Jako że Toshi wyjechała na wycieczkę, ja wstawiam kolejny rozdział.
Cieszę się, że podobają wam się nasze opowiadania i jest mi bardzo miło, czytając te pozytywne komentarze :D
Nie przynudzam już, tylko zapraszam do czytania :)
Różowy – Bou (Toshi)
Biały – Kris (Diru)
Jęknąłem w jego usta, delikatnie pogłębiając pocałunek. Gładziłem jego plecy, przenosząc dłonie na jego boki.
Uśmiechnąłem się. Złapałem jego członka w dłoń i zacząłem drażnić czubek, od czasu do czasu poruszając ręką po całej długości.
O kurwa... To było takie przyjemne. Wygiąłem się w łuk, nie przestając go całować.
Zsunąłem mu bokserki z bioder. Ponownie chwyciłem jego męskość w dłoń, szybko poruszając na nim dłonią.
- O ja pierdole... - wyjęczałem. Poruszał szybko, a potem wolno. Doprowadzał mnie do szaleństwa.
- Dobrze Ci? – spytałem, uśmiechając się lekko. Widziałem rozkosz malującą się na jego twarzy. Aż się zarumieniłem.
- Haaaai... - jęknąłem przeciągle. Chciałbym, żeby posunął się dalej... żeby wziął go do ust... Jednak nie chciałem go naciskać.
Wtuliłem twarz w jego szyję, przyśpieszając ruchy ręką. Cieszyłem się, że mu się podobało. Czułem, że był już na granicy.
- O kurwaaaa... - krzyknąłem, dochodząc. Jak na kogoś niedoświadczonego, to nieźle sobie poradził. Cieszyłem się, że do tego doszło.
Zaśmiałem się cicho i puściłem jego członka. Wziąłem chusteczki i wytarłem swoją rękę z jego spermy. Spojrzałem na niego nieśmiało.
Przymknąłem oczy, próbując uspokoić oddech. Przyciągnąłem go do siebie, przytulając.
- Dziękuję... Jesteś cudowny.
Zarumieniłem się mocno, ale wtuliłem w niego. Chciałem żeby też mi pomógł z moim problemem, ale nie mogłem o to prosić.
W pewnym momencie poczułem coś na moim brzuchu. Odsunąłem go od siebie i spojrzałem na jego spodnie. Uśmiechnąłem się i przewróciłem go na plecy.
- Pomóc Ci?
Czułem, że moje policzki palą. Spojrzałem na niego nieśmiało. Miałem nadzieję, że dalej się nie posunie.
- Mh – mruknąłem, zakrywając twarz rękoma.
- Księżniczko... - szepnąłem, zawisając nad nim. - Nie bój się... Nie zrobię nic, na co mi nie pozwolisz. Jeżeli będziesz chciał przerwać to mów, dobrze?
Niepewnie odkryłem twarz i spojrzałem mu w oczy. Widziałem w nich to uczucie do mnie. Uśmiechnąłem się lekko, zarzucając mu ręce na kark. Pocałowałem go.
Odwzajemniłem pocałunek, jedną ręką odpinając jego spodnie. Powoli wsunąłem dłoń w jego spodnie, masując jego męskość przez bokserki.
Jęknąłem w jego usta. Gdy polizał moją dolną wargę, rozchyliłem usta, a Kris pogłębił pocałunek.
Robiłem wszystko delikatnie. Dłoń przeniosłem pod jego majteczki, pocierając jego członka.
Odsunąłem się od jego ust i odchyliłem głowę do tyłu. Zasłoniłem sobie usta dłonią, żeby nie słyszał moich jęków. To było krępujące.
Złapałem jego rękę, zdejmując ją z jego ust.
- Skarbie, nie zakrywaj... Chcę słyszeć, że jest Ci dobrze - powiedziałem. Po chwili nachyliłem się nad jego męskością, zsuwając jego spodnie razem z bokserkami.
Spojrzałem na niego spod półprzymkniętych powiek. Zacisnąłem dłonie na kołdrze, ponownie jęcząc.
Przejechałem palcem po jego członku, po czym powoli zacząłem poruszać na nim dłonią. Chciałem mu dać dużo przyjemności.
Jęknąłem i wygiąłem ciało w łuk. Nie panowałem nad swoim ciałem. Pierwszy raz czułem coś takiego, pierwszy raz byłem w takiej sytuacji.
Drugą dłonią głaskałem go po wewnętrznej stronie uda. Nachyliłem się bardziej, po czym niepewnie polizałem czubek jego męskości. Nie byłem pewien, czy mi na to pozwoli.
Spojrzałem na niego zaskoczony. Zarumieniłem się jeszcze bardziej. Jednak po chwili uśmiechnąłem się lekko, ponownie odchylając głowę do tyłu.
Powoli, nie spiesząc się, zacząłem lizać jego penisa, zahaczając językiem o jego jądra. Po chwili wziąłem czubek do ust, zasysając się na nim.
Jęknąłem przeciągle, automatycznie wypychając biodra w kierunku jego ust. Nie potrafiłem zapanować nad własnymi reakcjami.
Podobało mi się to, jak na to reaguje. Wziąłem go całego do ust, powoli poruszając głową.
Wymruczałem jego imię, zaciskając mocniej dłonie na kołdrze. Raz poruszał głową wolno, raz szybko, a raz ssał czubek. Doprowadzał mnie do szaleństwa.
Czułem, że już długo nie wytrzyma. Przyspieszyłem ruchy, a już po chwili poczułem ciepłe nasienie w ustach.
Krzyknąłem jego imię, dochodząc w jego ustach. Opadłem na łóżko, zamykając oczy. Starałem się uspokoić oddech.
Puściłem jego męskość, połykając wszystko. Oblizałem się, nachylając nad jego ustami. Musnąłem je delikatnie, odgarniając kosmyki włosów z jego spoconego czoła.
Objąłem go za szyję i wtuliłem się w niego. Dopiero po paru minutach uświadomiłem sobie, że on połknął moją spermę. Zarumieniłem się jeszcze mocniej.
Objąłem go w pasie, podnosząc do góry. Usiadłem, a jego posadziłem sobie na biodrach.
- Kocham Cię, maleńki.
- Ja Ciebie też kocham – mruknąłem po chwili. Ubrałem na siebie bokserki, bo spodnie leżały po drugiej stronie pokoju. – Będę tęsknił – szepnąłem ze łzami w oczach, wtulając się w niego.
- Ale nie płacz, kruszynko - powiedziałem, przytulając go mocno do siebie. - Też będę za Tobą tęsknił.
- Zostaniesz ze mną dzisiaj? – spytałem cicho, wtulając twarz w jego szyję. Chciałem mieć go dzisiaj przy sobie. Nie chciałem być sam.
- Jasne, skarbie - powiedziałem, całując go w skroń. Nie chciałem, żeby się smucił. Nie lubiłem, kiedy był smutny. Nie mogłem znieść tego widoku.
- Idę się wykąpać – uśmiechnąłem się i wstałem z jego kolan. Pocałowałem go w policzek. Wziąłem czyste ubrania, po czym poszedłem do łazienki.
Uśmiechnąłem się, po czym ubrałem bokserki. Nie będę latał z gołym tyłkiem. Jutro już pewnie będę musiał. Znając szefuńcię, będzie kazała mi robić striptiz.
Z łazienki wyszedłem pół godziny później. Miałem na sobie czyste bokserki i różową dość luźną koszulkę. Włosy miałem jeszcze wilgotne, ale nie chciało mi się ich do końca suszyć.
Wstałem z łóżka i podszedłem do chłopaka. Dałem mu całusa w policzek i poszedłem do łazienki. W pierwszej kolejności wytarłem zaschniętą krew, która pociekła mi z nosa. Po tej czynności zdjąłem bokserki i wszedłem pod prysznic.
Poszedłem do kuchni żeby zrobić sobie herbatę. Nastawiłem wodę i wrzuciłem torebki z herbatą do kubków. Usiadłem na blacie, machając nogami w powietrzu.
Z łazienki wyszedłem po dwudziestu minutach. W samych bokserkach poszedłem do kuchni. Podszedłem do chłopaka. Stanąłem między jego nogami, przytulając się do niego.
Objąłem go nogami w pasie, wplatając palce w jego włosy.
- Zrobił się z Ciebie taki misiek do przytulania – zaśmiałem się cicho.
- To źle? - spytałem z uśmiechem. Zamruczałem, gdy znowu zaczął bawić się moimi włosami. - Dla Ciebie mogę być kim tylko chcesz.
- Ojej.. Księżniczka ma własnego misia – uśmiechnąłem się, przytulając go mocniej do siebie. Uwielbiałem się bawić jego włosami.
- Oczywiście, księżniczko - szepnąłem mu do ucha. Zacząłem mruczeć pod jego dotykiem. To było taki przyjemne uczucie.
Wciąż się śmiałem. On był taki uroczy... Zarumieniłem się delikatnie i odsunąłem od niego.
- Woda się zagotowała. Mógłbyś zalać?
Mruknąłem niezadowolony, gdy się odsunął. Wyłączyłem gaz, biorąc do ręki czajnik i zalewając kubki. Odstawiłem go, po czym ponownie przytuliłem się do niego.
- Mój misio – wymruczałem, wtulając się w niego. Ponownie się zarumieniłem. Westchnąłem cicho. Nie chciałem go zostawiać tu.
- Co Ty zrobisz bez swojego misia, co? - spytałem smutno. Nie chciałem, by wyjeżdżał. Nie chciałem zostawać sam.
- Będę dzwonił do mojego misia codziennie po parę razy – szepnąłem, ponownie głaskając go po włosach. – Wezmę misia i będę udawał, że to ty.
- Bo będę zazdrosny - mruknąłem. Tak, to w moim stylu być zazdrosnym o pluszaka. - Do kogo ja się przytulę? - powiedziałem zrozpaczonym głosem.
- Ale ja się zawsze do niego przytulałem gdy było mi smutno – uśmiechnąłem się lekko. – Mam go od dziecka – mruknąłem. – Nie wiem do kogo się przytulisz – zaśmiałem się.
- To mam konkurencję - mruknąłem cicho. Przytuliłem się do niego mocniej, wtulając twarz w zagłębienie jego szyi.
- Nie masz, misiu – uśmiechnąłem się i położyłem podbródek na jego głowie. Przynajmniej teraz byłem troszkę od niego wyższy.
Wymruczałem coś niezidentyfikowanego, wtulając się jeszcze mocniej. Czyli przez ten czas oddam się w wir pracy. Zajebiście!
- Kris... – zacząłem cicho, ale nie dokończyłem. Nie wolno mi było o to pytać, to w końcu jego sprawa. – Nie, nieważne.
- No mów - mruknąłem. Wiedziałem, że chciał o coś zapytać, ale chyba się wstydził.
- Bo... – mruknąłem cicho, przytulając go mocniej. – Ty w pracy... Rozbierasz się cały? Że wszyscy mogą zobaczyć...? – wymamrotałem, rumieniąc się obficie.
Uśmiechnąłem się.
- Nie, kochanie. Zostaję w stringach - zaśmiałem się. Odsunąłem się od jego szyi i wybuchnąłem śmiechem na widok jego miny.
- Bardzo zabawne! – burknąłem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Obrażony, odwróciłem głowę w drugą stronę.
- Ale ja poważnie mówię - powiedziałem, cicho się śmiejąc. Złapałem go za podbródek i skierowałem jego głowę w swoją stron po czym musnąłem jego usta.
- Hm.. Muszę Cię kiedyś w nich zobaczyć – zaśmiałem się, odsuwając się od niego. Boże.. On i stringi? Wybuchnąłem śmiechem, łapiąc się za brzuch.
- Z czego się śmiejesz? - spytałem, robiąc naburmuszoną minę. No taka była prawda. Szefowa powiedziała, że jeśli nie chcę wystawiać swojej dumy na widok publiczny, to mam nosić stringi.
- Próbowałem sobie Ciebie wyobrazić w stringach – wyszeptałem, dusząc się ze śmiechu. – I wyobraziłem sobie takie różowe z falbankami...
- Bardzo zabawne, naprawdę - burknąłem. Różowe z falbankami? Różowe?! To nie mój kolor.
- Przepraszam, misiu – powiedziałem, gdy się już uspokoiłem. – Po prostu lubię różowy kolor – uśmiechnąłem się lekko i zarumieniłem.
- Różowy to nie mój kolor. Prędzej się potnę, niż założę różowe stringi - powiedziałem, ponownie się do niego przytulając.
- A dla mnie? – spytałem cicho, jednak widząc jego wzrok... – Nieważne, zapomnij – mruknąłem i wtuliłem się w niego. Nie chciałem żeby widział moich rumieńców.
- Stringi, owszem, ale nigdy różowe - powiedziałem z uśmiechem. Zacząłem głaskać go po plecach.
Nic nie powiedziałem. Chciałem go zobaczyć w różowym kolorze... No, ale skoro nie to nie. Nie będę go przecież zmuszać.
Nienawidziłem różowego koloru. To był mój koszmar nocny. Jednak na nim różowy wyglądał ślicznie.
- Ale Tobie ślicznie w różowym.
- Mh – mruknąłem. Po chwili jednak odsunąłem się od niego lekko i wziąłem do ręki kubek z herbatą. Powoli zacząłem ją pić.
Spojrzałem na jego ciało. Drugi raz tego dnia mam na niego ochotę. I to ogromną. Znowu musiałem się powstrzymywać.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz? – szepnąłem i poczułem gorąco na policzkach. Patrzył na mnie tak, jakby chciał mnie wziąć na tym blacie.
- Bo Cię kocham - powiedziałem, po czym zacząłem głaskać go po policzku. Chyba widział, że mam na niego ochotę. Jednak nic nie robiłem.
Ponownie wziąłem kubek i zacząłem pić. Widziałem, że chciał seksu, ale ja ... nie byłem jeszcze gotowy na takie zbliżenie. To by było już za dużo.
Odsunąłem się od niego i stanąłem obok. Oparłem się o blat, biorąc do ręki kubek. Musiałem się odsunąć, by chyba bym nie wytrzymał.
Odłożyłem naczynie i spuściłem głowę. Zarumieniłem się mocno.
- Ja wiem, że ... chciałbyś ze mną uprawiać seks, a-ale ... ja nie jestem gotowy na to – szepnąłem, zaczynając bawić się palcami. – Przepraszam.
Odstawiłem kubek, ponownie przytulając go do siebie.
- Wiem, kochanie i szanuję to. Ja sobie poradzę. Nie oczekuję od Ciebie nie wiadomo czego. Poczekam tyle, ile będzie trzeba. Do niczego Cię nie będę zmuszał.
- Przepraszam – szepnąłem, wtulając się w niego mocno i pociągając nosem. Chciałem zaspokoić jego potrzeby, ale nie mogłem.
- Nie przepraszaj, księżniczko. Rozumiem, że nie jesteś gotowy i naprawdę nie będę Cię zmuszał. Kiedy będziesz czuł się gotowy i będziesz miał ochotę, to wtedy będziemy mogli się kochać.
- Ja... Jak byłem młodszy to... – mruknąłem cicho. Strasznie trudno było mi o tym mówić, ale musiał znać powód tego, dlaczego nie chcę. – Zgwałcili mnie. Nie raz i ja ... boję się bliższych kontaktów z kimkolwiek – pociągnąłem nosem.
Otworzyłem szerzej oczy. Co za skurwiel mógł skrzywdzić taką kruszynkę?! Przytuliłem go mocno do siebie. Teraz już wszystko rozumiałem. Wiedziałem, że muszę mu dać poczucie bezpieczeństwa.
- I ja wtedy w ubikacji... Znowu mi się to przypomniało... I dlatego się bałem gdy mnie dotykałeś – szepnąłem i wytarłem oczy. – Przepraszam.
- Cii... - szepnąłem. - Kruszynko, przysięgam...jeśli ktokolwiek zrobi Ci krzywdę, nie daruję mu tego - powiedziałem, całując go w skroń.
- Ja... Kiedyś nie byłem taki nieśmiały, ale po tym wszystkim... – mruknąłem. – Nigdy nie miałem spokojnego życia. Dopiero jak poznałem Miku, on mnie broni od małego. Pewnie dlatego Cię uderzył.
- Wiem, skarbie, ale coś czuję, że się nie polubimy - powiedziałem, wzdychając. - Chciałem się z nim zaprzyjaźnić, ale po tym wszystkim... - westchnąłem.
- Chociaż spróbuj się z nim dogadać, proszę. Dla mnie? – odsunąłem się od niego i spojrzałem mu w oczy. Zarumieniłem się, ale nie odwróciłem wzroku.
- Chciałbym, ale widocznie on nie chce... Podejrzewam, że to po części przez moją pracę. Większość ludzi po prostu ma striptizerów za dziwki - mruknąłem. To nie było miłe, gdy ktoś tak mówił.
- Kocham Cię – powiedziałem, wciąż patrząc mu w oczy. – Nie mam Cię za dziwkę, nigdy tak o Tobie nie pomyślałem – szepnąłem. – Mój misio – mruknąłem, wtulając się w niego.
- Ja Ciebie też... - powiedziałem, przytulając go. - Ty tak nie uważasz, ale skąd mam mieć pewność, że on tak nie myśli. Jak byłem na scenie, widziałem tę pogardę w jego oczach.
- Przeprosi Cię za to – powiedziałem pewnie. Westchnąłem, przytulając go mocniej. Wtuliłem twarz w jego szyję i przymknąłem oczy.
- O ile przeprosiny będą szczere, to w porządku - mruknąłem. Zacząłem głaskać go po włosach.
Zamknąłem oczy. Objąłem go za szyję żeby się nie przewrócić. Byłem strasznie zmęczony. Zasnąłem w jego ramionach.
Spojrzałem na niego, po czym uśmiechnąłem się. Zasnął. Wziąłem go na ręce, zanosząc go do łóżka. Położyłem go, przykrywając kołdrą. Nie chciało mi się spać, więc usiadłem na parapecie.
Nie spałem spokojnie. Przez tego faceta przypomniało mi się to wszystko z dzieciństwa. Chciałem się obudzić, ale nie mogłem.
Spojrzałem na chłopaka, schodząc z parapetu. Położyłem się obok niego, przytulając go do siebie. Przeczesywałem jego włosy, od czasu do czasu całując go w czoło.
Usiadłem gwałtownie na łóżku, a po moich policzkach od razu popłynęły łzy. Nie chciałem tego pamiętać... Dawno mi się to nie śniło. Dlaczego teraz?
Przytuliłem go do siebie mocno.
- Cichutko, maluszku. Nie płacz... - wyszeptałem. Pewnie musiał mu się śnić gwałt. - Już dobrze, kruszynko.
Spojrzałem na niego niepewnie, po czym wtuliłem się w niego mocno. Starałem się uspokoić, ale nie mogłem..
- Już dobrze, malutki. Nic Ci nie grozi, nie płacz... - próbowałem go jakoś uspokoić. Był roztrzęsiony.
Podniosłem głowę, patrząc na niego zapłakanymi oczami. Podniosłem się wyżej i musnąłem jego usta swoimi.
Odwzajemniłem pocałunek. To go chyba uspokajało. Zacząłem głaskać go po boku. Chciałem, żeby pamiętał mój dotyk, a nie tych skurwieli.
Zamruczałem w jego usta, zarzucając mu ręce na kark. Uspokoiłem się już, ale nie chciałem przerywać pocałunku.
Uśmiechnąłem się, zatrzymując rękę na jego biodrze. Drugą ręką objąłem go mocniej. Miałem nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
W końcu odsunąłem się od niego. Wtuliłem twarz w jego szyję i pociągnąłem nosem. Już było lepiej.
- Już okej, kochanie? - spytałem, przytulając go mocniej. Położyłem się, ciągnąc go za sobą.
- Tak, dziękuję – szepnąłem, wtulając się w niego mocniej. Cieszyłem się, że został i był przy mnie. Sam bym sobie z tym wszystkim nie poradził.
- Śpij już, księżniczko - powiedziałem, całując go w czoło. Nadal go przytulając, sam zamknąłem oczy. Zrobiłem się śpiący.
Sorry, mam dość gwałtów... ONE SĄ WSZĘDZIE I ZAWSZE -.- jaaaj
OdpowiedzUsuńPewnie to, że mam dwa takie opowiadania i czytam u wszystkich o tym mnie tak zniechęciło xD No, ale rozdział fajny... Taki "kawaii" jak zwykle xD
//Yuuko-san
Podobalo mi się. :3
OdpowiedzUsuńMoże dzisiaj się nie rozpisze ale musisz mi to wybaczyć. ^^
Świetne, czekam na więcej. ;3
fajne ciekawe super czekam na wiecej
OdpowiedzUsuńBorze! Kocham to bardzo! =^o^= Nie moge sie soczekac naatepnego rozdzialu <3
OdpowiedzUsuń