wtorek, 12 listopada 2013

Reituki - "W jednej sekundzie stracił to, co kochał"

     Kolejną noc Reita spędził na parapecie w sypialni, na którym zawsze siedział razem z ukochanym. Nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Zaledwie w ułamku sekundy stracił to, co kochał… co nadawało sens jego życiu. Rukiego już przy nim nie było.
     Kolejna samotna łza spłynęła po jego policzku. Cały czas miał nadzieję, że to jednak tylko zły sen. Że zaraz obudzi się zatopiony w miękkiej pościeli z wokalistą wtulonym w jego tors. Chciał cofnąć czas i nie pozwolić Rukiemu wyjść z domu. Wstał i poszedł do kuchni. Nastawił wodę na herbatę i usiadł na blacie kuchennym. Siedziałby tak w nieskończoność, ale czajnik mu na to nie pozwolił. Zalał wodą kubek z poziomkową herbatą, którą tak uwielbiał wokalista. Wziął napój i wrócił na swoje miejsce na parapecie.
      Pamiętał tamten dzień dokładnie. Takanori wyszedł wtedy na wieczorny spacerek z Koronem. Miał za chwilę wrócić. Basista wiele razy dzwonił do niego, ale bez skutku. Chłopak nie odbierał. Gdy zapadł już mrok, Reita otrzymał połączenie. Odebrał. Dzwonili ze szpitala. Powiedzieli mu, że Rukiego potrącił samochód. Akira natychmiast pojechał do owego szpitala. Tam dowiedział się, w której sali leży jego ukochany. Pielęgniarka jednak nie chciała go wpuścić, mówiąc, że trwa operacja. Chłopak jeszcze raz próbował się dowiedzieć, jak do tego doszło. Kobieta wytłumaczyła mu, że Ruki przechodził przez ulicę z pupilem. Nagle zza zakrętu wyjechał jakiś szaleniec, ale wokalista nie zdążył się cofnąć. Samochód uderzył w niego i zwierzaka. Powiedziała również, że w tej chwili próbują uratować pieska. Mimo niewielkich obrażeń, miał małe szanse na przeżycie. 
     Reita usiadł na krześle. Nie wiedział, co robić. Wyjął telefon z kieszeni i zadzwonił po Kaia. Wyjaśnił całą sytuację i rozłączył się. Po trzydziestu minutach zjawił się lider wraz z resztą zespołu. Czekali tak parę godzin. Kiedy nagle drzwi od sali operacyjnej się otworzyły. Wyszła z nich pielęgniarka i kilku lekarzy, pchających łóżko, na którym leżał Ruki. Reita szybko do niego podbiegł i próbował wyciągnąć coś od jednego z ratowników, ale ten powiedział, że muszą przewieść blondyna do sali. Reita poszedł za nimi, po czym czekał, aż ktoś w końcu powie mu, w jakim stanie jest wokalista. W pewnym momencie podeszła do niego młoda lekarka, mówiąc, że stan Rukiego jest stabilny, ale zapadł w śpiączkę. Reitę podniosło to na duchu i pozwolono mu wejść do sali. Akira usiadł przy łóżku, wziął chłopaka za rękę i zaczął płakać. 
     Każdą noc siedział przy nim. Minęły już dwa miesiące od wypadku. Lekarze nie dawali już mu więcej nadziei, ale Reita uparcie siedział przy jego łóżku. Nagle do pokoju weszło dwóch mężczyzn. Reita spojrzał na nich zaczerwienionymi oczami od płaczu. 
- Panie Suzuki, nie możemy dłużej czekać na wybudzenie pacjenta. Niestety musimy odłączyć go od aparatury - powiedział jeden z nich.
- Ale dlaczego?! On się obudzi, na pewno!! - powiedział zapłakany basista. 
- Niestety - rzekł drugi i odłączył aparaturę, która zawyła długim, przeraźliwym piskiem. Reita ścisnął mocniej dłoń Rukiego i rozpłakał się jeszcze bardziej. Po chwili mężczyźni kazali odsunąć się Reicie. Zakryli ciało blondyna białą płachtą i wynieśli go. Reita wybiegł z sali, wpadając prosto na Kaia. Perkusista zapytał się co się stało, lecz basista tylko pokręcił głową i przytulił się do lidera. Nagle usłyszał pomruk. Spojrzał w stronę Aoiego. Trzymał on na rękach Korona. Zwierze miało smutne oczka, ponieważ nie dano mu pożegnać się ze swym ukochanym panem. Reita podszedł do gitarzysty i wziął od niego psa. Popatrzył na niego i przytulił do siebie. Piesek wtulił się w jego bluzę, smutno piszcząc. 
     Reita otworzył oczy. Za każdym razem, gdy przypominał sobie to wszystko, łzy cisnęły mu się do oczu. Nie zatrzymywał ich. Wiedział, że nie da rady. Spojrzał w bok. Podszedł do niego Koron, lekko kulejąc. Akira zsunął się z parapetu i kucnął przy zwierzęciu. 
- Wiesz, Koron-chan. Twojemu panu jest tam dobrze. Musimy żyć dla niego. On zapewne nie chciałby, żebyśmy się smucili - powiedział i usiadł na łóżku. Spojrzał na okna i otworzył szerzej oczy. Była tam ledwo widoczna postać o blond włosach i czekoladowych oczach. Reita przetarł oczy. Owa postać była teraz blisko niego. Basista nie mógł uwierzyć własnym oczom. Łzy pociekły mu jeszcze bardziej. Lekko uśmiechnięty Ruki, starł mu łzy z policzka i powiedział:
- Kochanie, nie płacz. Przecież nic się nie stało. Zawsze będę przy tobie - powiedziawszy to, nachylił się i złożył delikatny pocałunek na ustach Reity, po czym zniknął. Basista opadł bezwładnie na plecy. Jego umysł płatał mu figle. Ale czy na pewno? Przed chwilą poczuł usta Takanoriego. I ten słodki smak wanilii. Teraz był pewien, że jego ukochany, jest z nim zawsze… Niezależnie od tego, gdzie tak naprawdę się znajduje…

1 komentarz:

  1. Oh... Wzruszyłaś mnie ;___;
    To wszystko przez Reituki...
    //Mariko-chan

    OdpowiedzUsuń