sobota, 8 lutego 2014

Love is painful, love is brutal... Hiroki x Yukiyo, 01

Witam.
Skoro skończyło się opowiadanie Kris x Bou przedstawiam Wam nowe, kolejne opowiadanie. Mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu. Nie będzie to długie.. Ledwo 13/14 rozdziałów.
Zapraszam.




Fioletowy - Yukiyo
Biały - Hiroki


Pamiętam, jakby to było wczoraj. Ten dzień nigdy nie ucieknie z mojej głowy. Wracałem do domu od kolegi. Na dworze było już ciemno. Ktoś zaciągnął mnie w krzaki. Pamiętam, że krzyczałem i się wyrywałem. Nie mogłem się uwolnić.
Teraz jestem w jakimś dziwnym budynku. Wygląda jak agencja towarzyska. Trzymali mnie w klatce. Byłem nagi.

Westchnąłem, wchodząc do budynku. Od razu podszedł do mnie wysoki mężczyzna w garniturze.
- Dzień dobry, Hiroki- sama. Proszę za mną – powiedział i zaczął mnie prowadzić do jakiegoś pomieszczenia. Było kwadratowe. Wokoło były krzesła, na których siedzieli inni mężczyźni. Również usiadłem, odwieszając marynarkę na oparcie.

Obok mnie było jeszcze kilka klatek, w których też byli młodzi chłopcy. Bałem się. Nie wiedziałem, co mają zamiar z nami zrobić. Ręce miałem przypięte do „sufitu” klatki, a nogi rozchylone. W ustach miałem knebel. Nie mogłem się ruszyć, a tym bardziej nic powiedzieć.

Siedziałem i cierpliwie czekałem aż się zacznie. W końcu się doczekałem. Do sali zostali wprowadzani coraz to młodsi, jednak żaden mnie nie zainteresował. Do czasu.

Po jakimś czasie wyprowadzili mnie. Wszedłem do jakiegoś pomieszczenia. Siedziało w nim kilkunastu mężczyzn. Nie wiedziałem, po co nas tu przyprowadzili. Po chwili zawieszono mi na szyi jakąś tabliczkę. Spojrzałem na nią. Była na niej cena.

Zaczęła się licytacja od dziesięciu tysięcy. Chłopak mógł mieć maksymalnie osiemnaście czy siedemnaście lat. Miał ciemne, splątane włosy i równie ciemne oczy. Był bez ubrań.
- Sześć milionów – powiedziałem w końcu. Zrobiła się cisza. No tak, kto by kupował dziecko za takie pieniądze?

Zamarłem. Chcieli mnie sprzedać. Chciałem się wyrwać facetowi, który mnie trzymał, ale ten uderzył mnie z całej siły w brzuch, przez co zgiąłem się, padając na kolana. Złapał mnie za włosy.

- Ubierz go w cokolwiek, dopłacę – powiedziałem obojętnie. Jakoś nie bardzo mnie obchodziło, że go uderzył. Mógł się nie wyrywać, to by nie dostał. – I zapnij mu ręce.

Cholernie się bałem. Nie wiedziałem, co za facet mnie kupił. Nie wyglądał na miłego. Po chwili założyli na mnie jakieś ubrania, zakuwając mi ręce w kajdanki.

Po chwili podeszli do mnie z dzieciakiem. Spojrzałem obojętnie na jego twarz. Dostałem do ręki łańcuch, który był przypięty do kajdanek. Posadzili chłopaka koło mojego krzesła.

Siedziałem na podłodze ze spuszczoną głową. Bolały mnie nadgarstki i brzuch. Byłem pewien, że moje życie całkowicie się zmieni. Pewnie kupił mnie tylko po to, żeby mieć na kim sobie ulżyć.

Byłem zadowolony, że się nie wyrywał. Jakoś nie miałem ochoty nic mu robić, co było dziwne. Ale i tak wiedziałem, że jeszcze dzisiaj będę z nim uprawiał seks. Miałem ochotę.

Siedziałem spokojnie. Wiedziałem, że i tak nic nie wskóram. Ten facet był silniejszy ode mnie, więc nie dałbym rady się wyrwać.

W końcu się skończyło. Wstałem i ubrałem marynarkę. Chwyciłem chłopaka za ramię, pomagając mu wstać. Zacząłem iść w kierunku wyjścia. Jednak zatrzymał mnie mężczyzna w garniturze.
- Pieniądze powinieneś mieć już na koncie – powiedziałem spokojnie.
- Tak, są. Życzę miłej zabawy, Hiroki- sama – uśmiechnął się do mnie.

Pociągnął mnie w kierunku samochodu. Wrzucił mnie na tylne siedzenie, po czym usiadł za kierownicą, odjeżdżając. Przymknąłem oczy. Zaczynałem bać się coraz bardziej.

Po dwudziestu minutach byliśmy już pod moim domem. Był to dość spory dom jednorodzinny na obrzeżach miasta. Dostałem go w spadku po ojcu. Otworzyłem tylne drzwi, wyciągając go. Zamknąłem samochód i pociągnąłem go do mieszkania.

Potykałem się o własne nogi. Rozejrzałem się dookoła. Nie wiedziałem, gdzie jestem. Nie znałem tej okolicy. Weszliśmy do środka. Od razu zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju.

Rzuciłem go na łóżko. Ściągnąłem z niego te spodnie i zdarłem koszulkę. Obróciłem go na brzuch, podnosząc jego biodra do góry. Rozpiąłem rozporek i zsunąłem spodnie z bioder. Wszedłem w niego bez przygotowania czy nawilżania, od razu zacząłem się poruszać.

Krzyknąłem. Nigdy nie czułem takiego bólu. Łzy popłynęły mi po policzkach. To był koszmar. Nie mogłem tego znieść.

Był taki ciasny i niedoświadczony. Przyśpieszyłem ruchy biodrami. W końcu doszedłem w nim. Wyszedłem z jego wnętrza i ubrałem spodnie, po czym przywiązałem łańcuch do ramy łóżka.
- Wrócę jutro – powiedziałem i wyszedłem.

Rozpłakałem się. Czułem się okropnie. Właśnie zostałem zgwałcony. Jego słowa utkwiły mi w pamięci. „Wrócę jutro...” Nie chciałem, żeby wracał. Chciałem być w domu.

Zamknąłem drzwi na klucz i ruszyłem do swojej sypialni. Rozebrałem się, idąc pod prysznic. Jakoś nie bardzo mnie ruszyły te jego łzy. Miałem nadzieję, że szybko mi się nie znudzi, bo dałem za niego dużo pieniędzy.

Pół nocy przepłakałem. Wszystko zaczęło mnie boleć. Nie mogłem się ruszyć. Koło czwartej udało mi się zasnąć, co było cudem. Bałem się, co może stać się jutro.

Obudziłem się o ósmej rano. Poszedłem do łazienki żeby się odświeżyć po nocy. Po piętnastu minutach wyszedłem z sypialni i skierowałem się do pokoju, gdzie zostawiłem chłopaka.

Byłem wykończony. Przez ostatnie parę dni w ogóle nie spałem. Nic mi się nie śniło, więc miałem jako tako spokojny sen. Jednak nie na długo.

Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Podszedłem do łóżka, po czym odwiązałem łańcuch.
- Wstawaj – warknąłem i uderzyłem go w policzek.

Otworzyłem oczy, czując uderzenie. Zabolało jak cholera. A tak się łudziłem, że jak się obudzę, będę w swoim pokoju, a obok mnie będzie mój pies, a nie ten mężczyzna.

- Jak się będziesz wyrywał, to będzie jeszcze gorzej – powiedziałem, odpinając mu kajdanki. Wziąłem go za ramię, prowadząc do łazienki. – Weź prysznic – wydałem polecenie i oparłem się o framugę.

Posłusznie wszedłem do kabiny, po czym zacząłem myć moje posiniaczone ciało. Ledwo się ruszałem. Czułem ogromny ból w dolnej partii ciała. Dziwnie się czułem, gdy tak stał i się na mnie patrzył.

Musiałem przyznać, że spodobało mi się jego ciało. Patrzyłem jak przejeżdża rękami po swoim brzuchu i klatce piersiowej, a następnie myje włosy.
- Skończyłeś? – spytałem, po dwudziestu minutach.

Pokiwałem głową, wychodząc z kabiny. Rzucił we mnie ręcznikiem. Wytarłem się, po czym grzecznie odwiesiłem go na wieszak. Nie ubierałem się, bo nawet nie miałem w co.

Chwyciłem go za ramię i poprowadziłem do sypialni. Posadziłem go na łóżku. Podszedłem do szafy. Wyciągnąłem czarne, obcisłe spodenki do połowy ud i równie obcisłą bokserkę. Rzuciłem tym w niego.
- Ubierz.

Zrobiłem to, co mi kazał. Było mi w tym niewygodnie. Te ubrania były strasznie obcisłe. Przez te spodnie bardziej bolały mnie pośladki. Jednak nic nie mówiłem. Nie mogłem, bo znowu by mi coś zrobił.

- Jak masz na imię? – spytałem obojętnie, patrząc na niego. Te ubrania opinały go i wyglądał dobrze.

- Yukiyo - powiedziałem cicho. Widziałem, jak na mnie patrzył i miałem wrażenie, że zaraz się na mnie rzuci i znowu zgwałci.

Podszedłem do niego i złapałem go za ramię, ciągnąc do wyjścia z pokoju. Zaraz powinno być śniadanie, a ja zrobiłem się głodny.

Poszedłem za nim. Jego uścisk był strasznie mocny. Bolało mnie to. Weszliśmy do wielkiej jadalni. Posadził mnie na krześle. Skrzywiłem się z bólu.

- Jedz. Dzisiaj przychodzą moi znajomi. Zrobisz coś nie tak, a potraktuję Cię jak kurwę i pozwolę Cię zgwałcić – powiedziałem, biorąc do ręki widelec. Na śniadanie była jajecznica.

- Hai - mruknąłem cicho i zacząłem jeść. Byłem głodny, bo długo nic nie jadłem. Zjadały mnie nerwy. Bałem się tej wieczornej wizyty jego znajomych.

I tak wiedziałem, że coś mi się nie spodoba. Znowu nabrałem na niego ochoty, ale to później. Wbiłem widelec w jajko i podniosłem go do ust.

Zjadłem, dziękując za posiłek. Nie ruszałem się z miejsca, bo nie dał mi na to pozwolenia. Nie chciałem się narażać.

W końcu również zjadłem. Wstałem od stołu i spojrzałem na chłopaka.
- Chodź – powiedziałem i ruszyłem przed siebie. Nie patrzyłem czy idzie.

Wstałem i poszedłem za nim. Nic chciałem, ale musiałem. Zastanawiałem się, gdzie mnie prowadzi i co ma zamiar zrobić. Miałem cichą nadzieję, że mnie nie zgwałci.

Poszedłem do jego pokoju. Westchnąłem cicho, podchodząc do łóżka. Usiadłem, opierając się o ramę. Chłopaka przyciągnąłem do siebie.

Posadził mnie na swoich kolanach. Bałem się. Skoro przyszliśmy tutaj, to pewnie znowu to zrobi.

Objąłem go w pasie i przyciągnąłem do siebie.
- Opowiedz mi coś o sobie – zażądałem. Nie chciało mi się zadawać pytać. Musiał opowiedzieć.

Przez moment zastanawiałem się, co mam powiedzieć.
- Etto... mam osiemnaście lat. Jestem cichy i nieśmiały. Nigdy nie miałem przyjaciół. Zawsze byłem sam. Ludzie twierdzili, że jestem dziwny. Lubię rysować i słuchać muzyki. Chodzę... raczej chodziłem do szkoły - powiedziałem. Nie wiedziałem, co miałem więcej powiedzieć.

Wstałem, zrzucając go ze swoich kolan. Skierowałem się do wyjścia z pokoju.
- Nic nie kombinuj, bo będzie źle – powiedziałem. – W pokoju są kamery, a w oknach kraty. Zrób coś nieodpowiedniego, a zamknę Cię w piwnicy na dole. Zrozumiałeś?

- Hai - powiedziałem cicho. Gdy wyszedł, wtuliłem się w poduszkę. W oczach miałem łzy. Przez chwilę wydawał się taki miły.

Zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem do mojej sypialni. Jakoś nie miałem ochoty tam z nim siedzieć. Przyjdę do niego po południu.

Chciałem wrócić do domu. Tutaj bałem się nawet oddychać. Bałem się, że nawet to może go zdenerwować. Zacząłem płakać. Tego mi chyba nie zabronił, prawda?

Wziąłem do ręki książkę i zacząłem czytać, jednocześnie kątem oka patrząc na ekranik, gdzie był pokazany chłopak.

Bałem się wykonać choć najmniejszy ruch. Przez te kamery czułem się nieswojo. Czułem się osaczony i obserwowany.

Koło trzynastej wstałem i poszedłem do jego pokoju. Otworzyłem drzwi, patrząc na niego.
- Idziemy – powiedziałem.

Spojrzałem na niego zapłakanymi oczami, po czym wstałem i podszedłem do niego. Znowu mnie gdzieś prowadził. Znowu się bałem.

- I czego ryczysz? Jeszcze Ci nic nie zrobiłem – warknąłem. Irytował mnie ten dzieciak. Znowu ruszyłem do jadalni.

Wytarłem oczy, idąc za nim. Usiadłem tam, gdzie mi kazał i czekałem. Cały czas łzy napływały mi do oczu, ale od razu je wycierałem. Byłem wrażliwy, więc nie mogłem nad tym zapanować.

- Przestań ryczeć – warknąłem i uderzyłem go w policzek. Miał się uspokoić. Łatwo się denerwowałem, a tego chyba nie chciał.

Pisnąłem. Ponownie wytarłem oczy, próbując się uspokoić.
- Przepraszam - powiedziałem cicho. Nie chciałem go denerwować.

Nie odpowiedziałem. W końcu uspokoił się i przyniesiono nam jedzenie. Był to ryż z mięsem oraz sosem. Lubiłem to danie.

Powolutku zacząłem jeść. Bałem się, bo krzywo na mnie patrzył. Wiedziałem, że pewnie coś mi zrobi. Byłem tego pewny.

Znowu nabrałem na niego ochoty i nie miałem zamiaru czekać dłużej. Po skończonym obiedzie wstałem.
- Chodź – wydałem rozkaz, kierując się do wyjścia z jadalni.

Posłusznie poszedłem za nim. Wszedł do pokoju, w którym mnie zostawiał. Nie wiedziałem, po co znowu tam idzie. Jednak po chwili dotarło do mnie, co zamierza. Rzucił mnie na łóżko.

- Będziesz grzeczny czy znowu mam Ci związać ręce? – spytałem obojętnie, ściągając z niego koszulkę.

- Będę - powiedziałem cicho. Bałem się. Miałem cichą nadzieję, że będzie choć trochę delikatny.

Usiadłem na łóżku opierając się o poduszki. Rozpiąłem swoje spodnie i zsunąłem je z bioder.
- Wiesz co robić.

Podszedłem do niego na czworaka i powoli zacząłem lizać jego męskość. Czułem się okropnie. Nigdy bym nie przypuszczał, że będę musiał robić to jakiemuś obcemu facetowi.

Zawiodłem się na nim. Myślałem, że choć trochę będzie się opierał. Lubiłem gdy mój partner w łóżku nie jest uległy.

Wiedziałem, że nie ma sensu się mu sprzeciwiać, bo to i tak by nic nie dało. Przecież mnie nie wypuści. Dał za mnie dużo pieniędzy. Po chwili zacząłem go ssać.

Nie miałem z tego żadnej frajdy. Musiałem to zmienić. Chwyciłem go za włosy i sam zacząłem poruszać jego głową. Mój członek wchodził w jego usta aż po jądra.

Zacząłem się krztusić. To było okropne. Bolało mnie gardło. Mruknąłem coś, czując jak wbija mi się w gardło.

Poruszałem jeszcze chwilę jego głową i doszedłem w jego ustach.
- Połknij – rozkazałem, wciąż trzymając go za włosy.

Jak rozkazał, tak zrobiłem. Było niedobre, strasznie gorzkie. Miałem nadzieję, że na tym się skończy.

Jednak nie miałem zamiaru przestawać. Obróciłem go na brzuch i podniosłem jego biodra do góry. Ściągnąłem z niego spodenki. Wszedłem w niego jednym płynnym ruchem.

Krzyknąłem z bólu. Od razu zaczął się poruszać. Jego brutalność chyba nie znała granic. Strasznie bolało.

Złapałem go za biodra i uniosłem bardziej do góry, wchodząc jeszcze głębiej. Jego ciasnota i zaciskające mięśnie doprowadzały mnie do szału.

Pisnąłem. Po policzkach po raz kolejny tego dnia płynęły mi łzy. Rozpłakałem się na dobre. Nie mogłem się uspokoić. Krzyczałem.

Kolejny raz doszedłem w jego wnętrzu. Ubrałem spodnie i stanąłem obok łóżka.
- Masz godzinę, później przychodzą moi znajomi – powiedziałem, kierując się do wyjścia. Zamknąłem drzwi na klucz i poszedłem do mojej sypialni.

Próbowałem się uspokoić. Jakimś cudem mi się to udało. Podniosłem się, siadając. Wytarłem zapłakane oczy, po czym pozbierałem ubrania. Powoli się ubrałem, po czym położyłem się na łóżku. W tamtej chwili chciałem umrzeć.

I po co się ubierałeś, dzieciaku? Później i tak będziesz to ściągał. Znowu wziąłem do ręki książkę, otworzyłem na setnej stronie i zabrałem się za czytanie.

Było mi niedobrze. Źle się czułem. Bolały mnie pośladki i brzuch. Nerwy mnie dopadły. Zacząłem bać się tego, co może się stać, gdy przyjdą Ci jego znajomi. Czy oni też będą mnie dotykać?

W końcu minęła godzina. Wstałem i poszedłem do jego pokoju. Leżał skulony na łóżku.
- Idź się wykąpać – powiedziałem.

Powoli wstałem i chwiejnym krokiem poszedłem do łazienki. Rozebrałem się i wszedłem do kabiny, puszczając ciepłą wodę.

Stanąłem w progu łazienki i obserwowałem go. Widziałem jak krzywi się przy każdym ruchu, ale jakoś nie bardzo mnie to obeszło.

Myłem się powoli, bo gdzie się nie dotknąłem, odczuwałem ból. Gdy wreszcie skończyłem, wyszedłem i wytarłem się. Chciałem się ubrać, ale mnie zatrzymał.

- Poczekaj tu – powiedziałem i wszedłem do jego pokoju. Skierowałem się do szafy. Wyciągnąłem z niej czarne, krótkie spodenki z lateksu oraz czarną, obcisłą bokserkę. Poszedłem do łazienki. – Ubierz – podałem mu ubrania.

Drżącymi dłońmi wziąłem od niego rzeczy i z bólem wymalowanym na twarzy, założyłem je na siebie. Gdy skończyłem, spojrzałem na niego wyczekująco.

Zmierzyłem go wzrokiem i złapałem go za ramię, po czym ruszyłem do salonu na dole. Przed drzwiami jednak zatrzymałem go.
- Zapamiętaj, że jesteś mój – powiedziałem, patrząc na niego.

Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. Po chwili weszliśmy do salonu. W pokoju siedziało czterech mężczyzn. Spojrzeli na mnie wygłodniałym wzrokiem.

Przywitałem się z nimi i usiadłem na kanapie. Chłopaka posadziłem sobie na kolanach. Objąłem go ramionami, przyciągając do siebie.

Grzecznie siedziałem na jego udach, nie wyrywając się. Ostrzegał mnie, więc nie miałem zamiaru się narażać. Przeraziły mnie jego słowa.

Yune usiadł blisko nas. Położył rękę na jego udzie i spojrzał na mnie.
- Musi być ciasny – szepnął. – Chcę go przelecieć.
- Yukiyo? – spojrzałem na chłopaka. Miałem nadzieję, że zapamiętał moje ostatnie słowa kierowane do niego.

Pokiwałem przecząco głową. Nie chciałem, żeby ten facet mnie dotykał. Już wolałem, żeby zrobił to ten, co mnie kupił, a nie jakiś obcy, obleśny fagas.

- Czyli mogę? Twoja dziwka nie zaprzeczyła – uśmiechnął się obleśnie. Aż mi się niedobrze zrobiło.

- Nie chcę... - mruknąłem cichutko. To jak mnie nazwał, obiło się echem w mojej głowie. Ten gość był okropny.

- A to niby dlaczego? – prowokował go. Wiedziałem co chce osiągnąć. Ciekawe czy to się stanie.

- Nie należę do pana... - powiedziałem. Jak już miałem być gwałcony, to przez jednego, a nie cały tabun. Do tego ten facet był straszny. Przerażał mnie.

Uśmiechnąłem się lekko i kiwnąłem na Yune. Odsunął się i usiadł dalej. Jednak wciąż patrzył na niego pożądliwym wzrokiem.

Odetchnąłem z ulgą. Cieszyłem się, że mu na to nie pozwolił. Może były w nim jakieś uczucia? Po co ja się oszukuję? To pewnie tylko dlatego, że nie chce oddawać swojej własności.


Cały wieczór odbył się bez problemów. Reszta dotykała chłopaka, prowokowała go, ale on nie reagował na to. Cieszyłem się z tego.

4 komentarze:

  1. Hehe ta seria od innych o handlu ludźmi i ich późniejszym wykorzystywaniu różni się tym, go kupiony jest posłuszny xD
    Czytałam z 5 takich... Mam nadzieję, że ta będzie lepsza od 4... Xd narazie zaczyna się identycznie co pozostałe 3
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm...zgodzę się z Yuuko podobnie jak w innych. Ale też racja, że "towar" jest posłuszny i uległy. Ale jednak "właściciel" mógłby być troszeczkę milszy...

    OdpowiedzUsuń
  3. o bosz jakie to epickie mam jednak nadzieje ze skonczy sie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  4. Kupił go za sześć milionów? Pff... Tatsuro kupił Hiroto za sześćdziesiąt. xD
    Ej, liczę tu na happy end. Bo jak nie, to będę smutna. ;-; Ale serio przydałoby się tu coś wesołego. Blog czarny, opowiadania smutne, a przecież symbolem homoseksualistów jest tęcza.
    Czekam na następny, bo w końcu to już czwarty komentarz, nie? :3
    Wybaczcie, dziewczyny, ale jestem chora i nie stać mnie na nic lepszego. ;-;

    OdpowiedzUsuń