Czerwony - Eunhyuk (Diru)
Biały - Donghae (ToshiDiru)
Usłyszał trzask drzwi frontowych,
przez co jeszcze bardziej się rozpłakał. Z łazienki przeniósł się do sypialni.
Położył się na łóżku, nie przestając płakać. Mijały godziny. Blondyn nie spał
całą noc. Do tego jeszcze gorączka dawała o sobie znać. Bolała go głowa i było
mu zimno.
Donghae wrócił do domu. Od razu zamknął drzwi na trzy zamki.
Ruszył do swojej sypialni, gdzie zasłonił żaluzję. Następnie położył się do
łóżka i zwinął się w kłębek.
- Chodź – usłyszał szept.
- Odejdź! – krzyknął zrozpaczony i zacisnął powieki.
- Chodź – usłyszał szept.
- Odejdź! – krzyknął zrozpaczony i zacisnął powieki.
Zasnął kolo ósmej rano. Był
zmęczony. Jednak sen długo nie trwał. Obudził się piętnaście minut później.
Podniósł się do siadu i wziął z półki termometr. Trzydzieści dziewięć i pół.
Świetnie. Odłożył urządzenie na stoliczek i z powrotem się położył. Opatulił się
kołdrą i wtulił twarz w poduszkę.
Rano obudziło go pukanie do drzwi. Nawet nie zauważył, że
zasnął. Niepewnie wstał i poszedł otworzyć. Jego oczom ukazał się Heechul.
Ciemno-włosy przywitał się i wszedł do środka. Ściągnął buty i kurtkę, a
następnie ruszył do salonu. Usiadł na kanapie, a Donghae przysiadł się obok.
- Teraz mi wyjaśnisz co się z Tobą dzieje – powiedział poważnie.
- Nic się nie dzieje - odpowiedział cicho.
- Nie pieprz. Widzę.
- Teraz mi wyjaśnisz co się z Tobą dzieje – powiedział poważnie.
- Nic się nie dzieje - odpowiedział cicho.
- Nie pieprz. Widzę.
Przypomniała mu się poprzednia noc.
Znowu zachciało mu się płakać. Nie wiedział, co się działo z Donghae. Są
przecież przyjaciółmi, a brunet ostatnio nic mu nie mówi. Przecież widzi, że
cos jest nie tak.
Po wyznaniu prawdy zaległa cisza. Żaden z nich się nie
odezwał. Heechul był za bardzo zszokowany wyznaniem kolegi, a Donghae nie mógł
uwierzyć, że komukolwiek o tym powiedział.
Nie mógł zasnąć, a tak bardzo tego
potrzebował. Choroba go wykańczała. Przewrócił się na drugi bok. Nadal nie
spał. Myślał o brunecie. Martwił się o niego.
- Mogę Ci jakoś pomóc? – spytał niepewnie Heechul.
Brązowo-włosy wzruszył ramionami. Nie był pewien czy dobrze zrobił, że mu o tym powiedział. Nie chciał żeby ktoś wiedział.
- Nie powiesz tego nikomu? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie powiem.
- Dzięki – mruknął i spuścił głowę.
Źle się czuł z tym, że wczoraj tak poszedł od Eunhyuk’ a. Miał straszne wyrzuty sumienia, ale nie mógł na to nic poradzić.
Brązowo-włosy wzruszył ramionami. Nie był pewien czy dobrze zrobił, że mu o tym powiedział. Nie chciał żeby ktoś wiedział.
- Nie powiesz tego nikomu? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie powiem.
- Dzięki – mruknął i spuścił głowę.
Źle się czuł z tym, że wczoraj tak poszedł od Eunhyuk’ a. Miał straszne wyrzuty sumienia, ale nie mógł na to nic poradzić.
Z myśli wyrwał go dźwięk telefonu.
Dzwonił Leeteuk. Blondyn wziął urządzenie w dłoń i cisnął nim przez pół pokoju.
Nie chciał teraz z nikim rozmawiać.
Westchnął cicho i wziął telefon do ręki. Wybrał numer
Eunhyuk’ a, ale włączyła się poczta głosowa. „Jestem idiotą” – pomyślał i
spróbował zadzwonić jeszcze raz.
Leżał otępiały. Nie mógł przestać
myśleć o brunecie. Serce mu pękało. Nadal słyszał, jak chłopak krzyczy, żeby go
nie dotykać. Zamknął oczy, pozwalając łzom płynąć.
Męczyło go to, jak potraktował wczoraj chłopaka. I
postanowił. Szybko poszedł do przedpokoju, ubrał buty i zarzucił kurtkę, a
następnie wyszedł. Nie zwracał uwagi na to, że Heechul został u niego. Chciał
porozmawiać z Eunhyuk’ iem.
Nagle usłyszał dzwonek i gorączkowe
pukanie do drzwi. Nie chciał otwierać, ale ten ktoś nie ustępował. Wstał i
powoli poszedł do przedpokoju. Otworzył drzwi i ujrzał Donghae.
Zobaczył bladego blondyna. Wystraszył się.. Dokładnie jak
wtedy... „Nie myśl o tym, idioto!” – warknął na siebie w myślach.
- Przepraszam Cię, Eunhyuk. Nie chciałem na Ciebie wczoraj krzyczeć – powiedział cicho.
- Przepraszam Cię, Eunhyuk. Nie chciałem na Ciebie wczoraj krzyczeć – powiedział cicho.
- W porządku - wydukał i wpuścił
chłopaka do środka. Cieszył się, ze przyszedł. Przynajmniej wiedział, że jest
cały.
- Ja naprawdę nie chciałem – powiedział gdy już usiadł na
kanapie. Zakrył twarz dłońmi. – Nie chciałem – powtórzył i spojrzał na
blondyna.
- W porządku, uspokój się - powiedział
spokojnym głosem. Nie chciał, żeby chłopak wyczuł, że nadal go to boli.
Chłopak zacisnął zęby. Był na siebie ... zdenerwowany. Nie
wiedział jak ma to wszystko wyjaśnić blondynowi. Bał się, że tamten się go
wyprze gdy dowie się prawdy.
- Donghae, powiedz mi... co się z
tobą do cholery dzieje? I nie wciskaj mi kitu, że nic, bo w to nie uwierzę.
Jesteśmy przyjaciółmi do cholery. Dlaczego nic mi ostatnio nie mówisz? -
zapytał. Bal się tego, co chłopak może mu powiedzieć.
- Boję się tego – szepnął po chwili. – To się dzieje
codziennie. Nie chcę tego. Nie mogę spać – mówił trochę chaotycznie. – Jesteś
tam.. Zakrwawiony... Boję się tego.
W oczach miał łzy. Nie chciał płakać. Nie przy nim, nie teraz.
W oczach miał łzy. Nie chciał płakać. Nie przy nim, nie teraz.
- Czego się boisz? - spytal,
siadając obok niego. On? Zakrwawiony? O co chodziło? Czego się bał?
- Wszystkiego.. To tam jest.. Widzę to.. Nie chcę – mruknął
cicho. – Nie umiem tego wyjaśnić. To jest ... dziwne.
- Powiedz mi spokojnie... Co ci się
śni? Ale spokojnie, dobrze? - powiedział, patrząc na niego wyczekująco.
- Nie chcę – powiedział i zagryzł wargę. Nie chciał tego
wspominać. To było dla niego zbyt bolesne
- Donghae... Nic ci tu nie grozi,
wiec nie ma się czego bać - powiedział najdelikatniej, jak tylko umiał. Nie
chciał, by chłopak jeszcze bardziej się przestraszył
Brunet zagryzł wargę jeszcze mocniej. Z jednej strony chciał
mu powiedzieć, ale z drugiej nie. Pomimo tego, że wiedział, iż to tylko sny i
jego wyobraźnia to ... Był przerażony tym, że to może stać się naprawdę.
Widział, że chłopakowi zbierało się
na płacz. Nie chciał widzieć jego łez, nie wytrzymałby tego.
- Chodź - powiedział i wystawił ręce
przed siebie.
Spojrzał niepewnie na wyciągnięte w jego stronę ręce. Wahał
się przed chwilę, ale ostatecznie przysunął się do blondyna i przytulił się do
niego. Głowę wtulił w jego szyję.
Objął go mocno, wtykając nos w jego
brązowe włosy. Chciał jakoś uspokoić chłopaka, wiec jedną dłonią zaczął głaskać
go po głowie.
Uśmiechnął się lekko czując dłoń we włosach. Nie był już
taki zdenerwowany. Przy nim się uspokajał.
- Przepraszam – wyszeptał cicho.
- Przepraszam – wyszeptał cicho.
- Nie przepraszaj, nie mam ci tego
za złe - powiedział spokojnie, tuląc go do siebie mocniej. Poczuł się lepiej,
gdy brunet się trochę uspokoił.
Objął go mocniej w pasie i przyciągnął do siebie.
- Dobry z Ciebie przyjaciel – powiedział z ogromnym bólem serca. Nie chciał się zbłaźnić i powiedzieć, że cokolwiek do niego czuje.
- Dobry z Ciebie przyjaciel – powiedział z ogromnym bólem serca. Nie chciał się zbłaźnić i powiedzieć, że cokolwiek do niego czuje.
- Haha, nie przesadzaj. Skoro
jesteśmy przyjaciółmi, to chyba jasne, że zawsze ci pomogę - zaśmiał się.
Przyjaciel? Szkoda, że tylko tak go postrzegał.
- Dziękuję – zmusił się do uśmiechu. Bolało go to, ale ...
nie mógł inaczej. Niechętnie oderwał się od chłopaka i usiadł metr dalej.
- Czyli już wszystko w porządku? -
zapytał cicho. Nie chciał, żeby Donghae był smutny. Nie lubił tego. Po chwili
wstał i skierował się do kuchni. - Chcesz coś do picia?
- Um.. Jeśli już idziesz to możesz przynieść – uśmiechnął
się, ale ten uśmiech zniknął w chwili, gdy Eunhyuk obrócił się i ruszył do
kuchni. „Nic nie jest dobrze!” – pomyślał.
Wszedł do kuchni i wyjął z szafki dwie szklanki, nalewając do nich soku. Nadal miał wrażenie, że z chłopakiem jest coś nie tak. Jednak nie chciał naciskać. Wrócił do salonu, podając jedną ze szklanek chłopakowi.
- Dziękuję - uśmiechnął się "szczerze" i wypił połowę szklanki. Powiedziałby mu o swoich problemach, ale nie chciał go martwić.
Widział ten wymuszony uśmiech, ale postanowił na razie nie poruszać tego tematu. Opatulił się kocem, wciskając się w fotel. Miał nadzieję, że to da mu ciepło.
- Dobrze się czujesz? – spytał widząc bladego blondyna
zawijającego się w koc. I znowu poczuł się głupio, bo nie zapytał od razu.
- Nie bardzo - mruknął strasznie cicho. Nie chciał, żeby brunet dodatkowo się nic zamartwiał. Miał dość swoich problemów, więc po co mu kolejny?
Widział, że coś jest nie tak. Jego wzrok mówił wszystko.
Westchnął i spojrzał mu w oczy.
- Na pewno?
- Na pewno?
- Ja... Po prostu gorączka mi skoczyła do góry... I strasznie mi zimno... - wymamrotał. Opatulił się szczelniej, zakrywając tym samym twarz.
- Przyniosę Ci coś na zbicie gorączki – powiedział cicho i
ruszył do kuchni. Wyciągnął z szafki leki i ruszył do pokoju. Podał je
blondynowi. – Weź to – uśmiechnął się lekko.
Wziął od niego lekarstwo i zażył je od razu, popijając sokiem, który trzymał w dłoni.
- Dziękuję.
- Dlaczego sam nie wziąłeś czegoś na gorączkę? Przecież masz
leki w szafce – powiedział trochę zirytowany. Nie rozumiał zachowania chłopaka.
- Myślisz, że mam siłę, żeby chodzić w tę i z powrotem po domu? Ledwo poszedłem Ci otworzyć - wychrypiał. Nie miał siły na nic. Czuł się koszmarnie.
- Wczoraj Ci zostawiłem jeszcze leki na szafce obok łóżka.
Tam też miałeś za daleko? – spytał. Źle się czuł z tym jak się do niego
odzywał, ale nie umiał inaczej.
- A ty musisz być taki niemiły? - spytał, przerażony zachowaniem chłopaka. Nigdy się tak do niego nie odzywał. Zmienił się.
Brunet zaniemówił. Znowu go zranił, znowu zachował się jak
dupek.
- Przyniosę Ci coś do picia.. Podczas gorączki trzeba dużo pić – szepnął, wstał i wyszedł z pomieszczenia. Wszedł do kuchni i oparł się o stół. „Jestem idiotą” – przeszło mu przez myśl.
- Przyniosę Ci coś do picia.. Podczas gorączki trzeba dużo pić – szepnął, wstał i wyszedł z pomieszczenia. Wszedł do kuchni i oparł się o stół. „Jestem idiotą” – przeszło mu przez myśl.
- Okej... - wyszeptał. Bolało go jego zachowanie. "Co Ci się stało, Donghae?" - pomyślał. "Dlaczego ukrywasz przede mną swoje problemy?"
Stał tak jeszcze przez chwilę. Chciał się uspokoić, bo nie
chciał znowu zranić chłopaka. W końcu wziął z szafki na dole sok porzeczkowy i
wszedł do pokoju. Podał mu go wymuszając uśmiech, a następnie usiadł koło
kanapy.
Odebrał napój, jednak nie miał ochoty pić. Nie miał ochoty na nic. Było mu przykro, że ich relacja tak się popsuły.
- Zmieniłeś się.
- Przepraszam – tylko tyle był w stanie powiedzieć.
Wiedział, że się zmienił i odsunął od chłopaka, ale nie potrafił inaczej. -
Wypij to, proszę - mruknął cicho.
- Dlaczego się odsunąłeś ode mnie? Co zrobiłem nie tak? Czemu nie chcesz mi nic powiedzieć? Nie jesteś dla mnie zwykłym przyjacielem, Donghae. Nie jesteś, a mimo to mnie ranisz - w końcu zdołał powiedzieć to, co trapiło go od dłuższego czasu. Chłopak oddalił się od niego, nie wiadomo dlaczego. Co było nie tak?
- Dlaczego? – szepnął. – Już nie wytrzymuję tego
wszystkiego. Codziennie widzą Twoją zakrwawioną twarz, widzę jak Cię gwałcą...
Widzę te wszystkie straszne rzeczy, one mówią, każą mi coś robić. Boję tego,
rozumiesz?! – warknął. – Nie chcę tego widzieć.. Nie chcę, rozumiesz?!
- I tylko dlatego? - szepnął. - Myślisz, że mnie to nie boli?! Martwię się o Ciebie! Zamiast się chować, powinieneś był mi o tym powiedzieć! Pomógłbym Ci do cholery! Pytałem wiele razy, co się dzieje, ale ty uparcie twierdziłeś, że wszystko jest w porządku! Może i nie chciałeś mnie martwić, ale to właśnie robiłeś! Martwiłem się o Ciebie jeszcze bardziej! Jesteśmy, kurwa mać, przyjaciółmi! Kiedy ty to wreszcie zrozumiesz?! Kiedy pojmiesz, że Twoje problemy są również moimi?! - wykrzyczał mu w twarz. To wszystko go już przerosło.
- „Tylko dlatego”? „Tylko”? – wyszeptał, a w oczach zebrały
mu się łzy. – Wiedziałem... Nic nie rozumiesz... – skulił się i złapał za tył
głowy. – Mogłem nic nie mówić... Jestem głupi – w końcu nie wytrzymał. Łzy
popłynęły po jego policzkach.
- Ja nic nie rozumiem? Kurwa weź mnie nie denerwuj! - płakał. Nie powstrzymywał już łez. Jak Donghae mógł tak myśleć? - To ty nic nie rozumiesz! Co się stało z naszą przyjaźnią?! - spytał załamany. W tym momencie pękło mu serce. - Myślałem, że coś dla Ciebie znaczę... Widocznie nie miałem racji...
- Mogłem nic nie mówić – wyszeptał cicho. – Mogłem siedzieć
cicho i udawać przyjaciela... Byłem głupi. Myślałem, że zrozumiesz... W końcu
jesteśmy przyjaciółmi... – złapał się mocniej za włosy. – Przepraszam. Nie
powinienem tu przychodzić, ale myślałem, że mnie zrozumiesz... Że ktokolwiek
mnie zrozumie.
- Co ty pieprzysz... Chcę Ci pomóc, tylko ty mi na to nie pozwalasz... Straciłeś do mnie zaufanie? Powiedz mi, jeśli to moja wina... Postaram się to naprawić... - wstał z fotela i kucnął przy chłopaku. - Popatrz na mnie - wyszeptał. - Jesteś dla mnie ważny. Nie chcę Cię stracić.
Brunet nie patrzył mu w oczy. Nie był w stanie teraz na
niego spojrzeć. Czuł się podle. Nie chciał zaczynać tego tematu. To było dla
niego zbyt bolesne.
- To nie Twoja wina... Ale ja nie chcę już tego widzieć.
- To nie Twoja wina... Ale ja nie chcę już tego widzieć.
- Spójrz na mnie, jak do Ciebie mówię - powiedział stanowczo, łapiąc chłopaka za podbródek i podnosząc jego głowę tak, aby na niego spojrzał. - Kocham Cię - wyszeptał, rumieniąc się. Teraz miał gdzieś, co chłopak o nim pomyśli. Musiał to powiedzieć. Nie wytrzymywał już.
Chłopak pokręcił przecząco głową. Nie patrzył na niego.. To
nie może być prawda. Te głosy mówiły, że Eunhyuk nim gardzi, że go
nienawidzi... To nie mogła być prawda. Ale jednak...
- Naprawdę? – wyszeptał cicho. – Nie kłamiesz? Oni mówili coś innego...
- Naprawdę? – wyszeptał cicho. – Nie kłamiesz? Oni mówili coś innego...
- Naprawdę. Nie słuchaj tych głosów. Proszę, spójrz na mnie - szepnął. - Nie kłamię.. Nie miałbym serca, gdybym żartował z takiej sytuacji.
Spuścił głowę. Nie patrzył mu w oczy. Chciał, ale nie mógł.
- Nie mogę.. One rozkazują, Eunhyuk. Boję się tego, rozumiesz? – przysunął się
do niego bliżej i położył głowę na jego ramieniu.
Objął go i przytulił mocno do siebie. Zaczął się cholernie bać o chłopaka.
- Nie bój się, nic Ci nie grozi.
- Nie chciałem tego – szepnął i wtulił się w niego. Po
chwili jednak odsunął się od niego i spojrzał mu w oczy, po czym pocałował go w
usta.
Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Poczuł rozlewające się po jego ciele ciepło. Oddał pocałunek, zarzucając mu ręce na szyję. Był szczęśliwy.
Chciał więcej. Nie wystarczał mu sam dotyk jego warg.
Polizał jego dolną wargę w niemym pytaniu.
Eunhyuk rozchylił wargi, pozwalając brunetowi na więcej. Przysunął się bliżej. W tym momencie siedział okrakiem na chłopaku. Co z tego, że był chory. Pieprzyć to.
Oderwał się od niego i przytulił go. Nie chciał go zmuszać
do niczego więcej, gdy tamten był chory. Wstał z chłopakiem na rękach i ruszył
do jego sypialni.
Po chwili leżał na łóżku. Został opatulony kołdrą po sam nos. Zaśmiał się. Nadal czuł smak jego ust. Były takie słodkie.
Donghae położył się obok niego i przytulił go.
- Śpij – pocałował go w czoło i wtulił głowę w jego włosy. Poczuł gorący oddech na szyi.
- Śpij – pocałował go w czoło i wtulił głowę w jego włosy. Poczuł gorący oddech na szyi.
Wtulił się w chłopaka i zamknął oczy. Jednak nie mógł zasnąć. Myślał o tym, co stało się przed chwilą. W końcu to z siebie wydusił. Był z siebie dumny.
Myślał, że chłopak usnął. On nie mógł spać. Za dużo się
dzisiaj wydarzyło. Wciąż nie wierzył, że Eunhyuk go kochał. To nie było
możliwe.
Było mu tak ciepło w jego ramionach. Jednak nadal się o niego martwił. Miał nadzieję, że będzie z nim wszystko w porządku.
Znowu widział tą samą sytuację, ale tym razem wiedział, że
to nieprawda. Nie, to nie to, że się nie bał, ale ... Kiedy trzymał Eunhyuk’ a
w ramionach to czuł się bezpiecznie, bo miał go przy sobie.
Po chwili udało mu się zasnąć. Wtulił się w niego bardziej przez sen, mrucząc jego imię.
Czuł jego miarowy oddech na szyi. Uśmiechnął się lekko i
objął go mocniej. Nie chciało mu się spać. Wplótł palce w jego włosy i zaczął
masować mu głowę. Miał takie miękkie kudełki.
Zamruczał, czując jego dotyk. Uśmiechnął się delikatnie. Jednak po chwili objawy choroby wróciły. Nagle zrobiło mu się zimno, po czym kaszlnął przez sen.
Przytulił chłopaka mocniej i zakrył ich jeszcze kocem. Nie
przestawał głaskać go po głowie.
Długo nie spał. Obudził się i spojrzał na chłopaka z uśmiechem. Przez tą chorobę pewnie nie wyglądał jak człowiek. Cieszył się, że brunet jest teraz przy nim.
Chłopak zamyślił się. Nawet nie zauważył, że Eunhyuk już się
obudził. Ocknął się gdy blondyn dotknął ręką jego policzka.
- Już nie śpisz? – spytał i spojrzał na niego. Wyglądał słodko.
- Już nie śpisz? – spytał i spojrzał na niego. Wyglądał słodko.
- Nie - powiedział łagodnie. - Odechciało mi się spać - szepnął i wtulił się w niego ponownie. - Cieszę się, że tu jesteś.
- Przepraszam, że wczoraj na Ciebie nakrzyczałem i wyszedłem
– powiedział po chwili. Nie mógł sobie wybaczyć tego, jak potraktował chłopaka.
Przecież go kochał, a zachowywał się jak jakiś totalny kretyn.
- W porządku. Nie jestem zły - powiedział. Już nie był. Wybaczył mu. Teraz myślał tylko o pocałunku. Miał ochotę znów go pocałować.
Odwzajemnił pocałunek, przysuwając się do niego bliżej. Nie mógł się nacieszyć jego obecnością Rozchylił usta, zapraszając chłopaka do wspólnej zabawy.
Zarzucił mu ręce na szyję, a jedną z nich wsunął w jego włosy. Przejechał językiem po jego wardze. Nie chciał żeby chłopak się hamował. Może i był delikatny, ale bez przesady.
Czuł ciepłą dłoń chłopaka na swojej skórze. Przeszedł go przyjemny dreszcz, gdy chłopak polizał go po szyi. Zamruczał i przycisnął go do kolejnego pocałunku.
- Na co czekasz? - zapytał z uśmiechem. Nie mógł się już doczekać. Był strasznie podniecony.
- Lubisz się bawić, co? - spytał i nadymał policzki. Nie podobała mu się ta pozycja. W dodatku zaczynały go boleć ręce.
- Ale zabawne - odburknął i również musnął jego wargi. Szarpnął rękoma, chcąc je uwolnić z uścisku bruneta.
Odwzajemnił uścisk, wtulając się w niego mocno. Zapomniał już nawet o chorobie. Teraz liczył się tylko brunet.
- Kocham Cię - powiedział ponownie, wdychając po raz kolejny woń jego perfum. Ten zapach był odurzający, zupełnie jak narkotyk. Donghae był dla niego jak narkotyk.
Poczuł tylko, jak chłopak tuli go do siebie mocniej. Odpowiedzi się jednak nie doczekał. Nie mógł nie usłyszeć, bo powiedział to głośno, więc co jest nie tak?
- Coś nie tak? - zapytał cicho. Chłopak jeszcze przed chwilą był strasznie nakręcony, a teraz?
- Na pewno? – spytał cicho. Uśmiechnął się lekko widząc
potakującego chłopaka. Spojrzał na jego usta, które akurat oblizywał i nie mógł
się oprzeć. Znowu go pocałował.
Odwzajemnił pocałunek, przysuwając się do niego bliżej. Nie mógł się nacieszyć jego obecnością Rozchylił usta, zapraszając chłopaka do wspólnej zabawy.
Delikatnie pogłębił pocałunek. Nie chciał go wystraszyć, bo
wiedział, że chłopak jest delikatny i łatwo go zranić. Nie przerywając
pocałunku popchnął lekko chłopaka na plecy, a sam zawisnął nad nim.
Zarzucił mu ręce na szyję, a jedną z nich wsunął w jego włosy. Przejechał językiem po jego wardze. Nie chciał żeby chłopak się hamował. Może i był delikatny, ale bez przesady.
Ugryzł go w dolną wargę i pocałował mocniej. Jedną ręką
wciąż opierał się przy jego głowie, a drugą masował mu brzuch. W końcu oderwał
się od niego i polizał go w szyję.
Czuł ciepłą dłoń chłopaka na swojej skórze. Przeszedł go przyjemny dreszcz, gdy chłopak polizał go po szyi. Zamruczał i przycisnął go do kolejnego pocałunku.
Pocałował go i usiadł na nim okrakiem. Wziął jego ręce i
przyszpilił je do łóżka nad jego głową. Oderwał się od niego i zmierzył go
wzrokiem.
- Na co czekasz? - zapytał z uśmiechem. Nie mógł się już doczekać. Był strasznie podniecony.
- Wyglądasz słodko – wyszeptał i nachylił się nad nim, ale
nie pocałował go. Trzymał swoją twarz w takiej odległości, żeby blondyn nie
mógł go pocałować.
- Lubisz się bawić, co? - spytał i nadymał policzki. Nie podobała mu się ta pozycja. W dodatku zaczynały go boleć ręce.
- Lubię, a szczególnie z Tobą. Wtedy tak słodko wyglądasz –
zaśmiał się i musnął jego usta swoimi.
- Ale zabawne - odburknął i również musnął jego wargi. Szarpnął rękoma, chcąc je uwolnić z uścisku bruneta.
- Nie denerwuj się – uśmiechnął się i pocałował go w usta.
Puścił jego ręce i przytulił się do niego.
Odwzajemnił uścisk, wtulając się w niego mocno. Zapomniał już nawet o chorobie. Teraz liczył się tylko brunet.
Było mu przyjemnie i miło. Mógł tulić blondyna do siebie,
miał go tylko dla siebie. Jednak wciąż się bał, że to co miał w głowie może
stać się rzeczywistością.
- Kocham Cię - powiedział ponownie, wdychając po raz kolejny woń jego perfum. Ten zapach był odurzający, zupełnie jak narkotyk. Donghae był dla niego jak narkotyk.
Przytulił go mocniej, ale nie odpowiedział. Niby go kochał,
ale jednak ... nie chciał tego mówić. Bał się, że jeśli powie to „kocham Cię”
to znowu wszystko będzie jak zawsze.
Poczuł tylko, jak chłopak tuli go do siebie mocniej. Odpowiedzi się jednak nie doczekał. Nie mógł nie usłyszeć, bo powiedział to głośno, więc co jest nie tak?
Zacisnął zęby i przytulił go. Nie mógł tego powiedzieć.
Chciał, ale nie mógł się przemóc.
- Coś nie tak? - zapytał cicho. Chłopak jeszcze przed chwilą był strasznie nakręcony, a teraz?
- Przepraszam. Nie mogę – mruknął i wtulił się w jego szyję.
– Nie chcę Cię zranić. Boję się, że coś Ci zrobię – pocałował go w czoło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz