Um... W święta chyba rozdziałów nie będzie (nie na 100%), bo jadę do babci i w ogóle. Nie wiem czy będę mieć opowiadania.. W styczniu czeka mnie operacja, więc nie wiem czy będą regularnie. Chyba, że dam Diru. Nie wiem, zobaczymy.
Zapraszam.
Jęknąłem jego imię, odchylając
głowę do tyłu. Zarumieniłem się dość mocno gdy zaczął dotykać mojego brzucha i
boków.
Zrobiłem językiem mokrą ścieżkę od jego brodawki, po sam
pępek, po czym zrobiłem mu tam malinkę.
Wplotłem palce w jego włosy,
przeczesując je. Miałem nadzieję, że podczas naszego stosunku te rzeczy z
przeszłości do mnie nie wrócą.
Po chwili rozpiąłem jego spodnie, zsuwając je. Te ubrania
były zbędne. Wolałem widzieć go nagiego.
Gdy byłem już nagi spojrzałem na
niego. Nie pasowało mi to, że on miał na sobie jeszcze ubrania.
- Ściągnij je – mruknąłem,
uśmiechając się.
- Przeszkadzają Ci? - spytałem, unosząc jedną brew do góry.
- To je zdejmij - powiedziałem, uśmiechając się łobuzersko.
- A ja myślałem, że zrobisz mi
jakiś specjalny pokaz – szepnąłem, perwersyjnie oblizując usta. Chciałem go
zobaczyć jak się rozbiera.
- Specjalny pokaz, powiadasz? - spytałem z uśmiechem.
Zszedłem z niego i zacząłem się seksownie poruszać, powoli zdejmując przy tym
resztę ubrań.
Zarumieniłem się mocno, jednak
wciąż na niego patrzyłem. Wyglądał przy tym tak pięknie. Aż zazdrościłem tym
wszystkim ludziom w klubie.
Gdy w końcu pozbyłem się ubrań, ponownie nad nim zawisnąłem,
całując go w usta. Jedną ręką przejechałem po jego członku, po czym zacząłem go
pocierać.
Zarzuciłem mu ręce na kark,
mrucząc mu w usta. Pozwoliłem na pogłębienie pocałunku. Jęknąłem mu w usta, gdy
mocniej ścisnął moją męskość.
Uśmiechnąłem się, po czym zjechałem ustami na jego szyję,
potem klatkę piersiową, brzuch. Wziąłem czubek jego męskości do ust, zasysając
się na nim
Krzyknąłem, odchylając głowę do
tyłu. Jedną rękę zacisnąłem na kołdrze, a drugą wciąż przeczesywałem jego
włosy.
Powoli lizałem napletek, co jakiś czas ssąc. Po chwili
wziąłem go całego do ust, powoli poruszając głową. Nie dam mu dojść tak szybko.
- K...Kris – wyjęczałem jego
imię, wyginając ciało w łuk. – N-nie baw s-się – mruknąłem i zamknąłem oczy.
Odsunąłem się od jego męskości. Rozejrzałem się po pokoju.
Kurwa, nie mam czym go nawilżyć. Na ślinę trochę słabo... Po chwili wstałem i
poszedłem do łazienki, wracając z niej z żelem pod prysznic.
Zaśmiałem się cicho gdy
zobaczyłem w jego ręce mój ulubiony żel pod prysznic. To teraz będzie mi się
kojarzył tylko z jednym. Gdy usiadł między moimi nogami, niepewnie rozchyliłem
uda.
Wylałem sobie trochę żelu na palce i zacząłem drażnić jego
wejście. Przez te jego jęki podnieciłem się jeszcze bardziej.
Zacisnąłem mocniej powieki gdy
włożył we mnie pierwszy palec. Nie bolało, ale jednak... to wszystko z
przeszłości próbowało wrócić. Jednak skupiałem się tylko na jego dotyku.
Widziałem jego reakcję, więc przysunąłem się do niego, po
czym pocałowałem go w usta. Chciałem go czymś zająć, żeby nie myślał o
wydarzeniach z przeszłości. Powoli zacząłem poruszać palcem.
Jęknąłem, zarzucając mu ramiona
na kark. Rozchyliłem usta, pozwalając mu na pogłębienie pocałunku.
Pogłębiłem pieszczotę, powolutku wsuwając drugi palec.
Musiałem go dobrze rozciągnąć, żeby go nie bolało. Przestałem ruszać palcami,
aby się przyzwyczaił.
Wbiłem paznokcie w jego plecy,
gdy dodał drugi palec. Nie bolało mocno, ale jednak uczucie dyskomfortu
pozostało. Również zacząłem oddawać pocałunek.
Zacząłem nimi poruszać, nadal go całując. Czułem, jak wbija
mi paznokcie w plecy, jednak nie przeszkadzało mi to.
Co chwilę jęczałem i mruczałem
mu w usta. Nigdy w życiu nie czułem takiej przyjemności. Kochałem go, bardzo
mocno.
Po chwili dodałem trzeci palec, od razu nimi poruszając.
Jednak robiłem to wolno i delikatnie. Już teraz widziałem rozkosz wpływającą na
jego twarz.
Oderwałem się od jego ust i
wtuliłem twarz w jego szyję. Wbiłem mocniej paznokcie w jego plecy, jęcząc mu
do ucha. Nie potrafiłem zapanować nad własnym ciałem.
Kiedy uznałem, że już wystarczy, wyjąłem z niego palce, po
czym powoli wsunąłem się w niego. Przytuliłem go mocno do siebie, nie ruszając
się. Musiał się najpierw przyzwyczaić.
Jęknąłem z bólu i zagryzłem
wargę. Starałem się rozluźnić, ale przez pierwsze minuty nie udawało mi się.
Dopiero po chwili oplotłem go nogami w pasie i przyciągnąłem do siebie bliżej.
Gdy wszedł we mnie do końca, odchyliłem głowę do tyłu.
Nadal się nie poruszałem. Widziałem, że go boli.
- Zaraz przestanie, kruszynko - wyszeptałem mu do ucha, po
czym powoli zacząłem ruszać biodrami.
Jęknąłem głośno, wtulając twarz
w jego szyję. Przez chwilę czułem ból, ale później zmienił się on tylko w
przyjemność.
Kiedy widziałem, że grymas bólu zniknął, stopniowo zacząłem
poruszać się szybciej. Jednocześnie całowałem go po czole, policzkach i nosie.
Wyjęczałem jego imię, odchylając
głowę do tyłu. Czułem się... Nie potrafię opisać tego uczucia. Było cudownie.
- Dobrze Ci? - spytałem. Miałem przyspieszony oddech. Był
tak cudownie ciasny... Ciasny i niedoświadczony.
- Cudownie – wyjęczałem mu do
ucha, wtulając twarz w jego szyję. Zacisnąłem mocniej mięsnie na jego członku,
gdy poczułem, że podrażnił coś, dzięki czemu aż poczułem dreszcz na plecach.
- O kurwaa... - jęknąłem, gdy zrobiło się jeszcze ciaśniej.
Przyspieszyłem ruchy. Czułem, że długo nie wytrzymam.
Po paru minutach krzyknąłem,
wyginając ciało w łuk. Doszedłem pomiędzy nasze brzuchy i ponownie zacisnąłem
mięśnie na jego członku.
Poruszałem się jeszcze chwilę i doszedłem w jego wnętrzu.
Opadłem na niego, oddychając szybko. Nie mogłem się uspokoić. Jeszcze nigdy nie
czułem się tak dobrze podczas seksu.
Uśmiechnąłem się lekko i
przytuliłem go mocno, wtulając twarz w jego szyję. Chciał wysunąć się ze mnie,
ale oplotłem go mocniej nogami w pasie.
- Jeszcze chwilę – szepnąłem.
Tak przyjemnie pulsował.
Uśmiechnąłem się, przytulając się do niego. Byłem taki
szczęśliwy, że wreszcie to zrobiliśmy. Nadal oddychałem szybko.
- Kocham Cię – wymruczałem w
jego szyję, robiąc mu kolejną malinkę. Mogłem się założyć, że będzie mieć ślady
na plecach po moich paznokciach.
- Ja Ciebie też, księżniczko - powiedziałem, w końcu z niego
wychodząc. Położyłem się obok, przyciągając go do siebie.
Jęknąłem smutny gdy wyszedł z
mojego wnętrza. Poczułem taką pustkę bez niego. Jednak wtuliłem się w niego,
oddychając ciężko.
Wywróciłem oczami, przytulając go mocno. Nakryłem nas kocem.
Byłem zmęczony. Całą wczorajszą noc nie spałem, a byłem po pracy. Po chwili
leżenia, usnąłem.
Uśmiechnąłem się czule, gdy
zauważyłem, że śpi. Wtuliłem się w niego mocniej, zamykając oczy. Również
usnąłem.
Nie wiem, ile już spałem, ale nie miałem zamiaru się budzić.
Zawsze lubiłem długo pospać, a teraz byłem zmęczony. Przytuliłem go mocniej
przez sen, mrucząc coś pod nosem.
Obudziłem się i spojrzałem na
zegarek. Było grubo po trzynastej. Uśmiechnąłem się, wtulając w niego mocniej.
Spałem twardo, nawet nie myśląc o pobudce. Czułem, jak
przytula się do mnie. Zacisnąłem mocniej ramiona wokół jego pasa.
Syknąłem cicho z bólu gdy
ścisnął moje biodra jeszcze mocniej. Muszę przyznać, że bolało gdy tak mocno
mnie przytulał.
Po paru minutach otworzyłem oczy. Zaspanym wzrokiem
spojrzałem na blondyna i uśmiechnąłem się, znowu zamykając oczy.
- Nie ściskaj mnie tak mocno,
nie ucieknę Ci – szepnąłem cicho, kładąc policzek na jego klatce piersiowej.
- Przepraszam - mruknąłem sennie, poluźniając uścisk. - Jak
się spało, księżniczko?
- Dobrze – uśmiechnąłem się
lekko. Podniosłem rękę i odgarnąłem mu włosy z czoła oraz oczu.
Uśmiechnąłem się, gdy po chwili zaczął mnie głaskać po
policzku. Miał takie delikatnie dłonie.
- Dziękuję za wczoraj. Było
cudownie – powiedziałem zawstydzony i schowałem twarz w jego klatce piersiowej.
- Nie ma za co, kochanie - powiedziałem, nadal mając
zamknięte oczy. W pokoju było strasznie jasno. Światło raziło mnie w oczy.
Spojrzałem na jego twarz.
Ponownie przejechałem palcami po jego policzku, po ustach, po zamkniętych
powiekach... Był piękny.
Uśmiechnąłem się, gładząc go rękami po plecach. Nadal
czułem, jak się do siebie kleimy. Chyba wypadałoby się wykąpać.
Oparłem się na rękach obok jego
głowy. Pocałowałem go w nos, a następnie w usta. Nie obchodziło mnie to, że
kleiliśmy się.
Zamruczałem w jego usta, zarzucając mu ręce na szyję.
Odwzajemniłem pocałunek, przyciągając go bliżej siebie.
Obróciłem się na plecy, ciągnąc go
za mną. Wolałem gdy on leżał na mnie. Pozwoliłem na pogłębienie pocałunku.
Uśmiechnąłem się, całując go dalej. Jedną ręką głaskałem go
po policzku, a na drugiej się opierałem. Po chwili odsunąłem się od niego.
- Kocham Cię, mały.
- Ja Ciebie też kocham, duży –
zaśmiałem się cicho i zarumieniłem dość obficie pod jego spojrzeniem. Brakowało
mi go.
Zaśmiałem się, składając słodkiego całusa na jego ustach.
Wstałem z niego, po czym wziąłem go na ręce, idąc do łazienki.
Pisnąłem zaskoczony i oplotłem
jego szyję ramionami. Od zawsze bałem się wysokości, choćby takiej. Czułem, że
moje policzki palą.
- Co jest, skarbie? - spytałem, zatrzymując się przy
drzwiach. Otworzyłem je nogą, wchodząc do środka. Wszedłem z nim do kabiny,
odkręcając ciepłą wodę.
- N-nic – mruknąłem. – Mam lęk
wysokości – szepnąłem i wtuliłem się w niego. Czułem ciepłą wodę na swoich
plecach i włosach.
- Ojej - szepnąłem, przytulając go mocno do siebie. Wziąłem
żel i nalałem go sobie na rękę, powoli zaczynając namydlać jego ciało.
Czując znajomy zapach żelu,
zarumieniłem się mocno. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Uśmiechnąłem się
lekko.
Czułem się cudownie. W głowie miałem obraz Bou, który leżał
pode mną cały nagi..., który wił się z rozkoszy. To był piękny widok. Cieszyłem
się, że mogłem mu dać te przyjemność.
Zarzuciłem mu ręce na kark,
stanąłem na palcach i przytuliłem się do niego, wtulając twarz w jego szyję.
Przez te dwa tygodnie tak bardzo mi go brakowało.
Dotarłem dłońmi do jego pupy. Powoli zacząłem ją myć,
wsuwając palec między jego pośladki, aby usunąć moją spermę.
Nie mogłem powstrzymać jęku.
Zawstydzony wtuliłem mocniej twarz w jego szyję i zagryzłem wargę.
- Nie wstydź się - zaśmiałem się cicho, powoli obmywając go
w tamtym miejscu. Uśmiechnąłem się szerzej czując, jak mocno się we mnie wtula.
Czy to dziwne, że ... znowu
chciałem go poczuć w sobie? On mnie drażnił... Robił to specjalnie. Ugryzłem go
w szyję.
- Ała... Za co to? – spytałem, odsuwając się od niego.
Zrobiłem minę zbitego szczeniaczka. Ugryzł mnie dość mocno.
- Drażnisz się ze mną –
pokazałem mu język, po czym pocałowałem go w nos. Wziąłem żel do ręki, nalałem
sobie na dłoń, odłożyłem go i zacząłem namydlać jego klatkę piersiową.
- Drażnić to ja się mogę dopiero zacząć - wyszeptałem.
Zamruczałem, czując jego ręce na moim torsie. Uwielbiałem, gdy mnie dotykał.
- Doprawdy? – spytałem
zadziornie i odgarnąłem mokre włosy z twarzy. – I niby mam się Ciebie bać?
- Tego nie powiedziałem - wymruczałem, napierając palcem na
jego wejście. Nie włożyłem go, ale teraz mnie prowokował.
- Jeśli chcesz seksu to musisz
się trochę postarać, skarbie – szepnąłem mu do ucha, zjeżdżając rękami na jego
brzuch. Boże, co się ze mną dzieje?
- A kto powiedział, że chcę? - mruknąłem mu do ucha,
zabierając palec. Ręce przeniosłem na jego plecy, gładząc je.
- Ależ nikt – uśmiechnąłem się i
odsunąłem od niego. Wziąłem do ręki szampon. Nalałem sobie trochę na dłoń i
odłożyłem butelkę. Zacząłem myć włosy.
Uśmiechnąłem się i umyłem do końca ciało, razem z włosami.
Spłukałem się i już po chwili stałem na miękkim dywanie, obwiązany ręcznikiem.
Drugim zaś wycierałem mokre włosy.
Zakręciłem wodę i owinąłem się
ręcznikiem w pasie. Drugi narzuciłem sobie na głowę, powoli wycierając mokre
włosy.
Odłożyłem ręcznik, patrząc w lustro. Moje włosy odstawały na
wszystkie możliwe strony. Westchnąłem, biorąc suszarkę do ręki. Zacząłem suszyć
mokre kosmyki.
Poszedłem do mojego pokoju.
Ubrałem czyste bokserki i usiadłem na łóżku, wciąż susząc włosy ręcznikiem.
W końcu wyszedłem z łazienki. Moje włosy już jakoś
wyglądały. Wszedłem do sypialni chłopaka, siadając obok niego. Objąłem go
ramionami w pasie, przytulając się do niego.
Spojrzałem na niego i wziąłem
ręcznik z włosów.
- Muszę iść je wysuszyć –
mruknąłem, wstając. Skierowałem się do łazienki.
Westchnąłem. A chciałem się do niego poprzytulać. Zdjąłem
ręcznik i założyłem swoje ubrania. Opadłem na łóżko. Nic mi się nie chciało, a
dzisiaj szedłem do pracy. Zaczyna mnie już to męczyć.
Wysuszyłem włosy i wróciłem do
sypialni. Położyłem się obok niego, przytulając się do jego boku. Wtuliłem
twarz w jego szyję.
Objąłem go, przytulając do siebie.
- Będę musiał niedługo iść - mruknąłem niezadowolony. Nie
chciałem iść dzisiaj do tego klubu, ale jak nie pójdę, to szefowa urwie mi
głowę.
- Nie możesz dzisiaj ze mną
zostać? – spytałem cicho, pociągając nosem. Chciałem żeby został ze mną
dzisiaj. Tak bardzo się za nim stęskniłem.
- Nie mogę, kochanie... - powiedziałem. - Muszę iść do
pracy. Jak się nie pokażę w klubie, to nie będziemy mogli sobie tak rozmawiać.
Wtuliłem się w niego bardziej.
Nie chciałem żeby poszedł do pracy, chciałem żeby został ze mną. W końcu nie
widzieliśmy się dwa tygodnie.
- Przepraszam, ale naprawdę muszę... - mruknąłem. - Nie smuć
się - szepnąłem. Nie lubiłem, kiedy się smucił.
- Wiem, że musisz. Po prostu mi
smutno, bo nie widzieliśmy się dwa tygodnie – mruknąłem, rumieniąc się mocno.
Ale... Zaraz, zaraz. Uśmiechnąłem się lekko.
- Wiek, kotku... Chciałbym zostać, ale niestety... -
powiedziałem smutno. Spojrzałem na niego. - Co?
- Hm? Ale co? – spytałem,
również na niego patrząc. O co mu chodziło z tym „co”? Wtuliłem się w niego
mocniej.
- No ten Twój uśmiech. Jeszcze przed chwilą byłeś smutny -
powiedziałem, po czym zacząłem głaskać go po głowie.
Uśmiechnąłem się szerzej i
wtuliłem twarz w jego szyję. Zamruczałem gdy zaczął przeczesywać moje włosy.
O co chodziło? Chyba zaczynam się domyślać. Nie zdziwię się,
jak go zobaczę dzisiaj w klubie. Bardzo prawdopodobne.
- Kocham Cię, wiesz? – szepnąłem
i pocałowałem go w szyję. – Gdy Cię nie było to przytulałem się do misia i
wyobrażałem sobie, że to ty.
- Ja Ciebie też kocham, księżniczko - powiedziałem.
Uśmiechnąłem się, gdy powiedział o tym misiu.
- Ale zdecydowanie księżniczka
woli się przytulać do swojego misia – wymruczałem, wtulając się w niego
mocniej.
Zaśmiałem się. Podobało mi się to, jak na mnie mówił.
Lubiłem być dla niego misiem, bo lubiłem się tulić.
- Zgubiłem jedną sukienkę –
wyszeptałem płaczliwie. – To była moja ulubiona – mruknąłem. Była taka śliczna,
a już jej nie mam.
- Ojej... Na pewno się znajdzie, kochanie - powiedziałem,
całując go w czoło. Wyglądał ślicznie w sukienkach.
- Nie znajdzie.. Po jednym
koncercie wróciliśmy, a ona wisiała na szafie... I jak przyszliśmy to jej nie
było – mruknąłem, pociągając nosem. – A tylko pokojówka miała klucz. Wredna
suka – burknąłem pod nosem.
- No już, skarbie. Nie smuć się. Nie lubię tego -
powiedziałem, przytulając go mocniej do siebie.
- I przez tą kurwę muszę sobie
kupić nową – mruknąłem. – Wiem! Pójdziesz ze mną na zakupy – usiadłem i
spojrzałem na niego świecącymi się oczami.
- Na zakupy? - spytałem radosnym głosem. Uwielbiałem chodzić
na zakupy. Może kupię sobie coś nowego?
- Tyle sklepów – szepnąłem i
przyłożyłem dłonie do policzków. Potrafiłem chodzić po sklepach cały dzień.
Ojej, chyba jestem pierwsza. ^^
OdpowiedzUsuńZatem tak, ostatnio mam trochę dziwne podejście do seksu (chyba za dużo o tym czytam xD), niemniej podobały mi się Wasze opisy. :D
Zarówno Kris i Bou są przeuroczy.
Z tej pokojówki to rzeczywiście suka - ukraść Bou sukienkę. >.<
Zakupoholicy! <3
OdpowiedzUsuń//Yuuko-san
scena sexu extra ale z tymi zakupami no zastrzeliłaś mnie padłam ze śmiechu
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć, po prostu cudownie to wszystko wyszlo ^^
OdpowiedzUsuńBou i Kris na zakupach? :D Oj bedzie sie dzialo! xD