Skoro skończyło się opowiadanie Kris x Bou przedstawiam Wam nowe, kolejne opowiadanie. Mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu. Nie będzie to długie.. Ledwo 13/14 rozdziałów.
Zapraszam.
Fioletowy - Yukiyo
Biały - Hiroki
Pamiętam, jakby to było wczoraj. Ten dzień nigdy nie
ucieknie z mojej głowy. Wracałem do domu od kolegi. Na dworze było już ciemno.
Ktoś zaciągnął mnie w krzaki. Pamiętam, że krzyczałem i się wyrywałem. Nie
mogłem się uwolnić.
Teraz jestem w jakimś dziwnym budynku. Wygląda jak agencja
towarzyska. Trzymali mnie w klatce. Byłem nagi.
Westchnąłem, wchodząc do budynku. Od razu podszedł do mnie
wysoki mężczyzna w garniturze.
- Dzień dobry, Hiroki- sama. Proszę za mną – powiedział i
zaczął mnie prowadzić do jakiegoś pomieszczenia. Było kwadratowe. Wokoło były
krzesła, na których siedzieli inni mężczyźni. Również usiadłem, odwieszając
marynarkę na oparcie.
Obok mnie było jeszcze kilka klatek, w których też byli
młodzi chłopcy. Bałem się. Nie wiedziałem, co mają zamiar z nami zrobić. Ręce
miałem przypięte do „sufitu” klatki, a nogi rozchylone. W
ustach miałem knebel. Nie mogłem się ruszyć, a tym bardziej nic powiedzieć.
Siedziałem i cierpliwie czekałem aż się zacznie. W końcu się
doczekałem. Do sali zostali wprowadzani coraz to młodsi, jednak żaden mnie nie
zainteresował. Do czasu.
Po jakimś czasie wyprowadzili mnie. Wszedłem do jakiegoś
pomieszczenia. Siedziało w nim kilkunastu mężczyzn. Nie wiedziałem, po co nas
tu przyprowadzili. Po chwili zawieszono mi na szyi jakąś tabliczkę. Spojrzałem
na nią. Była na niej cena.
Zaczęła się licytacja od dziesięciu tysięcy. Chłopak mógł
mieć maksymalnie osiemnaście czy siedemnaście lat. Miał ciemne, splątane włosy
i równie ciemne oczy. Był bez ubrań.
- Sześć milionów – powiedziałem w końcu. Zrobiła się cisza.
No tak, kto by kupował dziecko za takie pieniądze?
Zamarłem. Chcieli mnie sprzedać. Chciałem się wyrwać
facetowi, który mnie trzymał, ale ten uderzył mnie z całej siły w brzuch, przez
co zgiąłem się, padając na kolana. Złapał mnie za włosy.
- Ubierz go w cokolwiek, dopłacę – powiedziałem obojętnie.
Jakoś nie bardzo mnie obchodziło, że go uderzył. Mógł się nie wyrywać, to by
nie dostał. – I zapnij mu ręce.
Cholernie się bałem. Nie wiedziałem, co za facet mnie
kupił. Nie wyglądał na miłego. Po chwili założyli na mnie jakieś ubrania,
zakuwając mi ręce w kajdanki.
Po chwili podeszli do mnie z dzieciakiem. Spojrzałem
obojętnie na jego twarz. Dostałem do ręki łańcuch, który był przypięty do
kajdanek. Posadzili chłopaka koło mojego krzesła.
Siedziałem na podłodze ze spuszczoną głową. Bolały mnie
nadgarstki i brzuch. Byłem pewien, że moje życie całkowicie się zmieni. Pewnie
kupił mnie tylko po to, żeby mieć na kim sobie ulżyć.
Byłem zadowolony, że się nie wyrywał. Jakoś nie miałem
ochoty nic mu robić, co było dziwne. Ale i tak wiedziałem, że jeszcze dzisiaj
będę z nim uprawiał seks. Miałem ochotę.
Siedziałem spokojnie. Wiedziałem, że i tak nic nie
wskóram. Ten facet był silniejszy ode mnie, więc nie dałbym rady się wyrwać.
W końcu się skończyło. Wstałem i ubrałem marynarkę.
Chwyciłem chłopaka za ramię, pomagając mu wstać. Zacząłem iść w kierunku
wyjścia. Jednak zatrzymał mnie mężczyzna w garniturze.
- Pieniądze powinieneś mieć już na koncie – powiedziałem
spokojnie.
- Tak, są. Życzę miłej zabawy, Hiroki- sama – uśmiechnął się
do mnie.
Pociągnął mnie w kierunku samochodu. Wrzucił mnie na tylne
siedzenie, po czym usiadł za kierownicą, odjeżdżając. Przymknąłem oczy.
Zaczynałem bać się coraz bardziej.
Po dwudziestu minutach byliśmy już pod moim domem. Był to
dość spory dom jednorodzinny na obrzeżach miasta. Dostałem go w spadku po ojcu.
Otworzyłem tylne drzwi, wyciągając go. Zamknąłem samochód i pociągnąłem go do
mieszkania.
Potykałem się o własne nogi. Rozejrzałem się dookoła. Nie
wiedziałem, gdzie jestem. Nie znałem tej okolicy. Weszliśmy do środka. Od razu
zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju.
Rzuciłem go na łóżko. Ściągnąłem z niego te spodnie i
zdarłem koszulkę. Obróciłem go na brzuch, podnosząc jego biodra do góry.
Rozpiąłem rozporek i zsunąłem spodnie z bioder. Wszedłem w niego bez
przygotowania czy nawilżania, od razu zacząłem się poruszać.
Krzyknąłem. Nigdy nie czułem takiego bólu. Łzy popłynęły
mi po policzkach. To był koszmar. Nie mogłem tego znieść.
Był taki ciasny i niedoświadczony. Przyśpieszyłem ruchy
biodrami. W końcu doszedłem w nim. Wyszedłem z jego wnętrza i ubrałem spodnie,
po czym przywiązałem łańcuch do ramy łóżka.
- Wrócę jutro – powiedziałem i wyszedłem.
Rozpłakałem się. Czułem się okropnie. Właśnie zostałem
zgwałcony. Jego słowa utkwiły mi w pamięci. „Wrócę jutro...” Nie chciałem, żeby
wracał. Chciałem być w domu.
Zamknąłem drzwi na klucz i ruszyłem do swojej sypialni.
Rozebrałem się, idąc pod prysznic. Jakoś nie bardzo mnie ruszyły te jego łzy.
Miałem nadzieję, że szybko mi się nie znudzi, bo dałem za niego dużo pieniędzy.
Pół nocy przepłakałem. Wszystko zaczęło mnie boleć. Nie
mogłem się ruszyć. Koło czwartej udało mi się zasnąć, co było cudem. Bałem się,
co może stać się jutro.
Obudziłem się o ósmej rano. Poszedłem do łazienki żeby się
odświeżyć po nocy. Po piętnastu minutach wyszedłem z sypialni i skierowałem się
do pokoju, gdzie zostawiłem chłopaka.
Byłem wykończony. Przez ostatnie parę dni w ogóle nie
spałem. Nic mi się nie śniło, więc miałem jako tako spokojny sen. Jednak nie na
długo.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Podszedłem do łóżka,
po czym odwiązałem łańcuch.
- Wstawaj – warknąłem i uderzyłem go w policzek.
Otworzyłem oczy, czując uderzenie. Zabolało jak cholera. A
tak się łudziłem, że jak się obudzę, będę w swoim pokoju, a obok mnie będzie
mój pies, a nie ten mężczyzna.
- Jak się będziesz wyrywał, to będzie jeszcze gorzej –
powiedziałem, odpinając mu kajdanki. Wziąłem go za ramię, prowadząc do łazienki.
– Weź prysznic – wydałem polecenie i oparłem się o framugę.
Posłusznie wszedłem do kabiny, po czym zacząłem myć moje
posiniaczone ciało. Ledwo się ruszałem. Czułem ogromny ból w dolnej partii
ciała. Dziwnie się czułem, gdy tak stał i się na mnie patrzył.
Musiałem przyznać, że spodobało mi się jego ciało. Patrzyłem
jak przejeżdża rękami po swoim brzuchu i klatce piersiowej, a następnie myje
włosy.
- Skończyłeś? – spytałem, po dwudziestu minutach.
Pokiwałem głową, wychodząc z kabiny. Rzucił we mnie
ręcznikiem. Wytarłem się, po czym grzecznie odwiesiłem go na wieszak. Nie
ubierałem się, bo nawet nie miałem w co.
Chwyciłem go za ramię i poprowadziłem do sypialni.
Posadziłem go na łóżku. Podszedłem do szafy. Wyciągnąłem czarne, obcisłe
spodenki do połowy ud i równie obcisłą bokserkę. Rzuciłem tym w niego.
- Ubierz.
Zrobiłem to, co mi kazał. Było mi w tym niewygodnie. Te
ubrania były strasznie obcisłe. Przez te spodnie bardziej bolały mnie pośladki.
Jednak nic nie mówiłem. Nie mogłem, bo znowu by mi coś zrobił.
- Jak masz na imię? – spytałem obojętnie, patrząc na niego.
Te ubrania opinały go i wyglądał dobrze.
- Yukiyo - powiedziałem cicho. Widziałem, jak na mnie
patrzył i miałem wrażenie, że zaraz się na mnie rzuci i znowu zgwałci.
Podszedłem do niego i złapałem go za ramię, ciągnąc do
wyjścia z pokoju. Zaraz powinno być śniadanie, a ja zrobiłem się głodny.
Poszedłem za nim. Jego uścisk był strasznie mocny. Bolało
mnie to. Weszliśmy do wielkiej jadalni. Posadził mnie na krześle. Skrzywiłem
się z bólu.
- Jedz. Dzisiaj przychodzą moi znajomi. Zrobisz coś nie tak,
a potraktuję Cię jak kurwę i pozwolę Cię zgwałcić – powiedziałem, biorąc do
ręki widelec. Na śniadanie była jajecznica.
- Hai - mruknąłem cicho i zacząłem jeść. Byłem głodny, bo
długo nic nie jadłem. Zjadały mnie nerwy. Bałem się tej wieczornej wizyty jego
znajomych.
I tak wiedziałem, że coś mi się nie spodoba. Znowu nabrałem
na niego ochoty, ale to później. Wbiłem widelec w jajko i podniosłem go do ust.
Zjadłem, dziękując za posiłek. Nie ruszałem się z miejsca,
bo nie dał mi na to pozwolenia. Nie chciałem się narażać.
W końcu również zjadłem. Wstałem od stołu i spojrzałem na
chłopaka.
- Chodź – powiedziałem i ruszyłem przed siebie. Nie
patrzyłem czy idzie.
Wstałem i poszedłem za nim. Nic chciałem, ale musiałem.
Zastanawiałem się, gdzie mnie prowadzi i co ma zamiar zrobić. Miałem cichą
nadzieję, że mnie nie zgwałci.
Poszedłem do jego pokoju. Westchnąłem cicho, podchodząc do
łóżka. Usiadłem, opierając się o ramę. Chłopaka przyciągnąłem do siebie.
Posadził mnie na swoich kolanach. Bałem się. Skoro
przyszliśmy tutaj, to pewnie znowu to zrobi.
Objąłem go w pasie i przyciągnąłem do siebie.
- Opowiedz mi coś o sobie – zażądałem. Nie chciało mi się
zadawać pytać. Musiał opowiedzieć.
Przez moment zastanawiałem się, co mam powiedzieć.
- Etto... mam osiemnaście lat. Jestem cichy i nieśmiały.
Nigdy nie miałem przyjaciół. Zawsze byłem sam. Ludzie twierdzili, że jestem
dziwny. Lubię rysować i słuchać muzyki. Chodzę... raczej chodziłem do szkoły -
powiedziałem. Nie wiedziałem, co miałem więcej powiedzieć.
Wstałem, zrzucając go ze swoich kolan. Skierowałem się do
wyjścia z pokoju.
- Nic nie kombinuj, bo będzie źle – powiedziałem. – W pokoju
są kamery, a w oknach kraty. Zrób coś nieodpowiedniego, a zamknę Cię w piwnicy
na dole. Zrozumiałeś?
- Hai - powiedziałem cicho. Gdy wyszedł, wtuliłem się w
poduszkę. W oczach miałem łzy. Przez chwilę wydawał się taki miły.
Zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem do mojej sypialni.
Jakoś nie miałem ochoty tam z nim siedzieć. Przyjdę do niego po południu.
Chciałem wrócić do domu. Tutaj bałem się nawet oddychać.
Bałem się, że nawet to może go zdenerwować. Zacząłem płakać. Tego mi chyba nie
zabronił, prawda?
Wziąłem do ręki książkę i zacząłem czytać, jednocześnie kątem
oka patrząc na ekranik, gdzie był pokazany chłopak.
Bałem się wykonać choć najmniejszy ruch. Przez te kamery
czułem się nieswojo. Czułem się osaczony i obserwowany.
Koło trzynastej wstałem i poszedłem do jego pokoju.
Otworzyłem drzwi, patrząc na niego.
- Idziemy – powiedziałem.
Spojrzałem na niego zapłakanymi oczami, po czym wstałem i
podszedłem do niego. Znowu mnie gdzieś prowadził. Znowu się bałem.
- I czego ryczysz? Jeszcze Ci nic nie zrobiłem – warknąłem.
Irytował mnie ten dzieciak. Znowu ruszyłem do jadalni.
Wytarłem oczy, idąc za nim. Usiadłem tam, gdzie mi kazał i
czekałem. Cały czas łzy napływały mi do oczu, ale od razu je wycierałem. Byłem
wrażliwy, więc nie mogłem nad tym zapanować.
- Przestań ryczeć – warknąłem i uderzyłem go w policzek. Miał
się uspokoić. Łatwo się denerwowałem, a tego chyba nie chciał.
Pisnąłem. Ponownie wytarłem oczy, próbując się uspokoić.
- Przepraszam - powiedziałem cicho. Nie chciałem go
denerwować.
Nie odpowiedziałem. W końcu uspokoił się i przyniesiono nam
jedzenie. Był to ryż z mięsem oraz sosem. Lubiłem to danie.
Powolutku zacząłem jeść. Bałem się, bo krzywo na mnie
patrzył. Wiedziałem, że pewnie coś mi zrobi. Byłem tego pewny.
Znowu nabrałem na niego ochoty i nie miałem zamiaru czekać
dłużej. Po skończonym obiedzie wstałem.
- Chodź – wydałem rozkaz, kierując się do wyjścia z jadalni.
Posłusznie poszedłem za nim. Wszedł do pokoju, w którym
mnie zostawiał. Nie wiedziałem, po co znowu tam idzie. Jednak po chwili dotarło
do mnie, co zamierza. Rzucił mnie na łóżko.
- Będziesz grzeczny czy znowu mam Ci związać ręce? –
spytałem obojętnie, ściągając z niego koszulkę.
- Będę - powiedziałem cicho. Bałem się. Miałem cichą
nadzieję, że będzie choć trochę delikatny.
Usiadłem na łóżku opierając się o poduszki. Rozpiąłem swoje
spodnie i zsunąłem je z bioder.
- Wiesz co robić.
Podszedłem do niego na czworaka i powoli zacząłem lizać
jego męskość. Czułem się okropnie. Nigdy bym nie przypuszczał, że będę musiał
robić to jakiemuś obcemu facetowi.
Zawiodłem się na nim. Myślałem, że choć trochę będzie się
opierał. Lubiłem gdy mój partner w łóżku nie jest uległy.
Wiedziałem, że nie ma sensu się mu sprzeciwiać, bo to i
tak by nic nie dało. Przecież mnie nie wypuści. Dał za mnie dużo pieniędzy. Po
chwili zacząłem go ssać.
Nie miałem z tego żadnej frajdy. Musiałem to zmienić.
Chwyciłem go za włosy i sam zacząłem poruszać jego głową. Mój członek wchodził
w jego usta aż po jądra.
Zacząłem się krztusić. To było okropne. Bolało mnie
gardło. Mruknąłem coś, czując jak wbija mi się w gardło.
Poruszałem jeszcze chwilę jego głową i doszedłem w jego
ustach.
- Połknij – rozkazałem, wciąż trzymając go za włosy.
Jak rozkazał, tak zrobiłem. Było niedobre, strasznie
gorzkie. Miałem nadzieję, że na tym się skończy.
Jednak nie miałem zamiaru przestawać. Obróciłem go na brzuch
i podniosłem jego biodra do góry. Ściągnąłem z niego spodenki. Wszedłem w niego
jednym płynnym ruchem.
Krzyknąłem z bólu. Od razu zaczął się poruszać. Jego
brutalność chyba nie znała granic. Strasznie bolało.
Złapałem go za biodra i uniosłem bardziej do góry, wchodząc
jeszcze głębiej. Jego ciasnota i zaciskające mięśnie doprowadzały mnie do
szału.
Pisnąłem. Po policzkach po raz kolejny tego dnia płynęły
mi łzy. Rozpłakałem się na dobre. Nie mogłem się uspokoić. Krzyczałem.
Kolejny raz doszedłem w jego wnętrzu. Ubrałem spodnie i
stanąłem obok łóżka.
- Masz godzinę, później przychodzą moi znajomi –
powiedziałem, kierując się do wyjścia. Zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem do
mojej sypialni.
Próbowałem się uspokoić. Jakimś cudem mi się to udało.
Podniosłem się, siadając. Wytarłem zapłakane oczy, po czym pozbierałem ubrania.
Powoli się ubrałem, po czym położyłem się na łóżku. W tamtej chwili chciałem
umrzeć.
I po co się ubierałeś, dzieciaku? Później i tak będziesz to
ściągał. Znowu wziąłem do ręki książkę, otworzyłem na setnej stronie i zabrałem
się za czytanie.
Było mi niedobrze. Źle się czułem. Bolały mnie pośladki i
brzuch. Nerwy mnie dopadły. Zacząłem bać się tego, co może się stać, gdy
przyjdą Ci jego znajomi. Czy oni też będą mnie dotykać?
W końcu minęła godzina. Wstałem i poszedłem do jego pokoju.
Leżał skulony na łóżku.
- Idź się wykąpać – powiedziałem.
Powoli wstałem i chwiejnym krokiem poszedłem do łazienki.
Rozebrałem się i wszedłem do kabiny, puszczając ciepłą wodę.
Stanąłem w progu łazienki i obserwowałem go. Widziałem jak
krzywi się przy każdym ruchu, ale jakoś nie bardzo mnie to obeszło.
Myłem się powoli, bo gdzie się nie dotknąłem, odczuwałem
ból. Gdy wreszcie skończyłem, wyszedłem i wytarłem się. Chciałem się ubrać, ale
mnie zatrzymał.
- Poczekaj tu – powiedziałem i wszedłem do jego pokoju.
Skierowałem się do szafy. Wyciągnąłem z niej czarne, krótkie spodenki z lateksu
oraz czarną, obcisłą bokserkę. Poszedłem do łazienki. – Ubierz – podałem mu
ubrania.
Drżącymi dłońmi wziąłem od niego rzeczy i z bólem
wymalowanym na twarzy, założyłem je na siebie. Gdy skończyłem, spojrzałem na
niego wyczekująco.
Zmierzyłem go wzrokiem i złapałem go za ramię, po czym
ruszyłem do salonu na dole. Przed drzwiami jednak zatrzymałem go.
- Zapamiętaj, że jesteś mój – powiedziałem, patrząc na
niego.
Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. Po chwili weszliśmy
do salonu. W pokoju siedziało czterech mężczyzn. Spojrzeli na mnie wygłodniałym
wzrokiem.
Przywitałem się z nimi i usiadłem na kanapie. Chłopaka
posadziłem sobie na kolanach. Objąłem go ramionami, przyciągając do siebie.
Grzecznie siedziałem na jego udach, nie wyrywając się.
Ostrzegał mnie, więc nie miałem zamiaru się narażać. Przeraziły mnie jego
słowa.
Yune usiadł blisko nas. Położył rękę na jego udzie i
spojrzał na mnie.
- Musi być ciasny – szepnął. – Chcę go przelecieć.
- Yukiyo? – spojrzałem na chłopaka. Miałem nadzieję, że
zapamiętał moje ostatnie słowa kierowane do niego.
Pokiwałem przecząco głową. Nie chciałem, żeby ten facet
mnie dotykał. Już wolałem, żeby zrobił to ten, co mnie kupił, a nie jakiś obcy,
obleśny fagas.
- Czyli mogę? Twoja dziwka nie zaprzeczyła – uśmiechnął się
obleśnie. Aż mi się niedobrze zrobiło.
- Nie chcę... - mruknąłem cichutko. To jak mnie nazwał,
obiło się echem w mojej głowie. Ten gość był okropny.
- A to niby dlaczego? – prowokował go. Wiedziałem co chce
osiągnąć. Ciekawe czy to się stanie.
- Nie należę do pana... - powiedziałem. Jak już miałem być
gwałcony, to przez jednego, a nie cały tabun. Do tego ten facet był straszny.
Przerażał mnie.
Uśmiechnąłem się lekko i kiwnąłem na Yune. Odsunął się i
usiadł dalej. Jednak wciąż patrzył na niego pożądliwym wzrokiem.
Odetchnąłem z ulgą. Cieszyłem się, że mu na to nie
pozwolił. Może były w nim jakieś uczucia? Po co ja się oszukuję? To pewnie
tylko dlatego, że nie chce oddawać swojej własności.
Cały wieczór odbył się bez problemów. Reszta dotykała
chłopaka, prowokowała go, ale on nie reagował na to. Cieszyłem się z tego.
Hehe ta seria od innych o handlu ludźmi i ich późniejszym wykorzystywaniu różni się tym, go kupiony jest posłuszny xD
OdpowiedzUsuńCzytałam z 5 takich... Mam nadzieję, że ta będzie lepsza od 4... Xd narazie zaczyna się identycznie co pozostałe 3
//Yūko-san
Hmm...zgodzę się z Yuuko podobnie jak w innych. Ale też racja, że "towar" jest posłuszny i uległy. Ale jednak "właściciel" mógłby być troszeczkę milszy...
OdpowiedzUsuńo bosz jakie to epickie mam jednak nadzieje ze skonczy sie dobrze
OdpowiedzUsuńKupił go za sześć milionów? Pff... Tatsuro kupił Hiroto za sześćdziesiąt. xD
OdpowiedzUsuńEj, liczę tu na happy end. Bo jak nie, to będę smutna. ;-; Ale serio przydałoby się tu coś wesołego. Blog czarny, opowiadania smutne, a przecież symbolem homoseksualistów jest tęcza.
Czekam na następny, bo w końcu to już czwarty komentarz, nie? :3
Wybaczcie, dziewczyny, ale jestem chora i nie stać mnie na nic lepszego. ;-;