piątek, 16 maja 2014

Love is painful, love is brutal... Hiroki x Yukiyo, 06

Piszę Banglo :3



Biały - Hiroki
Czerwony - Yukiyo


Siedziałem na kanapie i przetwarzałem jego słowa. Czyli ... wszystko co robiłem do tej pory było złe? Więc dlaczego rodzice mówili mi, że to jest dobre?

Wróciłem, siadając obok niego.
- Zdejmij koszulkę - poprosiłem. Jakoś musiałem go posmarować.

Zagryzłem wargę, nic nie robiąc. A jeśli zobaczy? Nie, na pewno to zobaczy... Ale i tak w końcu by zobaczył... Westchnąłem i powoli zacząłem ściągać koszulkę.

Zadrżałem, widząc kilka dużych blizn na jego torsie. Co się stało?
- Od czego są te blizny? - spytałem cicho, odkręcając tubkę z maścią.

- Mało ważne – mruknąłem, nie patrząc na niego. Mój wzrok skupiony był na stoliku, na którym leżał jego zeszyt.

- Rozumiem. Nie chcesz mówić, to nie będę Cię naciskał. Ale jak coś to zawsze możesz się wygadać - powiedziałem i uśmiechnąłem się. Nałożyłem maści na dłoń i przysunąłem się do niego. Zacząłem rozprowadzać maść po jego ramieniu. Już nie było obrzęku, więc coś jednak pomogły te domowe sposoby.

Nic nie powiedziałem. W mojej głowie były te wszystkie jego słowa, które nie do końca rozumiałem. Czy ja też będę w stanie go pokochać?

Delikatnie smarowałem jego ramię, nie chcąc sprawiać mu bólu. Po chwili namoczyłem szmatkę i przyłożyłem mu ją. Miałem nadzieję, że szybko mu przejdzie. Spojrzałem na niego i wzrokiem powędrowałem tam, gdzie patrzył. Jego wzrok utkwił w moim rysunku. Nie chciałem, żeby go widział, bo to było w chwili mojej słabości.

- Co on oznacza? – spytałem w końcu. Jak mi delikatnie masował ramię żeby wetrzeć maść to nie bolało tak bardzo.

- Po prostu byłem rozbity. Czułem się, jakby zgnieciono mi serce, uczucia i wyrzucono do kosza - powiedziałem zgodnie z prawdą. Nie było sensu go oszukiwać. Bo po co?

- Przepraszam – mruknąłem. Wiedziałem, że to przeze mnie, ale skąd mogłem wiedzieć, że to było złe?

- W porządku, nie wiedziałeś - powiedziałem z uśmiechem. Już nie byłem na niego zły. Chyba zrozumiał, że robił źle. Miałem zamiar nauczyć go kochać.

- Mhmn – mruknąłem, wciąż patrząc na rysunek. Spodobał mi się. Oczywiście ten rysunek ogrodu również był piękny, ale jakoś... to było takie... inne.

- Ale nie podoba mi się ten rysunek. Jest jakiś taki bezpłciowy - mruknąłem niezadowolony. Rzadko kiedy byłem zadowolony ze swoich rysunków. Byłem strasznie konsekwentny, jeśli o to chodziło.

- Mi tam się podoba – powiedziałem niepewnie. Wciąż na niego patrzyłem. Nie wiem dlaczego, po prostu przyciągał moją uwagę.

- Bywały lepsze - mruknąłem, nadal masując jego ramię. Jednak cieszyłem się, że mu się podobał. Było mi tak miło, gdy ktoś chwalił moje rysunki.

Nic nie powiedziałem. Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Ta sytuacja była krępująca.. W innych okolicznościach po prostu bym wyszedł, ale teraz nie mogłem.

- Boli? - spytałem, bo w pewnym momencie nacisnąłem mocniej. Nie chciałem, żeby go bolało.

- Nie – odpowiedziałem. Nie bolało mnie to. Jedynie wczoraj ból był mocny. Ale i tak czułem już gorszy ból niż to stłuczone ramię.

- To dobrze. Mamy zamiar wracać dzisiaj, czy nie dasz rady? - spytałem cicho. Tak na dobrą sprawę nie chciałem wracać, ale... stęskniłem się za rogalikami.

- Nie wiem – mruknąłem, opierając podbródek na drugiej ręce. Zastanawiałem się jak to będzie teraz wyglądać. Przecież nie będę inny z dnia na dzień.

Nie odpowiedziałem. Nie chciałem naciskać go na rozmowę. W końcu przestałem go masować.
- Przytrzymaj - poprosiłem i odsunąłem się kawałek. Byłem głodny. Poszedłem do kuchni i zacząłem przeglądać lodówkę. - Jesteś głodny?

- Nie – powiedziałem, kładąc się na drugim boku. Nie chciałem jeść. Było mi wręcz niedobrze na myśl o jedzeniu.

- To może chcesz coś do picia? - spytałem. Sam wyjąłem jakiś jogurt i po czym wziąłem z szuflady łyżeczkę. Usiadłem na blacie i otwierając jogurt, zacząłem jeść.

- Nie – powtórzyłem, patrząc gdzieś na ścianę. Musiałem to wszystko przemyśleć. Miałem mętlik w głowie.

Zjadłem, po czym wyrzuciłem puste opakowanie do kosza, a łyżeczkę umyłem i schowałem. Nie chciałem robić dodatkowego bałaganu, bo nie wiedziałem, kiedy wracamy. Usiadłem na fotelu i wziąłem do ręki zeszyt i ołówek. Patrząc na Hiroki' ego, zacząłem ponownie go rysować.

Przecież ja zawsze byłem jaki byłem... Będę w stanie stać się inny? Będę w stanie go pokochać i zachowywać tak, jak mi opowiadał?

Leżał z zamkniętymi oczami. Był taki piękny. Mógłbym rysować tylko jego.

W końcu nie doszedłem do żadnego wniosku.. Jeszcze nie potrafiłem tego zrobić. To było zbyt trudne.

Po jakiś dwóch godzinach skończyłem. Z tego rysunku byłem zadowolony. Spojrzałem na chłopaka. Miałem nadzieję, że się zmieni.

W końcu zdrętwiało mi drugie ramię. Położyłem się na plecach, otwierając oczy. Spojrzałem na sufit, wzdychając cicho. Znowu je zamknąłem.

Nagle spostrzegłem, że Mizumi mnie zaczepia. Zaśmiałem się cicho, odkładając rzeczy na stół. Wziąłem kotkę na ręce i poszedłem z nią na dywan.

Otworzyłem oczy i spojrzałem na chłopaka. Leżał na dywanie i bawił się z Mizumi. Chyba ... polubiłem tego kota.

Kicia położyła mi się na brzuchu i momentalnie usnęła, zmęczona zabawą. Uśmiechnąłem się i zacząłem ja drapać za uchem.

- Dzisiaj wracamy – powiedziałem w końcu. Musiałem wrócić, interesy mnie wzywały. Myślałem, że chociaż tutaj będę mieć spokój, ale nic z tego.

- Rozumiem - powiedziałem. Byłem spakowany, więc nie musiałem się martwić. Zresztą w ogóle nie rozpakowywałem torby. Musiałem tylko dopakować przybory do rysowania i byłem gotowy do wyjazdu. - Moglibyśmy po drodze kupić jedzenie dla kota? - spytałem cicho. Widziałem, że bił się z myślami i chyba zrozumiał, że mnie ranił. Jednak nadal miałem obawy, że będzie taki jak dawniej.

- Mh – mruknąłem, znowu zamykając oczy. Nie mogłem się na niczym skupić. Przecież nigdy tak nie miałem. Westchnąłem.

Zdjąłem kota z mojego brzucha, kładąc go obok. Przytuliłem zwierzątko do siebie i... zasnąłem. Byłem wyczerpany tym wszystkim. Ta kłótnia, płacz, to tłumaczenie mu, co to miłość, mnie wykończyło.

Obróciłem się na bok i otworzyłem oczy. Spojrzałem na chłopaka. Spał. Wyglądał tak niewinnie. Wydawał się być taki kruchy i delikatny.. Znowu to dziwne uczucie.

Było mi nie wygodnie na tej podłodze, ale nie miałem ochoty się budzić. Wcisnąłem nos w mięciutkie futerko, mrucząc coś pod nosem.

Uśmiechnąłem się lekko. Wstałem i podszedłem do niego. Usiadłem obok kota „po turecku”. Podniosłem rękę, delikatnie odgarniając mu kosmyki z oczu.

Czułem delikatny dotyk na swoich włosach. Uśmiechnąłem się przez sen. To było takie przyjemne uczucie.

Niepewnie zacząłem głaskać go palcami po policzku. Pierwszy raz tak się zachowywałem i było to miłe.

Wiedziałem, że to on mnie dotykał. To był taki delikatny i czuły dotyk. Miałem ochotę się do niego przytulić.

Czy to wszystko powinno takie być? Powinienem się zmienić dla niego? Przecież on miał być tylko zabawką, którą mogę się bawić kiedy chce.

Było mi tak miło. Wiedziałem jednak, że jestem tylko zabawką. Pewnie ma wyrzuty sumienia i gdy tylko sytuacja się uspokoi pewnie znowu będzie się mną bawił.

Westchnąłem cicho. A gdybym spróbował to chyba nic by się nie stało, prawda? Ale co powiedziałby ojciec? Miałem okropny mętlik w głowie.

Miałem nadzieję, że chociaż spróbuje się zmienić. Jednak moje wątpliwości okazały mieć większą siłę. Byłem prawie pewny, że tylko udawał takiego miłego. A nawet jeżeli nie, jutro pewnie mnie zgwałci.

Ponownie westchnąłem i uśmiechnąłem się lekko. Wstałem, idąc do sypialni. Musiałem spakować resztę moich rzeczy.

Nie wiem, ile tak leżałem, ale obudziłem się w samochodzie. Głowę miałem położoną na jego kolanach. Dziwiło mnie to. Widziałem, jak Mizumi bawi się jakimś małym pluszakiem. Wyglądała rozkosznie.

Odchyliłem głowę do tyłu. Wciąż nie wiedziałem co mam robić, ale w końcu zrozumiałem jak bardzo go skrzywdziłem. Nie powinienem robić mu tego wszystkiego. Ale nie wiedziałem, że to złe.

Spojrzałem na Hiroki' ego. Patrzył w okno. Uśmiechnąłem się, nadal leżąc na jego kolanach. Było mi tak miło.

Wplotłem palce w jego włosy, przeczesując je delikatnie. W końcu odwróciłem wzrok i spojrzałem na niego. Nie spał.
- Przepraszam – powiedziałem, zabierając rękę.

- Za co? - spytałem cicho. Nie chciałem, żeby przestawał. Lubiłem, gdy głaskał mnie po głowie, choć nie robił tego często.

- Nie powinienem Cię dotykać, prawda? – spytałem niepewnie. Nie wiedziałem jak mam się przy nim zachowywać.

- Nie przeszkadza mi to. Taki dotyk jest przyjemny - powiedziałem, uśmiechając się. Wydał mi się taki zagubiony.

- Czyli mogę? – spytałem ponownie. Niepewnie zacząłem głaskać go po włosach. Nie wiedziałem czy dobrze robię.

- Tak, możesz - uśmiechnąłem się szerzej. Może jednak się myliłem? Może jednak chciał się zmienić.

Również się lekko uśmiechnąłem. Wplotłem palce w jego włosy, przeczesując je. Były takie miękkie.

Przymknąłem oczy. Mógłbym tak leżeć wiecznie. Czułem się o wiele lepiej. Widziałem na jego twarzy, że zrozumiał.

Samochód zatrzymał się pod jednym ze sklepów.
- Mam coś dla Ciebie – powiedziałem niepewnie. Chciałem mu jakoś wynagrodzić to, ale nie wiedziałem jak. Myślałem, że chociaż tym mu poprawię humor.

- Hm? - mruknąłem, patrząc na niego pytająco. Nie wiedziałem, o co chodziło. Ma coś dla mnie? Ale co?

- Chodź – powiedziałem, otwierając drzwi. Wyszedłem z pojazdu, a po chwili chłopak stanął obok mnie. Byliśmy przed sklepem z przyborami do malowania i rysowania.

Spojrzałem na szyld. To był sklep dla malarzy i rysowników. Dlaczego mnie tu przywiózł?

Wywróciłem oczami, widząc jego nic nie rozumiejący wzrok.
- Możesz brać co chcesz – uśmiechnąłem się lekko. – Taki talent nie może się zmarnować.

Byłem w totalnym szoku. Kompletnie nie wiedziałem, co powiedzieć. Byłem taki szczęśliwy. Podszedłem bliżej i pocałowałem go w policzek na podziękowanie.
- Dziękuję - powiedziałem wesoło i wszedłem do środka.

Teraz to on mnie zdziwił. Pocałował mnie? Westchnąłem cicho i poszedłem za nim do środka, sprawdzając czy mam portfel w kieszeni.

Gdy tylko wszedłem do sklepu, oniemiałem z wrażenia. Nigdy nie widziałem tylu przyborów. Zawsze do dyspozycji miałem tylko ołówek i kredki ołówkowe. Moi rodzice twierdzili, że rysowanie to nie jest żadna umiejętność. Po chwili wziąłem koszyk do ręki i zacząłem chodzić między regałami.

Wywróciłem oczami, ale posłusznie szedłem za nim pomiędzy regałami. Do tego koszyka pakował coraz to inne i nowe rzeczy. Po paru minutach pogubiłem się co tam wrzucił.

Wziąłem sobie suche pastele, węgielki i kilka ołówków twardych i miękkich. Włożyłem jeszcze blok, farby akwarelowe i pędzelki. Uwielbiałem różne techniki. Łącząc je, wychodził wspaniały efekt końcowy. Cieszyłem się z tych zakupów.

- Naprawdę to wszystko jest potrzebne do rysowania? – spytałem zdziwiony, doganiając go. Spojrzałem na jego twarz.

- Są różne techniki rysunku. Każda daje inny efekt. Oczywiście jest tego o wiele, wiele więcej - powiedziałem. Nie chciałem go naciągać na nie wiadomo co.

- Rozumiem – szepnąłem, rozglądając się dookoła. Patrząc na jego szczęśliwą twarz postanowiłem, że postaram się zmienić.

Zapłaciliśmy, po czym wróciliśmy do samochodu. Położyłem zakupy na bok, siadając wygodnie na siedzeniu. Hiroki usiadł obok mnie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy.

- Zadowolony? – spytałem i spojrzałem na niego. Miałem nadzieję, że poprawiłem mu choć trochę humor.

- Oczywiście! - powiedziałem uradowany. Nachyliłem się i ponownie pocałowałem go w policzek. - Jeszcze raz dziękuję.

- Um.. Yukiyo.. To, że mnie całujesz w policzek to jest normalne? – uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem mu w oczy.

- Tak - zaśmiałem się. - Całowanie w policzek jest jak najbardziej normalne - powiedziałem, patrząc na niego. Był taki zakłopotany i... zawstydzony?

- Rozumiem – powiedziałem niepewnie. Byłem ... nie wiem jakie to było uczucie, ale czułem, że pieką mnie policzki.

Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Rumienił się. To było takie urocze. Dotknąłem dłonią jego czerwonego policzka, gładząc go kciukiem.

Spojrzałem na niego niepewnie, spod włosów. Zacząłem bawić się nerwowo palcami. Nie wiedziałem jak mam się zachować.

Zaśmiałem się, widząc jego zakłopotanie.
- Rumienisz się - powiedziałem wesoło. Byłem z tego bardzo zadowolony.

- Bo to dla mnie nowe. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji – wymamrotałem. Czułem, że moje policzki palą.

- Ale rumieńce to nic złego. Nie przejmuj się. To urocze - powiedziałem, uśmiechając się do niego ciepło. Cieszyłem się, że mu się postawiłem. Teraz był zupełnie innym człowiekiem.

Nie mogłem już tego wytrzymać. To było żenujące. Przysunąłem się do niego i wtuliłem twarz w jego szyję. Nie chciałem by widział moje czerwone policzki.

Rozczuliło mnie to. Objąłem go ramionami, przytulając. Nie mogłem opisać tego uczucia, które towarzyszyło mi w tamtym momencie. Ogarniała mnie radość.

Wtuliłem się w niego, uważając na ramię. Objąłem go drugą ręką w pasie i przytuliłem go. Miałem nadzieję, że to jest dobre.

Po chwili zacząłem głaskać go po włosach. Byłem szczęśliwy. Uśmiechnąłem się szerzej, gdy również mnie przytulił.

Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Czy to jest dobre? – spytałem w końcu. Wiedziałem, że męczę go tymi pytaniami, ale wolałem się upewnić.

- Tak. To bardzo dobre - powiedziałem. Czułem się wspaniale. Cieszyłem się, że to właśnie mnie pytał o to wszystko. Że to właśnie ja mogłem mu to wytłumaczyć i nauczyć go kochać.

- Czyli mogę Cię przytulać jeśli chcę, a nie mogę Cię zmuszać do seksu i bić, tak? – zadałem kolejne pytanie. Powoli zaczynałem to rozumieć.

- Tak, dokładnie - uśmiechnąłem się, przeczesując palcami kosmyki jego włosy. Zaczynał rozumieć i to mi wystarczyło, by uwierzyć, że chce się zmienić.

- A jeśli będę miał ochotę na seks to co powinienem powiedzieć albo co wtedy mam zrobić? – oparłem policzek o jego ramię i spojrzałem na profil jego twarzy.

- Jeżeli masz na to ochotę, to wtedy powinieneś mi o tym powiedzieć. Jeżeli nie będziesz mnie do niczego zmuszał, wtedy jestem w stanie się z Tobą kochać - powiedziałem. Dla mnie nie był to problem. Nie chciałem po prostu robić tego z przymusu.

- Czyli po prostu powinienem powiedzieć, że mam ochotę na seks i jeśli będziesz miał ochotę to będziemy mogli to zrobić, tak? – upewniłem się.

- Tak - uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, drugą ręką głaskając go po plecach. Zrozumiał jedną z najważniejszych rzeczy. Czułem, że będzie dobrym człowiekiem.

Wtuliłem się w niego mocniej i uśmiechnąłem się lekko. Myślę, że powoli zaczynałem rozumieć o co mu chodziło. Ale i tak potrzebowałem dużo czasu żeby się zmienić.

Oparłem się wygodniej o oparcie fotela, przyciągając go bliżej. Już prawie na mnie leżał. Oddychał spokojnie, jakby zasnął. Jednak widziałem jego otwarte oczy.

Naparłem na niego mocniej. Położył się na siedzeniach, a ja wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Byłem ciekawy czy podołam temu wszystkiemu.

Tak leżeliśmy przez całą drogę. Myślałem, że to sen. Jednak kiedy widziałem jego uśmiechniętą twarz, kiedy czułem, jak mocno się do mnie przytula, wiedziałem, że to rzeczywistość.

W końcu zajechaliśmy. Niechętnie oderwałem się od niego i powoli wyszedłem z samochodu. Gdy wyszedł, niepewnie złapałem go za rękę i poszliśmy do domu. Kierowca zawsze przynosił rzeczy.

Po raz kolejny zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy złapał mnie za rękę. W drugiej trzymałem kota, a na palcu miałem zawieszoną reklamówkę z zakupami. Gdy tylko przekroczyliśmy próg, odstawiłem kota na podłogę. Spojrzałem na niego. Nie chciałem go puszczać.

- Zanieś te rzeczy to swojego pokoju. Za chwilę będzie kolacja – szepnąłem i puściłem jego rękę. Pogłaskałem go po włosach.

- Mhm - mruknąłem i poszedłem do pokoju. Zaraz za mną poszła Mizumi. Odłożyłem przybory i wziąłem koc. Złożyłem go trzy razy i położyłem obok łóżka. Chciałem, żeby kotka miała jakieś posłanie.

Poszedłem do jadalni i usiadłem przy stole. Jakoś nie chciało mi się iść do mojego pokoju. Oparłem podbródek na ręce. Jeszcze jutro miał znowu przyjść Yune. Tak bardzo nie chciałem go widzieć.


Przebrałem się i poszedłem do jadalni. Usiadłem na swoim miejscu i czekałem na jedzenie. Miałem nadzieję, że jak tylko spotka się z tymi swoimi przyjaciółmi, to będzie się zachowywał tak, jak teraz.

2 komentarze:

  1. Ciekawe... Mam nadzieję, że nie wróci brutal. Ale tutaj wszystko robicie na przekór xD
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, on chyba będzie taki już zawsze, prawda? *w* Nie, pewnie znając Was, to jeszcze nie raz zaskoczycie. :3 Ale ja bardzo liczę na happy end, więc proszę mi tu pod koniec żadnych przykrych niespodzianek nie robić. Ok, to dopiero 6 część, więc jest jeszcze trochę czasu. :3
    Pozdrawiam i życzę weny. :*

    OdpowiedzUsuń