wtorek, 12 listopada 2013

Marzenia się spełniają 04, Aoi x Rider

     To, co tam zobaczył, przeszło jego najśmielsze wyobrażenia. Na łóżku leżał słodko śpiący blond włosy chłopak. Aoiemu na ten widok zrobiło się cieplej na sercu. Teraz miał pewność, że Riderowi nic się nie stało. Podszedł do niego i nakrył go kocem, ponieważ w pokoju było dość chłodno. Usiadł na łóżku i przypatrywał się spokojnej twarzy blondyna. Siedział tak paręnaście minut i czekał, aż chłopak w końcu się obudzi. I doczekał się. Rider podniósł się do siadu i przetarł zmęczone od płaczu oczy. Dopiero po chwili dotarło do niego, że nie jest w pokoju sam. Spojrzał na gitarzystę ze zdziwieniem i zapytał: 
- Co ty tu robisz?
- Martwiłem się o ciebie, bo nie odzywałeś się przez trzy tygodnie. Nie odbierałeś telefonu, nie odpisywałeś na sms’y. Nawet w parku cię nie było. Chciałem się dowiedzieć, czy wszystko w porządku - powiedział i uśmiechnął się.
- Aaa… Przepraszam, że się nie odzywałem, ale byłem chory - skłamał. Tak po prostu. Nie mógł mu powiedzieć, co tak naprawdę się stało. Nie chciał, żeby Aoi się obwiniał, bo to nie była jego wina. Mógł mu od razu powiedzieć, gdzie mieszka i byłby święty spokój. 
- Rozumiem. Ale już jest wszystko okej?
- Tak, tak. W porządku - rzekł, uśmiechając się delikatnie.
- To w takim razie, może gdzieś wyjdziemy? Jest ładna pogoda, nie ma sensu siedzieć w domu.
- No nie wiem - zawahał się. Nie miał pewności, czy chce wychodzić. Jeszcze znowu coś pójdzie nie tak.
- No chodź. Musisz się przewietrzyć. Nie można cały czas siedzieć w czterech ścianach - powiedział i trzepnął Ridera poduszką. Ten siedział zdezorientowany, ale po chwili uśmiechnął się wrednie, wziął poduchę do ręki i zaczął nią bić Aoiego. I tak oto zaczęła się wojna na poduszki. 
     Po paru minutach obaj leżeli zmęczeni na łóżku. 
- Nigdy więcej - powiedział zdyszany brunet. 
- A co? Kondycji nie masz? - Rider zaśmiał się. 
- Dobra, jak mamy iść to idziemy. 
- Poczekaj, tylko się przebiorę - rzekł blondyn i wyjął z szafy czarną koszulkę z jakimś nadrukiem. Położył ją na łóżku i zdjął tą, co miał na sobie. Aoiemu zaparło dech w piersiach. Wpatrywał się w lekko zarysowane mięśnie na brzuchu chłopaka. Jednak nie napatrzył się, bo Rider założył koszulkę. - To idziemy?
- Jasne - odparł i obaj wyszli z pokoju. 
     Jakiś czas później spacerowali sobie po mieście wesoło gawędząc. Rider poczuł się lepiej. 
- Może pójdziemy coś zjeść? - zapytał Aoi, uśmiechając się serdecznie.
- To ty będziesz jadł, ja nie jestem głodny - powiedział, a zaraz po tym głośno zaburczało mu w brzuchu. Aoi wybuchnął gromkim śmiechem.
- Nie? A ja odnoszę inne wrażenie. Na co masz ochotę?
- Etto… Nie mam pojęcia. 
- Hmm… No to wybierzemy coś spontanicznie - powiedział. Weszli do jakiejś małej restauracji, usiedli przy stoliczku i zamówili coś do jedzenia. Siedzieli, wesoło gawędząc i czekając na zamówienie. 
     Do restauracji weszło właśnie czterech mężczyzn. Zaczęli się rozglądać po pomieszczeniu, po czym założyli czarne kominiarki i wyjęli broń.
- Nie ruszać się, bo wszystkich rozstrzelam! - krzyknął jeden z nich. Wszyscy byli przerażeni. 
- Patrzcie jaki słodki chłopaczek! - powiedział drugi, podchodząc do Ridera i łapiąc go za podbródek. - Może nam się przydać do czegoś. 
- Łapy precz od niego sukinsynu! - krzyknął Aoi, wstając. Podszedł do napastnika i odepchnął go od blondyna, uderzając go z pięści w twarz. 
- Proszę, proszę. Pokazujesz pazurki? Pożałujesz jeszcze - rzekł i wymierzył pistolet w gitarzystę. Nacisnął na spust. Aoi osunął się na ziemię. Rider podbiegł do niego.
- Aoi… Aoi ocknij się! - w tym momencie mężczyzna podszedł do chłopaka, łapiąc go za włosy i przewracając go na ziemię. 
- Tak bardzo kochasz swojego bohatera, ty dziwko? Hm… Może się z nim zabawimy, co chłopaki? - zaśmiał się. Dwoje z napastników wyniosło Ridera z budynku i wpakowali go do czarnego vana. Chłopak szarpał się, krzyczał, ale to nic nie dawało. Przyłożono mu jakąś szmatkę do ust, po czym blondyn stracił przytomność. 
     Po jakimś czasie dojechali do jakiegoś opuszczonego magazynu. Wyciągnęli Ridera z auta i zaciągnęli do środka. Zatrzymali się na środku hali, po czym jeden z nich uderzył nastolatka z całej siły w twarz. Blondyn ocknął się, wypluwając z ust krew. 
- No nareszcie się obudziłeś mały - rzekł jeden z mężczyzn, nachylając się nad chłopakiem. - Pobawimy się koteczku? - mówiąc to rozpiął pasek Ridera. Chłopak szarpnął, ale od razu tego pożałował, bo dostał kopniaka w brzuch. 
- Nie wyrywaj się, bo będzie gorzej - odpiął rozporek Ridera i zsunął jego spodnie, razem z bokserkami. Chłopak był przerażony.
- Przestań! Zostaw mnie! - krzyczał. 
- Mam zrezygnować z takiego kąska? Nigdy w życiu! - powiedział i zdjął swoje ubranie. Po chwili gwałtownie wszedł w chłopaka i od razu zaczął się szybko poruszać. Blondyn krzyknął z bólu. Bał się. - Krzycz głośniej suko! Głośniej! - wchodził coraz głębiej i mocniej. Po udach Ridera zaczęła spływać krew. 
- Przestań! Ahhh! Prze… nh… Ahhhh! Zostaw! - błagał. Po chwili stracił przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz