piątek, 10 maja 2013

Urodziny. JongNat. 01

Jestem rozjebana psychicznie :O Nie dość, że ja mam problemy, to jeszcze mój 'przyjaciel' stracił kogoś ważnego.. Ech.. Nie rozumiem ludzi.

To opowiadanie jest pisane razem z Tokahikatakiką. Miał powstać z tego one-shot, ale jakoś wyszło tak, że będzie to dłuższe.Nie wiem czy Wam się spodoba.

Krótki, bo krótki, ale cokolwiek jest i coś piszę. Doceńcie to.

Zapraszam!



* * *

Czerwony – JongUp – ToshiDiru
Biały – Natalia – Tokahikatakika

***

Rano wstałem z doskonałym humorem. Szybko zrobiłem poranną toaletę i ubrałem się, a następnie zabrałem się za robienie śniadania.
– Coś ty takie wesoły, hm? – spytał HimChan wchodząc do kuchni i siadając przy stole.
Wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się.
Z rodzicami nie mieszkałem, bo wysłali mnie do internatu. Nie, to nie to, że byłem zły i niedobry, a rodzice chcieli się mnie pozbyć. Po prostu za duże koszty były by wtedy, gdybym dojeżdżał do tej szkoły.
– Ja nie jestem głodny. Jedz, ale zostaw też coś dla reszty – zaśmiałem się. – Idę do szkoły. Zobaczymy się później.
W przedpokoju ubrałem buty i wyszedłem z domu machając do Him’ a.
Kochałem moje życie. Miałem wspaniałych przyjaciół, amatorski zespół taneczno-wokalny. Było po prostu cudownie. Nie mogłem na nic narzekać. Jednak w szkole... Denerwowały mnie te laski, które latały za mną z niewiadomo jakich przyczyn. Irytowały mnie, bo jakieś dwie przez pewien czas mnie śledziły.
Nawet nie zauważyłem, gdy doszedłem do szkoły. Pierwszą lekcją była chemia, więc od razu skierowałem się pod drzwi klasy chemicznej. Usiadłem na ziemi i przełączyłem muzykę w mp4 na coś lżejszego.


Wstałam o godzinie 6:30 i skorzystałam z toalety. Później wypiłam kakało, które zwę moim śniadaniem. Na koniec uczesałam się i ubrałam.
Do szkoły miałam całe dwie minuty, wystarczy, że wyjdę z jednego budynku i wejdę do drugiego. To dlatego, że mieszkam w internacie, bo do domu stąd jest troszeczkę daleko.
Pokój dzieliłam z dziewczyną, którą poznałam pierwszego dnia szkoły. Znamy się niecałe pół roku i jak na razie się dogadujemy oraz jest ona całkiem sympatyczna.
– Nii-chan! – tak zwykłam do niej mówić po tym pół roku życia w jednym pokoju.
– No już tylko wyłączę prostownicę! – tak, ona miała strasznego bzika na punkcie swoich włosów. (No, dzięki! – dop. Toshi)
I tak po niecałych trzech minutach byłyśmy już w budynku obok. Lubiłam tą szkołę, miała bardzo fajnych nauczycieli. Jedyna rzecz, której nie lubiłam, to tak zwana elita (czyt. ludzie myślący, że zwojują świat kasą rodziców).
Gdy weszliśmy do szkoły naszym celem była było dojście do sali numer 6, co wcale nie było łatwe przez tylu uczniów, bo właśnie tam miałyśmy mieć chemię.
Po wejściu do sali w oczy od razu rzucała się grupka dziewczyn klejących się do...


Po paru minutach usłyszałem dzwonek na lekcję. Wyciągnąłem słuchawki z uszu i wyłączyłem muzykę. Schowałem urządzenie do lewej kieszeni, a z prawej wyciągnąłem telefon, który wyciszyłem. Już nie raz miałem tak, że zapomniałem go wyciszyć i dzwonił mi w środku lekcji, przez co nauczyciel zabierał mi go.
Westchnąłem cicho i wszedłem do klasy za nauczycielem.
– Zapomniałem dziennika – zaśmiał się pan od chemii. –  Pójdę po niego, a wy się rozpakujcie i usiądźcie na miejsca – uśmiechnął się jeszcze raz i wyszedł z klasy.
Lubiłem go. Był to dość wysoki brunet o czarnych oczach. On nie ubierał się jak większość nauczycieli (zapięta koszula, garnitur) tylko zawsze miał ciemne rurki, jasną koszulę z podwiniętymi rękawami i dwoma odpiętymi guzikami na górze.
Zawsze można było z nim porozmawiać oraz bardzo często chodził z nami na kompromisy, jeśli chodzi o sprawdziany czy kartkówki.
Nawet nie zauważyłem, a przy mnie był już wielki tłum wielbicielek.
Skrzywiłem się na to zdanie, ale nic nie powiedziałem. Nie lubiłem tego, ale co niby miałem powiedzieć? „Spierdalać, mam was w dupie”? Dobry pomysł...
Uśmiechnąłem się na widok brązowo-włosej dziewczyny akurat wchodzącej do klasy. Ona spojrzała w moim kierunku oraz na te dziewczyny, po czym skrzywiła się lekko.


              Nie lubiłam widoku dziewczyn klejących się do JongUp’ a. To nie tak, żebym była zazdrosna, po prostu było mi go szkoda. Czasem było po nim widać, ze ma dość tych dziewczyn.
Up to typ człowieka, na którego leciało dużo dziewczyn w szkole. Mi się on także podobał, tylko z tą różnicą, ze ja nie latałam za nim 24h na dobę. W ogóle nie mówiłam ani nie pokazywałam nikomu, że Up mi się podoba, nie widziałam do tego żadnego powodu. Bo przecież miał tyle ładnych koleżanek, wiec byłam pewna, że któraś mu się podobała.
Czasami miałam wrażenie, że się na mnie patrzy. Nie raz gdy popatrzyłam się na niego, to się do mnie uśmiechał.. Wtedy na lekcji chemii, gdy tylko weszłam do klasy i mnie zauważył, to od razu się słodko do mnie uśmiechnął. Takie jego zachowanie sprawiało, że cala lekcja szła w pizdu, bo na niczym innym nie umiałam się skupić niż na obrazie w mojej głowie przedstawiającym uśmiechniętego Up’ a


Patrzyłem jak ona wchodzi do klasy i siada w ławce przede mną. Jej koleżanka usiadła koło niej. One zawsze tam siedziały, a ja miałem na nią dobry widok. Nie wiedziałem czy to zakochanie, czy nie. Nigdy nikogo nie kochałem.
– Widzę, że już wszyscy są – powiedział nauczyciel wchodząc do klasy. – Dzisiejsze zajęcia będą wyglądać inaczej. Podzielę Was w pary, a później powiem, co macie robić dalej – uśmiechnął się i otworzył dziennik, a następnie zaczął przydzielać uczniów do siebie. – Pan Moon będzie z panną Choi – po tych słowach w klasie zaległa cisza, ale można było usłyszeć westchnienia reszty dziewczyn. – Musicie zrobić własną tablicę Mendelejewa, ale żeby było trudniej, to później z każdego pierwiastka, jeśli oczywiście się da, musicie zrobić kwas, sól, wodorotlenek albo tlenek. Uznajmy to za powtórzenie wiadomości z Układu Okresowego oraz pierwszej klasy.


Zaczęłam iść w stronę swojej ławki starając się już nie patrzeć na niego. Było to dość trudne, bo siedziałam przed nim.
Po paru minutach do klasy wszedł nauczyciel. Po sprawdzeniu obecności zaczął omawiać dzisiejszy plan zajęć, który obejmował kilka następnych lekcji. Lubiłam pana od chemii był naprawdę spoko, ale gdy zaczął objaśniać ten swój plan, to miałam ochotę go zabić . Nie to żebym nie lubiła prac w grupach, po prostu zawsze na chemii byłam w parze z Nii-chan gdyż chemia nie jest moją mocną stroną, a przed chwilą usłyszałam, że mam być w parze z JongUp' em . Słyszałam jak po klasie rozchodzą się szmery wszystkich dziewczyn, którym się podobał .
No to powodzenia usłyszałam Nii- chan , która poklepała mnie po ramieniu.
Na szczęście ona była w parze z kolegą, z którym znają się bardziej niż ja z Up’ em.
Po chwili w klasie zrobił się totalny chaos, który głównie wywołały dziewczyny niezadowolone z tego, że Up jest w parze ze mną.
Uwaga! Moi drodzy uczniowie, rozumiem, że nie każdy jest zadowolony, ale proszę was już o rozpoczęcie pracowania powiedział nasz nauczyciel z bardzo rozbawionym głosem .
Schyliłam się do plecaka, aby wyjąć książki z chemii. Gdy podniosłam głowę znad ławki obok mnie siedział uśmiechnięty od ucha do ucha JongUp.
Siemka uśmiechnął się słodko na co ja odpowiedziałam mu tym samym.


Widziałem, że dziewczyna schyla się po swoje rzeczy, ale uprzedziłem ją. Wziąłem swój plecak i nim ona zdążyła się podnieść, ja już siedziałem koło niej. Widząc jej zdezorientowaną twarz uśmiechnąłem się szeroko.
– Siemka – mój uśmiech pogłębił się.
Po chwili dziewczyna ocknęła się i odpowiedziała mi tym samym.
– Pewnie nie skończymy tego na jednej lekcji. Kiedy masz czas żeby się spotkać i to dokończyć? – spytałem.
Zaśmiałem się cicho i spokojnie czekałem aż odpowie.


Byłam totalnie zdezorientowana przez jego uśmiech.
Pewnie nie skończymy tego na jednej lekcji. Kiedy masz czas żeby się spotkać i to dokończyć ? na to jego pytanie poczułam jak palą mi się policzki.
Miałam nadzieję że tego nie zauważył.
Ummm.. No, nie wiem.. Teraz mamy 3 dni wolnego możemy się spotkać i wtedy to dokończyć. Chodź ze mną do usranej śmierci tego nie skończymy.
Mi pasuje i tak bym na pewno się nudził, a tak spędzę miło czas z Tobą i połączę przyjemne z pożytecznym gdy to powiedział poczułam jak coraz więcej oczu patrzy się na mnie z chęcią mordu.


Zaśmiałem się widząc jej minę. Nie obchodziła mnie reszta. Byłem skupiony na niej. Na jej brązowych włosach, lekkich dołeczkach w policzkach...
– Najpierw trzeba by było pomyśleć na czym zrobimy ten Układ Okresowy, bo nie ma sensu cokolwiek zaczynać, gdy nie mamy w ogóle planów – powiedziałem. – I znając naszego nauczyciela z chemii, to on pewnie nie chce żeby to było przerysowane na jakiejś kartce czy brystolu, ale musi to być oryginalne. Hmm.. – zamyśliłem się. – Tą drugą część wiem jak zrobić, więc nie musisz się tym przejmować – uśmiechnąłem się.
Tak, można by pomyśleć, że jestem nienormalny, że ciągle się tak szczerze, ale ja po prostu ... Zawsze taki byłem. Nie lubiłem się smucić czy dołować. Dla mnie wszystko miało jakieś wyjście.
– Masz jakieś pomysły? – spytałem w końcu.


Tak, mam już pomysł tylko jakbyśmy mogli właśnie tak zrobić, że ja zajmę się tym jak to ma wyglądać, a ty tym, aby te pierwiastki były dobrze ułożone czy coś z każdym słowem wypowiedzianym do niego serce waliło mi coraz mocnej. A więc mój pomysł jest taki, żeby zrobić tą tablicę w sposób...
Gdy skończyłam przedstawiać swój pomysł popatrzyłam mu w oczy, po czym poczułam się głupio.
Ummm.. Hej.. Jong Up.. Jeśli coś Ci nie pasuje możemy zrobić to inaczej gdy mówiłam do niego, to mój głoś robił się coraz bardziej cichy.


Patrzyłem na nią i nie mogłem oderwać od niej wzroku.
– ... Jeśli coś Ci nie pasuje możemy zrobić to inaczej – powiedziała cicho.
– Przepraszam. Po prostu się zamyśliłem – uśmiechnąłem się. – Nie, nie. Twój pomysł jest dobry. Nie wymyśliłbym lepszego.
– Za pięć minut dzwonek, więc możecie się spakować – zakomunikował nauczyciel.
Spakowałem piórnik i zeszyt do plecaka.
Słyszałem, że wszyscy rozmawiają i cieszą się. No tak, trzy dni wolnego robiły swoje. Położyłem kartkę przed dziewczyną i wstałem, bo akurat zadzwonił dzwonek. Wyszedłem z klasy i od razu natknąłem się na Zelo i YoungJae. Zelo był ode mnie młodszy o rok, a Young starszy o rok. Uśmiechnąłem się do nich i przywitałem z nimi.


...Możecie się spakować usłyszałam głos nauczyciela i zaczęłam się pakować.
Gdy zadzwonił dzwonek schyliłam się po plecak, a gdy się podniosłam Up' a już nie było. Przede mną leżała tylko karteczka, na której przed chwilą coś pisał. Byłam ciekawa co w niej jest, ale postanowiłam, że przeczytam potem.
Do końca lekcji nie rozmawiałam już z chłopakiem. Po zajęciach od razu z Nii-chan ruszyłyśmy do internatu. Gdy tylko dziewczyna otworzyła drzwi naszego pokoju, czym prędzej ległam się na łóżko. Niby zwykły dzień w szkole, a ja byłam strasznie zmęczona . Po chwili przypomniałam sobie o karteczce. Szybko ja wyciągnęłam i zaczęłam czytać: „507 *** *** mój numer. Zadzwoń do mnie , żebyśmy mogli się spotkać, znaczy no spotkać i dokończyć projekt. Czekam na telefon ; *”
Czułam jak moja twarz pali się żywym ogniem po przeczytaniu tego. A moja współlokatorka śmiała się ze mnie.
Skończ się uśmiechać i zadzwoń, bo jak nie zrobię to za ciebie usłyszałam poważny głos dziewczyny.
Ale skąd wiedziałaś, że no, że tu ten jest numer telefonu? spytałam.
Bo jestem jasnowidzem powiedziała szybko i wzięła mi karteczkę, po czym zaczęła wybierać numer. Masz! Dzwoni powiedziała i podała mi telefon
Nii-chan nooo weź ... krzyknęłam do niej, a po chwili usłyszałam głos w komórce:
~ Hallo?
Umm.. Cześć, to ja, Natalia.


Akurat kończyliśmy próbę, gdy zadzwonił mi telefon. Nieśpiesznie wziąłem urządzenie do ręki i odebrałem.
– Hallo?
~ Um.. Cześć, to ja, Natalia.
– Natalia? Aaa.. Dobrze, że dzwonisz – uśmiechnąłem się i usiadłem na ziemi, a następnie położyłem się na plecach. – Masz może czas jutro? Jest wolne środa, czwartek, piątek, a ja w piątek nie mogę, bo akurat wtedy jadę do rodziców i wracam w niedzielę po południu, więc jak coś to wtedy też mam trochę czasu.
Widziałem na sobie zaciekawione spojrzenia reszty, ale nic nie mówili. Pewnie zaczną po skończonej rozmowie. Zawsze tak było. Oni musieli o wszystkim wiedzieć. Już widziałem ten charakterystyczny uśmieszek Bang’ a i wiedziałem, że nie wymigam się od spowiedzi przed nimi.


~ Natalia? Aaa.. Dobrze, że dzwonisz. Masz może czas jutro? Jest wolne środa, czwartek, piątek, a ja w piątek nie mogę, bo akurat wtedy jadę do rodziców i wracam w niedzielę po południu, więc jak coś to wtedy też mam trochę czasuchłopak trochę się rozgadał i się zamyśliłam, ale szybko wróciłam na ziemię.
Najlepiej jakbyśmy mogli to dokończyć jutro, w środę lub czwartek, bo ja w piątek po szkole jadę i wracam w niedzielę wieczorem odpowiedziałam mu i czekałam na jego odpowiedz, a zarazem widziałam brunetkę, która się głupio cieszyła i wskazywała ruchem reki, abym kontynuowała rozmowę.
Po mojej wypowiedzi w słuchawce zapadła cisza.
Umm.. JongUp jesteś?


Słuchałem dziewczyny, ale reszta mnie rozpraszała. Oni serio są idiotami. Dlaczego ja się z nimi zadaję? Pytam siebie o to od długich lat... Ale pomimo tego jacy oni są, to nie zamieniłbym ich na nikogo innego.
~ Umm.. JongUp jesteś?
– Jestem, jestem. Przepraszam – wywróciłem oczami widząc głupi uśmiech HimChan’ a. – Moi przyjaciele zachowują się jak idioci – pokazałem im język. – To ja jeszcze jutro zadzwonię, bo teraz spokojnie nie porozmawiamy.


                – To ja jeszcze jutro zadzwonię, bo teraz spokojnie nie porozmawiamy – usłyszałam szybko wypowiedziane słowa przez Up’ a oraz dźwięk rozłączonego połączenia.
– No i jak? – spytała podekscytowana brunetka.
– Powiedział, że zadzwoni później, bo nie może teraz rozmawiać – odpowiedziałam niby na luzie, ale w środku poczułam smutek.
– Ej, no weź. Powiedział, że zadzwoni to zadzwoni. Nie martw się. Może na prawdę nie mógł rozmawiać – powiedziała Nii-chan z chęcią pocieszenia mnie.
Dzisiaj nie działo się już nic ciekawego oraz nie miałam zamiaru już nigdzie wychodzić. Wzięłam piżamę i poszłam się wykąpać.
Z łazienki wyszłam gdzieś po pół godzinie.
– No nareszcie! Dłużej się nie dało?! – krzyczała Nii-chan.
– Dało – powiedziałam i położyłam się na łóżku z chęcią zaśnięcia.
Nie miałam pojęcia ile tak leżałam i rozmyślałam nad dzisiejszym dniem oraz naszej rozmowie.  Dziewczyna zdążyła się wykąpać i wyjść z łazienki.
– Nie martw się tak nim i śpij już – usłyszałam jeszcze radę Nii-chan, zanim odleciałam do krainy Morfeusza.


Miałem ogromne wyrzuty sumienia, że tak ją potraktowałem. Nie chciałem tego, ale jednak oni nie dawali mi wyboru. Zachowywali się jak małe dzieci. Nawet jeszcze gorzej. Przy nich nie dało się normalnie rozmawiać. Żałowałem, że ona zadzwoniła akurat w takim momencie.
– Jesteście idiotami – warknąłem i zakryłem twarz ręcznikiem. – Zależało mi na tej rozmowie! Idioci! Czy wy chociaż raz nie możecie siedzieć cicho!?
– Nie chcieliśmy Jonguś – powiedział Zelo i usiadł koło mnie.
– Jasne. Wy nigdy nic nie chcecie – warknąłem i zebrałem swoje rzeczy, a następnie wyszedłem z tego pomieszczenia.
Od razu skierowałem się w stronę swojego pokoju.
Gdy tylko tam doszedłem rzuciłem torbę na ziemię i poszedłem się wykąpać. Po wyjściu z łazienki położyłem się do łóżka, przykryłem kołdrą i zacząłem czytać książkę.


4 komentarze:

  1. Ja nie umiem pisać :( A ty dobrze o tym wiesz. Zobaczysz nikt tego nie przeczyta !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja przeczytałam ;p I Podoba mi się ;) Ciekawie się zapowiada xp
    Mam nadzieję, że niedługo zobaczę tu c.d. ;)
    Życzę weny!
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń