piątek, 21 lutego 2014

Love is painful, love is brutal... Hiroki x Yukiyo, 02

Zapraszam na kolejny rozdział tego opowiadania.. Pojawia się późno, ponieważ nie było czterech komentarzy..
Naprawdę to opowiadanie przypomina inne? Mam nadzieję, że jednak to opo okaże się inne i Wam się spodoba..





Czerwony - Yukiyo
Biały - Hiroki


Nie podobało mi się to, jak mnie dotykali. Nie chciałem go zdenerwować, dlatego nie reagowałem na zaczepki.

- Idź do swojego pokoju – powiedziałem w końcu. – Zaraz tam przyjdę do Ciebie – spojrzałem na niego.

Wstałem, po czym poszedłem do tego pokoju. Nie czułem się w nim dobrze, ale cieszyłem się, że trzymał mnie w nim, a nie w tej piwnicy.

W końcu pożegnałem się z nimi. Zamknąłem za nimi drzwi i ruszyłem do jego pokoju. Wszedłem do środka, siadając na łóżku obok niego.

Siedziałem po turecku ze spuszczoną głową. Słyszałem, jak wszedł i usiadł obok mnie. Miałem nadzieję, że znowu mnie nie zgwałci.

- Dobrze się spisałeś dzisiaj – powiedziałem i zacząłem głaskać go po włosach. – Jutro mam dla Ciebie niespodziankę. Wykąp się. Wszystko co jest w tym pokoju i łazience należy do Ciebie.

- Dziękuję - powiedziałem cicho. W tym momencie wydawał się taki miły i delikatny. Gdyby ktoś teraz zobaczył go pierwszy raz, nie pomyślałby, że jest taki brutalny i bezwzględny. Po chwili stałem i poszedłem się umyć. Poczułem się trochę lepiej, ale wiedziałem, że nie będzie taki zawsze.

Wyszedłem z jego pokoju, zamykając drzwi na klucz. Nie ufałem mu na tyle, żeby drzwi zostawiać otwarte. Poszedłem do mojej sypialni.

Po jakiś dwudziestu minutach wszedłem do pokoju owinięty w ręcznik. Podszedłem do jednej z szaf, aby wziąć jakieś ubrania. Gdy zobaczyłem dużą ilość skąpych ciuchów, od razu ją zamknąłem. Podszedłem do drugiej. Były tam normalnie ubrania. Odetchnąłem. Zanim wybrałem jakąś koszulkę, zabrałem się do szukania jakiejś bielizny. Gdy w końcu znalazłem jakieś bokserki, wsunąłem je na siebie, po czym założyłem jakąś czerwoną koszulkę. Zamknąłem szafę, kładąc się do łóżka. Usnąłem.

Wziąłem szybki prysznic i ubrałem czystą bieliznę. Umyłem zęby, kładąc się do łóżka. Zapaliłem małą lampkę przy łóżku, biorąc książkę do ręki. Czytałem do północy, a później poszedłem spać.

Spałem jak zabity. Byłem strasznie zmęczony. Wtuliłem się w poduszkę, zakrywając się kołdrą po same uszy. Było mi zimno.

Wstałem koło ósmej rano. Poszedłem się ubrać i wykonać poranną toaletę. Wziąłem torbę i spakowałem się. Później poszedłem do jego pokoju. Usiadłem obok chłopaka.
- Wstawaj – powiedziałem, głaskając go po włosach.

Obudziło mnie głaskanie po głowie. Zdjąłem kołdrę z twarzy, podnosząc się do siadu. Ziewnąłem i przetarłem zaspane oczy. Spojrzałem na niego.

- Mam dla Ciebie niespodziankę, jak wczoraj mówiłem – powiedziałem. – Idź się wykąpać i się ubierz.

- Dobrze - powiedziałem i wstałem z łóżka. Powolnym krokiem, jeszcze na wpół przytomny podszedłem do szafy. Wyjąłem z niej jakieś spodnie i koszulkę oraz czystą bieliznę. Poszedłem do łazienki się ogarnąć. Do pokoju wróciłem po jakiś trzydziestu minutach.

- Chodź – powiedziałem gdy wyszedł z łazienki. Wyszedłem z jego pokoju i skierowałem się do jadalni.

Poszedłem za nim. Znaleźliśmy się w jadalni. Usiadłem na swoim miejscu, nic nie mówiąc.

Po chwili dostaliśmy śniadanie. Dzisiaj były rogaliki robione przez moją kucharkę. Chwyciłem jeden i podsunąłem go pod usta chłopaka.

Ugryzłem kawałek. Były dobre. W środku miały czekoladę, którą uwielbiałem. Mogłem ją jeść kilogramami.

- Smakuje? – spytałem, widząc jak je. Sam wziąłem drugiego rogalika i powoli zacząłem jeść. Dzisiaj miałem dobry humor, więc byłem dla niego miły.

- Bardzo - powiedziałem. Były przepyszne. Dzisiaj był dla mnie wyjątkowo miły. W duchu cieszyłem się.

- Później możesz iść do kucharki i poprosić o więcej – powiedziałem, jedząc dalej. Kobieta lubiła gdy ktoś chwalił jej dania.

- Mhm - mruknąłem zadowolony. Mimowolnie, delikatnie się uśmiechnąłem. Miałem nadzieję, że tak już zostanie. Kiedyś byłem szczęśliwy.

W końcu zjedliśmy. Wstałem od stołu, patrząc na chłopaka kątem oka.
- Chodź – mruknąłem i ruszyłem do jego pokoju.

Poszedłem za nim do mojego pokoju. Byłem ciekawy, o co chodziło tym razem. Zastanawiało mnie też o jakiej niespodziance mówił.

Zostawiłem go w pokoju i poszedłem do mojej sypialni. Wziąłem drugą torbę, kierując się znowu do jego pokoju. Nie była ona jakaś duża, ani też mała. Była w sam raz. Wszedłem do pomieszczenia.
- Spakuj ubrania na tydzień. Przyjdę za pół godziny i masz być gotowy do wyjścia. Buty masz w szafce obok szafy – powiedziałem, rzuciłem torbę na ziemię i wyszedłem.

- Dobrze - powiedziałem i posłusznie zabrałem się za pakowanie. Wziąłem kilka koszulek i dwie pary spodni. Spakowałem jeszcze bieliznę i skarpetki. Do torby włożyłem jeszcze parę trampek, a drugie wyjąłem, by je założyć. Poszedłem do łazienki i zabrałem z niej szczotkę i inne środki czystości.

Po pół godzinie znowu wszedłem do jego pokoju. Spojrzałem na torbę i na niego, siedzącego na łóżku.
- Gotowy?

- Tak - powiedziałem, wstając z łóżka. Zastanawiało mnie, gdzie mieliśmy jechać.

- Idziemy – mruknąłem i wyszedłem z jego pokoju. Wziąłem również swoją torbę i zszedłem na dół po schodach. Wyszliśmy na zewnątrz. Podszedł do mnie mój szofer i wziął torby. – Usiądź z tyłu – wskazałem pojazd.

Kiwnąłem głową i wsiadłem do auta, siadając na tylnym siedzeniu. To była ta niespodzianka? Tylko... gdzie my jedziemy?

Porozmawiałem chwilę z mężczyzną i wsiadłem do tyłu. Mężczyzna usiadł za kierownicą i odpalił silnik.

Usiadł obok mnie i po chwili odjechaliśmy spod domu. Jechaliśmy jakąś drogą. Nawet nie wiedziałem, gdzie jesteśmy.

Czekała nas teraz parogodzinna podróż. W końcu od mojego domu do tego miejsca było trochę kilometrów.

- Gdzie jedziemy? - spytałem cicho. Bałem się, że zdenerwuję go tym pytaniem. Po prostu chciałem mieć pewność, że nie wywodzi mnie do jakiegoś burdelu.

Spojrzałem na chłopaka.
- Mam domek letniskowy z jeziorem. Jest ciepło, więc trzeba korzystać – odpowiedziałem po paru minutach.

- Rozumiem - powiedziałem ze swego rodzaju radością w głosie. Cieszyłem się, że to nie wyjazd do jakiegoś burdelu, tylko zwykła wycieczka nad jezioro. Ulżyło mi.

Wziąłem butelkę coli. Otworzyłem ją i napiłem się, układając wygodniej w fotelu. Nudziło mi się.
- Opowiedz mi coś – powiedziałem, zakręcając butelkę.

Spojrzałem na niego. Co miałem mu opowiedzieć?
- Ale co? Nie wiem, co mam opowiadać - powiedziałem cicho. Bałem się, że na mnie nakrzyczy.

- Mów cokolwiek – spojrzałem na niego. Obojętnie co miał mi mówić, po prostu niech mówi. Westchnąłem powoli się irytując.

Spuściłem głowę. Nie miałem pojęcia, co mógłbym powiedzieć. Widziałem jego minę. Obawiałem się najgorszego.

Westchnąłem cierpiętniczo. Odwróciłem od niego wzrok, patrząc w okno. Skoro nie chciał ze mną rozmawiać, to nie.

- Przepraszam - powiedziałem cicho. Nie chciałem go zdenerwować. Miałem nadzieję, że mnie za to nie ukarze.

- Nieważne. Zamknij się – warknąłem, biorąc butelkę do ręki. Podałem kierowcy płytę, którą miał włączyć.

Nic już nie powiedziałem. Było mi trochę przykro, że tak na mnie nakrzyczał. Przecież nie zrobiłem nic złego.

- Jestem głodny. Zatrzymaj się gdzie zawsze – powiedziałem kierowcy. Zawsze gdy jechałem do tego domku zatrzymywałem się w jednej restauracji.

Siedziałem cicho, wciśnięty w fotel. Nie miałem odwagi się odezwać. Gdybym to zrobił, pewnie dostałbym w twarz.

W końcu zatrzymaliśmy się. Wysiadłem z samochodu, rozglądając się.
- Chodź – powiedziałem, patrząc na niego wyczekująco.

Wysiadłem i stanąłem obok niego ze spuszczoną głową. Po chwili obaj weszliśmy do jakiejś restauracji.

Podszedł do nas kelner i spojrzał na mnie.
- Dzień dobry, Hiroki- san. Proszę do stolika – uśmiechnął się, prowadząc nas przez salę.

Rozejrzałem się. Wygląd sali wskazywał na to, że była bardzo droga. Usiedliśmy przy jakimś stoliku. Kelner podał nam kart, a ja nie bardzo wiedziałem, co zrobić.

- Możesz wybrać co chcesz – powiedziałem, patrząc na kartę. Lubiłem tą restaurację. Było drogo, ale opłacało się, bo podawali bardzo dobre jedzenie.

- Mhm - mruknąłem cicho i zacząłem przeglądać menu. Było tyle tego wszystkiego, że nie wiedziałem, co mam wybrać. W dodatku te potrawy były takie drogie i wykwintne. W końcu postawiłem na sushi. Dziwiło mnie, że w takiej restauracji je mieli.

W końcu podszedł do nas kelner.
- To co zwykle, Hiroki- san? – spytał z uśmiechem. Kiwnąłem głową, podając mu kartę. – A dla pana? – zwrócił się do chłopaka.

- Sushi - mruknąłem. Był tylko jeden rodzaj, więc nie dopytywał o nic. Widać sushi nie cieszyło się tutaj uwagą. Chyba nikt go nie zamawiał.

- Widać podobne gusta – zaśmiał się. – Jak ty z nim wytrzymujesz? – zdziwił się, wciąż na niego patrząc. Wywróciłem oczami.

Nic nie powiedziałem. Po chwili kelner odszedł od naszego stolika. Nie kierowałem się tym, co on zamawiał. Nawet nie wiedziałem, co to było. Po prostu lubiłem sushi.

Kelner zaniósł zamówienie i wrócił z winem. Nalał mi do kieliszka. Odwrócił się do chłopaka.
- Panu też nalać?

- Nie, dziękuję - powiedziałem. Nie lubiłem alkoholu. Nawet szampana nie piłem. Nie smakowało mi.

- Rozumiem. A coś innego do picia? – zatkał butelkę korkiem, wciąż się uśmiechając. Była tutaj bardzo miła obsługa.

- Wody, poproszę - powiedziałem. Nie chciałem zbytnio przeginać z zamówieniem. Poza tym zwykle piłem tylko wodę.

- Jaki skromniutki – zaśmiał się. – Skąd ty go wytrzasnąłeś, Hiroki- san?
- Myślę, że to moja sprawa – odpowiedziałem.
- Hai, hai – spojrzał jeszcze raz na Yukiyo i odszedł.

Ten kelner był bardzo miły, jednak trochę mnie peszył. W głowie obiło mi się imię mojego... właściciela. Było ładne, takie delikatnie. W ogóle nie pasowało do jego charakteru. Sądząc po zachowaniu kelnera, musiał bywać tu dość często.

Czekaliśmy na nasze zamówienia dziesięć minut. W końcu przyszedł kelner z dwoma daniami. Oczywiście oba to było sushi. Zawsze je tutaj jadłem, podawali najlepsze.

Zdziwiłem się, gdy na obu talerzach było to samo. Postawił potrawy przed nami, życząc smacznego. Po chwili zaczęliśmy jeść. To sushi było pyszne. Nigdy nie jadłem takiego pysznego.

Jak pierwszy raz tutaj przyjechałem i zamówiłem to danie, to wszyscy patrzyli na mnie jak na wariata. Jednak po paru razach dowiedziałem się, że trzymają to danie w karcie, bo zamawiam je jak przyjeżdżam.

Zjadłem wszystko, odkładając pałeczki. To jedzenie naprawdę bardzo mi smakowało. Wziąłem do ręki kieliszek z wodą, upijając łyk.

- Jeszcze coś chcesz? – spytałem i odłożyłem pałeczki. Napiłem się wina, opierając wygodniej. Nie śpieszyło mi się.

- Nie, dziękuję - nie miałem odwagi poprosić o nic więcej, a poza tym byłem już najedzony. Oparłem się o oparcie, siedząc spokojnie.

- Na pewno? Czeka nas jeszcze ponad dwie godziny jazdy – powiedziałem, patrząc na niego. Widziałem wzrok ludzi, bo pierwszy raz jestem tu z kimś.

- Tak, tak. Dziękuję - powiedziałem. Rozejrzałem się. Wszyscy się na nas patrzyli. Trochę mnie to krępowało.

- Nie przejmuj się nimi – mruknąłem, biorąc kieliszek do ręki. – Zawsze się gapią – powiedziałem i upiłem łyk. Mieli tutaj bardzo dobre wino.

- Hai - powiedziałem niepewnie. Nie byłem przyzwyczajony do tego, że wszyscy się mi przyglądali. Zawsze byłem taką szarą myszką i nie rzucałem się w oczy. Dla ludzi byłem niewidzialny.

Przyszedł do nas ten sam kelner co na początku.
- Coś jeszcze podać?
- Rachunek – powiedziałem, nie patrząc nawet na niego. Nigdy nie byłem przesadnie miły. Nie lubiłem tego.

Mężczyzna przyniósł rachunek. Gdy zobaczyłem, ile on mu daje pieniędzy, o mało nie spadłem z krzesła. To wszystko było takie drogie.

- Reszty nie trzeba, uznaj to za napiwek – powiedziałem, podając mu pieniądze.
- Dziękuję, Hiroki- san. Zapraszam ponownie – uśmiechnął się i odszedł.
- Idziemy? – zwróciłem się do chłopaka.

- Hai - powiedziałem, wstając od stolika. Nie wyszedłem pierwszy. Czekałem na Hiroki' ego.

Wyszedłem z restauracji rzucając krótkie „do widzenia”. Podszedłem do samochodu, mężczyzna już tam siedział. Otworzyłem drzwi przed chłopakiem.

Wsiadłem do samochodu. Zapiąłem pas, siadając wygodniej. Spojrzałem w okno. Moją uwagę przykuł mały ogródek obok restauracji.

W końcu ruszyliśmy. Miejsca z tyłu było dużo, bo była to mniejsza limuzyna. Zasłoniłem widok pomiędzy nami, a kierowcą. Odpiąłem mu pas i przyciągnąłem do siebie, sadzając na swoich udach. Nikt nas nie mógł zobaczyć, bo były przyciemniane szyby.

Nie zaprotestowałem, bo nie mogłem. Objął mnie w pasie. Zastanawiałem się, co ma zamiar zrobić. W końcu byliśmy w samochodzie.

Nudziło mi się, chciałem się czymś zająć.
- Ściągnij spodnie i bokserki – powiedziałem w końcu. Nie, nie chciałem z nim uprawiać seksu. Nie w samochodzie.

Zaniemówiłem. Przecież byliśmy w samochodzie, a on chciał to robić. Nic nie powiedziałem, tylko wykonałem polecenie. Ręce mi się trzęsły.

- Szybciej – warknąłem gdy mozolnie ściągnął buty, a następnie bardzo powoli zaczął zsuwać spodnie.

Zadrżałem, ale zrobiłem, co kazał. Po chwili byłem półnagi. Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Przecież ten kierowca mógł nas słyszeć.

- Rozszerz nogi i zacznij się dotykać – powiedziałem, patrząc na niego. – Chcę to widzieć – mruknąłem.

Przełknąłem ślinę. Rozchyliłem nogi i dłonią zacząłem wędrówkę między nimi. Czułem łaskotanie. Dotknąłem swojej męskości, oddychając szybciej.

Patrzyłem uważnie na każdy jego ruch. Robił to bardzo delikatnie, nie lubiłem czegoś takiego.
- Naciśnij mocniej na czubek – wydałem rozkaz.

Zagryzłem wargę, naciskając mocniej. Czułem, jak się czerwienię. To było dla mnie upokarzające. Dzisiaj rano miałem nadzieję, że nic podobnego się nie stanie. Jak zwykle musiałem się pomylić. Po chwili zacząłem powoli ruszać ręką na swoim członku. Jednak ruchy były mocniejsze.

- Nie zagryzaj wargi, chcę słyszeć Twoje jęki – powiedziałem, patrząc na jego usta. Jednak po chwili mój wzrok znowu skupił się na jego ręce, która poruszała się na jego penisie.

Puściłem wargę, a z mojego gardła wydobył się cichy jęk. Musiałem to robić, bo by mnie zgwałcił. Po chwili drugą ręką dotarłem do swojego wejścia, pocierając je palcem.

Uśmiechnąłem się pod nosem i posadziłem go na sobie okrakiem. Nie spodziewałem się, że zacznie robić coś więcej. Objąłem go w pasie, trzymając żeby nie spadł z moich kolan.

Zdziwiłem się, gdy zmienił moją pozycję. Widziałem uśmiech ma jego twarzy. Chyba mu się to spodobało.

- Obliż – powiedziałem, podsuwając mu palce pod usta. Jakoś miałem humor, więc postanowiłem dać mu trochę przyjemności.

Złapałem jego rękę w moje dłonie, po czym zacząłem oblizywać jego palce. Dzisiaj chyba będzie delikatniej.

- Nie przerywaj się dotykać – mruknąłem, gdy przestał ruszać ręką na swoim członku. Cieszyłem się, że wykonywał moje polecenia, ale brakowało mi brutalności. Ale jutro dzień dobroci się skończy.

Znowu zacząłem poruszać ręką. Czemu miałem dziwne wrażenie, że tylko dzisiaj będzie taki miły?

W końcu znudziłem się i wyjąłem mu palce z ust. Przejechałem jednym po jego członku, schodząc niżej. Włożyłem w niego pierwszy palec.

Pisnąłem cicho. Nadal odczuwałem ból, więc to nie było przyjemne. Miałem nadzieję, że zaraz przejdzie.

Westchnąłem cicho, na razie nie ruszając palcem. Skoro miałem być miły, to będę, ale tylko dzisiaj, więc niech korzysta. Włożyłem mu rękę pod koszulkę i zacząłem bawić się jego sutkami.

Jęknąłem, gdy uszczypnął mnie w brodawkę. To było miłe uczucie, jednak ból pośladków narastał, bo poruszył palcem. Po policzku spłynęła mi łza. Bolało...

- Nie płacz – powiedziałem i zlizałem jego łzy. – Musisz się przyzwyczaić – wzruszyłem ramionami. Zacząłem poruszać palcem.

Drugą ręką wytarłem kolejne łzy. Nie chciałem płakać, ale to było silniejsze ode mnie. Zacisnąłem mięśnie na jego palcu. Zamknąłem oczy, gdy dodał drugi.

Powoli zacząłem go rozciągać. Powinien się cieszyć, bo gdybym nie miał humoru to już dawno dostałby w mordę i wziąłbym go siłą.


- Boli... - jęknąłem cicho. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, co powiedziałem. Zacisnąłem mocniej powieki, spodziewając się uderzenia.

3 komentarze:

  1. Nie wiem zbytnio, co powiedzieć. Hm... Dlaczego on jest taki posłuszny? xD Ja bym się darła w tej restauracji. Albo może i nie, bo za bardzo bym się bała. Nie wiem. xD Czekam na więcej i przepraszam za tak krótki i bezsensowny komentarz, ale nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hym... Dość nieprzyjemny pan właściciel xD no, a ten bardzo posłuszny ^`^
    //Yūko-3

    OdpowiedzUsuń