Wiem, miałam dodać rozdział wczoraj, ale już po prostu nie miałam siły... Ta szkoła mnie wykańcza, no ale nie narzekam (chyba). Ale mam nadzieję, że nic się nie stało, że wczoraj nie dodałam. Nie zawsze daję radę wyrobić się, prawda?
Zapraszam.
Różowy - Bou (Toshi)
Biały - Kris (Diru)
Chciałem coś powiedzieć, ale nie
mogłem.. Podbiegłem do niego i wtuliłem się niepewnie w jego plecy. Nie
chciałem żeby wychodził.
Zatrzymałem się. Byłem zdziwiony, że mnie przytulił. Nie
chciał, żebym się usunął? Nie brzydził się?
Oplotłem go ramionami w pasie i
zacisnąłem dłonie na jego koszulce na brzuchu. Nie chciałem żeby odchodził.
- Ty... też mi się podobasz –
wymamrotałem bardzo cicho, rumieniąc się obficie.
Otworzyłem szerzej oczy. Podobam? Jemu? Trzymajcie mnie, bo
zaraz naprawdę się przewrócę. Chyba śnię.
Wciąż go mocno przytulałem i
wdychałem jego zapach. Miałem nadzieję, że nie żartował z tym.
Odwróciłem się do niego i przyciągnąłem go bliżej siebie,
przytulając. Mogłem przytulać go wiecznie. Czułem się dziwnie, ale z drugiej
strony byłem szczęśliwy.
Niepewnie zarzuciłem mu ręce na
kark i stanąłem na palcach, przytulając go. Wtuliłem twarz w jego szyję.
Schyliłem się trochę, by było mu łatwiej. Był niziutki, więc
ciężko mu było do mnie dosięgnąć. To było takie słodkie, że musiał stanąć na
palcach, żeby objąć mnie za szyję.
Uśmiechnąłem się lekko gdy się
schylił. Było mi łatwiej.
- Ja... Nigdy z nikim nie byłem
– wymamrotałem w jego szyję. Taka była prawda.
Uśmiechnąłem się rozczulony. To było słodkie, że jeszcze
nikogo nie miał. Objąłem go mocniej w pasie, przyciągając jeszcze bliżej
siebie.
Przymknąłem oczy i delikatnie
zacząłem się bawić jego włosami z tyłu głowy. Miałem nadzieję, że nie będzie mu
to przeszkadzać.
Przymknąłem oczy, kiedy zaczął bawić się moimi włosami. To
było takie przyjemne. Zacisnąłem dłonie na jego koszulce, wtulając twarz w jego
ramię.
- Ja... Chyba powinienem już tam
iść – szepnąłem cicho. Nie chciałem się od niego odsuwać, ale musiałem odłączyć
sprzęt.
Mruknąłem niezadowolony. Nie chciałem go puszczać.
Przytuliłem się do niego mocniej. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie.
- Kris – mruknąłem mu do ucha. –
Muszę iść odłączyć sprzęt i spakować gitarę – położyłem policzek na jego
ramieniu. Policzki mnie piekły.
Westchnąłem cicho. Puściłem go, odsuwając się. Wiedziałem,
że byłem cały czerwony. Miałem ochotę ochlapać twarz zimną wodą, ale nie
mogłem, bo miałem makijaż.
Znowu spuściłem głowę i powoli
ruszyłem na zaplecze. Nie chciałem tam iść, ale musiałem.
Oparłem się rękami o zlew. Musiałem ochłonąć. Nadal nie
wierzyłem, że ja też mu się podobam. To był dla mnie szok.
- Bouś? A ty co taki czerwony?
Coście tam robili, hm? – spytał złośliwie Kanon.
- Pieprzyliśmy się –
odpowiedziałem i pokazałem mu język, idąc na scenę.
W końcu wyszedłem z tej łazienki i poszedłem na salę.
Usiadłem przy jednym ze stolików i czekałem na chłopaka. Nie wiedziałem, co
teraz będzie. Co dalej?
Trzęsącymi rękami odłączyłem
kabel od wzmacniacza. Później powoli schowałem gitarę do futerału i usiadłem
przed nią „po turecku”. Musiałem się uspokoić.
Zamówiłem sobie wody, po czym wyjąłem papierosy i zapaliłem
jednego. Dobrze, że można było tu palić. Musiałem się uspokoić i pomyśleć. Nie
wiedziałem, co o tym sądzić.
Zauważyłem, że zapalił. Nie
spodobało mi się to. Wstałem i podszedłem do niego, zabierając mu papierosa.
- Nie będziesz palić –
mruknąłem, patrząc mu w oczy. Nie chciałem żeby się niszczył tym gównem.
Spojrzałem na niego zdziwiony, po czym uśmiechnąłem się.
-
Jak sobie królewna życzy - powiedziałem złośliwie, popijając wodę. Chciałem
zobaczyć jego reakcję.
Zmrużyłem oczy i złamałem
papierosa. Królewna? Ja mu zaraz pokażę królewnę. Odwróciłem się, odchodząc od
niego.
Wywróciłem oczami. Wstałem, idąc za nim. Złapałem go w
pasie, przyciągając do siebie.
- A gdzie Ty mi uciekasz? - spytałem, kładąc mu
podbródek na ramieniu.
Nie odpowiedziałem mu, jednak
mimowolnie się zarumieniłem. Chciał mieć królewnę? To będzie mieć obrażoną
królewnę. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej.
- Królewna się obraziła na mnie? - spytałem, po czym
zaśmiałem się. Pocałowałem go w skroń, puszczając. - Czekam na zewnątrz.
Zarumieniłem się jeszcze
bardziej po tym pocałunku. Wziąłem swoją gitarę i pożegnałem się z chłopakami,
po czym ruszyłem do wyjścia z baru. Gdy wyszedłem, podałem mężczyźnie gitarę, a
sam ruszyłem dalej.
Zaśmiałem się. No tak. Teraz się wkopałem. Będę musiał
księżniczce rzeczy nosić. Pobiegłem zanim, dorównując mu kroku. Zawiesiłem
sobie gitarę na ramieniu, po czym spojrzałem na niego.
Nie zwróciłem na niego uwagi.
Szedłem przed siebie. Nie miałem spuszczonej głowy, ale patrzyłem gdzie idę.
Jednak wciąż miałem czerwone policzki.
- No księżniczko... Nie obrażaj się - powiedziałem i objąłem
go w pasie, przyciągając do siebie.
Jakoś nie bardzo przeszkadzało
mi to, że mówił do mnie „księżniczko”, podobało mi się to. Zarumieniłem się gdy
przyciągnął mnie do siebie.
Stanąłem w miejscu, przytulając go do siebie. Zrobiłem to
tylko parę razy, a już to uwielbiałem.
Uśmiechnąłem się nieśmiało i
ponownie zarumieniłem. Jednak delikatnie zarzuciłem mu ręce na kark. Stanąłem
na palcach, przytulając się do niego.
Ponownie się schyliłem, żeby było mu łatwiej mnie objąć.
-
Księżniczka się już nie gniewa? - szepnąłem mu do ucha, uśmiechając się.
- Księżniczka się gniewa –
zaśmiałem się cicho, rumieniąc się. – Księżniczka chce żebyś ją zaniósł do domu
– mruknąłem mu do ucha. Byłem ciekawy co zrobi.
- Wedle życzenia - powiedziałem, biorąc go na ręce.
Widziałem, że się tym zdziwił. Powoli zacząłem iść w kierunku jego domu.
Mimowolnie się zarumieniłem i
wtuliłem twarz w jego ramię. Chyba moja nieśmiałość znowu wróciła, bo spuściłem
głowę, zasłaniając twarz włosami.
Takiego go uwielbiałem. Nieśmiałego, słodkiego chłopczyka.
Poprawiłem go sobie na rękach, po czym pocałowałem go w czubek głowy. Miałem na
to ogromną ochotę.
Zacisnąłem dłonie na jego
koszulce. Czułem się tak, jakby moja twarz się paliła. Przymknąłem oczy i
wtuliłem mocniej twarz w jego ramię żeby nie widział moich rumieńców.
W końcu dotarliśmy pod jego klatkę. Znowu była otwarta, więc
podniosłem nogę, otwierając drzwi. Powoli wszedłem na górę i postawiłem go
przed drzwiami.
- Proszę bardzo. Księżniczka odeskortowana pod same drzwi.
Zaśmiałem się cicho i
wyciągnąłem klucze z kieszeni, po czym otworzyłem drzwi. Spojrzałem na niego.
- Wejdziesz? – spytałem cicho,
spuszczając głowę.
- A nie będę przeszkadzał? - odpowiedziałem pytaniem na
pytanie, uśmiechając się. Jutro była niedziela, więc nie musiałem iść do pracy.
Pokręciłem przecząco głową.
Wciąż na niego nie patrzyłem, byłem zbyt zawstydzony żeby to zrobić.
Uśmiechnąłem się i po chwili razem z nim wszedłem do
mieszkania. Było małe, ale przytulne. Podobało mi się tu.
Wziąłem od niego gitarę i
zaniosłem ją do mojego pokoju, po czym poszedłem do kuchni. Mężczyzna poszedł
za mną.
- Chcesz coś do picia? –
spytałem cicho.
- Wody, poproszę - powiedziałem, po czym usiadłem na blacie,
przyglądając się mu. Był taki śliczny.
Odkręciłem butelkę wody i
nalałem mu do kubka. Ręce strasznie mi się trzęsły.
- Peszysz mnie takim wzrokiem –
wymamrotałem, nastawiając wodę na herbatę.
- To mam się w ogóle na Ciebie nie patrzeć? - spytałem
smutno. Oczywiście udawałem, a nieźle mi to wychodziło. Jako dziecko byłem
dobrym aktorem i dzięki temu, miałem co chciałem.
- Po prostu nie patrz takim wzrokiem – szepnąłem i wrzuciłem
torebkę herbaty do kubka. Spuściłem głowę.
- Ale jakim? - spytałem. Przecież normalnie na niego
patrzyłem. Podobał mi się i... ja... chyba się zakochałem.
Pokręciłem głową i uśmiechnąłem
się lekko. Woda akurat się ugotowała. Wziąłem czajnik i nalałem gorącej wody do
kubka z herbatą.
Wziąłem szklankę z wodą i upiłem jeden łyk. Nie mogłem
przestać na niego patrzeć. Serce znowu zaczęło mi szybko bić. Ja chyba naprawdę
się zakochałem.
- Dlaczego tak ciągle patrzysz
na mnie? – spytałem w końcu. Stanąłem obok niego i spojrzałem na niego
niepewnie. – Przecież nie ma co oglądać.
- Śliczny jesteś - powiedziałem. Odstawiłem szklankę,
schodząc z blatu. Przysunąłem się do niego bliżej, obejmując go w pasie.
- Ojej.. Dziękuję – szepnąłem
cicho. Ponownie zarzuciłem mu ręce na kark i przytuliłem go, stając na palcach.
Przytuliłem go mocniej, kładąc podbródek na jego głowie. Nawet
jak stawał na palcach, to i tak bez problemu mogłem tak zrobić.
Wtuliłem twarz w jego klatkę
piersiową i przymknąłem oczy. Palce znowu wplotłem w jego włosy, przeczesując
je.
Zamruczałem, gdy znowu zaczął bawić się moimi włosami.
Zawsze lubiłem, gdy ktoś mi się nimi bawił. To było takie przyjemne uczucie.
Zaśmiałem się cicho, gdy
usłyszałem jego mruczenie. Zachowywał się jak kotek. Po chwili jednak
przestałem się bawić jego włosami i wtuliłem się w niego mocniej.
Mruknąłem niezadowolony, gdy przestał. To było takie miłe
uczucie. Jednak objąłem go mocniej.
- Księżniczka chyba chce spać –
mruknąłem. Byłem śpiący, choć przespałem dzisiaj pół dnia. Jednak nie chciałem
żeby poszedł sobie.
- No to księżniczka pójdzie spać - powiedziałem i biorąc go
na ręce, zaniosłem go do jego pokoju. Posadziłem go na łóżku. - Ja już pójdę.
Też jestem zmęczony.
- A... Nie mógłbyś zostać? –
szepnąłem cicho, spuszczając głowę. Znowu się zarumieniłem, ale nie chciałem by
sobie poszedł.
Otworzyłem szerzej oczy. Miałem zostać u niego na noc? Po
chwili jednak uśmiechnąłem się.
- A księżniczka chce, abym został?
- Mh – mruknąłem, zakrywając
twarz włosami. Moje policzki ponownie zaczęły piec. Byłem zażenowany tą
sytuacją.
- No to mógłbym zostać - zaśmiałem się, czochrając mu włosy.
- A gdzie masz łazienkę? Chyba bym musiał to z siebie zmyć - powiedziałem,
pokazując na makijaż.
- Tam – powiedziałem cicho,
wskazując mu drzwi od łazienki. Gdy wyszedł, od razu położyłem się na plecach.
Wziąłem płatki kosmetyczne i płyn micelarny, po czym
zacząłem zmywać makijaż. Wziąłem jeszcze prysznic i w samych bokserkach
wróciłem do jego pokoju.
Spojrzałem na niego i
rozszerzyłem oczy w szoku. Stał przede mną w samych bokserkach... Zarumieniłem
się jeszcze mocniej, po czym uciekłem do łazienki.
Wywróciłem oczami, po czym usiadłem na łóżku, czekając na
niego. W sumie już mogłem iść do salonu, no bo przecież nie będę spał z nim,
prawda?
Z łazienki wyszedłem pół godziny
później. Miałem na sobie koszulkę oraz bokserki. Zrobiłem sobie warkocz żeby mi
się włosy nie poplątały jeszcze bardziej. Wszedłem do sypialni.
Jak zobaczyłem go w tym warkoczu, to myślałem, że zawału
dostanę. Boże, jak on słodko wyglądał. Uśmiechnąłem się, po czym podszedłem do
niego. Objąłem go w pasie, po czym pocałowałem go w czoło.
- Dobranoc, księżniczko - powiedziałem i zacząłem się
kierować się do salonu.
Jednak złapałem go za rękę, nie
pozwalając mu odejść. Spojrzałem na niego zaskoczony.
- A ty gdzie idziesz? –
zdziwiłem się.
- Do salonu? Spać? - powiedziałem, nie wiedząc o co chodzi.
Przecież to logiczne, że będę spał w salonie. Chyba jeszcze za wcześnie,
żebyśmy spali razem, prawda?
- Um... Okej... – szepnąłem
smutno i puściłem go. Miałem nadzieję, że położy się obok mnie. Pociągnąłem
nosem, idąc do łóżka.
Złapałem go za rękę, przyciągając do siebie. Wiedziałem, o
co mu chodzi. Przytuliłem go do siebie, po czym biorąc go na ręce, zaniosłem go
do łóżka. Położyłem go, kładąc się obok. Przytuliłem go, nakrywając go kołdrą.
Pisnąłem zaskoczony i wtuliłem
się w niego. Nie spodziewałem się, że nagle weźmie mnie na ręce i zaniesie do
łóżka. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową, nakrywając go również kołdrą.
Zacząłem przeczesywać jego włosy. Czułem jego oddech na
swojej szyi. Chyba zasnął. Uśmiechnąłem się i również zamknąłem oczy, nie przestając
go głaskać.
- Dobranoc – wymamrotałem
sennie, zamykając oczy. Wtuliłem się w niego bardziej i po paru minutach
usnąłem.
Zasnąłem kilka minut po nim. Nie wiem ile spałem, ale na pewno nie krótko. Byłem
strasznie zmęczony. Przytuliłem go jak pluszowego misia, śpiąc dalej.
Obudziłem się i spojrzałem na
zegarek, który wskazywał dziesiąta rano. Jednak nie chciało mi się wstawać.
Delikatnie przejechałem palcami po jego policzku.
Czułem, jak mnie dotyka, jednak nie miałem siły się budzić.
Przytuliłem się do niego mocniej, mrucząc coś przez sen.
Uśmiechnąłem się lekko i
zjechałem palcami na jego usta, a później na nos. Miałem nadzieję, że się nie
obudzi, bo spaliłbym się ze wstydu.
Wszystko czułem, jednak spałem dalej. Zawsze lubiłem długo
spać, więc nie sądzę, bym szybko się obudził.
Położyłem policzek na jego
klatce piersiowej i wsłuchałem się w spokojne bicie jego serca. Przymknąłem
oczy.
Po jakimś czasie otworzyłem zaspane oczy. Spojrzałem na
chłopaka i uśmiechnąłem się. Przytuliłem go mocno, całując w czubek głowy.
Czując, że całuje mnie w głowę,
otworzyłem oczy. Chyba musiałem przysnąć. Spojrzałem na niego, przecierając
oczy.
- Wyspany? - spytałem, patrząc na jego twarz. Wyglądał
słodko taki zaspany i nieuczesany.
Mruknąłem coś pod nosem i
ponownie się w niego wtuliłem. Najchętniej to leżałbym tak i w ogóle nie
wychodził z łóżka.
Uśmiechnąłem się i zacząłem głaskać go po głowie. Ponownie
pocałowałem go w głowę, przytulając go mocniej. Z dnia na dzień był coraz
słodszy.
Zarumieniłem się i schowałem
twarz w zagłębieniu między jego szyją, a obojczykiem. Zawstydził mnie.
Leżałbym tak wieki, gdyby nie to, że byłem głodny. Burczało
mi w brzuchu.
- Księżniczko, pójdę zrobić śniadanie - powiedziałem, po raz
kolejny całując go w to samo miejsce.
Odsunąłem się od niego i
położyłem obok. Wciąż byłem cały czerwony. Gdy tylko wstał, wtuliłem się w jego
poduszkę.
Poszedłem do kuchni, zaglądając do lodówki. Wyjąłem z
potrzebne produkty i zacząłem robić kanapki. Zrobiłem też herbatę, po czym
poszedłem do chłopaka. Podałem mu talerz, a kubki postawiłem na stoliczku.
- Smacznego, księżniczko.
Ponownie się zarumieniłem.
Usiadłem na łóżku koło mężczyzny i powoli wziąłem jedną kanapkę.
Również wziąłem kanapkę i zacząłem jeść. Byłem głodny. Zastanawiało
mnie, czy nie przeszkadza mu to, że jestem od niego starszy.
Rumieniąc się jeszcze bardziej,
przysunąłem się do niego i niepewnie oparłem o jego bok. Spuściłem głowę,
zasłaniając się włosami. Wziąłem kolejny gryz kanapki.
Nagle zapragnąłem go pocałować, jednak musiałem się
powstrzymać. To mogłoby go wystraszyć.
- Nie przeszkadza Ci to, że jestem
starszy?
Pokręciłem przecząco głową,
jedząc dalej. Nie przeszkadzało mi to, bynajmniej mógł mnie poprowadzić w tym
wszystkim. Nigdy nie byłem w związku, nie uprawiałem seksu, nawet się nie
całowałem...
Ucieszyłem się, że mu to nie przeszkadzało. W sumie to nie
byłem dużo od niego starszy. Cztery lata to niedużo.
Po chwili wziąłem do ręki kubek
z herbatą. Podmuchałem chwilę i upiłem pierwszy łyk. Odgarnąłem grzywkę z oczu.
Tak naprawdę to pogubiłem się w tym wszystkim. Co było
między nami? Czy my byliśmy parą? Nie wiedziałem tego. Nie wiedziałem, co mam o
tym myśleć.
Spojrzałem kątem oka na jego
twarz. Wyglądał jakby o czymś intensywnie myślał. Nie byłem już głodny...
Odłożyłem kubek na stoliczek i ponownie się położyłem, przykrywając kołdrą.
Nadal myśląc, zacząłem głaskać go po głowie. To chyba było
nieświadomie, bo nie bardzo wiedziałem, co robię. Byłem zbyt zajęty
rozmyślaniem.
Uśmiechnąłem się lekko i
przytuliłem do siebie kołdrę. Jak zwykle tą chwilę musiał przerwać ... mój
napad astmy. Zacząłem kaszleć.
Zerwałem się z miejsca.
- Gdzie masz inhalator? - spytałem,
rozglądając się nerwowo. Nie wiedziałem, jak się zachować.
- Łazienka – szepnąłem i
ponownie zacząłem kaszleć. To już podchodziło pod duszenie się. Nienawidziłem
mojej choroby.
Szybko pobiegłem do w/w pomieszczenia, po czym zacząłem
szukać. Nigdzie nie widziałem, więc postanowiłem przeszukać jego ubrania.
Znalazłem, więc szybko wróciłem do sypialni, podając chłopakowi lekarstwo.
Było by ciekawie gdyby Bou całkiem pozbył się swojej nieśmiałości. :3
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, Czekam na więce! <3
Ja nie wiem co napisać... To było strasznie urocze, oczywiście nie licząc astmy Bou :"3
OdpowiedzUsuńJa domagam się kolejnego rozdziału!!!
// Yuuko-san
Dlaczego w takim momencie?? serio, mnie ciekawi "czym" oni są. - bo skoro było tylko stwierdzenie "podobasz mi się" to parą chyba nie są.... nie było jeszcze "kocham"
OdpowiedzUsuńA tam będą razem... Więc byle szybko! :3
UsuńTakie słodkie i urocze, księżniczka to, księżniczka tamto... :3 zapewniłaś mi uśmiech na twarzy przez cały dzień :)
OdpowiedzUsuńKocham to <3 Nie moge sie doczekac nastepnej czesci ^ ^
OdpowiedzUsuńBou jest taaaki kawaii! I o dziwo nie denerwuje mnie jego nieśmiałość!
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobało mi się, gdy Słodziaczek zaczął się dusić *zUa Julcia*. ヽ(*≧ω≦)ノ
Czekam na następne części. Pozdrawiam.