siemka –
uśmiechnął się słodko na co ja odpowiedziałam mu tym samym.
Widziałem,
że dziewczyna schyla się po swoje rzeczy, ale uprzedziłem ją. Wziąłem swój plecak
i nim ona zdążyła się podnieść, ja już siedziałem koło niej. Widząc jej
zdezorientowaną twarz uśmiechnąłem się szeroko.
– Siemka – mój uśmiech pogłębił się.
Po chwili dziewczyna ocknęła się i
odpowiedziała mi tym samym.
– Pewnie nie skończymy tego na jednej lekcji.
Kiedy masz czas żeby się spotkać i to dokończyć? – spytałem.
Zaśmiałem się cicho i spokojnie czekałem aż
odpowie.
Byłam
totalnie zdezorientowana przez jego uśmiech.
– Pewnie nie skończymy tego na
jednej lekcji. Kiedy masz czas żeby się spotkać i to dokończyć ? – na
to jego pytanie poczułam jak palą mi się policzki.
Miałam
nadzieję że tego nie zauważył.
– Ummm.. No, nie wiem.. Teraz mamy
3 dni wolnego możemy się spotkać i wtedy to dokończyć. Chodź ze mną do usranej
śmierci tego nie skończymy.
– Mi pasuje i tak bym na pewno się
nudził, a tak spędzę miło czas z Tobą i połączę przyjemne z pożytecznym – gdy
to powiedział poczułam jak coraz więcej oczu patrzy się na mnie z chęcią mordu.
Zaśmiałem
się widząc jej minę. Nie obchodziła mnie reszta. Byłem skupiony na niej. Na jej
brązowych włosach, lekkich dołeczkach w policzkach...
– Najpierw trzeba by było pomyśleć na czym
zrobimy ten Układ Okresowy, bo nie ma sensu cokolwiek zaczynać, gdy nie mamy w
ogóle planów – powiedziałem. – I znając naszego nauczyciela z chemii, to
on pewnie nie chce żeby to było przerysowane na jakiejś kartce czy brystolu,
ale musi to być oryginalne. Hmm.. – zamyśliłem się. – Tą drugą część wiem jak
zrobić, więc nie musisz się tym przejmować – uśmiechnąłem się.
Tak, można by pomyśleć, że jestem nienormalny,
że ciągle się tak szczerze, ale ja po prostu ... Zawsze taki byłem. Nie lubiłem
się smucić czy dołować. Dla mnie wszystko miało jakieś wyjście.
– Masz jakieś pomysły? – spytałem w końcu.
– Tak, mam już pomysł tylko jakbyśmy
mogli właśnie tak zrobić, że ja zajmę się tym jak to ma wyglądać, a ty tym, aby
te pierwiastki były dobrze ułożone czy coś – z każdym słowem wypowiedzianym
do niego serce waliło mi coraz mocnej. – A więc mój pomysł jest taki,
żeby zrobić tą tablicę w sposób...
Gdy skończyłam
przedstawiać swój pomysł popatrzyłam mu w oczy, po czym poczułam się głupio.
– Ummm.. Hej.. Jong Up.. Jeśli coś
Ci nie pasuje możemy zrobić to inaczej – gdy mówiłam do niego, to mój
głoś robił się coraz bardziej cichy.
Patrzyłem
na nią i nie mogłem oderwać od niej wzroku.
– ... Jeśli coś Ci nie pasuje możemy zrobić to
inaczej – powiedziała cicho.
– Przepraszam. Po prostu się zamyśliłem –
uśmiechnąłem się. – Nie, nie. Twój pomysł jest dobry. Nie wymyśliłbym lepszego.
– Za pięć minut dzwonek, więc możecie się
spakować – zakomunikował nauczyciel.
Spakowałem piórnik i zeszyt do plecaka.
Słyszałem, że wszyscy rozmawiają i cieszą się.
No tak, trzy dni wolnego robiły swoje. Położyłem kartkę przed dziewczyną i
wstałem, bo akurat zadzwonił dzwonek. Wyszedłem z klasy i od razu natknąłem się
na Zelo i YoungJae. Zelo był ode mnie młodszy o rok, a Young starszy o rok.
Uśmiechnąłem się do nich i przywitałem z nimi.
– ...Możecie się spakować –
usłyszałam głos nauczyciela i zaczęłam się pakować.
Gdy
zadzwonił dzwonek schyliłam się po plecak, a gdy się podniosłam Up' a już nie
było. Przede mną leżała tylko karteczka, na której przed chwilą coś pisał.
Byłam ciekawa co w niej jest, ale postanowiłam, że przeczytam potem.
Do końca
lekcji nie rozmawiałam już z chłopakiem. Po zajęciach od razu z Nii-chan
ruszyłyśmy do internatu. Gdy tylko dziewczyna otworzyła drzwi naszego pokoju,
czym prędzej ległam się na łóżko. Niby zwykły dzień w szkole, a ja byłam
strasznie zmęczona . Po chwili przypomniałam sobie o karteczce. Szybko ja wyciągnęłam
i zaczęłam czytać: „507 *** *** mój
numer. Zadzwoń do mnie , żebyśmy mogli się spotkać, znaczy no spotkać i dokończyć
projekt. Czekam na telefon ; *”
Czułam jak
moja twarz pali się żywym ogniem po przeczytaniu tego. A moja współlokatorka
śmiała się ze mnie.
– Skończ się uśmiechać i zadzwoń,
bo jak nie zrobię to za ciebie – usłyszałam poważny głos
dziewczyny.
– Ale skąd wiedziałaś, że no, że
tu ten jest numer telefonu? – spytałam.
– Bo jestem jasnowidzem –
powiedziała szybko i wzięła mi karteczkę, po czym zaczęła wybierać numer. – Masz!
Dzwoni – powiedziała i podała mi telefon
– Nii-chan nooo weź ... –
krzyknęłam do niej, a po chwili usłyszałam głos w komórce:
~ Hallo?
– Umm.. Cześć, to ja, Natalia.
Akurat
kończyliśmy próbę, gdy zadzwonił mi telefon. Nieśpiesznie wziąłem urządzenie do
ręki i odebrałem.
– Hallo?
~ Um..
Cześć, to ja, Natalia.
– Natalia? Aaa.. Dobrze, że dzwonisz –
uśmiechnąłem się i usiadłem na ziemi, a następnie położyłem się na plecach. –
Masz może czas jutro? Jest wolne środa, czwartek, piątek, a ja w piątek nie
mogę, bo akurat wtedy jadę do rodziców i wracam w niedzielę po południu, więc
jak coś to wtedy też mam trochę czasu.
Widziałem na sobie zaciekawione spojrzenia
reszty, ale nic nie mówili. Pewnie zaczną po skończonej rozmowie. Zawsze tak
było. Oni musieli o wszystkim wiedzieć. Już widziałem ten charakterystyczny
uśmieszek Bang’ a i wiedziałem, że nie wymigam się od spowiedzi przed nimi.
~ Natalia? Aaa..
Dobrze, że dzwonisz. Masz może czas jutro? Jest wolne środa, czwartek, piątek,
a ja w piątek nie mogę, bo akurat wtedy jadę do rodziców i wracam w niedzielę
po południu, więc jak coś to wtedy też mam trochę czasu – chłopak
trochę się rozgadał i się zamyśliłam, ale szybko wróciłam na ziemię.
– Najlepiej jakbyśmy mogli to dokończyć
jutro, w środę lub czwartek, bo ja w piątek po szkole jadę i wracam w niedzielę
wieczorem – odpowiedziałam mu i czekałam na jego odpowiedz, a zarazem widziałam
brunetkę, która się głupio cieszyła i wskazywała ruchem reki, abym kontynuowała
rozmowę.
Po mojej
wypowiedzi w słuchawce zapadła cisza.
– Umm.. JongUp jesteś?
Słuchałem
dziewczyny, ale reszta mnie rozpraszała. Oni serio są idiotami. Dlaczego ja się
z nimi zadaję? Pytam siebie o to od długich lat... Ale pomimo tego jacy oni są,
to nie zamieniłbym ich na nikogo innego.
~ Umm..
JongUp jesteś?
– Jestem, jestem. Przepraszam – wywróciłem
oczami widząc głupi uśmiech HimChan’ a. – Moi przyjaciele zachowują się jak
idioci – pokazałem im język. – To ja jeszcze jutro zadzwonię, bo teraz
spokojnie nie porozmawiamy.
– To ja jeszcze jutro zadzwonię,
bo teraz spokojnie nie porozmawiamy – usłyszałam szybko wypowiedziane słowa
przez Up’ a oraz dźwięk rozłączonego połączenia.
– No i jak? – spytała podekscytowana brunetka.
– Powiedział, że zadzwoni później, bo nie może teraz
rozmawiać – odpowiedziałam niby na luzie, ale w środku poczułam smutek.
– Ej, no weź. Powiedział, że zadzwoni to zadzwoni. Nie
martw się. Może na prawdę nie mógł rozmawiać – powiedziała Nii-chan z chęcią
pocieszenia mnie.
Dzisiaj nie działo się już nic ciekawego oraz nie miałam
zamiaru już nigdzie wychodzić. Wzięłam piżamę i poszłam się wykąpać.
Z łazienki wyszłam gdzieś po pół godzinie.
– No nareszcie! Dłużej się nie dało?! – krzyczała
Nii-chan.
– Dało – powiedziałam i położyłam się na łóżku z chęcią
zaśnięcia.
Nie miałam pojęcia ile tak leżałam i rozmyślałam nad
dzisiejszym dniem oraz naszej rozmowie.
Dziewczyna zdążyła się wykąpać i wyjść z łazienki.
– Nie martw się tak nim i śpij już – usłyszałam jeszcze
radę Nii-chan, zanim odleciałam do krainy Morfeusza.
Miałem ogromne wyrzuty sumienia, że tak ją
potraktowałem. Nie chciałem tego, ale jednak oni nie dawali mi wyboru.
Zachowywali się jak małe dzieci. Nawet jeszcze gorzej. Przy nich nie dało się
normalnie rozmawiać. Żałowałem, że ona zadzwoniła akurat w takim momencie.
– Jesteście idiotami – warknąłem i zakryłem
twarz ręcznikiem. – Zależało mi na tej rozmowie! Idioci! Czy wy chociaż raz nie
możecie siedzieć cicho!?
– Nie chcieliśmy Jonguś – powiedział Zelo i
usiadł koło mnie.
– Jasne. Wy nigdy nic nie chcecie – warknąłem i
zebrałem swoje rzeczy, a następnie wyszedłem z tego pomieszczenia.
Od razu skierowałem się w stronę swojego
pokoju.
Gdy tylko tam doszedłem rzuciłem torbę na
ziemię i poszedłem się wykąpać. Po wyjściu z łazienki położyłem się do łóżka,
przykryłem kołdrą i zacząłem czytać książkę.
Ja nie umiem pisać :( A ty dobrze o tym wiesz. Zobaczysz nikt tego nie przeczyta !
OdpowiedzUsuńoj, zamknij się już. nie narzekaj!
Usuń(y) XD
UsuńJa przeczytałam ;p I Podoba mi się ;) Ciekawie się zapowiada xp
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo zobaczę tu c.d. ;)
Życzę weny!
Hwaiting~