piątek, 23 maja 2014

Love is painful, love is brutal... Hiroki x Yukiyo, 07

Mam nadzieję, że Wam się spodoba! Zapraszam~



Czerwony - Yukiyo
Biały - Hiroki


Nawet nie zauważyłem, że już przyszedł i usiadł koło mnie. Dopiero gdy dostaliśmy posiłek, otrzeźwiałem i spojrzałem na niego dość nieprzytomnie.

- Coś nie tak? - spytałem, patrząc na niego z uśmiechem. Powoli zacząłem jeść, czekając na odpowiedź.

- Jutro przychodzi Yune – odpowiedziałem po paru minutach. Powoli wziąłem widelec i spojrzałem na niego. Nie chciałem jeść.

- Rozumiem - powiedziałem smutno. Nie chciałem, żeby tu przychodził. Nienawidziłem go za to, co mi zrobił. Bałem się, że przy nim, Hiroki będzie zachowywał się tak, jak wcześniej.

Spojrzałem na niego i odłożyłem widelec. Odsunąłem się lekko od stołu.
- Chodź tu do mnie – mruknąłem, pokazując swoje kolana. Chciałem się do niego przytulić.

Przerwałem jedzenie i wstałem, siadając mu na kolana. Po chwili czułem, jak mnie obejmuje i przytula.

Przysunąłem do niego talerz, pozwalając mu jeść. Po prostu chciałem żeby był blisko mnie. Nie chciałem widzieć Yune...

Dokończyłem jeść, po czym objąłem go za szyję, przytulając się. Cieszyłem się, że taki był.

Uśmiechnąłem się lekko, przytulając go do siebie mocniej. Miałem nadzieję, że jakoś się ułoży.

- A o której ma jutro przyjść? Nie chciałbym się na niego natknąć - powiedziałem cicho. Postanowiłem, że jak przyjdzie, zamknę się w pokoju i będę rysować.

- Po południu. Spokojnie, więcej Cię już nie dotknie – szepnąłem, uśmiechając się lekko. Znowu nabrałem ochoty na seks, ale bolało mnie ramię.

- Na pewno? - spytałem. Chciałem mieć pewność. Nie zniósłbym tego ponownie. To był koszmar.

- Na pewno – uśmiechnąłem się, patrząc na jego twarz. – Dlaczego musi mnie boleć ramię? – mruknąłem i westchnąłem cierpiętniczo.

- Bo zrobiłeś sobie kuku - powiedziałem. Nie było to śmieszne, ale jego zbolała mina... Uśmiechnąłem się, opierając głowę o jego.

- Bardzo zabawne – burknąłem, obrażając się. To wcale nie było śmieszne, to było tragiczne.

- Wiem, wiem. Nie obrażaj się na mnie - mruknąłem. Spojrzałem mu w oczy, całując go w policzek. Jakoś nie miałem odwagi pocałować go w usta. To jeszcze za wcześnie.

- Chyba jestem śpiący – mruknąłem. Wstałem i postawiłem chłopaka na ziemi. Poszliśmy do jego sypialni. Przed drzwiami go zatrzymałem. – Dobranoc – uśmiechnąłem się lekko i musnąłem jego policzek ustami, po czym poszedłem do swojej sypialni.

- Dobranoc - powiedziałem. Z uśmiechem na twarzy wszedłem do pokoju. Mizumi już spała. Podszedłem do szafy i wyjąłem jakąś koszulkę oraz czyste bokserki, po czym poszedłem się umyć. Do sypialni wróciłem po dwudziestu minutach. Położyłem się do łóżka i wtuliłem się w poduszkę. Minęło parę chwil, a zasnąłem.

Nawet nie chciało mi się iść się wykąpać czy przebierać. Położyłem się do łóżka, zamykając oczy. Po paru minutach już spałem.

Spałem spokojnie. Śnił mi się Hiroki. Byliśmy nad jeziorem. Siedzieliśmy na pomoście, przytulając się. Byliśmy tacy szczęśliwi.

Obudziłem się koło ósmej. Wstałem i od razu poszedłem do łazienki. W końcu mogłem już ruszać ramieniem i nie bolało mnie.

Spałem jak zabity. Nie chciało mi się wstawać. Przewróciłem się na drugi bok, mrucząc coś pod nosem.

Po godzinie wyszedłem z łazienki i skierowałem się do pokoju chłopaka. Wszedłem do środka i uśmiechnąłem się lekko. Podszedłem do łóżka, siadając na nim.
- Yukiyo.. Wstawaj.

- Pięć minut... - mruknąłem, będąc jeszcze jedną nogą w krainie snów. Nie chciało mi się nic.

Westchnąłem cierpiętniczo, patrząc na ścianę. Jeśli nie wstanie za pięć minut to sięgnę po inne metody.

Naprawdę nie chciało mi się wstawać. Byłem strasznie śpiący. Po chwili, znowu usnąłem.

Zauważyłem, że znowu zasnął. Uśmiechnąłem się lekko i wstałem z łóżka. Postanowiłem dzisiaj mu odpuścić. Przykryłem go kołdrą, po czym wyszedłem z pomieszczenia.

Obudziłem się dopiero koło jedenastej. Wstałem i poszedłem do kuchni. Byłem głodny. Spojrzałem nie przytomnie na kucharkę.
- Czy mogłaby mi pani zrobić coś do jedzenia? Pani tak świetnie gotuje - powiedziałem, siadając na krzesełku.

Usłyszałem jego kroki i uśmiechnąłem się lekko. Niestety nie mogłem tam iść, bo Yune już był.

Zrobiła mi naleśniki z sosem czekoladowym. Były takie doobree. Zjadłem w kuchni, po czym sprzątnąłem. Chwilę z nią porozmawiałem, po czym dziękując za jedzenie poszedłem do salonu. Chciałem się przywitać z Hiroki' m. Jednak kiedy zobaczyłem tego faceta, cofnąłem się. Niestety mnie zauważył.

- Ooo.. Czyli dziwka jeszcze tu jest? Chcę Cię przelecieć. Chodź tu – uśmiechnął się lubieżnie.
- Yukiyo idź do siebie – powiedziałem stanowczo, patrząc z obrzydzeniem na mężczyznę.

- Hai - powiedziałem cicho i pędem pognałem go swojego pokoju. Znowu poczułem się okropnie. Nie chciałem, żeby mnie tak nazywano. Usiadłem na łóżku, biorąc przybory do rysowania. Zacząłem rysować jezioro o zachodzie słońca.

- Co ty odwalasz, Hiroki? Przecież nic się nie stanie jeśli ja również go przelecę – wywrócił oczami. – A mam na niego wielką ochotę.
- Skończ, albo Cię wyrzucę – powiedziałem obojętnie.

Uspokoiłem się, skupiając się na rysunku. Zapomniałem już o tym, że ten facet tu jest. W głowie miałem tylko widok jeziora.

Siedział u mnie cały dzień, wyszedł dopiero wieczorem. Westchnąłem cierpiętniczo i ruszyłem do pokoju chłopaka.

Wziąłem pastele i zacząłem nadawać barw rysunkowi. Podobał mi się. Wyglądał dokładnie tak, jak go sobie wyobrażałem.

Wszedłem do pokoju i podszedłem do łóżka, siadając na nim. Spojrzałem na chłopaka i przejechałem ręką po jego biodrze.

Zadrżałem. Nie wiedziałem, o co chodziło. Miałem nadzieję, że nie będzie chciał uprawiać seksu. Nie bardzo teraz tego chciałem.

Przysunąłem się do niego bliżej i objąłem go ręką w pasie. Spojrzałem przez jego ramię na rysunek.

Odetchnąłem, gdy tylko mnie przytulił. Jeżeli chciał tylko czułości, to nie mam nic przeciwko. Wziąłem pomarańczową pastele, zajmując się słońcem.

Przymknąłem oczy, kładąc się za nim. Musiałem poczekać aż skończy, bo teraz cała jego uwaga była zwrócona na rysunek.

Skończyłem po jakiś trzydziestu minutach. Odłożyłem wszystko na stoliczek, po czym spojrzałem na niego, uśmiechając się.

Ucieszyłem się gdy skończył. Przysunąłem twarz bliżej jego ucha.
- Mam ochotę na seks – szepnąłem mu do ucha i kątem oka spojrzałem na jego twarz.

Westchnąłem cicho. Nie chciałem. Miałem nadzieję, że zrozumie. W końcu chciał się zmienić, prawda?
- Ale... ja nie chcę... - mruknąłem cichutko. Trochę się bałem, jak zareaguje.

Zacisnąłem zęby, ale odsunąłem się od niego. Położyłem się na plecach. Pierwszy raz musiałem sobie tego odmówić.

Ucieszyłem się. To był swego rodzaju test. Chciałem sprawdzić, czy jest w stanie sobie odmówić. Nachyliłem się nad nim i pocałowałem go delikatnie w usta.
- Okej, w porządku. Pod jednym warunkiem.

- Hm? – mruknąłem, przenosząc na niego wzrok. Nie rozumiałem go. Najpierw mówi, że nie chce, a później mnie całuje. Gdzie tu sens?

- Bądź delikatny - powiedziałem cicho. Byłem w stanie się z nim kochać, ale tylko jeśli będzie delikatny.

- Nie umiem – mruknąłem, znowu patrząc na sufit. Nigdy nie byłem delikatny dla tego z kim uprawiałem seks, nie potrafiłem być taki.

- Jakbyś chciał, to byś się postarał. Na początku powiedziałem, że nie chcę, bo chciałem sprawdzić, czy będziesz w stanie sobie odmówić - powiedziałem, wstając. - Chodź Mizumi, dam Ci mleka – mruknąłem, idąc do kuchni, a kotka poszła za mną.

Gdy wyszedł, poszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem się na klucz, wziąłem książkę i znowu zacząłem czytać. To mnie zawsze uspokajało.

Kiedy dałem kotce mleka, wróciłem do pokoju, zostawiając uchylone drzwi, by mogła wejść. W kącie pokoju dostrzegłem radio. Podszedłem do niego, spoglądając na płyty, leżące obok. Było sporo dobrego rocka. Uśmiechnąłem się, wkładając jedną z nich do odtwarzacza. Puściłem muzykę cicho i położyłem się na łóżku.

Kurwa! Ja się staram, robię nie wiadomo co, a on mi z takimi tekstami wyjeżdża! Mogłem mieć w dupie to wszystko, ale nie... Zachciało mi się zmieniać dla niego. Rzuciłem książką przez cały pokój.

Było mi przykro, że nie chciał chociaż spróbować być delikatnym. Westchnąłem. Leżałem tak dość długo, aż w końcu usnąłem. Czemu on nie rozumiał, że życie to nie tylko seks?

Zdemolowałem chyba pół pokoju. Musiałem jakoś odreagować żeby nie pójść tam i nie wziąć go siłą, a miałem na to ogromną ochotę.

Spałem całą noc. Następnego dnia byłem praktycznie sam w domu. Hiroki' ego nie było. W domu obecna była tylko służba. Siedziałem sobie w salonie, kiedy ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłem głowę myśląc, że to Hiro, jednak bardzo się myliłem. To był ten Yune. Kto go tu wpuścił do cholery?!

Cały dzień nie było mnie w domu, bo miałem do załatwienia bardzo ważne sprawy. Yukiyo został w domu. Sam chciał, więc go nie ciągnąłem ze sobą.

- Co ty tu robisz?! - wrzasnąłem, ale zaraz spadłem z kanapy, bo dostałem w twarz. Mężczyzna nic nie powiedział, tylko zaczął siłą mnie rozbierać. Krzyczałem, wołałem o pomoc, ale nikt mnie nie słyszał. Nie mogłem się wyrwać. Poczułem ostry ból. Znowu mnie gwałcił. Hiroki, gdzie jesteś? Potrzebuję Cię!

Do domu wróciłem wieczorem. Wszedłem do środka i ściągnąłem buty, po czym ruszyłem do salonu. Jednak w przejściu stanąłem zszokowany. Yune uprawiał seks z Yukiyo... A wczoraj sam nie chciał.. Zdradził mnie?

Krzyczałem, płakałem, wyrywałem się. Błagałem, by mnie puścił. Wtem zobaczyłem Hiroki' ego.
- Hiroki, proszę! Pomóż mi! Ja nie chcę! - wrzasnąłem, zanosząc się płaczem.

Jego krzyk otrzeźwił mnie. Dopiero teraz widziałem jego łzy, słyszałem błagania by przestał. Podszedłem do nich i ściągnąłem z niego Yune, dość mocno kopnąłem go w brzuch i żebra. Wypluł krew i spojrzał na mnie zszokowany.

Zwinąłem się w kłębek. Znowu wszystko mnie bolało. Płakałem. Cieszyłem się, że mnie nie zostawił. Może jednak coś dla niego znaczyłem?

- Wypierdalaj zanim Ci zrobię krzywkę – warknąłem, patrząc na niego bez emocji. – Nie chcę Cię nigdy więcej widzieć – wysyczałem. Szybko zapiął spodnie i wyszedł. Kucnąłem przy chłopaku i dotknąłem jego policzka.

Cały się trzęsłem. Podniosłem się powoli i od razu mocno się przytuliłem do chłopaka. Tego teraz pragnąłem. Czułości i miłości. Niczego innego nie chciałem.

Objąłem go mocniej i usiadłem na ziemi. Przyciągnąłem go do siebie. Był cały roztrzęsiony i wtulał się we mnie rozpaczliwie.

Rozpłakałem się jeszcze mocniej. Tego już było za dużo. Nie mogłem już tego znieść. Czy wszyscy muszą mną pomiatać? Czemu to mnie spotyka?

- Cicho już – szepnąłem i posadziłem go sobie na kolanach. Przytuliłem go jeszcze mocniej, chcąc by się uspokoił..

Uspokoiłem się po dobrych kilkunastu minutach. Teraz już tylko pociągałem nosem. Dłonie kurczowo zaciskałem na jego koszulce. Nie chciałem, by mnie puszczał. Dopiero teraz poczułem się bezpieczny.

Ściągnąłem z siebie marynarkę i narzuciłem mu na ramiona. Nie chciałem by się rozchorował, a jak widać nie miał siły by wstawać.

- Prze...praszam. Nie gniewaj się na mnie - powiedziałem. Bałem się, że mnie opuści. - Ktoś go wpuścił. Ja nie chciałem... - szepnąłem, wtulając się w niego jeszcze bardziej.

- Wiem, malutki, wiem – szepnąłem mu do ucha i objąłem go mocniej. Nie gniewałem się na niego. Może na początku byłem zszokowany i zły, ale bezpodstawnie. To nie była jego wina.

- Dziękuję... - powiedziałem cicho. Poczułem się trochę lepiej, gdy zrozumiał. W dodatku tak ładnie do mnie powiedział, przez co byłem spokojniejszy.

- Uspokój się już, cichutko – zacząłem głaskać go po plecach. Musiałem dowiedzieć się kto go wpuścił. Gdy się dowiem to ta osoba nie przeżyje.

Nie chciałem się od niego odsuwać. Był teraz taki miły. Byłem mu wdzięczny, że zareagował. Chociaż trochę mu na mnie zależało.

- Pamiętasz kto był wtedy w domu? Kogo widziałeś, a kogo nie widziałeś? Pamiętasz? – spytałem. Starałem się mówić ciepłym głosem.

- Była na pewno kucharka, ale ona przyszła tylko na chwilę. Przyniosła mi ciastka i wróciła do kuchni. Pokojówki sprzątały na piętrze. Na parterze był tylko ochroniarz. Z tego co widziałem, to był trochę podpity - powiedziałem. Już się uspokoiłem.

- Ochroniarz młody czy stary? – pytałem dalej. Oni zawsze nawalali. Chyba musiałbym załatwić sobie nowych, bo kucharka to na pewno nie była, sprzątaczki też nie. Za dobrze im płacę żeby zrobiły coś takiego.

- Młody. Ten starszy był w innej części domu - szepnąłem. Nie lubiłem tego młodszego. Był strasznie arogancki i dziwnie się na mnie patrzył. Ten stary był dla miły. Ostatnio nawet grał ze mną w karty, gdy miał przerwę.

Westchnąłem cierpiętniczo. Tak jak myślałem. On od początku źle na niego patrzył.
- Czy on Ci coś robił?

- Czasami mnie dotykał, ale zawsze wtedy ktoś przychodził i do niczego nie dochodziło. Dzisiaj nic nie zrobił, ale wiem, że stał przy drzwiach i to on go wpuścił - powiedziałem cicho. Miałem nadzieję, że ten ochroniarz się już do mnie nie zbliży.

- Idź do siebie, malutki – szepnąłem, głaszcząc go po włosach. – Za dziesięć minut do Ciebie wrócę, dobrze?

- Mhm - mruknąłem i odsunąłem się od niego. Opatuliłem się jego marynarką i powolnym krokiem poszedłem do swojego pokoju. Minąłem przerażoną pokojówkę. Pomogła dojść mi do pokoju i po chwili przyniosła mi ciepłego mleka. Byłem jej wdzięczny. Usiadłem na łóżku, przykrywając się kołdrą. Zacząłem pić.

Gdy wyszedł, ruszyłem do drzwi. Widziałem tam młodszego ochroniarza. Skinąłem na niego i poszedł za mną. Kazałem mu zostawić broń i wszystko, zrobił to. Skierowałem się do piwnicy, która wyglądała praktycznie tak samo jak tamta w domku letniskowym. Zamknąłem go w jednej z klatek.
- Spróbuj jeszcze raz dotknąć Yukiyo to Cię wykastruję. Wrócę wieczorem – powiedziałem i odszedłem. Darł się, ale nie zwracałem na niego uwagi.

Siedziałem skulony i popijałem ciepłe mleko. Poczułem się trochę lepiej. Pokojówka czekała ze mną na Hiroki' ego. Nie chciała zostawić mnie samego. Opatrywała moje rany na twarzy, bo strasznie krwawiły.

W końcu wszedłem do jego pokoju. Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem na łóżku.
- Mogłabyś powiedzieć kucharce żeby nam zrobiła gorącej czekolady? – spytałem, patrząc na nią.

- Oczywiście, proszę pana. Już idę - powiedziała i wstała. - Przytrzymaj sobie ten wacik - rzekła do mnie, a ja zrobiłem to, o co poprosiła. Po chwili wyszła..

- Pokaż – powiedziałem i wziąłem jego rękę z twarzy. Na pewno będzie siniak. – Trzeba do tego przyłożyć lodu.

Syknąłem.
- Boli... - jęknąłem, gdy dotknął palcem mojego policzka. Strasznie bolało. Uderzył mnie z pięści, a w dodatku miał na palcu sygnet.

- Wiem, że boli, maluszku. Już więcej Cię nie dotknie, ten ochroniarz tak samo – uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem go delikatnie w ten policzek.

- Hai - mruknąłem i uśmiechnąłem się delikatnie. Upiłem łyk mleka. Wtuliłem się mocniej w poduszki, osuwając się niżej. Teraz bolało mnie mniej, bo wszędzie było miękko.

- Poczekaj chwilę, pójdę po lód – uśmiechnąłem się do niego i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się do kuchni, skąd wziąłem w/w rzecz i znowu wróciłem do pokoju. Usiadłem blisko niego i delikatnie przyłożyłem woreczek z lodem w ściereczce do jego twarzy.

To było ukojenie. Ten okład był taki przyjemnie zimny. Uśmiechnąłem się, ale zaraz uśmiech zniknął, bo bolał mnie policzek. Skrzywiłem się.

Po chwili przyszła sprzątaczka i dała nam gorącą czekoladę na stoliczek obok łóżka. Uśmiechnęła się i wyszła.

Świecącymi oczami spojrzałem na kubki. Wypiłem już mleko, jednak nadal miałem ochotę na coś ciepłego. Lubiłem gorącą czekoladę. Ciocia zawsze mi robiła. Spojrzałem na swoją szyję. Nie było wisiorka. Zerwałem się do siadu. Gdzie on jest?!

- Co się stało? – spytałem, widząc jego wzrok. Nie rozumiałem o co mu chodziło. Szukał czegoś?

- Mój wisiorek... Nie mam go! - powiedziałem spanikowany. Nie wiedziałem, co się z nim stało.

- Jak wyglądał? Pójdę go poszukać – spojrzałem na niego i zacząłem głaskać go po włosach. Musiał się uspokoić.

- Srebrny... Z czarnym krzyżykiem - mruknąłem. Miałem nadzieję, że się znajdzie.

- Ty się kładziesz, a ja idę go szukać – powiedziałem i zmusiłem go żeby się położył. Następnie wyszedłem z pokoju, kierując się do salonu.

Wtuliłem się w poduszkę. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby się nie znalazł. To byłby kolejny koszmar. Za bardzo kochałem ten wisiorek.

Zszedłem do salonu i zacząłem szukać tego wisiorka. W końcu go znalazłem. Zerwało się zapięcie, pewnie gdy go uderzył. Naprawiłem łańcuszek i poszedłem do jego pokoju.

Opatuliłem się kołdrą. Oby go znalazł. Ten wisiorek był strasznie dla mnie ważny. Dostałem go od cioci i to była jedyna pamiątka.

Wszedłem do jego pokoju. Podszedłem do łóżka i położyłem się obok niego. Widziałem jego wzrok na mnie.

4 komentarze:

  1. Jezusie, jak mi było żal Yukiyo jak zgubił ten wisiorek. ;-;
    Oni tworzą taką uroczą parę. :3 Yukiyo jest taki niewinny, a Hiroki rozwala mnie tym swoim: "Tknąłeś moją własność?! Zabiję cię!" xD
    Hiroki kazał Yume spadać i zamknął niedobrego pana ochroniarza w klatce, więc będzie dobrze, prawda? *u*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział : D niestety jestem bardzo zmęczona i nie mam siły na głębsze opinie, gomene
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku kocham to opo *^* Z niecierpliwoscia czekam na nastepny rozdzial! :3

    OdpowiedzUsuń