wtorek, 12 listopada 2013

Aoi x Uruha - Wycieczka

Tak, kolejne moje wypociny, ale po prostu muszę to wszystko przenieść -,-"

Aoi od rana chodził jakiś taki naburmuszony. Ciągle marudził wkurzając tym resztę zespołu. Nie podobało mu się, że jadą na jakieś zadupie “odpocząć”. Równie dobrze mógłby zostać w domu. Ale nie! Menager zagroził, że go zawiesi. Po długiej i wyczerpującej sprzeczce, Aoi uległ. Teraz pakował wszystkie torby do bagażnika. Chłopaki sprawdzali, czy wszystko powyłączali i pozamykali. Już po chwili ruszyli w podróż. 
     Przez całą podróż praktycznie nikt się nie odzywał. Yuu siedział za kierownicą skupiony na drodze i nawet nie zauważył, kiedy wszyscy zasnęli. Nie chciał ich budzić. Wstali wcześnie, więc byli zmęczeni. Po trzydziestu minutach obudził się Kai. 
- Aoi, nie jesteś zmęczony? Może cię zmienić? - zapytał zatroskany perkusista. 
- Nie, jest okej - odpowiedział i wrócił do patrzenia na drogę. W pewnym momencie spojrzał w lusterko. Zobaczył w nim słodko śpiącego wokalistę na ramieniu lidera. Wyglądało to przeuroczo. - A jemu nie za wygodnie? - Kai spojrzał na Rukiego i lekko się uśmiechnął. 
- Niech śpi. Nie przeszkadza mi to - powiedział. Aoi zdziwił się. W prawdzie Yutaka zawsze był opiekuńczy w stosunku do Maleństwa, ale teraz troszczył się o niego jeszcze bardziej. 
- Kai, nie chciałbyś może pogadać? Widzę, że coś ci się ciśnie na język.
- No chyba by mi się rozmowa przydała. Zatrzymaj się. Tobie się przyda przerwa - gitarzysta zatrzymał auto na poboczu. Obaj mężczyźni wysiedli z samochodu i usiedli na krawężniku obok. 
- No to słucham cię przyjacielu.
- No więc… Ja… Bo chodzi o to, że…
- Wysłowisz się wreszcie? 
- No bo Ruki… On… No podoba mi się no… - Aoi był zaskoczony tym, co powiedział mu perkusista, ale mimo to cieszył się. 
- Długo to trwa? 
- W sumie… Uświadomiłem sobie, co do niego czuję na urodzinach Reity. Pamiętasz? Wtedy graliśmy w butelkę. 
- Pamiętam. Kazuki kazał ci go pocałować. Przez ten mały pocałunek poczułeś to do niego?
- Nie, on mi to uświadomił. Chyba od początku coś do niego czułem - powiedział rozmarzonym tonem i uśmiechnął się. Nagle tylne drzwi się otworzyły, a z samochodu wyłonił się Ruki. Totalnie nieogarnięty z totalnym nieładem na główce. Usiadł obok Kaia i ponownie oparł się o jego ramię. 
- To wy sobie posiedźcie, a ja obudzę Reitę i Uruszkę. Niech się dotlenią - rzekł Shiroyama i poszedł wykonać w/w czynność. 
***
- Aoś! Daleko jeszcze? - zapytał wokalista, wyraźnie znudzony już tą podróżą. Zaczął się wiercić i narzekać.
- Ruki, siedź cicho z dupą na miejscu i przestań marudzić - powiedział Aoi już lekko zirytowany postawą wokalisty.
- Dla ciebie pupcia plebsie! - odpyskował. Potem jednak siedział już cicho i grzecznie patrzył na krajobraz za oknem. (Za tekst z pupcią dziękuję mojej przyjaciółce - Oli ♥). 
    Po dwóch godzinach byli na miejscu. Wypakowali bagaże z auta i skierowali się do domu, który był własnością ich menagera. Zajęli pokoje kolejno Kai z Rukim, Reita z Uruhą i Aoi sam. Miał przynajmniej spokój. Wszedł do pokoju i od razu rozłożył się na łóżku. Był wykończony. Leżał tak dopóki ktoś nie zapukał do pokoju. 
- Proszę - odpowiedział cicho, ale tak, aby osoba za drzwiami to usłyszała. Do środka wszedł drugi gitarzysta. Usiadł obok Aoiego i zaczął:
- Zmęczony? 
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - wyszeptał i zamknął oczy. Uruha spojrzał na niego i delikatnie przeczesał dłonią jego czarne włosy. Aoi wzdrygnął się pod jego dotykiem, jednak nie protestował. Był zbyt zmęczony, by wiedzieć, co się dzieje. Zasnął. Jednak zanim to się stało, Kouyou złożył delikatny pocałunek na jego czole.
- Śpij dobrze…
***
Rano Aoi obudził się bardzo wypoczęty. Rozciągnął się i poszedł wziąć prysznic. Po piętnastu minutach był już doprowadzony do stanu używalności. Schował komórkę do kieszeni i poszedł na śniadanie. Tam czekali na niego przyjaciele, zawzięcie prowadząc konwersację.
- Cześć wszystkim - powiedział i usiadł między Reitą a Kaiem. 
- Hej - odpowiedzieli chórkiem.
- O czym tak dyskutujecie?
- No bo parę kilometrów od hotelu są ruiny zamku. Podobno świetne widoki. Ale oni jak zwykle nie są zainteresowani i zbyt leniwi, żeby tam pojechać - powiedział zirytowany Uruha.
- No bo jest wiele ciekawszych miejsc, niż jakieś ruiny - rzekł Reita, smarując masłem bagietkę.
- A skąd wiesz, jak tam jest? Byłeś tam?
- Nie i nie chce.
- Nie to nie! Sam pojadę!
- Czym? - zapytał Ruki. - Tylko Aoi ma auto.
- Zawiozę go. Problem? - między całą piątką zapadła cisza.
- A ty co taki chętny? Jeszcze wczoraj byłeś obrażony na cały świat i nigdzie nie chciało ci się jeździć.
- Ale dzisiaj mi się chce, więc nie wiem, w czym widzicie problem - powiedział. Do końca śniadania, żaden z nich się nie odezwał. Po posiłku każdy poszedł do swoich pokoi. Aoi stał na balkonie i palił papierosa, słuchając przy okazji muzyki przez słuchawki. Nie słyszał, kiedy ktoś wszedł do pokoju. Jednak w pewnym momencie słyszał jakieś szepty. Odwrócił się i ujrzał Takashimę.
- Puka się.
- Pukałem, ale nie odpowiadałeś - powiedział i oparł się o barierkę. - A ty czasem nie miałeś rzucić tego świństwa? - zapytał, wskazując na papierosa.
- Miałem, ale nie wyszło. 
- Trujesz się.
- Wiem, ale dziwnie bym się czuł, gdybym teraz przestał - znowu zapadła cisza. Yuu stał wpatrzony w  krajobraz. Uruha zaś kątem oka spoglądał na bruneta. - O której chcesz jechać na te ruiny?
- Obojętnie, to ty masz samochód. Tylko nie za późno, bo będzie ciemno. 
- A jesteś gotowy? - zapytał nadal patrząc przed siebie.
- No chyba jestem.
- To spalę i możemy jechać - powiedział i uśmiechnął się do szatyna. Po chwili wyrzucił niedopałek za balustradę i wszedł do pokoju, a zaraz za nim Uruha, który poszedł po swoje rzeczy. Po dziesięciu minutach spotkali się przy aucie i po chwili odjechali. Siedzieli w ciszy. Żaden się nie odzywał. Jednak Uruha chcąc przerwać ten stan, zapytał:
- Dlaczego zadeklarowałeś się, że mnie podwieziesz?
- Jesteśmy przyjaciółmi Uru, więc dlaczego miałbym cię nie zawieźć? A poza tym zostanę tam z tobą. Nie będę jeździł w tę i we w tę, a nie chce mi się tez siedzieć w hotelu albo słuchać marud - powiedział, dalej skupiając się na drodze. Uruha uśmiechnął się i zaczął patrzeć na okolicę za oknem. W aucie znowu zapadła cisza.
     W końcu dotarli na miejsce. Nie było tu żywej duszy w promieniu kilkuset metrów. Wysiedli z samochodu i skierowali się w kierunku zamku. Po kilku minutach chodzili sobie po murach. 
- Uru, wszystko w porządku? - zapytał zatroskany Aoi. Wiedział, że z jego przyjacielem jest coś nie tak.
- Jasne. A czemu ma nie być?
- Bo ostatnio chodzisz jakiś taki struty. Widzę, że coś cię gryzie.
- Przywidziało ci się. Wszystko jest okej. 
- Czy chodzi to jest związane z wczorajszym pocałunkiem? - Uruha zatrzymał się, gdy to usłyszał. Gdy go pocałował, był pewny, że brunet już zasnął. No to się wkopał.
- Jaki pocałunek? O czym ty mówisz Aoi? 
- Kouyou ja nie spałem, jeśli o to ci chodzi. I tak, słyszałem, jak życzyłeś mi spokojnego snu i czułem też ten pocałunek, więc nie wkręcaj mi, że nie wiesz, o czym mówię! - powiedział. 
- Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi. Brałeś coś przed spaniem? Jak tak, to zmień dilera, bo naprawdę masz dziwne sny - powiedział i ruszył przed siebie. 
- Nie rób sobie ze mnie jaj Uruha! Masz zaniki pamięci czy co?! Tak?! To przypomnę ci, co się wczoraj działo! Więc przyszedłeś do mnie wieczorem, chwilę gadaliśmy, a potem głaskałeś mnie po głowie i pocałowałeś!
- Przestań! Nic takiego nie pamiętam! - wykrzyczał, przez co zachwiał się lekko. Aoi jak porażony prądem ruszył w jego kierunku, łapiąc go w pasie i przyciągając do siebie. Gdyby nie on, szatyn spadłby z około piętnastu metrów. Obaj teraz ciężko dyszeli. Byli przerażeni. 
- Następnym razem uważaj, bo inaczej polecę za tobą. 
- C-co?
- Nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś ci się stało. I nie wciskaj mi kitów, że nic nie pamiętasz. Dobrze wiesz, co wczoraj się działo. A jak nie… To chętnie ci przypomnę - i w tym momencie Aoi przysunął się bliżej młodszego i delikatnie musnął jego wargi. Kouyou otworzył szeroko oczy, po czym niepewnie oddał pocałunek. Po chwili jednak zaprosił język Aoiego do wspólnej zabawy. Całowali się bardzo czule. Oderwali się od siebie, gdy zabrakło im tchu. 
- Aoi…
- Już sobie przypomniałeś? - powiedział, uśmiechając się. Przytulił szatyna i wyszeptał mu do ucha: - Kocham cię Kouyou.
- Co? Ale jak… Przecież…
- Nie pytaj jak długo, bo od samego początku. 
- Ale tego nie było po tobie widać.
- Powiedzmy, że świetnie maskuję swoje uczucia - rzekł z uśmiechem.
- Ja ciebie też - zaśmiał się i mocniej wtulił w przyjaciela… Nie. Teraz już ukochanego chłopaka. 

2 komentarze:

  1. Urocze!!! Ale co z Rukim i Kaiem >,<
    Taki fajny paring xD
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh urzekłaś tym me serducho. ^^
    Świetne .:3

    OdpowiedzUsuń