środa, 5 czerwca 2013

"Nie wszystko kończy się szczęśliwie" Pinky x Halo

Dzień dobry.
W końcu skończyłam ten one-shot ^^. Jest dość smutny, ale mi się podoba. Szczerze? Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział/one-shot. Ostatnio mam zły okres i nie mogę się zabrać za pisanie. Piszę yaoi z Diru (jeśli pojawią się rozdziały to u niej, oczywiście poinformuję tutaj i dam link) i staram się JongNat. Zaraz zabiorę się za Kazuki i Byou, jeśli oczywiście wena mi na to pozwoli.. 
Trochę krótki, wiem to.
Nie rozpisuję się więcej. Zapraszam do czytania!


* * * 



– Halo, skarbie.. Wstawaj – pogłaskałem Cię delikatnie po policzku.
– Pięć minut – wyszeptałeś cicho i wtuliłeś się w poduszkę.
– Zrobię Ci kawę i przyjdę.
– Dziękuję – wymruczałeś i zamknąłeś oczy.
Uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do kuchni. Wszedłem do lekko żółtego pomieszczenia i nalałem wody do czajnika, a następnie nastawiłem wodę. Wyciągnąłem z szafki zielony kubek w żaby i nasypałem do środka dwie czubate łyżeczki kawy rozpuszczalnej oraz łyżeczkę cukru. Znam Cię od bardzo dawna, więc doskonale wiem jaką kawę pijesz. W zasadzie to znam Cię na wylot. Zawsze wiem gdy kłamiesz, jesteś smutny, szczęśliwy, nie masz weny czy masz doła. Wiem o Tobie wszystko. Dosłownie. Nie ma rzeczy, której nie wiedziałbym.
Jesteśmy razem od ponad półtorej roku, ale reszta zespołu o tym nie wie. Baliśmy się powiedzieć im, bo oni byli w stu procentach hetero, a Haruka ponoć był homofobem. Nie chciałem żeby cokolwiek Ci się stało, więc milczałem. Na próbach zachowywaliśmy się jak przyjaciele. Nie okazywaliśmy sobie więcej uczuć niż to konieczne. Było ciężko, bo czasami miałem ochotę po prostu podejść i Cię pocałować, ale nie mogłem. Mieszkaliśmy razem, ale pod pretekstem tego, że we dwójkę będą mniejsze koszty, bo będziemy płacić po połowie.
Zobaczyłem, że woda zagotowała się, więc wziąłem czajnik i zalałem kawę. Wymieszałem ją i odstawiłem łyżeczkę do zlewu, a następnie znowu ruszyłem na górę żeby Cię obudzić.
Wszedłem do pokoju i zauważyłem, że usnąłeś. Podszedłem do Ciebie i znowu pogłaskałem Cię po policzku. Pamiętałem, że nie lubisz, gdy budzi się Ciebie gwałtownie. Nigdy tego nie lubiłeś.
– Skarbie, wstawaj. Bo się spóźnimy na próbę.
– Chcę spać.
Wiedziałem, że te poranne próby Cię wykańczają. Po próbach zawsze znajdywało się coś jeszcze – wywiady, koncerty, nowa płyta, stroje, makijaże, małe występy czy omawianie z menadżerem naszej działalności. Każdy z nas był wykończony, ale ty chyba najbardziej. Byłeś wokalistą, więc musiałeś pilnować się ze wszystkim. Menago kazał Ci nawet śpiewać gdy miałeś zapalenie krtani.
Westchnąłem i ściągnąłem z Ciebie kołdrę ukazując światu Twoje różowe bokserki w lody i szarą bokserkę. Chwyciłem Cię pod kolanami oraz pod plecami i podniosłem. Mruknąłeś coś niezrozumiałego i wtuliłeś się we mnie. Pogłaskałem Cię po plecach, a ty przejechałeś nosem po mojej szyi.
W końcu doszedłem do kuchni i postawiłem Cię na ziemi. Spojrzałeś na mnie zaspanym wzrokiem i pocałowałeś mnie w policzek, a następnie usiadłeś przy stole.
– Dziękuję – szepnąłeś cicho i upiłeś łyk kawy.
– Nie masz za co – uśmiechnąłem się i pogłaskałem Cię po włosach. – Idę pościelić łóżko. Zaraz wrócę.
– Nie musisz. Sam to zrobię.
– Ty się rozbudź, skarbie i ogarnij – pocałowałem Cię w policzek i poszedłem do sypialni.
Pościeliłem łóżko (czyt. rozłożył na całym łóżku kołdrę, ułożył poduszki i nakrył wszystko kocem) i wróciłem do Ciebie. Gdy wszedłem do kuchni ty już kończyłeś pić kawę. Po chwili wsadziłeś kubek do zlewu i poszedłeś do łazienki.
W czasie, gdy doprowadzałeś się do „stanu używalności”, jak ty to zawsze określałeś, ja zabrałem się za zmywanie naczyń. Nigdy nie jedliśmy śniadań. Nie wiem czemu. Ja nie byłem do tego przyzwyczajony. Nawet w domu jako dziecko nie jadłem rano nic. Po prostu piłem herbatę czy kawę i to mi wystarczało do obiadu.
Po godzinie wyszedłeś z łazienki ubrany, uczesany i z makijażem. Jak zwykle wyglądałeś pięknie. Jednak to było nie do porównania z widokiem gdy wstawałeś rano. Wtedy wyglądałeś tak słodko i niewinnie, że miałem ochotę przytulić Cię i nigdy nie puścić.
– Możemy jechać? – spytałem i uśmiechnąłem się.
– Zaraz – odpowiedziałeś i podszedłeś do mnie, a następnie przytuliłeś się.
Objąłem Cię ramionami i położyłem podbródek na Twojej głowie. Poczułem jak całujesz mnie w szyję. Zacząłem głaskać Cię po plecach.
Po paru minutach oderwaliśmy się od siebie. Pocałowałem Cię w policzek i ruszyliśmy do przedpokoju aby ubrać buty i kurtki. Wziąłem jeszcze z szafki kluczyki i dokumenty i wyszliśmy z mieszkania. Zamknąłeś drzwi i zeszliśmy schodami z drugiego piętra. Przed budynkiem, na parkingu, jak zwykle stało nasze czarne auto. Pojazd był takim jakby jeep’ em.
Jak zwykle wsiadłeś na miejsce kierowcy, a ja pasażera. Rano zawsze ty prowadziłeś, a po próbie ja, bo byłeś zbyt zmęczony żeby jechać. Rozumiałem to. Odpaliłeś silnik i odjechaliśmy spod bloku.
Pół godziny później wchodziliśmy już do studia, gdzie czekała na nas pozostała dwójka. My zawsze byliśmy na czas, a oni, niewiadomo po co, przychodzili wcześniej. Jednak nie mieli do nas pretensji. Sami tak chcieli.
– Jak zwykle na czas – zaśmiał się basista.
– No widzisz – wywróciłem oczami i podszedłem do perkusji. – Zaczynamy?


* * *

Próbę skończyliśmy dopiero wieczorem, bo nasz kochany gitarzysta mylił się na każdym kroku. Nie miałem mu tego za złe. Każdy ma gorsze dni, więc nie widziałem sensu, żeby dobijać Seishou.
– Dobra. Koniec próby – powiedziałem gdy skończyłem grać.
– Dlaczego? – zdziwiłeś się.
– Seishou ma zły dzień, jak widać. Wiesz, że jeśli coś się stało, to możesz z nami porozmawiać?
– Wiem – potwierdził.
– Więc?
– Potrzebuję czasu, chłopaki – odpowiedział po chwili. – Ostatnio dowiedziałem się czegoś, co mną wstrząsnęło. Zrozumcie, że muszę sobie najpierw wszystko poukładać.
– To coś dotyczy nas? To coś złego? – spytałeś znowu.
– Muszę sobie to najpierw poukładać. Jeśli to zrobię, to wam powiem. Obiecuję.
Blondyn zagryzł wargę i odwrócił wzrok, a następnie bez jednego słowa zaczął pakować gitarę do futerału.
Westchnąłem cicho i wstałem od perkusji. Pałeczki położyłem na krzesełku (czy jak to tam nazwać) i podszedłem do Ciebie. Pochylałeś się nad jakimiś kartkami. Zajrzałem Ci przez ramię i zauważyłem jakiś nowy tekst.
– Widzę, że nowa piosenka – szepnąłem Ci do ucha.
– Dopiero mam pierwszą zwrotkę i refren – pokazałeś mi język.
– Daj zobaczyć.
– Nie. Jeszcze jej nie skończyłem.
– Proszę? – spojrzałem Ci w oczy.
– Nie. I nie patrz tak na mnie.
– Jesteś niedobry – udałem załamanie.
– Wiem – wywróciłeś oczami. – Ale i tak mnie kochasz – parsknąłeś śmiechem.
Uśmiechnąłem się lekko, ale nie odpowiedziałem. Podszedłem do perkusji i wziąłem pałeczki do ręki.
– Koniec próby? – spytał basista.
– Tak. Już i tak nic nie zagramy. Do jutra – uśmiechnąłem się.
– Dzięki. Do jutra! – powiedział basista i biorąc bas ruszył do wyjścia. Gitarzysta poszedł za nim rzucając krótkie: „cześć”.
Jako, że byłeś liderem i musiałeś zostać w studiu, to zostałem z Tobą. Menadżer chciał uzgadniać jakąś trasę koncertową, a ja nie chciałem żebyś musiał wracać metrem.
– Nie wracasz do domu? – spytałeś cicho.
– Zostanę z Tobą.
– Nie musisz – mruknąłeś zakłopotany.
Wiedziałem, że Ci głupio. Nie lubiłeś gdy aż tak się o Ciebie martwiłem. Jednak to nie była moja wina. Kochałem Cię, więc jednocześnie chciałem żeby było Ci jak najlepiej.
– Wiem, ale chcę.
Usiadłem przy perkusji i zacząłem grać po cichu jakąś melodię. Po pewnym czasie do studia przyszedł menadżer. Obrzucił mnie zdziwionym spojrzeniem, ale nie skomentował mojej obecności tutaj. Usiadł naprzeciwko Ciebie i zaczęliście omawiać trasę koncertową.
Zastanawiałem się jakby to było gdybyśmy nie byli razem. Gdybym przypadkowo nie powiedział Ci, że go kocham.. A właściwie jak to się stało, że jesteśmy razem? Przez głupi przypadek...

Na próbie znowu się pokłóciliśmy. O błahą rzecz. Zbliżała się trasa koncertowa i mieliśmy ustalać kto ma z kim pokój. Nawet nie wiem jak ta kłótnia się zaczęła.
– Ale dlaczego? – warknąłeś. – To ja tu jestem liderem i to ja ustawiam pokoje!
– Dobra chłopaki. Wyjaśnijcie to między sobą. Ja się nie mieszam. Cześć – powiedział basista i wyszedł z pomieszczenia. Zaraz w ślady za nim poszedł gitarzysta.
– Więc? Odpowiedz mi dlaczego nie chcesz mieć pokoju z Seishou?
Nie odpowiedziałem.
– Mowę Ci odjęło? – warknąłeś.
Znowu nie odpowiedziałem. Nie chciałem. Bo co miałem powiedzieć?
– Pinky, do cholery! – krzyknąłeś. – Masz mi powiedzieć. Jestem liderem.
Spojrzałem Ci badawczo w oczy. Zagryzłem wargę i wziąłem pałeczki do rąk.
– Bo nie chcę mieć z nim pokoju. Proste – odpowiedziałem cicho.
– Dlaczego?
– Bo nie chcę.
– Pinky! Mam Cię dość, rozumiesz?! Zachowujesz się jak dzieciak!
– Jak dzieciak? – szepnąłem cicho i uśmiechnąłem się pod nosem. – Co chcesz niby wiedzieć, co? Dlaczego nie chcę mieć z nim pokoju, tak? Bo wolę mieć z Tobą. Bo to Ciebie kocham, a nie jego. Bo to przy Tobie chcę być, a nie przy nim. Dlatego nie chcę mieć z nim pokoju – warknąłem.
– Pinky...
– Tak, zachowuje się jak dzieciak – przerwałem Ci. – Po prostu nie chcę.
– Pinky...
– Wiem, że nie czujesz tego samego – znowu Ci przerwałem. – Wiem, że się zbłaźniłem, że mnie nie kochasz. Rozumiem to – spuściłem głowę.
Nie dostałem odpowiedzi. Czyli było tak, jak oczekiwałem. Zagryzłem wargę i odwróciłem się od  Ciebie. Chciałem odejść, ale złapałeś mnie za ramię i przytuliłeś się do moich pleców.
– Nie kocham Cię – wyszeptałeś mi do ucha i przytuliłeś mnie mocniej, bo chciałem się wyrwać. – Ale chciałbym Cię pokochać. Spraw, bym się w Tobie zakochał.
Odwróciłem się zaskoczony.
– Naprawdę? – spytałem cicho.
– Tak.
– Mogę ... Cię pocałować? – mruknąłem niepewnie.
– Możesz – zaśmiałeś się cicho.
Spojrzałem Ci w oczy i powoli schyliłem się, a następnie musnąłem Twoje usta swoimi. Nie widząc sprzeciwu pocałowałem Cię mocniej.

Tak bardzo się zamyśliłem, że nie zauważyłem nawet gdy menago wyszedł, a ty stanąłeś przede mną. Dopiero ręka na moim policzku mnie „wybudziła”.
– Coś się tak zamyślił? – uśmiechnąłeś się czule.
– Ano nie wiem.
– O czym myślałeś?
– Chyba o kim.
– To o kim myślałeś?
– O Tobie – uśmiechnąłem się. – I o tym jak powiedziałem Ci, że Cię kocham.
– To było głupie – zaśmiałeś się.
– Wiem, ale cieszę się, że stało się tak, a nie inaczej.
Chwyciłem Cię za rękę i przyciągnąłem Cię do siebie. Usiadłeś mi na kolanach i wtuliłeś we mnie. Byłeś zmęczony. Widziałem to doskonale. A zresztą ... Kto nie zauważyłby tym sińców pod oczami? Podkrążonych i czerwonych oczu? Zmęczonego spojrzenia? Tego, że słaniasz się na nogach?
– Jestem zmęczony – wyszeptałeś sennie.
– Śpij, skarbie.
– Ale...
– Cicho – przerwałem Ci. – Śpij – pocałowałem Cię w czoło.
Siedziałem parę minut w bezruchu. Czekałem aż zaśniesz. Nawet nie usłyszałem, że drzwi się otworzyły, a do środka wszedł gitarzysta. Dopiero jak podniosłem wzrok to go zobaczyłem. Seishou nic nie mówił. Po prostu patrzył na nas z lekkim uśmiechem.
– Czyli jednak się nie myliłem – powiedział w końcu.
– Co?
– Widziałem Was dzisiaj rano, jak całowaliście się w samochodzie. Dlatego się myliłem. Zastanawiałem się co Was łączy, ale teraz już wiem.
– Nie brzydzisz się?
– Nie. Dlaczego miałbym? Jesteście moimi przyjaciółmi.
– Nie mów Haruce – powiedziałem po chwili.
– Dlaczego? – zdziwił się.
– Bo on jest chyba homofobem, ne? – mruknąłem cicho.
– Serio? Ciekawe.
– Czy ja o czymś nie wiem?
– Ależ nie – uśmiechnął się.
Zmrużyłem oczy i spojrzałem na niego.
– Czegoś mi nie mówisz – mruknąłem.
– Ależ nie. Skądże.
– W zasadzie, to po co wróciłeś? – zmieniłem temat.
– Zapomniałem kabla od gitary – zaśmiał się cicho. – Zaraz znikam.
Seishou podszedł do kanapy i zza niej wyciągnął swoją własność. Następnie skierował się do wyjścia, jednak zatrzymał się z ręką na klamce.
– Słodko razem wyglądacie – powiedział z uśmiechem i wyszedł.
Wywróciłem oczami u położyłem Cię na kanapie, a sam zająłem się sprzątaniem sali prób.


* * *

Następnego dnia próba odbyła się normalnie. Oczywiście pomijając mylenie się gitarzysty to było okej. Seishou nic nie mówił o tym, co wczoraj widział, ale cały czas patrzył na nas uważnie. Jednak nie daliśmy po sobie nic poznać. Tak, wiem, że to dziecinne zachowanie, ale woleliśmy nie narażać się na nie akceptację ze strony Haruki’ego.
– Co się z Tobą dzieję, Seishou? – spytałeś w końcu przerywając próbę.
– Nic – mruknął cicho i spuścił głowę.
– Nie pieprz. Wczoraj rozumiem, ale co się stało dzisiaj? – spytałeś poirytowany.
Usłyszałem prychnięcie basisty. Jak widać wiedział o co chodziło. Ale zastanawiało mnie to, dlaczego zachowywał się tak, a nie inaczej. Przecież nawet jeśli Seishou miał problemy to Haruka powinien mu pomóc, a nie wyśmiewać go.
– Mam tego dość. Nie będzie prób dopóki nie będzie dobrze – powiedziałeś zdenerwowany. – Idźcie już.
– Halo? Co się stało? – spytał zdziwiony gitarzysta.
– Nic – mruknąłeś i schowałeś telefon do kieszeni. – Wyjdźcie.
Reszta spojrzała na Ciebie zaskoczona, ale nic nie powiedzieli. Po prostu wyszli zostawiając nas samych. Podszedłem do Ciebie i przytuliłem Cię. Wtuliłeś głowę w moją szyję i objąłeś mnie rękami w pasie.
– Co się stało? – spytałem cicho.
– Moja matka miała zawał serca... W ostatnim momencie zdążyli ją uratować – wyszeptałeś.
Wplotłem palce w Twoje włosy i zacząłem głaskać Cię po włosach. Odsunąłeś się ode mnie i pocałowałeś mnie. Uśmiechnąłem się lekko i pogłębiłem pocałunek.
– Będzie dobrze – mruknąłem przerywając pieszczotę.
– Kolejne pedały w zespole? – usłyszałem kpiący głos.
Niechętnie odwróciłem głowę i zobaczyłem basistę. Miał założone ręce na klatce piersiowej i uśmiechał się kpiąco.
– Miłość to miłość – powiedziałem i przytuliłem Cię bardziej. – Zapomniałeś czegoś?
– Po papierosy przyszedłem – odpowiedział i podszedł do parapetu, z którego wziął paczkę i bez słowa ruszył do drzwi. Jednak przed drzwiami zatrzymał się. – Powinniście w trójkę założyć jakiś klub dla pedałów.
– Trójkę? – zdziwiłem się.
– Seishou jest pedałem – powiedział z obrzydzeniem. – I na dodatek mnie, jak on to ujął? Kocha – prawie wypluł ostatni wyraz.
– Nie powinieneś go tak traktować.
– Brzydzę się nim. To pedał – skrzywił się.
– Miłości się nie wybiera – powiedziałeś cicho. – Serce nie sługa.
– Co ty możesz o tym wiedzieć? Jesteś pedałem. Nie wiesz co to miłość.
Widziałem w Twoich oczach łzy. Nie chciałem żebyś płakał, więc przytuliłem Cię mocniej do siebie i spojrzałem na basistę zimnym wzrokiem.
– Jeśli masz tak gadać to wypieprzaj stąd – warknąłem.
– Bo Twój kochaś się załamie? – parsknął śmiechem.
– Przegiąłeś. Zawieszam działalność zespołu na czas nieokreślony – powiedziałem władczym tonem. – Jeśli zaraz nie wyjdziesz to wylecisz z tego zespołu. Znam wspaniałego basistę, który ubiegał się o pozycję w naszym zespole przed Tobą. Teraz pewnie jest jeszcze lepszy.
Haruka spojrzał na mnie zdziwiony, ty również. Miałem dość jego humorków. Był jak baba w ciąży. Ciągle coś innego. Raz to, a raz to.
– Więc? – spytałem po chwili.
– Cześć – mruknął i wyszedł.
Może i nie byłem liderem, ale moje słowo było ważne w tym zespole. A zresztą ... odkąd powiedziałem Ci, że Cię kocham to byłem takim drugim liderem, jeśli można to tak nazwać.
– Dziękuję – wyszeptałeś cicho wtulając się we mnie.
– Za co?
– Obroniłeś mnie. Dziękuję.
Stanąłeś na palcach i przytuliłeś się do mnie zarzucając mi ręce na szyję. Objąłem Cię w pasie i przysunąłem do siebie bliżej.
– Kocham Cię. Zawsze będę Cię bronił.
– Dziękuję.
– Wiesz, że nie musisz. Kocham Cię takiego, jakim jesteś i to się nie zmieni.
– Jednak kiedyś się zmienię. Będę brzydki, będę mieć zmarszczki...
– Wygląd nie ma znaczenia, skarbie – pogłaskałem Cię po głowie. – Liczy się charakter, bo piękno przemija.
– Teraz tak mówisz...
– Nie będę Ci tego obiecywać. Udowodnię Ci to, ale nie słowami, lecz czynami.
– Kocham Cię – mruknąłeś i wtuliłeś się we mnie.
– Też Cię kocham.
Wróciliśmy do domu. Poszedłem się przebrać, a ty zabrałeś się za przygotowanie kolacji. Zjedliśmy przygotowane przez Ciebie sushi i położyliśmy się spać.
Układało nam się wspaniale, pamiętasz? Byliśmy szczęśliwi. Nawet Haruka przyszedł i nas przeprosił za swoje zachowanie, później oświadczył Seishou, że również go kocha. Taki stan trwał parę miesięcy. Jednak coś zaczęło się psuć. Nie mieliśmy dla siebie czasu, nie sypialiśmy ze sobą. Po prostu unikaliśmy siebie. Zawsze gdy pytałem Cię czy wszystko w porządku, odpowiadałeś: „Nie martw się, skarbie. Jest dobrze.” Kłamałeś. Nie rozumiałem czemu.
Zrozumiałem to dopiero wtedy, gdy odkryłem, że spotykasz się z kimś za moimi plecami. Dałem Ci wszystko, jednak ty miałeś to w dupie. W końcu przyszedłeś do mnie. Złamałeś mi serce w najgorszy możliwy sposób. Jak? Przyprowadziłeś swojego „chłopaka” ze sobą. Okazał się nim być Maya z LM.C. Nie rozumiałem Cię. Nie wiedziałem w czym ten dzieciak jest lepszy ode mnie. Ale zaakceptowałem to. Wyprowadziłem się od Ciebie i wyniosłem się do innego miasta. Później odszedłem z zespołu, bo każda próba sprawiała mi ból. Nie zatrzymywałeś mnie. Cieszyłeś się, że odchodzę...
Halo, skarbie. Musisz wiedzieć, że ja wciąż Cię kocham. Wciąż żywię nadzieję, że kiedyś się opamiętasz i wrócisz do mnie. Ale czy na pewno tego chcę? Szczerze? Teraz mi już wszystko jest obojętne. Mam gdzieś co robisz, z kim się pieprzysz, z kim żyjesz. Czuję pustkę w sercu. Jeśli o to Ci chodziło, to gratuluję. Udało Ci się.
Wiesz... Ostatnio poznałem chłopaka. Pochodzi on z Europy, a dokładniej z Polski. Nie wiem dokładnie gdzie leży ten kraj, jednak dobrze mi się z nim rozmawia. On nie zna za bardzo japońskiego, więc rozmawiamy po angielsku. Parę dni temu powiedział mi nawet, że bardzo mnie lubi. Nie mogłem odpowiedzieć tym samym, a gdy spytał dlaczego, opowiedziałem mu naszą historię. Zrozumiał i nie kazał się śpieszyć. Obiecał mi, że zabierze mnie do swego kraju i pokaże go. Cieszę się z tego, bardzo... Ale nadal mam Ciebie w sercu. To ty jesteś dla mnie najważniejszy. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni. Że będę żyć dalej, tak jak ty.
Pamiętasz jak powiedziałem Ci, że zawsze będę z Tobą? Dotrzymam obietnicy. Wiedz, że zawsze możesz ze mną porozmawiać i skontaktować się. Zawsze Cię wysłucham, bo Cię kocham. Wiem, że wszystko się zepsuło.... Ale chciałbym wiedzieć dlaczego. Czy to ja zawiniłem? Czy zmieniłem się? To moja wina? Nie rozumiem Cię, ale trudno. Życie toczy się dalej. Nie będę patrzeć za siebie, muszę iść dalej. Takie życie, Halo. Nie wszystko kończy się szczęśliwie. Nic na to nie poradzisz.
Nie zapomnij o mnie, bo ja zawsze będę mieć Cię w sercu.
Kocham Cię.
Pinky.

2 komentarze:

  1. Jesteś genialna! Tak mało oowiadań z Plunklockiem... Twój blog spadł mi normalnie z nieba, ale... Blogger się przede mną buntuje, wiesz? Musiałam się wylogować, żeby tu wejść -,-
    Dobra, a wracając do ficka... Poryczałam się, noo... ;___; Takie smutaśnie i słodziaszne ;-;
    Ale jedna sprawa... Z tego co czytałam to Pinky jest u nich liderem. Nie jestem tego na 100% pewna, ale tak jakoś dziwnie się czytało o Halo w tej roli xD
    Ogólnie wyszło super! Pozdrawiam i weny życzę <3
    Kizu-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm.. Nie znam za dobrze Plunklock i nie bardzo wiem kto jest tam liderem. Wzięłam Halo, bo wydawało mi się, że bardziej mi pasuje do tej roli w moim opowiadaniu ^^ Planuję jeszcze jeden one-shot o Haruce i Seishou :D

      Usuń