piątek, 24 lutego 2017

W zdrowiu i chorobie, póki śmierć nas nie rozłączy. Miyavi x Kai [06]

44

*Miyavi* Zaśmiałem się cicho, wtulając się w niego. Widziałem, że był znudzony, ale musieliśmy się nagadać.
- Przepraszam, że tak długo.

*Kai* - Mhh.. Rozumiem – uśmiechnąłem się. Złapałem go za podbródek i spojrzałem mu w oczy. Ponownie nachyliłem się nad nim, smakując jego ust.

Rozpływałem się pod dotykiem jego ust. Były cudowne. Odwzajemniłem ten delikatny pocałunek, kładąc mu ręce na karku.

Uśmiechnąłem się w jego usta. Nie pogłębiałem pocałunku, nie robiłem nic gwałtownie. Chciałem by ten pocałunek był czuły i delikatny.

Leniwie oddawałem pocałunki. Przysunąłem się do niego, chcąc być jak najbliżej. Mimo że jesteśmy razem tak krótki czas, już uzależniłem się od jego ust.

Objąłem go mocniej i przysunąłem do siebie jeszcze bliżej, o ile to było w ogóle możliwe. Ugryzłem go delikatnie w wargę i odsunąłem się, ciągnąc ją delikatnie w swoją stronę.

Uśmiechnąłem się, po czym wtuliłem w jego klatkę piersiową. Chyba już zawsze będę potrzebował jego bliskości. Czułem się taki kochany i bezpieczny w jego ramionach.

Przytuliłem go mocno, kładąc podbródek na jego głowie. Starałem się nie myśleć o narkotykach i mi się to udawało. Czując jego ciepło, zapach... moje serce przyśpieszyło swoją pracę.

Położyłem głowę na jego klatce piersiowej. Słyszałem szybkie bicie jego serca. Uśmiechnąłem się. To przez te tabletki, czy przeze mnie?

Uśmiechnąłem się, zaczynając głaskać go po włosach i plecach. Chyba naprawdę się w nim zakochałem i to tak porządnie. Nigdy jeszcze nie biło mi tak serce.

Przymknąłem oczy, rozkoszując się jego dotykiem. Był taki przyjemny. Ułożyłem się wygodniej, po chwili usypiając.

Spojrzałem na jego twarz. Usnął. Wyglądał tak słodko i niewinnie. Podniosłem rękę, głaskając go palcami po policzku.

Uśmiechnąłem się delikatnie, czując jego rękę na moim policzku. Wtuliłem się w niego mocniej, śpiąc dalej.

Po godzinie w końcu zajechaliśmy do jakiegoś hotelu.
- Kai, wstawaj. Dojechaliśmy – szepnąłem. Jednak nie obudził się. Nachyliłem się nad nim i musnąłem jego usta swoimi. – Bo Cię tu zostawię – zaśmiałem się cicho.

Słyszałem jakiś głos, ale za bardzo chciało mi się spać, żeby się teraz budzić. Przez ostatnie dni strasznie mało spałem, więc nie miałem siły wstawać.

Westchnąłem cierpiętniczo, kładąc go na fotelach. Nachyliłem się nad nim.
- Kaaaaaaaaaaai! – jęknąłem. – No weź wstań.

Powoli otworzyłem zaspane oczy.
- Hm? - mruknąłem nieprzytomnie. - Spaaaaaać.

- Wiem, że chcesz spać. Pójdziemy tylko do hotelu, weźmiesz klucz i pójdziesz spać, dobrze? – uśmiechnąłem się i pocałowałem go w nos.

- Mhm... - mruknąłem, podnosząc się do siadu. Powoli wstałem i wziąłem mój plecak, po czym wyszedłem z autobusu.

Wziąłem moje rzeczy i również skierowałem się wyjścia z autobusu. Było mi strasznie gorąco, ale nie mogłem ubrać innej bluzki... Założyłem okulary przeciwsłoneczne.

Wziąłem moją walizkę i poczekałem na chłopaka. Spojrzałem na Ruki' ego. Jego walizka była dwa razy taka, jak moja. Zaśmiałem się. Byłem ciekawy, czy reszta zespołu wie, że mamy do dyspozycji tyko trzy pokoje.

Również wyciągnąłem moją gitarę oraz torbę. Zagryzłem wargę, gdy przypomniałem sobie, że mam tam resztę strzykawek, tabletek...

Zawołałem ręką wszystkich do siebie.
- Nie wiem, czy menadżer wam mówił, ale są tylko trzy pokoje, co wiąże się z tym, że jesteśmy po dwie osoby - mruknąłem.

- Mmm.. Będzie seks – zaśmiałem się cicho, siadając na mojej torbie. Bynajmniej Kai będzie mnie pilnował żebym nie brał.

- Rozumiem, że podział jest jasny? - spytałem, patrząc na nich. Aoi uśmiechał się, obejmując Ruki' ego, a pozostali z tG się nie odezwali. Spojrzałem na Miyavi' ego i uśmiechnąłem się.

Ponownie się zaśmiałem i spojrzałem na mój kolorowy futerał z gitarą. Zachowywałem się jakbym był naćpany, a przecież nie brałem.. Jesteś dziwny, Meev.

Reszta mojego zespołu weszła do hotelu, a ja nadal patrzyłem na bruneta.
- Idziemy? - spytałem, biorąc moją walizkę do ręki.

- Hai, hai – uśmiechnąłem się i wstałem. Wziąłem gitarę oraz torbę, idąc za chłopakiem. Mój wzrok mimowolnie skierował się na jego pośladki.

Podszedłem do recepcji i odebrałem naszą kartę. Odwróciłem się do chłopaka i razem z nim poszedłem do windy. Poczekaliśmy chwilę, aż przyjedzie i weszliśmy do środka.

W końcu wina stanęła i wyszliśmy z niej, kierując się do pokoju. Kai otworzył drzwi. Pokój był skromny. Nie było tam nic nadzwyczajnego. No, ale były dwa łóżka.

Odłożyłem rzeczy i opadłem na pierwsze lepsze łóżko. Było takie wygodne. Przymknąłem oczy. Przynajmniej ani dzisiaj, ani jutro nie mieliśmy koncertów.

Gitarę położyłem na drugim łóżku, a sam usiadłem przed torbą. Chciałem się przebrać, ale ... tam było to wszystko. Kusiłoby mnie to.

Spojrzałem na chłopaka, który właśnie otwierał swoją walizkę. Myślałem, że spadnę z łóżka, gdy zobaczyłem przezroczystą saszetkę z ogromną ilością strzykawek, tabletek i torebeczek z białym proszkiem.

No tak, Kai zobaczył to już się mogę z tym wszystkim pożegnać. Ale nie mogłem odwrócić od tego wzroku. Zagryzłem wargę. Znowu nabrałem ochoty żeby wziąć.

Wstałem i podszedłem do niego, biorąc do ręki saszetkę.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? - spytałem z wyrzutem. Miał odwagę oddać mi jedną, ale o reszcie nawet nie wspomniał.

- Przecież to było chyba oczywiste, że nie mam tylko tej jednej strzykawki, prawda? Na miesiąc musiałem coś wziąć – mruknąłem, spuszczając głowę. Miałem nadzieję, że chociaż te jebane tabletki mi zostawi.

- Dziwne, że jakoś jedną byłeś w stanie mi oddać. Mogłeś chociaż o nich wspomnieć - mruknąłem. Wiedziałem, że na pewno jakieś ma, ale nie spodziewałem się, że aż tyle. - Miałeś zamiar to brać w tajemnicy przede mną?

Spojrzałem na niego niedowierzająco.
- Nie, nie miałem zamiaru – szepnąłem. – Nie wziąłbym... Nie wierzysz we mnie? – mruknąłem, spuszczając głowę. Zrobiło mi się strasznie smutno, a w oczach znowu pojawiły mi się łzy.

Kucnąłem obok niego, przytulając go do siebie.
- Wierzę. Po prostu chciałem mieć pewność - powiedziałem spokojnym głosem.  - No już... Nie płacz. Nie jestem zły.

- Nie wziąłbym – jęknąłem cicho, wtulając się w niego. Łzy znalazły ujście. Czułem, jak spływają mi po policzkach.

- Cii... Nie płacz - powiedziałem ciepło, przytulając go mocniej. - Spokojnie.

Zacząłem drapać swoje ręce. Zawsze tak robiłem, gdy się denerwowałem i chciałem uspokoić. Pociągnąłem nosem.

Odsunąłem go od siebie, łapiąc go za podbródek i unosząc go do góry. Wytarłem mu policzki, po czym delikatnie musnąłem jego wargi.

Oddałem pocałunek, powoli się uspokajając. Miałem nadzieję, że wierzy we mnie, w to, że rzucę... Brałem od długich lat, to było trudne. Myślałem, że rozumiał to.

Wplotłem palce w jego włosy, przeczesując je. Chciałem, żeby się uspokoił. Po chwili odsunąłem się od niego, delikatnie się uśmiechając.
- Wierzę w Ciebie. Wierzę, że rzucisz to w cholerę. Przepraszam - powiedziałem cicho.

- Nie naskakuj tak na mnie – szepnąłem, ponownie się w niego wtulając. Już się uspokoiłem. – Tabletki mi zostawisz? – spytałem bardzo cicho i niepewnie.

- Przepraszam, nie chciałem... Przepraszam - szepnąłem. Niepotrzebnie się tak uniosłem. - Tak, zostawię.

- Miałeś prawo – mruknąłem. Objąłem go ramionami w pasie, przytulając go mocniej do siebie. Tak bardzo się cieszyłem, że mnie nie zostawił..

Już nic nie powiedziałem. Siedziałem w milczeniu, przytulając się do niego.

- Kai – zacząłem po paru minutach ciszy. – Przepraszam, powinienem Ci o tym powiedzieć – szepnąłem. Ja również głupio zrobiłem, że nic mu nie powiedziałem.

- W porządku, nie jestem zły - powiedziałem spokojnie. - Nie mówmy już o tym - mruknąłem, mocniej się do niego przytulając.

- Ja... Pójdę się przebrać – uśmiechnąłem się delikatnie i odsunąłem od niego. Wziąłem potrzebne rzeczy, wstałem i poszedłem do łazienki. Chciałem ubrać krótką bluzkę, ale widząc te wszystkie ślady na rękach, zrezygnowałem.

Wstałem i opadłem na łóżko. Chciało mi się spać. Skuliłem się i wtulając się w poduszkę, zasnąłem.

Po parunastu minutach wyszedłem z łazienki. Rzuciłem tamte ciuchy na torbę i usiadłem na łóżku, biorąc gitarę oraz nowe teksty piosenek. Musiałem wymyślić do nich melodię.

Śnił mi się Miyavi. Przytulał mnie, głaskał po włosach. Po jakimś czasie śniło mi się... ekhem... no tego. Dlaczego w ogóle to mi się śniło, do cholery?

Jakoś nie wiedziałem jak mają brzmieć te piosenki. Siedziałem „po turecku” z gitarą na kolanach i bezmyślnie gapiłem się w te kartki. Może to samo przyjdzie?

Nie spałem długo. Obudziłem się po jakiejś godzinie. Podniosłem się do siadu i przetarłem zaspane oczy. Spojrzałem na chłopaka i uśmiechnąłem się.

W końcu chyba mi coś przyszło do głowy. Zapisałem to, ale jak zagrałem to stwierdziłem, że to beznadziejne. Pokreśliłem to.

Uśmiechnąłem się szerzej na widok jego skupionej miny.
- Co robisz? - spytałem.

- Próbuję napisać melodię do piosenek, ale chujnia mi z tego wychodzi – mruknąłem. Podniosłem wzrok i spojrzałem na niego. Na widok jego uśmiechniętej twarzy, sam się uśmiechnąłem.

- Gdybym umiał grać na gitarze, to bym Ci pomógł, ale no niestety - mruknąłem. Nagle nabrałem ochoty, aby pograć sobie na perkusji.

- A pierdolę to – mruknąłem, kładąc się na plecach. Nie musiałem tego robić teraz. Miałem cały miesiąc na napisanie tego.

Zaśmiałem się.
- Pograłbym sobie - jęknąłem, ponownie kładąc się na łóżku. Nie wyspałem się przez tę godzinę, ale teraz już pewnie nie zasnę.

- To sobie pograj – zaśmiałem się, ponownie siadając prosto. Wziąłem gitarę i zacząłem grać pierwszą lepszą piosenkę.

- Na czym? Perkusję mi podpieprzyli - mruknąłem niezadowolony, odwracając się w jego stronę. Spojrzałem na niego. Tak pięknie grał.

- To sobie postukaj pałeczkami w parapet – ponownie się zaśmiałem, zmieniając chwyt. Miałem te piosenki wyćwiczone do perfekcji, więc nawet nie musiałem się bardzo na nich skupiać.

- „To sobie postukaj pałeczkami w parapet” - burknąłem pod nosem, po czym wstałem i dorwałem się do walizki, wyjmując z niej laptopa.

- Jak dziecko – skwitowałem. Skończyłem jedną piosenkę i postanowiłem zagrać następną. Może mi wpadnie do głowy jakaś melodia to tamtych dwóch.

Rzuciłem w niego poduszką. Ja, dziecko?! Haha, dobre. Włączyłem komputer, podłączając do niego słuchawki. Musiałem jeszcze raz przesłuchać te piosenkę.

Wziąłem tą poduszkę i również w niego rzuciłem, trafiając prosto w czoło. Zaśmiałem się, kładąc na plecach. Jego mina była zajebista.

Wstałem i odrzuciłem mu poduszkę, która spadła mu na twarz. Chcesz wojny, skarbie? Usiadłem z powrotem i założyłem słuchawki.

Odłożyłem gitarę, ponownie biorąc poduszkę. Podszedłem do niego i ponownie uderzyłem go poduszką, po czym uciekłem do łazienki.

- Ty, mały! - zdjąłem słuchawki i biorąc poduszkę, pobiegłem za nim. - Otwieraj te drzwi! - krzyknąłem, śmiejąc się.

- W życiu! – odkrzyknąłem, zamykając drzwi na klucz. Usiadłem na podłodze, śmiejąc się jak dziecko.

- Tak?! Dobrze! - krzyknąłem jeszcze raz, nadal się śmiejąc. Wróciłem na łóżko i ponownie założyłem słuchawki. Puściłem piosenkę, wsłuchując się w nią.

Posiedziałem tam jeszcze parę minut i przekręciłem zamek. Otworzyłem je delikatnie, niepewnie wychylając głowę.

Pobawiłem się dźwiękiem i wyszła ładna demówka. Teraz tylko dograć resztę instrumentów i piosenka genialna. Gratuluję, Ruki.

Gdy zauważyłem, że jest zajęty laptopem, wstałem z klęczek i powoli wyszedłem z łazienki. Miałem nadzieję, że nie zaatakuje mnie tą nieszczęsną poduszką.

Spojrzałem na niego kątem oka, ale nie rzuciłem poduszką. Musiałem skończyć pracować. Wokół jeszcze miałem kilka papierków do podpisania.

Odetchnąłem i rzuciłem się na łóżko. Położyłem się tyłem do niego, a przodem do ściany. Wtuliłem twarz w poduszkę.

Musiałem dać to chłopakom. Został tylko Reita i Uru, bo Aoi już dostał plik od Ruksa. Zgrałem piosenkę na pendriv' a i wstałem z łóżka.
- Zaraz wrócę.

Mruknąłem coś pod nosem, zamykając oczy. Byłem zmęczony tym wszystkim. Wiedziałem, że na jego łóżku została saszetka z narkotykami, ale nie chciałem jej brać. Po paru minutach usnąłem.

Wyszedłem, zabierając kartę od drzwi. Poszedłem do chłopaków. Zapukałem, ale odpowiedzi się nie doczekałem. Słyszałem tylko jakieś jęki i krzyki, jakby... uprawiali seks?! Spłonąłem rumieńcem i wróciłem do swojego pokoju.

Przewróciłem się na plecy, ponownie zasypiając. Śniły mi się te wszystkie sytuacje z narkotykami... To, co dla nich robiłem...

Wlazłem do pokoju, wracając na łóżko. Spojrzałem na Miyavi' ego. Spał. Jednak to nie był spokojny sen. Strasznie się kręcił i marszczył czoło. Wstałem i podszedłem do niego, siadając obok. Zacząłem głaskać go po włosach.

Otworzyłem oczy, gdy poczułem dłoń we włosach. Ulżyło mi gdy to tylko Kai. Był cały czerwony.
- Co się stało? – spytałem zdziwiony.

- Poszedłem do chłopaków i... oni... chyba to robili - wydukałem. Ale Reita i Uruha?! No to jest niemożliwe!

- Wiedziałem – zaśmiałem się, patrząc na niego. Przecież to było widać gołym okiem, że jeden coś czuje do drugiego.

- No, ale oni?! - spytałem. - Oni nienawidzą gejów. Tak nagle im się odwidziało i uprawiają seks? - dla mnie to było niepojęte.

- Może to trwa od dawna? Może bali się odrzucenia, więc dlatego tak zareagowali gdy się dowiedzieli? Może obawiali się, że któryś z Was zabierze im swoją miłość – mruknąłem i zagryzłem wargę.

- Może - mruknąłem, wzdychając. Położyłem się obok, przytulając do niego. Lubiłem to robić. Było mi tak ciepło w jego ramionach.

Położyłem się bokiem i oparłem głowę na ręce. Podniosłem drugą dłoń, po czym przejechałem palcami po jego skroni oraz policzku.

Uśmiechnąłem się, wtulając twarz w jego klatkę piersiową. Nagle w głowie pojawiły mi się obrazy z mojego snu. Momentalnie poczułem, jak pieką mnie policzki. To było takie zawstydzające.

Spojrzałem na jego twarz, którą skutecznie chował w mojej bluzce. Zaśmiałem się cicho i złapałem go za podbródek, odsuwając od mojej klatki piersiowej.
- O Kami- sama.. Jaki czerwony – szepnąłem z szerokim uśmiechem.

Burknąłem coś pod nosem, zakrywając twarz w dłoniach. Czułem, że rumienię się jeszcze bardziej.

Ponownie się zaśmiałem i wziąłem jego ręce z twarzy. Pocałowałem go w czerwony policzek.
- Jesteś słodki – szepnąłem.

- Nie jestem słodki - mruknąłem, spuszczając głowę. Dlaczego on mnie tak zawstydzał? Czułem, jak serce wali mi jak oszalałe.

- Jesteś – uśmiechnąłem. Ponownie złapałem go za podbródek i uniosłem jego twarz. Pocałowałem go w policzek, nos, a na końcu czule w usta.

Mruknąłem w jego usta, odwzajemniając pocałunek. Przymknąłem oczy, kładąc dłonie na jego torsie i zaciskając je na jego koszulce.

Uśmiechnąłem się delikatnie i przysunąłem się do niego bliżej, wkładając rękę pod jego głowę. Pogłaskałem go po biodrze, boku, ramieniu, a na końcu wplotłem palce w jego włosy.

Zadrżałem, czując jego dłoń. Po raz kolejny w głowie miałem mój sen. W tym śnie robił to samo, tylko na nagiej skórze.

Przymknąłem oczy, ponownie sunąc ręką w dół. Zatrzymałem ją na jego krzyżu i przysunąłem go bliżej siebie.

Zamruczałem, przytulając się do niego mocniej. Jego ręka doprowadzała mnie do szaleństwa. Czułem takie przyjemne dreszcze na całym ciele.

Zacząłem głaskać jego plecy. Niepewnie polizałem jego dolną wargę w niemej prośbie. Nie chciałem go do niczego zmuszać.

Uchyliłem usta, pozwalając mu na pogłębienie pocałunku. Nie miałem się czego bać. Przecież nic mi nie zrobi, prawda?

Uśmiechnąłem się rozczulony i delikatnie pogłębiłem pocałunek. Wszystko robiłem bardzo delikatnie oraz czule. Nie chciałem go wystraszyć.

Był taki delikatny. Cieszyłem się, że nie robił nic gwałtownie. Rozpływałem się pod wpływem jego ust.


Jednak nic nie trwa wiecznie. Jęknąłem niezadowolony, gdy ktoś zaczął walić nam w drzwi. Zabiję, kurwa!

2 komentarze:

  1. Reita..? niee tak szybko by nie skończyli xD czyżby biedny Rukiś oberwie w następnym rozdziale od Meva?

    OdpowiedzUsuń
  2. Już widzę tą scenę, jak Mev atakuje poduszką nowoprzybyłego :D

    OdpowiedzUsuń