piątek, 30 maja 2014

Love is painful, love is brutal... Hiroki x Yukiyo, 08

Dziękuję Wam za to, że znowu zaczęliście komentować *-* Uwielbiam to, dziękuję.



Biały - Hiroki
Czerwony - Yukiyo


- Znalazłeś? - spytałem z nadzieją w głosie. Byłem smutny, bo nie wiedziałem, co się z nim stało.

Uśmiechnąłem się lekko i wyciągnąłem go z kieszeni. Położyłem go na poduszce obok jego głowy.

Podniosłem się i rzuciłem mu na szyję. Byłem taki szczęśliwy, że się znalazł. Przytuliłem go mocno.

Objąłem go ramionami w pasie i przyciągnąłem do siebie bliżej.
- Pewnie jest jakaś historia związana z tym łańcuszkiem, prawda?

- To jedyna pamiątka po mojej cioci - powiedziałem wtulając się w niego. Nie był to dla mnie trudny temat, a na wspomnienia o cioci, uśmiechałem się.

- Rozumiem. A co się z nią stało? – spytałem. Wtuliłem twarz w jego włosy i uśmiechnąłem się. Mógłbym tak leżeć wieczność.

- Zmarła. Miała raka wątroby - powiedziałem. - Tylko to mi po niej zostało - szepnąłem, układając głowę na jego torsie.

Wplotłem palce w jego włosy, przeczesując je.
- Bardzo boli? – spytałem, dotykając jego policzka.

- Trochę - powiedziałem, krzywiąc się. - Będę miał sińca - mruknąłem niezadowolony. Nie lubiłem tego.

- Będziesz – przytaknąłem. Po co miałem kłamać. – Ale w końcu zniknie. Przyłóż lód, to nie będzie taki duży.

Odsunąłem się od niego i spojrzałem mu w oczy.
- Dziękuję, że mnie obroniłeś - powiedziałem i uśmiechnąłem się delikatnie. - To dla mnie dużo znaczy.

Poczochrałem go po włosach i usiadłem na łóżku. Był wieczór, musiałem iść do niego.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś?

- Nie, jest okej - powiedziałem pewnie. Już było dobrze. Czułem się lepiej.

- Dobrze. Wrócę za godzinę – uśmiechnąłem się i wyszedłem z jego pokoju. Skierowałem się do piwnicy.

Wziąłem wisiorek i zapiąłem go sobie na szyi. Opadłem na poduszki, wtulając się w ładnie pachnącą pościel. Po chwili podniosłem się i wziąłem kubek z czekoladą.

Godzinę później kierowałem się do mojej sypialni. Musiałem się przebrać, bo miałem całą koszulkę we krwi. Ubrałem czystą czarną bluzkę i poszedłem do jego pokoju. Wszedłem do środka.

Siedziałem na łóżku, bawiąc się z kotem. Ta mała kicia poprawiała mi humor. Była taka zabawna.

- Co ty widzisz w tym futrzaku? – zdziwiłem się, siadając obok na łóżku. Kot od razu położył mi się na kolanach. Skrzywiłem się lekko.

- Ona jest słodka - powiedziałem, uśmiechając się. - Zawsze chciałem mieć kota, ale rodzice mi nie pozwalali.

Wywróciłem oczami, ale nic już więcej nie powiedziałem. Wciąż był nagi...
- Ubierz się, bo mnie kusisz – mruknąłem.

Westchnąłem i z trudem zwlokłem się z łóżka. Wziąłem pierwszą lepszą koszulkę i czyste bokserki, zakładając na siebie.
- Zadowolony? - spytałem z uśmiechem, wracając do łóżka.

- Nie, bardziej byłbym zadowolony gdybyś chodził nago, ale wtedy nie mógłbym się powstrzymać – powiedziałem zgodnie z prawdą.

Westchnąłem. Będę musiał jeszcze nad nim popracować, choć naprawdę robił postępy. Nie spodziewałem się, że stanie w mojej obronie. Że zachowa się w taki sposób.

- Co tak na mnie patrzysz? – spytałem cicho. Nie do końca zmyłem krew i byłem gdzieś brudny?

- Masz krew na policzku - stwierdziłem. To nie była jego krew, bo nie miał nigdzie rany. - Czyja to?

- Cholera – mruknąłem i zacząłem wycierać policzek. Nie chciałem żeby zadawał pytania.

- Powiesz mi? - spytałem. Czemu miałem wrażenie, że kogoś pobił? Czemu czułem, że zrobił coś temu ochroniarzowi?

- Nie, nie powiem – odpowiedziałem. Nie chciałem mówić. Bo po co? Nie widziałem sensu w tym, żeby mu to mówić.

Spuściłem głowę. Jeszcze przed chwilą był taki miły. Teraz znowu zrobił się oschły. Nie chciałem, żeby taki był.

- Nie smuć się. Po prostu nie chcę powiedzieć, to nie koniec świata – powiedziałem i położyłem się na plecach.

- Nie smucę się - mruknąłem i położyłem się, opatulając kołdrą. - Hiroki...

- Słucham – podniosłem się i spojrzałem na jego twarz. Był smutny, widziałem to. Dlaczego kłamał?

- Mógłbyś mnie przytulić? - spytałem cichutko. Chciałem poczuć jego ciepło. Potrzebowałem tego teraz najbardziej.

- Mógłbym – uśmiechnąłem się i położyłem obok niego. Przysunąłem się do niego, obejmując go ramionami w pasie.

Wtuliłem się w niego mocno. Wcisnąłem nos w jego koszulkę, wdychając jego zapach. Jego dotyk mnie uspokajał. Zasnąłem.

Zacząłem głaskać go po włosach oraz plecach. Przykryłem nas kocem, bo było dość ciepło jak na kołdrę.

Wczepiłem się w niego jak małe zwierzątko, śpiąc spokojnie. Nic mi się nie śniło, a bynajmniej tego nie pamiętałem.

Uśmiechnąłem się lekko, zamykając oczy. Zrobiłem się śpiący. Po paru minutach leżenia i głaskania go po włosach, usnąłem.

Nie wiem, ile spałem, ale byłem strasznie zmęczony. Wczorajsze wydarzenie utkwiło mi w pamięci. Nie mogłem o tym zapomnieć.

Obudziłem się rano koło dziewiątej. Chłopak wciąż na mnie leżał. Zacząłem głaskać go po włosach.

Nie chciałem wstawać. Nadal wszystko mnie bolało. Wtuliłem się mocniej w chłopaka, jakbym chciał się schować w jego ramionach przed złymi wspomnieniami.

Powoli wysunąłem się spod niego. Pocałowałem go delikatnie w policzek, przykrywając kocem. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki żeby się wykąpać.

Momentalnie zrobiło mi się zimno. Rękoma zacząłem szukać drugiego ciała, jednak nie znalazłem. Obudziłem się.
- Hm.. gdzie ciepełko? - spytałem nieprzytomnie samego siebie.

Z łazienki wyszedłem pół godziny później w samych bokserkach. Ubrania były brudne. Widziałem, że nie śpi i rozgląda się nieprzytomnie. Usiadłem na łóżku.
- Co się stało, maleńki?

Usłyszałem jego ciepły głos. Nadal na wpół przytomny wystawiłem ręce w jego kierunku. Było mi zimno, a kołdra i koc nic nie dawały.

Zaśmiałem się cicho i wywróciłem oczami, ale posłusznie go przytuliłem, wciągając na swoje kolana.

Wtuliłem się w niego mocno, szukając ciepła.
- Zimnoo... - mruknąłem jak małe dziecko. Nigdy nie lubiłem zimna. Wolałem, kiedy było ciepło.

Wziąłem koc i okryłem jego plecy, jednocześnie przytulając go jeszcze mocniej. Był słodki taki zaspany.

Teraz było mi tak cieplutko. Byłem strasznie śpiący. Próbowałem się jakoś dobudzić, ale oczy mi się kleiły.

Uśmiechnąłem się lekko i wstałem z nim na rękach. Koc zsunął się z niego, ale nie zwróciłem na to uwagi. Ruszyłem do jadalni.

Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Brak koca sprawił, że było mi trochę zimno, ale nie aż tak bardzo, bo mnie przytulał.

Wszedłem do jadalni. Kucharka akurat podawała śniadanie.
- Mogłabyś nam zrobić kawy? Dla niego mocną – uśmiechnąłem się lekko.

Czułem się, jakbym się czegoś naćpał. Głowę miałem strasznie ociężałą, a powieki same opadały. Wtuliłem się w niego mocniej.

- Nie usypiaj mi tu, bo Ci zrobię lodowaty prysznic – powiedziałem, siadając na krześle. Nie mogłem mu pozwolić żeby dalej spał.

- Ale mi się chce spaaaaahh - ziewnąłem. Otworzyłem oczy, kiedy zobaczyłem kawę. - Kawusia - mruknąłem, biorąc kubek do ręki i upijając łyk.

Zaśmiałem się i pogłaskałem go po włosach. Wziąłem do ręki rogalika i powoli zacząłem go jeść.

Oczy mi się zaświeciły, gdy zobaczyłem te dobre rogaliki. Wziąłem jednego w drugą rękę, zaczynając jeść. Takie śniadania mogłem mieć codziennie.

Dokończyłem jeść tego rogalika i wziąłem do ręki kubek z kawą. Powoli zacząłem pić gorący napar.

Zjadłem kilka małych rogalików i dopiłem kawę, odstawiając kubek na stół. Wtuliłem się w chłopaka. Już się obudziłem.

- Widzę, że się dobudziłeś. Idealnie. Idź się wykąpać, a wieczorem wychodzimy do moich znajomych. Nie, nie będzie tam Yune – oznajmiłem i upiłem łyk.

- A co to za znajomi? - spytałem się. Bałem się, że też będą mnie traktować jak dziwkę. Tego nie chciałem.

- Mają trochę ... dziwny gust, ale są w porządku – powiedziałem po chwili. Nie byli tacy jak Yune.

- Nie zrobią mi krzywdy? - spytałem cicho, mocniej się do niego przytulając. Tylko tego się bałem.

- Jeśli będziesz się trzymać blisko mnie to nic Ci nie zrobią – odpowiedziałem spokojnie, głaskając go po plecach.

- Rozumiem - powiedziałem i niechętnie odsunąłem się od niego. Powoli wstałem i z uśmiechem poszedłem do łazienki, żeby się umyć. Ledwo się ruszałem.

Spokojnie dopiłem kawę i poszedłem do mojej sypialni żeby się ubrać. Postawiłem na czarne rurki i ciemno-szarą koszulkę.

Kiedy już się umyłem i ogarnąłem, poszedłem się ubrać. Przejrzałem całą szafę. Stałem już chyba z pół godziny, nie wiedząc, w co się ubrać. W końcu postawiłem na szare rurki i czerwoną koszulkę. Te spodnie były strasznie obcisłe, ale podobały mi się.

Ubrałem się i wyszedłem z pokoju, kierując się do piwnicy. Chciałem zobaczyć co tam u naszego kochanego strażnika.

Wróciłem do łazienki, by jeszcze ułożyć jakoś włosy. Wyprostowałem grzywkę, aby wyglądać jak człowiek.

Wyszedłem z piwnicy z dobrym humorem. Zamknąłem drzwi na klucz, który schowałem do szafki obok. Poszedłem do sypialni chłopaka. Nie było go tam, więc poszedłem do łazienki. Stanąłem w progu, patrząc na niego.

Ostatecznie wyprostowałem całe włosy. Popatrzyłem w lustro i o mało nie dostałem zawału.
- Wystraszyłeś mnie - powiedziałem, trzymając się za szybko bijące serce.

- Taki mój urok, straszę ludzi – wywróciłem oczami, wciąż na niego patrząc. Wyglądał pięknie w tych ubraniach.

Skończyłem układać włosy i odwróciłem się do niego. Ładnie wyglądał.

Uśmiechnąłem się lekko i wciąż na niego patrzyłem, a konkretniej to na jego uda. Te spodnie idealnie je podkreślały.

- Na co tak patrzysz? - spytałem, patrząc na niego. Patrzył w jeden punkt i nie odrywał od niego wzroku.

- Na Twoje nogi – odpowiedziałem, nie odrywając od nich wzroku. Uśmiechnąłem się lekko. Mógłbym na nie patrzeć godzinami.

- A czemu? - spytałem zakłopotany. Nie wiedziałem, co mam o tym myśleć. Nigdy nikt tak na mnie nie patrzył.

- Czemu patrzę na Twoje nogi? Bo mi się podobają – wywróciłem oczami, w końcu patrząc na jego twarz.

Czułem, jak się czerwienię. Nigdy się nikomu nie podobałem, więc nie byłem przyzwyczajony do takich komplementów.

- Zarumieniłeś się, jesteś słodki – uśmiechnąłem się i podszedłem do niego. Złapałem go za podbródek, całując go w usta.

Otworzyłem szerzej oczy, ale po chwili odwzajemniłem pocałunek. Był taki delikatny.

Objąłem go w pasie, przyciągając do siebie bliżej. Patrzyłem na niego spod przymrużonych powiek. Delikatnie przejechałem językiem po jego dolnej wardze.

Rozchyliłem wargi pozwalając mu na pogłębienie pocałunku. Nie był brutalny, co bardzo mnie cieszyło.

Pogłębiłem delikatnie pocałunek, przypierając go do umywalki. Cieszyłem się, że pozwolił mi.

Mruknąłem w jego usta, zarzucając mu ręce na szyję. Zdziwiłem się, gdy mnie pocałował. Nie, że mi się nie podobało, bo było przyjemne. Po prostu nigdy tego nie robił.

Uśmiechnąłem się lekko, widząc jak reaguje na mój pocałunek. Zjechałem rękami na jego boki, gładząc je.

Tak na dobrą sprawę, jeszcze nikt nigdy szczerze mnie nie pocałował. To było takie trochę nowe, bo czułem to coś.

Odsunąłem się od jego ust, uśmiechając się lekko. Przyłożyłem swoje czoło do jego, patrząc mu w oczy.

Miał takie piękne oczy. Strasznie mi się podobały.
- Jakie ładne - szepnąłem, patrząc w nie.

- Hm? Co ładne? – spytałem, muskając jego usta własnymi. Wciąż byliśmy blisko siebie. Czułem, że moje serce bije szybko.

- Twoje oczy... Takie ładne - powtórzyłem, uśmiechając się. Był bardzo blisko. Czułem motyle w brzuchu.

- Mam soczewki – mruknąłem. Nigdy nie lubiłem swoich oczu. Moja matka nie była japonką, więc odziedziczyłem po niej ciemno-zielone oczy, które zawsze zakrywałem.

- Soczewki? - spytałem zdziwiony. - To jaki masz naturalny kolor? - spytałem ciekawy. Skoro były takie ładne w soczewkach, to jakie piękne musiałby być naturalne.

- Ciemno-zielony. Nie lubię ich – skrzywiłem się lekko. – Nikt nigdy nie ich nie widział, a ja odkąd miałem dwanaście lat noszę soczewki.

- Chciałbym je zobaczyć - powiedziałem. - Proszę - mruknąłem, robiąc proszącą minę. Byłem ciekawy.

- Ale ja nie chcę ich widzieć – mruknąłem. Jednak widząc jego minę... Westchnąłem, odsuwając się od niego. Podszedłem do lustra i ostrożnie zdjąłem obie soczewki, wkładając do odpowiedniego pudełka z płynem. Musiałem zamknąć oczy żeby się przyzwyczaić. Tyle lat w soczewkach. Zamrugałem i spojrzałem na niego.

Myślałem, że się przewrócę, gdy zobaczyłem jego oczy.
- Są piękne - powiedziałem, podchodząc bliżej.

- Są obrzydliwe – skrzywiłem się. Gdy na nie patrzyłem zawsze przypominało mi się dzieciństwo. Nie lubiłem tego.

- Mi się podobają - powiedziałem i zanim wyszedłem z łazienki, musnąłem jego wargi i już mnie nie było. Usiadłem na łóżku, opadając na poduszki.

Uśmiechnąłem się lekko i wyszedłem z łazienki, nie ubierając soczewek. Poszedłem do chłopaka i usiadłem mu na biodrach. Znowu spojrzałem mu w oczy.

- Hm? - mruknąłem, spoglądając na niego pytająco. Nie mogłem się ruszyć. Był ciężki.

Nie odpowiedziałem. Pocałowałem go w policzek i zszedłem z niego, kierując się do drzwi.
- Za dwadzieścia minut wychodzimy – powiedziałem i wyszedłem z jego pokoju. Musiałem ochłonąć.

Uśmiechnąłem się. Zmieniał się na moich oczach. Byłem ciekawy, jako kogo przedstawi mnie swoim znajomym. Miałem tylko nadzieję, że nie powie, że jestem jego dziwką. Tego bym nie wytrzymał.

Poszedłem do swojej sypialni i rzuciłem się na łóżko, uśmiechając się. Nie mogłem pojąć jakim cudem aż tak się zmieniłem... Nienawidziłem swoich oczu, a dla niego nawet soczewki ściągnąłem.

Byłem taki szczęśliwy. Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko się działo. Już nie był taki brutalny i bezwzględny. Teraz był czuły i troskliwy. Wziął sobie do serca moje słowa.

Po dwudziestu minutach wstałem i poszedłem do łazienki. Poprawiłem swój wygląd i ruszyłem do jego pokoju. Wszedłem do środka, oczywiście uśmiechając się.

- Już wychodzimy? - spytałem. Kiedy kiwnął głową, wstałem podchodząc do niego. - Mizumi, bądź grzeczna - powiedziałem do kotki, a ona tylko miauknęła. Zaśmiałem się i razem z Hiro poszedłem do przedpokoju.

Ubraliśmy się do końca i wyszliśmy. Wsiedliśmy z tyłu pojazdu, a kierowca usiadł z przodu. Zasłoniłem szybkę pomiędzy nami, a mężczyzną i przyciągnąłem do siebie Yukiyo.

Uśmiechnąłem się, gdy mnie przytulił. Wtuliłem się w niego i czekałem, aż dojedziemy na miejsce.

- Czeka nas półtora godziny jazdy – powiedziałem. Mieszkali daleko i byli dziwni, ale nie byli źli.

- To gdzie my jedziemy? - spytałem zdziwiony. Półtorej godziny? O matko. Chyba się zanudzę. Mogłem wziąć blok i ołówek.

- Drugi koniec miasta – powiedziałem spokojnie. – Tak, wiem, można się zanudzić – wywróciłem oczami. – Cholera. Nie założyłem soczewek...

Uśmiechnąłem się.

- Ładnie Ci bez nich - powiedziałem, patrząc na niego. - I nie zaprzeczaj - mruknąłem, widząc że chce coś powiedzieć.

2 komentarze:

  1. O! Ślicznie! Tzn. Bardzo fajny rozdzial! Chciałabym, żeby było już tylko lepiej!
    //Yūko-san

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohhh słodziutko <3 Juz nie mogę się doczekać, aż będą na miejscu ^_^ Będzie się działo :D

    OdpowiedzUsuń