poniedziałek, 2 września 2013

"Serce nie sługa." Haruka x Seishou

Wróciłam ^^ Myślę, że już jest dużo lepiej. Przemyślałam sobie parę rzeczy i w końcu jakoś jest.
Macie mój świeżuteńki one-shot... Miałam dodać go w piątek, ale nie wiem czy będę mieć czas. Muszę iść kupić sobie mulinę. Nowy rozdział (Kris x Bou), pojawi się albo 6.07, albo 13.07.. Chcę dodawać nowe rozdziały co piątek, bo szkoła, nauka...
Ten one-shot jest związany z tym <<LINK>>.
Nie podoba mi się zakończenie.. Miało być inne, ale jakoś tak nie mogłam zrobić innego...

Po rozpoczęciu roku: klasa - chujowa (nie licząc niektórych osób), plan lekcji -chujowy. KTO TO WIDZIAŁ 8H WF'U W TYGODNIU?! -,-" No, ale mam nadzieję, że w poniedziałek dostanę zwolnienie na cały rok od lekarza.





*Haruka*

Spojrzałem na gitarzystę w szoku. Że co on niby powiedział? Może to ja się przesłyszałem. Tak, to na pewno ja źle zrozumiałem. Nie ma innej opcji, prawda?
– Możesz powtórzyć? – spytałem, wciąż patrząc na niego.
– Kocham Cię, Haru – szepnął i spojrzał mi w oczy.
Skrzywiłem się.
– To jest nienormalne – warknąłem po paru minutach ciszy. – Kochasz? Ogarnij się człowieku. Jak facet może kochać faceta? Masz się więcej do mnie nie zbliżać, rozumiesz?!
– J-ja...
– Rozumiesz, kurwa?!
– T-tak – jęknął wystraszony, spuszczając głowę.
– Jebany pedał – syknąłem i odszedłem w swoją stronę.
Kami- sama... Jak można... jak... facet faceta? Przecież to nienaturalne, nienormalne... Takie rzeczy nie powinny mieć prawa bytu. I niby co? Miałem odpowiedzieć: „Ja też Cię kocham, Seishou. Bądźmy razem i odjedźmy na naszym jednorożcu przy zachodzącym słońcu”? No chyba sobie kpi... On naprawdę myślał, że odwzajemnię jego uczucia? Łudził się, że również coś do niego czuję? Przecież ja jestem hetero, nie żaden pedał.
Ponownie się skrzywiłem i wszedłem do swojego mieszkania. Od razu skierowałem się pod prysznic.
Nie, nie, nie, nie, nie! To na pewno sen. Jak się obudzę to wszystko będzie dobrze...



Niestety to nie był sen, tylko brutalna rzeczywistość.
Na następnej próbie czułem na sobie wzrok Seishou. Miałem ochotę przypierdolić mu moim basem. Miałem dość tego, że ciągle się na mnie gapi. Co ja jestem?! Okaz w zoo, do cholery?!
Jeszcze żeby idiota grał poprawnie... Ale nieee! Musiał się mylić co parę sekund. Jeśli tak będą wyglądać nasze próby to ja chyba zrezygnuję z takiego zespołu.
– Co się z Tobą dzieję, Seishou? – spytał w końcu wokalista, przerywając próbę. Jak widać jemu też zaczęło to przeszkadzać. Nie dziwię się... Przyjeżdżamy na ósmą do wytwórni i jeszcze spokojnie próby nie można mieć.
– Nic – mruknął cicho i spuścił głowę.
– Nie pieprz. Wczoraj rozumiem, ale co się stało dzisiaj?
Prychnąłem, odwracając od nich wzrok. Może jeszcze im się wyspowiada, co? Poskarży się jak małe dziecko, któremu zabrano zabawkę?
Nienawidziłem go... Po co on w ogóle istniał? Jebany pedał, kurwa! I ja mam z nim grać w jedynym zespole?
Skrzywiłem się.
– Mam tego dość. Nie będzie prób dopóki nie będzie dobrze – powiedział zdenerwowany Halo. Czyżby coś się stało? – Idźcie już.
– Halo? Co się stało? – spytał zdziwiony gitarzysta.
– Nic – mruknął, chowając telefon do kieszeni. – Wyjdźcie.
Spakowałem mój bas i wyszedłem z pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Nie pytałem dlaczego nie ma próby. Skoro nie musiałem być koło niego to tym lepiej. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w domu.
Usłyszałem za sobą kroki, a następnie poczułem, że ktoś łapie mnie za rękę. Niechętnie odwróciłem głowę i ujrzałem gitarzystę. Ponownie się skrzywiłem.
– Czego? – warknąłem, wyrywając swoją rękę z jego.
– C-czy... nie może być jak dawniej? – spytał niepewnie. – N-nie możesz z-zapomnieć?
– Zapomnieć? – parsknąłem. – Osoba, którą uważałem za przyjaciela jest pedałem. Mam zapomnieć?
– Uważałeś? Czyli już...
– Nie jesteś nim – powiedziałem pewnie i znowu się skrzywiłem.
Chciałem wyciągnąć papierosy, ale chyba nie zabrałem ich z sali prób. Obrzuciłem go nienawistnym spojrzeniem i znowu ruszyłem do sali. Jednak nie było to chyba dobrym pomysłem... Gdy wszedłem zobaczyłem, że Halo jest przytulony do Pinky’ ego i całują się.
– Kolejne pedały w zespole? – zakpiłem i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. Aż mi się rzygać zachciało...
Perkusista odwrócił głowę i spojrzał na mnie.
– Miłość to miłość – powiedział. – Zapomniałeś czegoś?
– Po papierosy przyszedłem – odpowiedziałem i podszedłem do parapetu, z którego wziąłem paczkę i bez słowa ruszyłem do drzwi. Jednak przed drzwiami zatrzymałem się. – Powinniście w trójkę założyć jakiś klub dla pedałów.
– Trójkę? – zdziwił się.
– Seishou jest pedałem – powiedziałem z obrzydzeniem. – I na dodatek mnie, jak on to ujął? Kocha – prawie wyplułem ostatni wyraz. Brzydziłem się tym. Jak tacy ludzie mogą w ogóle istnieć? No jak?! Powinno się ich kastrować albo zabić.
– Nie powinieneś go tak traktować.
– Brzydzę się nim. To pedał – skrzywiłem się.
– Miłości się nie wybiera – powiedział cicho Halo. – Serce nie sługa.
– Co ty możesz o tym wiedzieć? Jesteś pedałem. Nie wiesz co to miłość.
Uśmiechnąłem się, bo zauważyłem w oczach wokalisty łzy. Ojej. Dzidzia się rozpłacze? Powstrzymałem się przed parsknięciem śmiechem. Jak ja przy nich wytrzymam?
– Jeśli masz tak gadać to wypieprzaj stąd – warknął perkusista.
– Bo Twój kochaś się załamie? – parsknąłem śmiechem. Nie mogłem wytrzymać. Miałem ochotę położyć się ze śmiechu.
– Przegiąłeś. Zawieszam działalność zespołu na czas nieokreślony – powiedział władczym tonem. – Jeśli zaraz nie wyjdziesz to wylecisz z tego zespołu. Znam wspaniałego basistę, który ubiegał się o pozycję w naszym zespole przed Tobą. Teraz pewnie jest jeszcze lepszy.
Spojrzałem na niego zaskoczony. Jednak po chwili zmrużyłem oczy. Czy on mi groził? Przez tego jebanego pedała mogę wylecieć z zespołu? No chyba sobie jaja ze mnie robicie? Zna kogoś lepszego? To dlaczego mnie wzięli do zespołu?
– Więc? – spytał po chwili.
– Cześć – mruknąłem i wyszedłem.
Nie chciałem wylecieć z zespołu. Zależało mi na nim, ale jak ja wytrzymam z trzema pedałami? Miałem nadzieję, że nie będą się do mnie dobierać. Jestem hetero.. Zawsze nim byłem. Nie kręcą mnie faceci. Jak w ogóle mogę teraz o tym myśleć?!



Taki stan trzymał się przez miesiąc, a nawet półtora. Seishou prawie co próbę się mylił... Ja nie mogłem już z nimi wytrzymać. Oczywiście nie koncertowaliśmy, nie dawaliśmy wywiadów, ale próby były...
Miałem dość wzroku gitarzysty. Obrzydzało mnie to, dlatego zacząłem sypiać z innymi kobietami. Nie chciałem pakować się w żaden związek, to były jednonocne przygody. One o tym wiedziały, więc nie raniliśmy się.
Jednak po kolejnych dwóch tygodniach, zacząłem się przyglądać Seishou. Nie wiedziałem jak to się stało. Po prostu ciągle się na tym przyłapywałem. Dowiedziałem się przypadkiem, że znalazł sobie chłopaka... Już się odkochał? A zresztą, co mnie to obchodzi? Nie kocham go.
W końcu nie wytrzymałem już tego wszystkiego. W połowie próby wyszedłem, nawet nie zabierając basu. Chciałem mieć spokój... Musiałem odpocząć, bo inaczej bym zwariował przez to. Przecież to niemożliwe żebym ja zakochał się w nim. Nie, nie, nie! To niemożliwe. Trzymałem się tego jakby to była ostatnia deska ratunku.



Na następną próbę przyszedłem trochę spóźniony. Jednak nie było jeszcze ani perkusisty, ani wokalisty. Był tylko gitarzysta.
Coś było nie tak. Siedział zgarbiony i patrzył w podłogę. Unikał mojego wzroku, mnie... Czyżby ten chłoptaś go zranił? Chyba wtedy powinienem być szczęśliwy, prawda? Jednak nie byłem. Było mi go żal. Po paru minutach zauważyłem na jego policzkach łzy. Skulił się i wtulił twarz w swoje kolana, szlochając cicho. Pewnie myślał, że zacznę go wyzywać. Nie spodziewał się tego, co zrobiłem...
Usiadłem obok niego na kanapie tak, że stykaliśmy się udami. Niepewnie wyciągnąłem rękę i objąłem go. Nie widząc sprzeciwu, objąłem go również drugą ręką. Seishou nic nie powiedział, wtulił się we mnie niepewnie, mocząc łzami moją koszulkę.
Dopiero wtedy zrozumiałem, że go kocham. Nie mogłem się z tym pogodzić... Ja? Wieczny hetero zakochał się w chłopaku? To było niemożliwe... Ale jednak, gdy był tak blisko moje serce przyśpieszało. Czułem się spokojny, bo miałem go w swoich ramionach. To było dziwne, ale podobało mi się.
Po pół godzinie w końcu się uspokoił, ale nie odsuwał ode mnie. Reszty zespołu nie było, ale nie przejmowałem się tym.
– Co się stało, Shou? – spytałem cicho. Zawsze tak na niego mówiłem...
– Haru... On... On mnie... Chciał mnie zgwałcić, Haru – odpowiedział płaczliwie.
– Kto?
– On – jęknął, wtulając się we mnie mocniej.
– Ten chłopak, z którym byłeś?
– Mh.
Przytuliłem go mocniej, wciskając nos w jego włosy. Zaciągnąłem się jego zapachem. Tak ślicznie pachniał...
– Haru... Czy nie możemy być znowu przyjaciółmi? Zapomnij o tym wszystkim. Proszę – szepnął w końcu.
– Przyjaciółmi? – powtórzyłem. – Nie, Seishou. Już nigdy nie będziemy takimi przyjaciółmi – powiedziałem pewnie. Teraz? Chciał być dla mnie tylko przyjacielem? Gdy w końcu coś do niego poczułem, on chce się wycofać?
– D-dobrze.. Rozumiem. T-to ja p-pójdę – szepnął, odsuwając się ode mnie. Płakał. – Wybacz – jęknął i skierował się do drzwi.
Pokręciłem rozbawiony głową i wstałem. Złapałem go za rękę, odwracając w swoją stronę. Przyparłem go do ściany i spojrzałem mu w oczy.
– Nie dałeś mi dokończyć – szepnąłem, przysuwając swoją twarz bliżej jego. – Nie będziemy przyjaciółmi, bo poczułem coś do Ciebie. Wiem, że zachowywałem się jak dupek. Nie powinienem Cię wyzywać i spławić. Po prostu rodzice wychowali mnie tak, a nie inaczej. Uważałem to za coś nienormalnego, ale pieprzyć to. Żyje się raz. Kocham Cię – wymruczałem w jego wargi.
– Co? – szepnął w szoku.
– Kocham Cię – powtórzyłem. Widziałem jego twarz... Czyli on mnie już nie? – Nie kochasz mnie już, prawda?
– J-ja... Kocham, ale... – zagryzł wargę, patrząc mi niepewnie w oczy. – Nie kłamiesz?
Wyglądał teraz jak zaszczute zwierzątko. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie co mu zrobiłem.. Jak bardzo musiałem go zranić, że nie wierzył w moją miłość. Nie sądziłem, że to wszystko aż tak się na nim odbije.. W ogóle nie myślałem, że JA się w nim zakocham. Przecież to niemożliwe. Jak to się w ogóle stało? No jak? Ale to nie było ważne w tamtym momencie. Ważnym było to, że on mi nie ufa. Zasłużyłem sobie.
Moje przemyślania przerwał delikatny pocałunek na moich ustach. Spojrzałem na niego zszokowany. Po chwili odsunął się ode mnie, objął mnie w pasie i przytulił.
– Chcę się z Tobą kochać – mruknął nagle.
Podniósł głowę i wpił się w moje usta. Przecież dopiero co tamten chłopak chciał wziąć go siłą. A zresztą czułem, że on nie jest na to gotowy.. A mi nie zależało tylko na jego ciele. Nie chciałem tego robić w studiu parę minut po wyznaniu mu tego, że go kocham. Oderwałem się od jego ust.
– Shou, przestań – powiedziałem, patrząc mu w oczy.
– Dlaczego? Nie chcesz mnie? – spytał. Było słychać ból w jego głosie.
– Nie jesteś gotowy.
– Jestem!
– Nie, czuję to.
– Chcę zapomnieć. Proszę – jęknął.
– To nie jest dobry pomysł – szepnąłem i przytuliłem go. – Chcę się z Tobą kochać, oczywiście, że chcę. Jednak nie chcę tego robić w studiu, parę minut po wyznaniu sobie miłości. Chcę żeby to dla nas obu było niezapomniane.
– Przepraszam.
– Nie masz za co – uśmiechnąłem się delikatnie.
Chłopaki nie pojawili się na próbie. Nie dało się nawet do nich dodzwonić. Nawet Seishou próbował parę razy, ale nic. Nie wiedziałem o co chodziło. Jednak miałem nadzieję, że będzie dobrze. W końcu musiało być, prawda?



Układało mi się z Shou dobrze. Oczywiście kłóciliśmy się, ale w końcu się godziliśmy. Przez cały ten czas nie mogłem uwierzyć, że jestem w związku z chłopakiem. Nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego będzie mieć miejsce... Ale nie żałowałem tego. Kochałem go. Pomimo tego, że bardzo często go raniłem, to kochałem go ponad życie.
Oczywiście gitarzysta zmusił mnie żebym poszedł do Halo i Pinky’ ego i ich przeprosił. Zrobiłem to. Miałem inny wybór? Nie, raczej nie. Ale po tym wszystkim nasz zespół w końcu zaczął normalnie funkcjonować. Na próbach nie było napięcia, nikt się nie mylił. Mógłbym powiedzieć, że było idealnie...



Jednak po kolejnych kilku tygodniach coś zaczęło się psuć. Nie, nie pomiędzy mną, a Seishou. To Halo zaczął olewać perkusistę. Zacząłem widywać go z innym chłopakiem. Nie rozumiałem tego, ale nie wtrącałem się pomiędzy nich. Nie rozumiałem również tego, dlaczego Pinky tego nie widzi... Ślepo wierzył Halo.
W końcu nadeszło nieuniknione. Zerwali. Po tym nasz zespół... Nie, to już nie był zespół. Pinky odszedł, Halo również...
Nie mogłem pojąć tego, co się z nimi stało... Co się stało z nami. Byliśmy przyjaciółmi, ale oni nam nic nie mówili. Jednak jakoś to znosiliśmy. Shou bardzo to wszystko przeżywał. Nie dziwiłem mu się. Mnie też to zraniło, że tak po prostu odeszli nic wcześniej nie mówiąc...



– Co się dzieje, Haru? – usłyszałem ciche pytanie, kierowane wprost do mojego ucha. Następnie poczułem, że ktoś przytula się do moich pleców.
– Nic, kochanie. Idź do łóżka – powiedziałem cicho.
– Coś jest nie tak. Czymś się martwisz?
– Nie pojmuję tego, Shou. Co się z nami stało? Przecież byliśmy przyjaciółmi, prawda? Dlaczego oni tak po prostu odeszli? Ja wiem, że minęły już trzy miesiące od tego, ale ja wciąż nie mogę tego pojąć. Czy to przez to jaki byłem? Ale przeprosiłem, wybaczyli mi. Było już dobrze, prawda?
– To nie przez Ciebie. Coś się zepsuło między nimi. To Halo zaczął go zdradzać. My nie mieliśmy na to wpływu.
– Ja wiem, ale...
– Nie ma „ale” – powiedział stanowczo. – To nie nasza wina, a w szczególności nie Twoja. Oni dokonali wyboru, poszli inną drogą. Nie powinieneś tak tego przeżywać.
– Może i masz rację – wymruczałem cicho.
– Oczywiście, że mam rację.
Odwróciłem się do niego i objąłem go w pasie, przytulając mocno.
– A jeśli nam nie wyjdzie? – spytałem cicho.
– Wyjdzie. Będę z Tobą na zawsze, obiecuję. Nie odejdę.
– Nie wytrzymałbym bez Ciebie.
– Kocham Cię.
– Wiem. Ja Ciebie też – uśmiechnąłem się delikatnie.
Miałem nadzieję, że nie złamie obietnicy. Gdyby go zabrakło to nie wiem co bym zrobił.. Chyba bym zwariował. Kochałem go tak bardzo, że oddałbym za niego życie. Już nie martwiłem się tym, że to nienormalnie czy dziwne. W końcu serce nie sługa, prawda?

3 komentarze:

  1. Waaa. *-*
    Przepiekne! :3
    Czekam na wiecej. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne. To zakończenie...
    Parę razy się zaśmiałam. Wiesz, te papierosy i w ogóle. Wyobraziłam sobie, jak ciągle mruczy pod nosem: "Kurwa, gdzie są moje papierosy?!", a potem znajduje je w kieszeni spodni. Sami palacze w tych zespołach.
    Przykre, że tak wszystkich nazywał pedałami. I było mi żal Seishou... Ale na szczęście potem byli razem. Szkoda tylko, że zespół się rozpadł. :c
    No ale przynajmniej nasza para się kocha. To najważniejsze. :3
    Wybacz, nie umiem pisać komentarzy. T.T
    Ale Cię kocham. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosz... To takie śliczne *.* szkoda, że to koniec ;(

    OdpowiedzUsuń