Witam!
Proszę nie pytać co to jest to na dole, bo nie mam pojęcia. Jest krótkie, strasznie krótkie, wiem to... Jednak.. hm.. wena do mnie jako-tako wróciła i napisałam to. Myślę, że nie jest najgorzej, ale nie jest również najlepiej.
Mam nadzieję, że zrozumiecie to czemu nie pisałam i zaakceptujecie to. Dziękuję osobom, które były ze mną przez ten czas, bo... to naprawdę pomogło mi <3 Dziękuję również osobom, które mnie krytykowały, 'hejtowały', opuściły <3
Um... Także ten.. Zapraszam na czytanie tego czegoś.
Na pocieszenie macie tumblr' y Rei' a i Uru.
* * *
[Żeby działał trzeba nacisnąć .___.]
[Żeby działał trzeba nacisnąć .___.]
Dzień 3
Rano wstałem i znowu pierwsze co
zrobiłem to poszedłem do łazienki. Wykąpałem się i umyłem włosy. Później
wyszorowałem zęby, wysuszyłem włosy i ułożyłem je. Następnie zająłem się
zakrywaniem cieni pod oczami i efektów niewyspania. Po całym zabiegu ubrałem
się i wyszedłem z łazienki.
Starałem się nie myśleć o Ruki’
m, bo znowu zacząłbym się dołować i nie wiem co bym zrobił. Ten dzień chciałem
przeżyć trochę inaczej. Nie chciałem się dołować. Chciałem spokoju. Jednak nie
wyszło. Cały czas męczył mnie temat Hide. Wiedziałem, że go znam, ale zupełnie
nie wiedziałem skąd. On chyba też mnie nie pamiętał. Nie, to nie było to, że
się z nim przespałem i odszedłem. To było coś głębszego.
– Wariujesz Reita – mruknąłem
cicho i wszedłem do pokoju.
Mimowolnie spojrzałem na łóżko
obok. Chłopak spał w tych samych ubraniach co wczoraj, czyli w czarnej koszulce
z napisem: „I ♥ Japan” i czarnych dresach. Wyglądał strasznie
słodko.
Westchnąłem cicho i schowałem
prostownicę do szafki, a następnie wziąłem papierosy i wyszedłem z pokoju oraz
domu. Na dworze wyciągnąłem papierosy, zapaliłem jednego i zaciągnąłem się
mocno.
Zastanawiałem się, dlaczego moje
życie nie może być normalne. Chciałem mieć normalnych rodziców, z którymi
mógłbym porozmawiać o wszystkim, ale wiedziałem, że to niemożliwe.
Wyciągnąłem dzwoniący telefon i
widząc pseudonim Uru, niepewnie odebrałem.
– Moshi, moshi.
~ Reita? Tu Uruha.
– Wiem. Mam Twój numer –
wywróciłem oczami. – Co się stało, że dzwonisz?
~ Yune tu był. Chciał się
spotkać z Matsumoto, ale nie pozwoliliśmy mu na to. On groził, że popamiętamy
go.. Mówił, że Ruki jest jego i nikt nie ma prawa się do niego zbliżać. Aoi
prawie go zabił, a Meev – westchnął. – Nigdy nie widziałem go w takim
stanie. Pewnie gdyby mógł to zabiłby go gołymi rękami.
– Mnie popamięta. Nie ujdzie mu
to na sucho.
Podszedłem do murku obok schodów
i usiadłem na nim. Jednocześnie wyciągnąłem kolejnego papierosa i zapaliłem.
Niby miałem nie palić, ale w takiej sytuacji po prostu musiałem.
~ Nie rób nic głupiego, proszę
Cię. Nie możesz pójść do więzienia czy coś, bo młody Cię potrzebuje. On tu po
prostu już wariuje. Musimy przy nim siedzieć, bo gdyby nas tu nie było, to on
już dawno uciekłby stąd. Nie rozumiesz, że teraz najważniejsze jest to, aby on
odzyskał sprawność psychiczną? Lekarze mówią, że on może nie być taki, jak
dawniej. A zresztą już teraz widać zmianę w jego zachowaniu. On cierpi, Reita.
Jemu nie jest łatwo, on potrzebuje nas wszystkich, a szczególnie Ciebie, bo to
TY jesteś dla niego najważniejszy – Kou westchnął, a po chwili kontynuował swój
monolog: – Starałem się z nim porozmawiać, ale on tego nie chce. Nawet Meev
starał się przemówić mu do rozsądku, ale młody nic sobie z tego nie robi. Nie
wiem co się między Wami stało, że Ruki teraz tak się zachowuje, nawet nie wiem
czy chcę wiedzieć, ale masz to odkręcić, rozumiesz?
– Czyli teraz
to wszystko moja wina, tak? – warknąłem. – Gdybyś się nie wtrącił na początku z
tą swoją „miłością” to możliwe, że w ogóle by do tego nie doszło. Sam mówiłeś,
że wiedziałeś o tym, że Ruki się we mnie zakochał. A ty co zrobiłeś? Zamiast
pozwolić nam na uporządkowanie swoich uczuć i może być ze sobą, to po prostu
się mną zabawiłeś, a gdy się znudziłem zostawiłeś mnie. Wiesz jak po tym
ucierpiała jego psychika? Widziałeś jego wzrok gdy przychodziliśmy razem na
próby? Nie widziałeś jego zachowania względem Ciebie? Nie widziałeś, że stał
się on bardziej niedostępny i zamknięty w sobie? Ty naprawdę jesteś aż tak
zacofany, aby to mnie o wszystko obwiniać, nie patrząc na swoje zachowanie? –
odetchnąłem i zaciągnąłem się papierosem, a po chwili kontynuowałem: – A skoro
jesteśmy już przy tym temacie: co robili chłopaki gdy mnie nie było? Co robiłeś
ty, że mi zarzucasz całe zło tego świata, hm? Czy to zawsze ja muszę robić za
waszą niańkę? Nie umiecie o siebie zadbać? Okej, rozumiem, że nie mogliście
dopilnować Yune, ale z Matsumoto przecież każdy z Was był. Tak więc skoro
„widzieliście” zmiany w zachowaniu Ruki’ ego, to czemu go nie wypytaliście
wtedy? Zrobiliście cokolwiek? Nie, bo po co, Akira przyjedzie i wszystkim się,
kurwa, zajmie, tak? Nienawidzę tego w Was.
~ I co? Teraz
obwiniasz nas? – zakpił. – Przypominam, że to Twój „chłopak”.
– Może i mój.
A może ty jesteś zazdrosny, co? W końcu się zeszliśmy, więc coś musiało się
spierdolić. A jak inaczej, prawda? Przecież „Zimny i bezuczuciowy Reita” nie
może być szczęśliwy. To jest przecież ofiara losu, której nikt nie chce i każdy
się nią bawi, hm? Hmm.. A może ty tym zachowaniem chciałeś sprawić, żeby we
mnie nie pozostał już żaden człowiek? Może chciałeś zrobić, żebym nie miał już
uczuć? Jednak muszę Cię rozczarować: dla mnie najważniejszy jest Matsumoto i
jeśli coś mu się stanie, i nie daj Boże umrze, to wtedy stracicie i jego, i
mnie. Nie myśl sobie, że to tylko zauroczenie. Dopiero przez te wydarzenia
zrozumiałem, że go kocham.
~ Ale
Reita...
– Teraz pewnie
pomyślisz: „Tak szybko się odkochał?” – przerwałem mu. – Tak sobie teraz myślę,
czy ja Cię w ogóle kochałem. Może to właśnie było tylko i wyłącznie
zauroczenie? Bo skąd ja niby mam wiedzieć co to jest miłość, skoro nigdy jej
nie poczułem, nie doświadczyłem.
~ Reita nie
mów tak... Ja Cię pokochałem. Może na początku chciałem Cię oddalić od Ruki’
ego, ale później wszystko się zmieniło, rozumiesz?! Kochałem Cię!
– Nie, Uru.
To nie była miłość. To było zwykłe zauroczenie.
~ Ranisz mnie
tym.
– Ty mnie
również raniłeś i jakoś nie miałeś przed tym oporów.
~ Reita,
proszę...
– Czy ja Cię
nie prosiłem?
~ Ale...
– Z tej
rozmowy nie wyniknie nic innego, jak tylko kłótnia – przerwałem mu. – Może
lepiej skończmy ją teraz, bo nie mam nastroju to takich rzeczy. Zadzwonię
później. Cześć – rozłączyłem się nie czekając na jego odpowiedź.
Westchnąłem
cicho i wstałem z tego murka. Następnie otrzepałem tyłek, bo murek był brudny,
i skierowałem się do mieszkania. W kuchni już kręcili się „rodzice”, a w
łazience pewnie siedział Kai, bo Hide stał koło okna.
Nie
przywitałem się. Miałem do dupy humor przez Uruhę, więc wolałem się w ogóle nie
odzywać. Nie chciałem żeby wyszła z tego niewiadomo jaka kłótnia czy coś.
Usiadłem koło Hide, a on spojrzał na mnie uważnie. Nie wiedziałem o co mu
chodziło. A zresztą... Mało mnie to interesowało.
– Dzisiaj nie
ma szkoły, więc najpierw Akira skosi trawnik, a później Hideto z Yutaką
posprzątają trawę – oznajmił Kenji
– Od czego to
ja jestem żeby kosić Wam trawę? – zakpiłem.
– Nasze
dzieci...
– Ja nie
jestem waszym dzieckiem – przerwałem mu.
– Ale jesteś
pod naszą opieką.
– Co nie
znaczy, że muszę robić wszystko, co mi każecie. Nie mam dwóch lat, żeby słuchać
Was na każdym kroku. A poza tym... Nie możecie kazać mi pracować, bo jestem dla
Was obcy. Nie znacie mnie ani ja was, więc nie będę dla Was pracował.
– Nie
przyjmujemy odmowy, dziecko.
– Nie
obchodzi mnie to – wzruszyłem ramionami. – Nie mam ani humoru, ani chęci na
kłótnie. Pracować mi się nie chce i raczej tego robić nie będę.
– Nie obchodzi
nas to i....!
– Idę się
położyć – warknąłem, wstając od stołu.
– Wracaj tu! –
krzyknął Kenji.
Nie
odpowiedziałem, nawet na nich nie spojrzałem. Poszedłem do pokoju i położyłem
się na łóżku. Chciałem być przy Ruki’ m, chciałem go przytulić i pocieszyć. Żałowałem,
że zgodziłem się na ten jebany program, bo gdyby nie on to Takanori nie
próbowałby się zabić.
Westchnąłem
cicho, obracając się twarzą do ściany. Wziąłem telefon i wybrałem numer do
gitarzysty, który odebrał już po pierwszym sygnale.
~ Ave, Reita.
Coś się stało?
– Jesteście
przy Ruki’ m? – spytałem cicho. Chciałem z nim porozmawiać i miałem nadzieję,
że mi się uda.
~ Nie. Będziemy
po południu. Coś się stało?
– Nie, po
prostu chciałem... – westchnąłem. – Chciałem z nim porozmawiać.
~ To nie jest
dobry pomysł, Rei.
– Dlaczego?
Czekałem na
odpowiedź. W między czasie położyłem się w pozycji embrionalnej. Najchętniej
nie wychodziłbym dzisiaj w ogóle z łóżka.
~ Słuchaj,
Rei – powiedział w końcu. – Nikt nie wie co się stało, że Ruki zrobił to, co
zrobił. On z nami nie chce rozmawiać, zamknął się w sobie. Nawet na nas nie
reaguje. Po prostu leży na tym jebanym łóżku i patrzy w ścianę. Martwimy się o
niego – westchnął. – Nawet Meev... Nawet z nim nie chce rozmawiać.
– Może...
Jakbyś mi go dał do telefonu...
~ Wątpię,
Akiś. Powiedzieliśmy mu, że jeśli się odezwie to pozwolimy mu zadzwonić do
Ciebie. Nie zareagował na to. On nawet nie je, nie pije. Wszystko podają mu w
kroplówkach.
– Uru...
Możesz coś dla mnie zrobić?
~ Jasne.
– Jak
będziecie znowu u niego to napisz do mnie. Ja... Napiszę do Ciebie sms’ a, a ty
dasz telefon Ruki’ emu. Powiesz, że napisałem do niego. Zrobisz to dla mnie?
~ Dobrze,
Akira – odpowiedział po chwili milczenia. – Mam nadzieję, że to pomoże.
– Ja też –
szepnąłem. – Muszę kończyć.
~ Trzymaj się
tam, Rei. Ave.
– Ave –
mruknąłem i rozłączyłem się.
*
* *
– Coś nie tak, kocie? – szepnął
Aoi, przytulając się do moich pleców.
– Boję się o nich –
odpowiedziałem i przeczesałem grzywkę. – Żałuję tego co zrobiłem i mam
nadzieję, że w końcu wszystko będzie dobrze. Martwię się o nich.
– Wiem to, wiem. Oni są dla mnie
bardzo ważni. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Uśmiechnąłem się lekko i
wtuliłem w jego klatkę piersiową. Czarno-włosy pocałował mnie w szyję, po czym
przejechał po niej nosem.
– To moja wina – powiedziałem w
końcu.
– Nie Twoja.
– Moja, kurwa! – warknąłem,
obracając się w jego kierunku. – Gdyby nie ja... Gdybym się nie wtrącił między
nich to do tego by nie doszło, rozumiesz?! Jak mogłem być takim skurwielem?!
Nie zasługuję na ich przyjaźń... Nie zasługuję nawet na Ciebie – szepnąłem, a z
moich oczu poleciały łzy.
– Nie prawda. Kouyou, posłuchaj
mnie – złapał moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy. – Na początku chciałeś
ich rozdzielić, jednak później pokochałeś Akirę, prawda? Robiłeś wszystko żeby
był szczęśliwy. Nie obwiniaj się za to – szepnął.
Chciałem coś powiedzieć, ale
przerwał mi, całując mnie w usta. Był to agresywny pocałunek, nie pozbawiony
jednak czułości. Westchnąłem i zarzuciłem mu ręce na kark, przyciągając go jeszcze
bliżej siebie.
*
* *
W zasadzie to praktycznie cały
dzień przeleżałem w łóżku. Nie zwracałem uwagi na nic. Nie obchodziło mnie to,
co oni do mnie mówili. Zignorowałem również Kai’ a i Hide. Chciałem zostać sam
i w końcu to zrozumieli, bo zostawili mnie samego w pokoju. Jedynie
różowo-włosy siedział na swoim łóżku i coś pisał w zeszycie. Jednak nie
przeszkadzał mi, bo nic nie mówił. Po prostu siedział w ciszy.
– Hide – szepnąłem cicho,
przerywając ciszę, jaka była między nami.
– Tak, Reita?
Nie słyszałem już ołówka na
kartce. Słychać było tylko nasze spokojne oddechy. Westchnąłem cicho.
– Mam prośbę – powiedziałem i
zagryzłem wargę.
– Coś się stało? – spytał
niepewnie.
– Czy... – zacząłem, ale
urwałem. – Czy możesz mnie przytulić? – mruknąłem ledwo dosłyszalnie.
Obawiałem się tego, że mnie
wyśmieje, wyzwie od pedałów i każe wypierdalać. Pomimo tego, że jestem tutaj
trzeci dzień to czułem się jakbym znał go bardzo długo.
Odpowiedzi nie uzyskałem.
Uśmiechnąłem się lekko, czując jak przytula się do moich pleców. Objął mnie
delikatnie w pasie, a twarz wtulił w moje włosy. Między nami znów zapanowała
cisza, ale nie przeszkadzała mi ona. Cieszyłem się, że mogłem się do kogoś
przytulić.
– Też masz wrażenie, że znasz
mnie od dawna?
– Tak. Odkąd pierwszy raz Cię
zobaczyłem to myślę, że Cię kojarzę. Jednak niestety nie pamiętam skąd.
– Wiesz... Przypominasz mojego
brata – powiedziałem po chwili namysłu.
– Brata?
– Tak. Uciekł z domu gdy miał
jedenaście lat. Miał na imię Hideo, podobnie do Ciebie.
Nie uzyskałem odpowiedzi.
Obróciłem się twarzą do niego i spojrzałem na jego twarz. Miał otwarte szeroko
oczy.
– Ja... Ty... Bo... Oni... –
wyszeptał.
– Nie rozumiem Cię.
– Bo... Chyba... Jesteśmy
braćmi? – spojrzał niepewnie w moje oczy. – Bo... Ja uciekłem z domu i oni mnie
znaleźli. Powiedziałem im, że nazywam się Hideto.
– Tak długo Cię szukałem –
uśmiechnąłem się lekko.
Różowo-włosy przybliżył się do
mnie i wtulił się we mnie. Objąłem go ramionami w pasie, przyciągając do siebie
bliżej. Westchnąłem cicho.
– Dlaczego nie odezwałeś się do
mnie od tamtego czasu? Obiecałeś.
– Przepraszam. Nie byłem gotowy,
a nie chcę tam wracać.
– Nie zmuszam Cię.
– To dobrze.
Wtulił twarz w moją szyję, a ja
zacząłem głaskać go po włosach. Cieszyłem się, że w końcu go znalazłem. Przez
cały ten czas martwiłem się o niego, a teraz wiedziałem, że jest bezpieczny.
Po paru minutach bezczynnego
leżenia dostałem sms od Uruhy, że są w szpitalu. Tak jak obiecałem napisałem
dość długiego sms’ a skierowanego do Maleństwa i wysłałem. Byłem ciekawy czy to
pomoże.
*
* *
Patrzyłem uważnie na Ruki’ ego. Gdy
powiedziałem mu, że Reita napisał do niego, wziął niepewnie telefon. Jeszcze
bardziej zdziwiłem się widząc łzy w jego oczach. Blondyn spojrzał na mnie
niepewnie. Po zaledwie sekundzie poczułem, że wtula się we mnie. Jego łzy
moczyły moją koszulkę. Wciąż zszokowany, objąłem go ramionami i przytuliłem.
– Przepraszam – wyszeptał
łamiącym się głosem.
– Za co, Rukiś? – spytałem,
głaszcząc go po plecach.
– Jestem idiotą... Przepraszam.
Nie chciałem tego wszystkiego, ale nie wytrzymałem. Yune... On... Prawie mnie
zgwałcił, Uruha.
Zamarłem, a on wtulił się we
mnie jeszcze mocniej. Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem. Jak to Yune
prawie go zgwałcił? Dlaczego nic wcześniej nie powiedział?
– Jak to... zgwałcił? –
szepnąłem.
– On dobierał się do mnie odkąd
powiedziałeś, że jesteś z Reitą. Nie chciałem Was tym martwić, więc nic nie
mówiłem. Każdy z Was miał własne problemy, a ja nie chciałem Wam narzucać
jeszcze moich. Przepraszam.
– Jesteś idiotą.
– Wiem to. Przepraszam.
– Cii.. Nic się nie stało, ale
następnym razem powiedz gdy masz problemy.
Mruknął coś sennie, kładąc głowę
na moim ramieniu. Po chwili spał. Do sali wszedł Aoi i spojrzał na nas
zszokowany. Jednak szybko otrząsnął się i pomógł mi położyć Takanori’ ego do
łóżka. Czarno-włosy usiadł na krzesełku, a ja mu na kolanach, po czym
opowiedziałem mu o wszystkim.
*
* *
Byłem ciekawy czy to zadziała.
Miałem nadzieję, że dotrze coś do niego i zacznie się w końcu odzywać, jeść i pić.
Po jakimś czasie do pokoju wszedł Kai. Akurat siedziałem na łóżku i rozmawiałem
z Hide. Czarno-włosy podszedł do nas i usiadł obok mnie, po czym spojrzał na
nas.
– Wszystko w porządku? – spytał
z troską w głosie.
– Chyba tak – mruknąłem.
– Chyba?
Młodszy westchnął i powoli
opowiedział mu o tym, co odkryliśmy. Kai na początku był zszokowany, ale
później cieszył się, że znaleźliśmy się. Powiedział nam również, że pogodził
się z Miyavi’ m. W tym roku kończył liceum, więc przeprowadzi się do Kanagawy i
wszyscy będą zadowoleni; Meev, bo będzie go mieć przy sobie oraz jego rodzice.
Uśmiechnąłem się lekko i
położyłem na łóżku. Byłem zmęczony tym wszystkim. Zastanawiałem się również nad
tym czy Ruki zaczął się odzywać. W zasadzie to cały wieczór myślałem o nim. W
końcu dostałem sms’ a od Uru.
„Rei... Nie wiem coś ty mu napisał, ale podziałało. Je,
pije, rozmawia. Zachowuje się tak, jakby tamtego okresu nie było. Nie wiem coś
mu zrobił, ale trzymaj tak dalej.”
Odetchnąłem z ulgą, czytając to.
Jednak nie odpisałem mu. Jakoś nie widziałem potrzeby żeby cokolwiek mu pisać.
Miałem nadzieję, że w końcu będzie lepiej, a jutrzejszy dzień nie będzie taki,
jak dzisiejszy.
Kai poszedł do swojego pokoju po
jedenastej. Poszedłem do łazienki i zrobiłem wieczorną toaletę, po czym
położyłem się do łóżka.
– Dobranoc, Rei – usłyszałem
cichy głos Hide.
– Dobranoc – odpowiedziałem po
chwili, zamykając oczy.
________________________
Wytrwaliście do końca? Brawo *śmiech* Mam nadzieję, że się nie zanudziliście ani nic. Starałam się nie robić z tego smutasa, nie wiem czy mi wyszło.
Odpowiedzi:
Diru: Ojojojojoj. Mam się bać, Emoś- chan? :c Naprawdę jesteś w stanie mnie pobić?? *płacze* A myślałam... Myślałam, że coś dla Ciebie znaczę! Wiesz... Wiesz... Ale i tak kocham moje słodziutkie Ukeeeee <3 Ano wiem, że nie masz weny i rozumiem to c: Takie życie.
Kira Sakamoto: Heh. Ja również tak robię. Słuchawki na uszach i mnie nie ma *śmiech* Długo myślałam nad tym skąd on może go znać i to był największy problem w tym, ale mam nadzieję, że jakoś sprostałam wymogom co do nich ^^
Black Cherry: Ano.. Jeśli ja piję kawę (co zdarza się bardzo rzadko) to nie słodzę, nie daję mleka... Piję taką zwykłą, bo taka jest najlepsza :3 Właśnie myśląc nad postacią tatulka wzięłam imię od TEGO Kenji'ego *śmiech* Wiesz... Hide to właśnie TEN Hide.
Kaoru Kuroki: Cieszę się, że Ci się jak na razie podoba i mam nadzieję, że tamto coś wyżej zadowoliło Cię w jakiś sposób. Mnie się tamto osobiście nie podoba.
ItoshiiShizu Sekai: Dziękuję za miłe słowa... Ale jakoś Cię nie kojarzę. Nie byłam na tych blogach, ale jeśli znajdę chwilkę czasu to na pewno zajrzę.
Chinatsu Enma Yuuriko: Ahahahhaha. Właśnie Akiś miał być tutaj takim skurwielem :3 Zgadzam się z tym, że Yune wykastrować *śmiech* Ale jak ReiRei wróci to lepiej niech uważa ^^ DOKŁADNĄ przyczynę tego wszystkiego poznasz w epilogu, ewentualnie coś tam mogę napisać w następnych rozdziałach.
Tynka: Napracowałam? Hm.. Jeśli można to tak nazwać *śmiech* Dziękuję za miłe słowa. Wena kiedyś Ci wróci tak jak mi magicznie wróciła! ALLELUJA!
Yume Suzuki: Czy nie chodziło Ci o to, że jeśli Ruks umrze to ty nie przeżyjesz? *drapie się po głowie* Ja to właśnie tak odczytałam. Też czasem nie potrafię napisać nic sensownego co zresztą widać...
Uhu, podziałało c(*c*c)
OdpowiedzUsuńNapisałabyś, co on mu napisał?
Uru to skurwiel, naprawdę. Yune da się zrozumieć. Skoro Rei był i tak z Uru, to Yune korzystał mimo, że chamsko.
Myślałam, że Rei jest bez uczuć, ale jednak mu na Ru zależy. Yay \(@*+*@)/
Tylko jestem ciekawa jak Kai miałbyć liderem i być przy zajściu z Yune, skoro jest też w surowych rodzicach.
Usuńhmm? chyba nie rozumiem.
Usuńahhhh.. już wiem, mój błąd. zaraz poprawię ^^
UsuńCieszymy się że wena ci wróciła bo moja chyba uciekła ale może mimo to,dziś uda mi się coś napisać.
OdpowiedzUsuńNotka super...
Ej czemu nie napisałaś tego esa co Reita napisał do Rukiego?
A feeee wredna ty :D
nooo nic życzę weny i przesyłam 100 buziaczków:*
Oh, już się doczekać nie mogę następnej notki. Też jestem ciekawa co mu tam Rei w esku napisał...
OdpowiedzUsuńNo wkońcu się doczekałam ^^ na kolejną część A poza tym Życzę więcej weny :o
OdpowiedzUsuńYey~
OdpowiedzUsuńwróciłaś do małego światka literackiego! Liv się cieszy!
Co do ficka...cudne!
Ten mały zwrot akcji. To znalezienie brata Reity i powrót Rukiego do świata. No brak słów.
Właściwie zaczęłam to czytać, gdyż zobaczyłam 'Kai' gdzieś w pierwszych częściach (wielka fanka paringów z Kaiem) i jakoś tak poszło.
Świetne! Życzę coraz więcej weny
Yee, w końcu jakiś rozdział C: Cieszę się, że choć na chwilę wróciła do Ciebie wena i obyś miała ją częściej.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle super, jedynie powtórzenia były. Albo coś mi sie pokićkało w łepetynie :"D
No i wreszcie dowiedziałam się, skąd Reiciak i Hide się znają ^^ I z Ruksem lepiej... Czyli w ogóle super C:
Czekam na kolejny rozdział, weny życzę i miłych wakacji ^^
Wybacz, że z anonima walę, ale mi się logować nie chce xD
~ Kaoru Kuroki
Bardzo dobrze :d Zaginiony braciszek :D Zabiję cię jeśli na następną część tyle będę musiała czekać!!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie *.* Rukiś tak trzymać!!
OdpowiedzUsuńTylko jedno ALE - za szybko była ta scena z braćmi... Co on ma amnesie, że taki zdziwiony? Xd