Macie mój świeżuteńki one-shot... Miałam dodać go w piątek, ale nie wiem czy będę mieć czas. Muszę iść kupić sobie mulinę. Nowy rozdział (Kris x Bou), pojawi się albo 6.07, albo 13.07.. Chcę dodawać nowe rozdziały co piątek, bo szkoła, nauka...
Ten one-shot jest związany z tym <<LINK>>.
Nie podoba mi się zakończenie.. Miało być inne, ale jakoś tak nie mogłam zrobić innego...
Po rozpoczęciu roku: klasa - chujowa (nie licząc niektórych osób), plan lekcji -chujowy. KTO TO WIDZIAŁ 8H WF'U W TYGODNIU?! -,-" No, ale mam nadzieję, że w poniedziałek dostanę zwolnienie na cały rok od lekarza.
*Haruka*
Spojrzałem na gitarzystę w szoku.
Że co on niby powiedział? Może to ja się przesłyszałem. Tak, to na pewno ja źle
zrozumiałem. Nie ma innej opcji, prawda?
– Możesz powtórzyć? – spytałem,
wciąż patrząc na niego.
– Kocham Cię, Haru – szepnął i
spojrzał mi w oczy.
Skrzywiłem się.
– To jest nienormalne – warknąłem
po paru minutach ciszy. – Kochasz? Ogarnij się człowieku. Jak facet może kochać
faceta? Masz się więcej do mnie nie zbliżać, rozumiesz?!
– J-ja...
– Rozumiesz, kurwa?!
– T-tak – jęknął wystraszony,
spuszczając głowę.
– Jebany pedał – syknąłem i
odszedłem w swoją stronę.
Kami- sama... Jak można... jak...
facet faceta? Przecież to nienaturalne, nienormalne... Takie rzeczy nie powinny
mieć prawa bytu. I niby co? Miałem odpowiedzieć: „Ja też Cię kocham, Seishou.
Bądźmy razem i odjedźmy na naszym jednorożcu przy zachodzącym słońcu”? No chyba
sobie kpi... On naprawdę myślał, że odwzajemnię jego uczucia? Łudził się, że
również coś do niego czuję? Przecież ja jestem hetero, nie żaden pedał.
Ponownie się skrzywiłem i
wszedłem do swojego mieszkania. Od razu skierowałem się pod prysznic.
Nie, nie, nie, nie, nie! To na
pewno sen. Jak się obudzę to wszystko będzie dobrze...
Niestety to nie był sen, tylko
brutalna rzeczywistość.
Na następnej próbie czułem na
sobie wzrok Seishou. Miałem ochotę przypierdolić mu moim basem. Miałem dość
tego, że ciągle się na mnie gapi. Co ja jestem?! Okaz w zoo, do cholery?!
Jeszcze żeby idiota grał
poprawnie... Ale nieee! Musiał się mylić co parę sekund. Jeśli tak będą wyglądać
nasze próby to ja chyba zrezygnuję z takiego zespołu.
– Co się z Tobą dzieję, Seishou?
– spytał w końcu wokalista, przerywając próbę. Jak widać jemu też zaczęło to
przeszkadzać. Nie dziwię się... Przyjeżdżamy na ósmą do wytwórni i jeszcze
spokojnie próby nie można mieć.
– Nic – mruknął cicho i spuścił
głowę.
– Nie pieprz. Wczoraj rozumiem,
ale co się stało dzisiaj?
Prychnąłem, odwracając od nich
wzrok. Może jeszcze im się wyspowiada, co? Poskarży się jak małe dziecko,
któremu zabrano zabawkę?
Nienawidziłem go... Po co on w
ogóle istniał? Jebany pedał, kurwa! I ja mam z nim grać w jedynym zespole?
Skrzywiłem się.
– Mam tego dość. Nie będzie prób
dopóki nie będzie dobrze – powiedział zdenerwowany Halo. Czyżby coś się stało?
– Idźcie już.
– Halo? Co się stało? – spytał
zdziwiony gitarzysta.
– Nic – mruknął, chowając telefon
do kieszeni. – Wyjdźcie.
Spakowałem mój bas i wyszedłem z
pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Nie pytałem dlaczego nie ma próby. Skoro
nie musiałem być koło niego to tym lepiej. Chciałem jak najszybciej znaleźć się
w domu.
Usłyszałem za sobą kroki, a
następnie poczułem, że ktoś łapie mnie za rękę. Niechętnie odwróciłem głowę i
ujrzałem gitarzystę. Ponownie się skrzywiłem.
– Czego? – warknąłem, wyrywając
swoją rękę z jego.
– C-czy... nie może być jak
dawniej? – spytał niepewnie. – N-nie możesz z-zapomnieć?
– Zapomnieć? – parsknąłem. –
Osoba, którą uważałem za przyjaciela jest pedałem. Mam zapomnieć?
– Uważałeś? Czyli już...
– Nie jesteś nim – powiedziałem
pewnie i znowu się skrzywiłem.
Chciałem wyciągnąć papierosy, ale
chyba nie zabrałem ich z sali prób. Obrzuciłem go nienawistnym spojrzeniem i
znowu ruszyłem do sali. Jednak nie było to chyba dobrym pomysłem... Gdy
wszedłem zobaczyłem, że Halo jest przytulony do Pinky’ ego i całują się.
– Kolejne pedały w zespole? – zakpiłem
i skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej. Aż mi się rzygać zachciało...
Perkusista odwrócił głowę i
spojrzał na mnie.
– Miłość to miłość – powiedział.
– Zapomniałeś czegoś?
– Po papierosy przyszedłem –
odpowiedziałem i podszedłem do parapetu, z którego wziąłem paczkę i bez słowa
ruszyłem do drzwi. Jednak przed drzwiami zatrzymałem się. – Powinniście w
trójkę założyć jakiś klub dla pedałów.
– Trójkę? – zdziwił się.
– Seishou jest pedałem –
powiedziałem z obrzydzeniem. – I na dodatek mnie, jak on to ujął? Kocha –
prawie wyplułem ostatni wyraz. Brzydziłem się tym. Jak tacy ludzie mogą w ogóle
istnieć? No jak?! Powinno się ich kastrować albo zabić.
– Nie powinieneś go tak
traktować.
– Brzydzę się nim. To pedał –
skrzywiłem się.
– Miłości się nie wybiera –
powiedział cicho Halo. – Serce nie sługa.
– Co ty możesz o tym wiedzieć?
Jesteś pedałem. Nie wiesz co to miłość.
Uśmiechnąłem się, bo zauważyłem w
oczach wokalisty łzy. Ojej. Dzidzia się rozpłacze? Powstrzymałem się przed
parsknięciem śmiechem. Jak ja przy nich wytrzymam?
– Jeśli masz tak gadać to
wypieprzaj stąd – warknął perkusista.
– Bo Twój kochaś się załamie? –
parsknąłem śmiechem. Nie mogłem wytrzymać. Miałem ochotę położyć się ze
śmiechu.
– Przegiąłeś. Zawieszam
działalność zespołu na czas nieokreślony – powiedział władczym tonem. – Jeśli
zaraz nie wyjdziesz to wylecisz z tego zespołu. Znam wspaniałego basistę, który
ubiegał się o pozycję w naszym zespole przed Tobą. Teraz pewnie jest jeszcze
lepszy.
Spojrzałem na niego zaskoczony.
Jednak po chwili zmrużyłem oczy. Czy on mi groził? Przez tego jebanego pedała
mogę wylecieć z zespołu? No chyba sobie jaja ze mnie robicie? Zna kogoś
lepszego? To dlaczego mnie wzięli do zespołu?
– Więc? – spytał po chwili.
– Cześć – mruknąłem i wyszedłem.
Nie chciałem wylecieć z zespołu.
Zależało mi na nim, ale jak ja wytrzymam z trzema pedałami? Miałem nadzieję, że
nie będą się do mnie dobierać. Jestem hetero.. Zawsze nim byłem. Nie kręcą mnie
faceci. Jak w ogóle mogę teraz o tym myśleć?!
Taki stan trzymał się przez
miesiąc, a nawet półtora. Seishou prawie co próbę się mylił... Ja nie mogłem
już z nimi wytrzymać. Oczywiście nie koncertowaliśmy, nie dawaliśmy wywiadów,
ale próby były...
Miałem dość wzroku gitarzysty.
Obrzydzało mnie to, dlatego zacząłem sypiać z innymi kobietami. Nie chciałem
pakować się w żaden związek, to były jednonocne przygody. One o tym wiedziały,
więc nie raniliśmy się.
Jednak po kolejnych dwóch
tygodniach, zacząłem się przyglądać Seishou. Nie wiedziałem jak to się stało. Po
prostu ciągle się na tym przyłapywałem. Dowiedziałem się przypadkiem, że
znalazł sobie chłopaka... Już się odkochał? A zresztą, co mnie to obchodzi? Nie
kocham go.
W końcu nie wytrzymałem już tego
wszystkiego. W połowie próby wyszedłem, nawet nie zabierając basu. Chciałem
mieć spokój... Musiałem odpocząć, bo inaczej bym zwariował przez to. Przecież
to niemożliwe żebym ja zakochał się w nim. Nie, nie, nie! To niemożliwe.
Trzymałem się tego jakby to była ostatnia deska ratunku.
Na następną próbę przyszedłem
trochę spóźniony. Jednak nie było jeszcze ani perkusisty, ani wokalisty. Był
tylko gitarzysta.
Coś było nie tak. Siedział
zgarbiony i patrzył w podłogę. Unikał mojego wzroku, mnie... Czyżby ten
chłoptaś go zranił? Chyba wtedy powinienem być szczęśliwy, prawda? Jednak nie
byłem. Było mi go żal. Po paru minutach zauważyłem na jego policzkach łzy.
Skulił się i wtulił twarz w swoje kolana, szlochając cicho. Pewnie myślał, że
zacznę go wyzywać. Nie spodziewał się tego, co zrobiłem...
Usiadłem obok niego na kanapie
tak, że stykaliśmy się udami. Niepewnie wyciągnąłem rękę i objąłem go. Nie
widząc sprzeciwu, objąłem go również drugą ręką. Seishou nic nie powiedział,
wtulił się we mnie niepewnie, mocząc łzami moją koszulkę.
Dopiero wtedy zrozumiałem, że go
kocham. Nie mogłem się z tym pogodzić... Ja? Wieczny hetero zakochał się w
chłopaku? To było niemożliwe... Ale jednak, gdy był tak blisko moje serce
przyśpieszało. Czułem się spokojny, bo miałem go w swoich ramionach. To było
dziwne, ale podobało mi się.
Po pół godzinie w końcu się
uspokoił, ale nie odsuwał ode mnie. Reszty zespołu nie było, ale nie
przejmowałem się tym.
– Co się stało, Shou? – spytałem
cicho. Zawsze tak na niego mówiłem...
– Haru... On... On mnie... Chciał
mnie zgwałcić, Haru – odpowiedział płaczliwie.
– Kto?
– On – jęknął, wtulając się we
mnie mocniej.
– Ten chłopak, z którym byłeś?
– Mh.
Przytuliłem go mocniej, wciskając
nos w jego włosy. Zaciągnąłem się jego zapachem. Tak ślicznie pachniał...
– Haru... Czy nie możemy być
znowu przyjaciółmi? Zapomnij o tym wszystkim. Proszę – szepnął w końcu.
– Przyjaciółmi? – powtórzyłem. –
Nie, Seishou. Już nigdy nie będziemy takimi przyjaciółmi – powiedziałem pewnie.
Teraz? Chciał być dla mnie tylko przyjacielem? Gdy w końcu coś do niego
poczułem, on chce się wycofać?
– D-dobrze.. Rozumiem. T-to ja
p-pójdę – szepnął, odsuwając się ode mnie. Płakał. – Wybacz – jęknął i
skierował się do drzwi.
Pokręciłem rozbawiony głową i
wstałem. Złapałem go za rękę, odwracając w swoją stronę. Przyparłem go do
ściany i spojrzałem mu w oczy.
– Nie dałeś mi dokończyć –
szepnąłem, przysuwając swoją twarz bliżej jego. – Nie będziemy przyjaciółmi, bo
poczułem coś do Ciebie. Wiem, że zachowywałem się jak dupek. Nie powinienem Cię
wyzywać i spławić. Po prostu rodzice wychowali mnie tak, a nie inaczej.
Uważałem to za coś nienormalnego, ale pieprzyć to. Żyje się raz. Kocham Cię –
wymruczałem w jego wargi.
– Co? – szepnął w szoku.
– Kocham Cię – powtórzyłem.
Widziałem jego twarz... Czyli on mnie już nie? – Nie kochasz mnie już, prawda?
– J-ja... Kocham, ale... –
zagryzł wargę, patrząc mi niepewnie w oczy. – Nie kłamiesz?
Wyglądał teraz jak zaszczute
zwierzątko. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie co mu zrobiłem.. Jak bardzo
musiałem go zranić, że nie wierzył w moją miłość. Nie sądziłem, że to wszystko
aż tak się na nim odbije.. W ogóle nie myślałem, że JA się w nim zakocham.
Przecież to niemożliwe. Jak to się w ogóle stało? No jak? Ale to nie było ważne
w tamtym momencie. Ważnym było to, że on mi nie ufa. Zasłużyłem sobie.
Moje przemyślania przerwał
delikatny pocałunek na moich ustach. Spojrzałem na niego zszokowany. Po chwili
odsunął się ode mnie, objął mnie w pasie i przytulił.
– Chcę się z Tobą kochać –
mruknął nagle.
Podniósł głowę i wpił się w moje
usta. Przecież dopiero co tamten chłopak chciał wziąć go siłą. A zresztą
czułem, że on nie jest na to gotowy.. A mi nie zależało tylko na jego ciele.
Nie chciałem tego robić w studiu parę minut po wyznaniu mu tego, że go kocham.
Oderwałem się od jego ust.
– Shou, przestań – powiedziałem,
patrząc mu w oczy.
– Dlaczego? Nie chcesz mnie? –
spytał. Było słychać ból w jego głosie.
– Nie jesteś gotowy.
– Jestem!
– Nie, czuję to.
– Chcę zapomnieć. Proszę –
jęknął.
– To nie jest dobry pomysł –
szepnąłem i przytuliłem go. – Chcę się z Tobą kochać, oczywiście, że chcę.
Jednak nie chcę tego robić w studiu, parę minut po wyznaniu sobie miłości. Chcę
żeby to dla nas obu było niezapomniane.
– Przepraszam.
– Nie masz za co – uśmiechnąłem
się delikatnie.
Chłopaki nie pojawili się na
próbie. Nie dało się nawet do nich dodzwonić. Nawet Seishou próbował parę razy,
ale nic. Nie wiedziałem o co chodziło. Jednak miałem nadzieję, że będzie
dobrze. W końcu musiało być, prawda?
Układało mi się z Shou dobrze.
Oczywiście kłóciliśmy się, ale w końcu się godziliśmy. Przez cały ten czas nie
mogłem uwierzyć, że jestem w związku z chłopakiem. Nigdy bym nie pomyślał, że
coś takiego będzie mieć miejsce... Ale nie żałowałem tego. Kochałem go. Pomimo
tego, że bardzo często go raniłem, to kochałem go ponad życie.
Oczywiście gitarzysta zmusił mnie
żebym poszedł do Halo i Pinky’ ego i ich przeprosił. Zrobiłem to. Miałem inny
wybór? Nie, raczej nie. Ale po tym wszystkim nasz zespół w końcu zaczął
normalnie funkcjonować. Na próbach nie było napięcia, nikt się nie mylił.
Mógłbym powiedzieć, że było idealnie...
Jednak po kolejnych kilku
tygodniach coś zaczęło się psuć. Nie, nie pomiędzy mną, a Seishou. To Halo
zaczął olewać perkusistę. Zacząłem widywać go z innym chłopakiem. Nie
rozumiałem tego, ale nie wtrącałem się pomiędzy nich. Nie rozumiałem również
tego, dlaczego Pinky tego nie widzi... Ślepo wierzył Halo.
W końcu nadeszło nieuniknione. Zerwali.
Po tym nasz zespół... Nie, to już nie był zespół. Pinky odszedł, Halo również...
Nie mogłem pojąć tego, co się z
nimi stało... Co się stało z nami. Byliśmy przyjaciółmi, ale oni nam nic nie
mówili. Jednak jakoś to znosiliśmy. Shou bardzo to wszystko przeżywał. Nie
dziwiłem mu się. Mnie też to zraniło, że tak po prostu odeszli nic wcześniej
nie mówiąc...
– Co się dzieje, Haru? – usłyszałem
ciche pytanie, kierowane wprost do mojego ucha. Następnie poczułem, że ktoś
przytula się do moich pleców.
– Nic, kochanie. Idź do łóżka – powiedziałem
cicho.
– Coś jest nie tak. Czymś się
martwisz?
– Nie pojmuję tego, Shou. Co się
z nami stało? Przecież byliśmy przyjaciółmi, prawda? Dlaczego oni tak po prostu
odeszli? Ja wiem, że minęły już trzy miesiące od tego, ale ja wciąż nie mogę
tego pojąć. Czy to przez to jaki byłem? Ale przeprosiłem, wybaczyli mi. Było
już dobrze, prawda?
– To nie przez Ciebie. Coś się
zepsuło między nimi. To Halo zaczął go zdradzać. My nie mieliśmy na to wpływu.
– Ja wiem, ale...
– Nie ma „ale” – powiedział
stanowczo. – To nie nasza wina, a w szczególności nie Twoja. Oni dokonali
wyboru, poszli inną drogą. Nie powinieneś tak tego przeżywać.
– Może i masz rację – wymruczałem
cicho.
– Oczywiście, że mam rację.
Odwróciłem się do niego i objąłem
go w pasie, przytulając mocno.
– A jeśli nam nie wyjdzie? –
spytałem cicho.
– Wyjdzie. Będę z Tobą na zawsze,
obiecuję. Nie odejdę.
– Nie wytrzymałbym bez Ciebie.
– Kocham Cię.
– Wiem. Ja Ciebie też –
uśmiechnąłem się delikatnie.
Miałem nadzieję, że nie złamie
obietnicy. Gdyby go zabrakło to nie wiem co bym zrobił.. Chyba bym zwariował.
Kochałem go tak bardzo, że oddałbym za niego życie. Już nie martwiłem się tym,
że to nienormalnie czy dziwne. W końcu serce nie sługa, prawda?
Waaa. *-*
OdpowiedzUsuńPrzepiekne! :3
Czekam na wiecej. :*
Piękne. To zakończenie...
OdpowiedzUsuńParę razy się zaśmiałam. Wiesz, te papierosy i w ogóle. Wyobraziłam sobie, jak ciągle mruczy pod nosem: "Kurwa, gdzie są moje papierosy?!", a potem znajduje je w kieszeni spodni. Sami palacze w tych zespołach.
Przykre, że tak wszystkich nazywał pedałami. I było mi żal Seishou... Ale na szczęście potem byli razem. Szkoda tylko, że zespół się rozpadł. :c
No ale przynajmniej nasza para się kocha. To najważniejsze. :3
Wybacz, nie umiem pisać komentarzy. T.T
Ale Cię kocham. ^^
Bosz... To takie śliczne *.* szkoda, że to koniec ;(
OdpowiedzUsuń